Jednymi ustami wielbić Boga

 
Rozważanie na IV Niedzielę Adwentu, rok A2

tezeusz_adwent_2013.jpg

Okres Adwentu dobiega końca, zbliżają się święta Bożego Narodzenia, które są pamiątką przyjścia na świat naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Czas ten w liturgii Kościoła Zachodniego to czas przygotowania się na przyjście Zbawiciela, jak powiada Izajasz: “Przygotujcie na pustyni drogę Pańską, wyprostujcie na stepie ścieżkę dla Boga naszego” (Iz 40,3). Część z nas przygotowywała się, wspólnie z innymi biorąc udział w rekolekcjach Tezeusza, a teraz, gdy nadchodzi czas radości z nowonarodzonego Zbawcy, nadchodzi też czas na refleksję nad tym wydarzeniem.

Bóg pełen miłości zniża się do nas – ludzi, abyśmy mogli przylgnąć do Niego jeszcze bardziej. Do tej pory surowy, oddalony i nieosiągalny Bóg staje się człowiekiem, aby dać nam radość i nadzieję, której wcześniej ludzie musieli szukać w Pismach (Rz 15,4). Dzięki Jezusowi Bóg jawi się jako dobrotliwy, miłosierny, pełen cierpliwości i pociechy ojciec, do którego każdy ma prawo zwracać się bezpośrednio w modlitwie. Apostoł Paweł w swoim Liście do Rzymian w rozdziale 15 napomