Jezus wobec Judasza i Piłata

W okresie Wielkiego Postu w kazaniach rekolekcyjnych i Ewangelii często słyszymy o Judaszu i Piłacie. O pierwszym jako o zdrajcy, o drugim zaś jako tchórzliwym oprawcy. Jednowymiarowość spojrzenia na tych ludzi jest bardzo silnym stereotypem, co np. potwierdza zwyczajowe użycie imienia "Judasz" wobec człowieka nielojalnego.

Przy użyciu tego stereotypu przerzucamy ciemną stronę naszej natury a zaraz potem, by jeszcze bardziej ją oddalić, pogardę wobec niej na te dwie postacie. W ten sposób pokuta za siebie staje się piętnowaniem drugich, a im bardziej odsuwamy przyrodzoną potencję ranienia innych tym większym zbrodniarzem w naszych oczach jawi się Judasz, który nie usłyszy pytania "… i nikt Cię nie potępił?".

W brak głębi własnej pokuty wciągamy też Jezusa. Chrystusa, który mimo że, przeszedł przez życie dobrze czyniąc, to jednak w przypadkach Judasza i Piłata mamy skłonność do pozbawiania Go na chwilę jego nieustajacej miłości do wszystkich ludzi. Rzadko zastanawiamy się czym było milczenie Jezusa w obliczu Piłata i co chciał przekazać Judaszowi w słowach "co masz czynić czyń prędzej". Zazwyczaj tym dwóm zachowaniom Jezusa przypisujemy, to co nosimy w sobie,pewien rodzaj niecierpliwości, agresji i złości. Skłonni jesteśmy uznawać, że Chrystus zamilkł wobec Piłata by okazać mu swą wyniosłą wyższość, niewiarę w jego sumienie, że Chrystus zrezygnował a milczeniem potwierdzał beznadziejność własnej sytuacji oraz godził się beznadziejną rolę Piłata.

W przypadku Judasza często słowa "co masz czynić czyń prędzej" interpretujemy jako niecierpliwość w rodzaju:"skoro już jesteś zły, skoro jesteś zdrajcą to zrób co masz zrobić i niech to się skończy". Mamy naturalną skłonność tak myśleć, lecz to nie jest Chrystus – człowiek, który przeszedł przez życie dobrze czyniąc.  On czynił dobrze w każdej bez wyjątku chwili. Nie było zatem momentu, w którym nie chciał zbawienia Piłata i Judasza, nie bylo takiej chwili w której prowokował ich do zła, milczeniem czy naciskiem "zrób to szybciej". Chrystus milczał wobec Piłata nie przeciw niemu, lecz dla niego. Tym milczeniem szukał ratunku dla jego duszy, podobnie nie ponaglał Judasza z własnej złości, ale próbował go uratować. Robił to co było dla człowieka najlepsze, każdego i zawsze. Bo wiedział co jest w człowieku, którego do końca umiłował.

Sfromułowałem tę refleksję w trybie MY – "my jesteśmy skłonni …. my interpretujemy … my chcemy uznawać" lecz nie jest to generalizacja lecz jedynie strój retoryczny,  nie przypisuję takiego myślenia wszystkim, a tylko wyrażam spostrzeżenie, że często ścieżki rozmyślań wielkopostnych idą takimi utartymi drogami.

Podzielę się jeszcze mym poważnym paschalnym dylematem, czegoś w co nie wierzę lub może źle interpretuję czy też nie potrafię odczytać prawdziwego sensu.
Otóż nie wierzę, że Jezus powiedział o Judaszu : "Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził".
Nie wierzę w te słowa z dwu powodów. Po pierwsze nie ma gorszego przekleństwa dla człowieka niż zanegować jego prawo do istnienia, nawet nie do prawo życia ale do istnienia. Po drugie mam w pamięci słowa ks. Tischnera który powiedział "Bóg nigdy nie niszczy rzeczy, które stworzył". To Bóg stworzył Judasza, a nie Judasz samego siebie. Bóg stworzył Judasza w nieskończonych wymiarach jego istnienia, Judasz zaś zaledwie zredukował jeden z tych wymiarów do zdrajcy. Bóg nigdy nie niszczy tego co stworzył, tym bardziej nie mógł tego zniszczyć Judasz.

 

7 Comments

  1. Jadzia

    dylematy

     "co masz czynic czyn prędzej" – jaki wniosek mozna wyciągnac z tych slów? Oczywiście przede wszystkim to, ze Jezus wiedzial co chce uczynic Judasz. I dal mu przyzwolenie, mało tego umaczal chleb w misie i mu podał..Inni Apostolowie nie wiedzieli., co moze sugerowac, że miedzy nimi nie bylo zupełnej szczerości i zaufania. w przeciwnym razie cos na temat uczynku Judasza by wiedzieli. A co by było, gdyby Judasz sie zawahał i nie wyszedl tylko pozostał z innymi? Co by było gdyby któryś z Apostołow go zatrzymał, lub wyszedl z Judaszem? Dlaczego jezus, który doskonale wiedzial gdzie idzie Judasz dał mu przyzwolenie wobec innych?

    Mnie zaś intrygują inne słowa

    Jan 13 (26)" Jezus odparł: To ten, dla którego umaczam kawałek /chleba/, i podam mu Umoczywszy więc kawałek /chleba/, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty (27) A po spożyciu kawałka /chleba/ wszedł w niego szatan"

    Nie bardzo rozumiem

    1/ czemu po podaniu chleba Judaszowi przez Jezusa wszedł w niego szatan.Czy podanie chleba przez Jezusa było znakiem dla szatana ze ma wejsć w Judasza? Chyba podanie przez Jezusa chleba powinno być raczej odstraszeniem szatana od takiej osoby.

    2/ Czy to znaczyłoby, że  wczesniej przed podaniem chleba szatan nie mial dostępu do Judasza, a Judasz i tak miał zdradzić Jezusa wiec po co ten szatan wchodził w Judasza jezeli to nic nie zmieniało?

    3/ Czy bez podania chleba przez Jezusa Judaszowi szatan by nie działał i Judasz by pozostał z Apostołami, czy tez by wyszedł?

    4/ Jezeli rzeczywiście po podaniu chleba Judaszowi przez Jezusa wszedł w niego szatan zatem czemu potępiamy Judasza kiedy on był opętany? I Jezus na to opętanie pozwolił?

     

     
    Odpowiedz
  2. eskulap

    Jadziu,
    to istotne i bardzo

    Jadziu,

    to istotne i bardzo ciekawe pytania. Same one, bez odpowiedzi, pozwalają lepiej wyobrazić sobie klimat owego Wielkiego Tygodnia w Jerozolimie. Należy pamiętać, że św Jan opisywał te wydarzenia kilkadziesiąt lat później, kiedy perspektywa skraca się a zdarzenia zlewają ze sobą, jednak z pewnością wyryły sie one wyjątkowo mocno w jego pamięci.

    Można zadać sobie jeszcze kilka innych pytań:

    1/ Gdyby Judasz nie zdradził, jakie szanse miał Jezus Galilejczyk ukrywający się z uczniami (Galilejczykami) w niewielkim obcym mieście – Jerozolimie, aktywny rabbi uważany za proroka, uzdrawiający, człowiek za którym szły  i szukały tłumy, co widzimy tydzień wcześniej podczas wjazdu w Niedzielę Palmową? Jak długo mógł się ukrywać? Co to właściwie znaczy, że się ukrywał? : Ukrywał miejsce noclegu czy także nauczania – ogród? Czy potrzeba było aż Judasza by go odnaleźć i wydać? Wiemy, ze wcześniejszych relacji że Jezus wielokrotnie gdy Zydzi (chodzi o hierarchów) chcieli go zabić cudownie odchodził.

    2/ Skąd uczniowie wiedzieli że Judasz zdradził?

    – bo przyszedł ze strażą która go pojmała i pocałował Jezusa?

    – bo popełnił samobojstwo rzuciwszy wcześniej srebrniki za które kupiono pole garncarza?

    – był od dawna szpiegiem? czy, tak jak pytasz, wstąpił w niego szatan podczas Ostatniej Wieczerzy? 

    3/ Kim był Judasz jeśli wkrótce po zdradzie popełnił samobójstwo, musiał mieć wielkie wyrzuty sumienia? Ks Tischner pisał że "Judasz spojrzał w siebie i zobaczył błoto, a błoto trzeba unicestwić". W literaturze często przedstawiano Judasz jako żydowskiego patriotę ktorego Jezus jako zbawca narodu wybranego zawiódł.. że członkowie Sanhedrynu przekonali go "lepiej by jeden człowiek zginął za naród" czyli w czasach silnych napięć na tle narodowo-wyzwoleńczym z punktu widzenia interesu politycznego Jezus mógł wydawać się wręcz szkodliwym sabotażystą bez planu.

    Chyba nikt nie umie, ze względu na brak źródeł odpowiedzieć na te pytania. Naukowcy mogą przez analogię i głęboką wiedzę budować tło historyczne, a nasza wiara wypełniać treść głosem sumienia.

    pozdrawiam,

    Eskulap

     

     
    Odpowiedz
  3. Jadzia

    a także pytania

    Eskulapie są tez takie pytania

    1/ Co by było gdyby Jezus przyszedł na świat w obecnych czasach? Jak bysmy sie zachowali w dobie mediów i internetu?

    2/ Czy także istniałby Judasz?

    3/ Kim by byli obecni XXI wieczni  "uczeni w Piśmie"? 

    Jedno chyba jest pewne, raczej nie zostałby Ukrzyzowany.

     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Chyba nie ja Panie ?

     Apostolowie nie wiedzieli., co moze sugerowac, że miedzy nimi nie bylo zupełnej szczerości i zaufania. w przeciwnym razie cos na temat uczynku Judasza by wiedzieli. 

     

    W Ewangelii Janowej Jezus mówi: Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem .J 6,70

    Judasz, jeden z Dwunastu przez Jezusa wybrany i wciągnięty do Jego wspólnoty przez Niego umiłowany – ale  czego Judasz szuka u Jezusa?  Czy kocha swojego Mistrza, a może chce tylko  naginać ewangeliczną Prawdę dla swoich ziemskich potrzeb ? To musi być coś z tej prawdy, że zły nie uwolni się od niewinnego. Zły chce być uczniem dobrego..aż zdradzi.  Kto to jest Judasz, kto Jest zdrajcą? Czyż w obliczu tego pytania możemy się inaczej zachowywać niż uczniowie, którzy pytali: Chyba nie ja, Panie? Chyba nie ja…. Apostołowie przepełnieni miłością do Boga i blizniego, woleli  wpierw badać własne serca, nie przychodziło im do głowy, by badać stan serca innych.. Woleli sami pokutować, bo zło najczęściej przychodzi do nas- z naszego własnego wnętrza.

    Gdyby pokuta miała być tylko poznaniem własnej nędzy wewnętrznej i przypomnieniem tego, co było złe, prowadziłaby do rozpaczy i zwątpienia, jak to było u zdrajcy Judasza (II Kor. 7,9-11). Upamiętanie ma również pozytywną stronę – wskazuje światło nadziei, drogę wyjścia, szansę ocalenia, jakie Bóg pozostawił w Swej łasce człowiekowi. Pokuta jest więc z jednej strony odwróceniem się od przeszłości, zapominaniem o niej, a z drugiej początkiem nowego życia. Najlepszym przykładem upamiętania jest przypowieść Jezusa o synu marnotrawnym (Łuk. 15, 11-32), szczególnie ten moment, kiedy syn marnotrawny wejrzał w siebie i z bólem stwierdził: "Zgrzeszyłem". Ale równocześnie z uświadomieniem sobie własnej nędzy dostrzegł jedyną drogę wyjścia i zdecydował: "Wstanę i pójdę do ojca mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim, uczyń ze mnie jednego z najemników swoich. Wstał i poszedł do ojca swego" (Łuk. 15, 18-20).  Tak uczynił Piotr i wielu innych .Judasz do końca posiadał wolną wolę i możliwość wyboru-nie był opętany. Sam dał przyzwolenie na czynienie zła. Może za bardzo pociągał go osobisty sukces i świat ? Nie upamiętał się do końca.

    Upamiętanie bowiem nie wymaga szczególnych praktyk religijnych, ale poddania codziennego życia dobroczynnym wpływom tego, który jest wzorem prawdziwego człowieczeństwa. Chodzi o wewnętrzną przemianę – od samolubstwa do miłości bliźniego, od niewiary do wiary, od fałszu do prawdy, od postawy faryzeusza do postawy celnika, od postawy kapłana i lewity do postawy samarytanina. Ta sprawa jest tak długo aktualna, jak długo trwa życie. .  Wyrzuty sumienia bez wiary w miłość,  łaskę przebaczenia-zabiły Judasza . Nie miał w sobie miłości , a tym samym- zdolności przebaczania sobie i innym. 

     

     

     
    Odpowiedz
  5. eskulap

    Halino,
    >>Wyrzuty sumienia

    Halino,

    >>Wyrzuty sumienia bez wiary w miłość, łaskę przebaczenia-zabiły Judasza . Nie miał w sobie miłości , a tym samym- zdolności przebaczania sobie i innym.

    Czy człowieka usprawiedliwia jego cierpienie czy jego miłość, czy może zbawia go miłosierna odpowiedź na Boże miłosierdzie? I czy w potępienie wpędza jego czyn?

    Niewiele wiemy o Judaszu. Czy zdradzając wiedział, że wydaje swojego nauczyciela na śmierć, czy może myślał, że konfrontacja z hierarchami skończy się tylko chłostą? Niczego prawie nie wiemy o motywacji jego zdrady, nie mówiąc już o jego woli. (Wg Mistrza Eckharta ocena możliwa jest tylko na pragnienia woli).

    Tworzymy zbyt prosty łańcuch: pokusa –> zdrada —> samobójstwo

    1. Pokusa – myśl o zdradzie którą Ewangelista dostrzega już na Ostatniej Wieczerzy – zło zapuszcza korzeń

    2. Zdrada – ujawnienie miejsca kryjówki, przyprowadzenie straży  – zło się realizuje 

    3. Samobójstwo – zło zbiera owoc, owoc ten jest słusznym następstwem, domknieciem i karą

    Tak chcemy  to widzieć,  ten prosty łańcuch zdarzeń jawi się nam słuszny i sprawiedliwy. A to przecież jest nasz ludzki sąd nad Judaszem, czy mamy takie prawo? Praktycznie pilnujemy by do sekwencji zdarzeń ( pokusa wina kara potępienie ) nie wkradła się wątpliwość i światło nadziei.

    Np fakt że Judasz cierpiał, bo przeciez samobójcy cierpią i to tak mocno, że nie dostrzegają własnego cierpienia, co tylko wzmaga ich ból. My z zewnątrz o tym wiemy, niby nam łatwiej, a także widzieć tego nie chcemy. I nam łatwiej to negatywnie osądzić niż miłosiernie dostrzec. Skoro my uciekamy przed świadomością cierpnienia Judasza jak nieuprawniony jest nasz sąd nad nim, że on sam nie objął swego bólu wiarą w Boże miłosierdzie.

    Czy nasz sąd nad Judaszem nie jest podobny do sądu judaszy nad Jezusem?

    Nie chcę powiedzieć że zdrada przyjaciela nie jest grzechem, bo jest wielkim grzechem. Lecz chyba błędem jest osądzać grzesznika. Clive Lewis powiedział "Nikt nie jest bliżej Boga niż grzesznik" – a my byśmy go chcieli oddalić. 

     

     

     
    Odpowiedz
  6. Halina

    Eskulap

     Nie chcę powiedzieć że zdrada przyjaciela nie jest grzechem, bo jest wielkim grzechem. Lecz chyba błędem jest osądzać grzesznika. Clive Lewis powiedział "Nikt nie jest bliżej Boga niż grzesznik" – a my byśmy go chcieli oddalić.

     

    Serce tych, którzy świadomie kroczą podwójną drogą zawsze się deprawuje. Deprawuje się serce człowieka o podwójnej moralności. Historia Kościoła, także w naszych czasach, nieustannie potwierdza to, co Ewangeliści chcieli nam przekazać wspominając tak często Judasza i opowiadając nam jego haniebną historię. Diabeł jest znudzony, diabeł niedoszły mnich (C. S. Lewis).

    Niewiele wiemy o Judaszu. Czy zdradzając wiedział, że wydaje swojego nauczyciela na śmierć, czy może myślał, że konfrontacja z hierarchami skończy się tylko chłostą? Niczego prawie nie wiemy o motywacji jego zdrady, nie mówiąc już o jego woli. (Wg Mistrza Eckharta ocena możliwa jest tylko na pragnienia woli).

    Podczas gdy uraza i nienawiść Judasza pozostają niepojęte, miłość Jezusa „do końca” jeszcze bardziej przekracza wszelkie rozumienie. Ewangeliści z taką powściągliwością mówią o powodach postępowania Judasza, bo nie chcą zaspakajać naszej ciekawości, ale chcą prowadzić nas do wiary. Nie odsłaniają ciemnych przepaści dramatu Judasza, ale objawiają niezgłębioną i niepojętą głębię miłości Boga.

     
     

    Pełne miłości i troski pytanie zada Jezus Judaszowi: Przyjacielu, po coś przyszedł? (Mt 26, 50)Przyjacielu, co ty robisz ze sobą? Dokąd zmierzasz? Jaki będzie twój koniec, jeżeli dalej tak będziesz postępował? W pytaniach Jezusa nie ma cienia zemsty, nienawiści czy ironii, ale jedynie pragnienie udzielenia pomocy człowiekowi w jego zagubieniu i słabości.

     

    W jednym zdaniu apostoł Paweł używa słowa sądzić w dwu różnych znaczeniach: „Przestańmy więc sądzić jedni drugich. A raczej tak sądźcie, by nie dawać bratu sposobności do upadku lub zgorszenia.” (List do Rzymian 14, 13). Powstrzymanie się od wzajemnego osądzania nie prowadzi do bierności, ale jest warunkiem aktywności i właściwego postępowania.

    Jezus nie zachęca do zamykania oczu i pozostawienia spraw ich własnemu biegowi. Zaraz po tym, kiedy powiedział, żeby nie sądzić, kontynuuje: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj?” (Łk 6, 39). Jezus chciałby, żeby niewidomym pomóc w znalezieniu drogi. Ale odrzuca niezdatnych przewodników. Chociaż Jezus nie odpłaca złem za zło, ale sam bierze je na siebie, to jednak nie waha się demaskować zła. Miłość nieprzyjaciół nie oznacza bowiem pochwały dla niesprawiedliwości i zła. W dobrze rozumianej miłości nieprzyjaciół nie ma lęku. Lęk wobec nieprzyjaciela sprawia, że w sytuacjach nieporozumień i konfliktów przyjmujemy postawę cierpiętniczego wycofania się z życia i pasywnej uległości. Nierzadko postawa ta jeszcze bardziej rozpala gniew i agresję człowieka, który nie umie lub też nawet nie chce rozpoznać najgłębszych motywów swojego działania.

     

    Zostawienie innych w spokoju może być subtelną formą osądzania ich. Jeśli chcę zajmować się tylko samym sobą, to być może nie uważam innych za godnych mej uwagi i moich wysiłków? 

    „Nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan” (1 List do Koryntian 4, 5) – Paweł zaleca jak największą wstrzemięźliwość w sądzeniu. Ale równocześnie nalega z naciskiem, żeby troszczyć się o innych: „upominajcie niekarnych, pocieszajcie małodusznych, przygarniajcie słabych, a dla wszystkich bądźcie cierpliwi.” (1 List do Tesaloniczan 5, 14). Dzięki doświadczeniu wiedział, ile może kosztować upominanie bez osądzania: „przez trzy lata w dzień i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was” (Dzieje Apostolskie 20, 31). Tylko miłość umie zdobyć się na taką posługę.

     
     
     
    Odpowiedz
  7. beszad

    Dylemat kozłów wypędzonych na pustynię…

    No i stało się – napisałem komentarz na godzinne czytanie, po czym kliknąłem nie tam gdzie trzeba i wszystko bezpowrotnie zniknęło. 🙁 Powtórzę więc w bardzo wielkim skrócie: żałuję, że nie czytałem tego wspaniałego tekstu wcześniej! (Eskulapie, koniecznie wrzuć sobie jakieś zdjęcie lub awatar do profilu, aby Twoje teksty były z daleka widoczne na Tezeuszu!) 🙂  Przyznam, że i ja się często nad tym dylematem zastanawiałem, a tutejszy klimat dyskusji – wypowiedzi Jadzi i Haliny i prowadzone przez Ciebie dialogi wręcz inspirują i prowokują do wejścia w samą jego głębię. 

     

    Czy można jednoznacznie potępić Judasza lub Piłata? A może jeden był tylko niepoprawnym marzycielem, idealistą i rewolucjonistą? A drugi słabym i zalęknionym przedstawicielem władzy (któej wcale nie chciał?), człowiekiem mocno w sobie i w politycznych układach pogubionym? Może faktycznie jest tak, jak pisze Eskulap, że bestiami uczyniła ich nasza skłonność do szukania kozłów ofiarnych, aby złożyć na nie nasze najpaskudniejsze cechy. po czym wygnać je na pustynię? Tylko czy patrzymy wtedy na te osoby przez pryzmat Bożego miłosierdzia? Czy nie zapominamy więc o czymś najistotniejszym?

     

    Dziś natknąłem się na te słowa Mickiewicza: „Bóg jest dobrem, więc wszystko, na co duch narzeka, / Zło, śmierć i potępienie, pochodzi z człowieka.”  Czymże więc miałoby być potępienie – również to, tak chętnie przez nas odnoszone do osoby Judasza czy Piłata? Nie rozwiążemy nigdy tej tajemnicy, ale przyszło mi dzisiaj na myśl, że może poniekąd Jean Paul Sarte miał rację, pisząc, iż piekło to inni? Tylko on miał na myśli doczesność, a chyba warto te słowa rozciągnąć poza granicę śmierci. To ja sam siebie potępiam, ale też trwam w potępieniu zgotowanym przez innych – dopóki nie zanurzę się w pełnym przebaczeniu (w relacji do siebie i innych) oraz ufności (wobec Boga). Przy czym słowo „dopóki” nie ma tu znaczenia czasowego, lecz występuje w wymiarze czysto woluntatywnym, a JA to równocześnie MY, czyli wszystko musi się rozgrywać w przestrzeni eklezjalnej.

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code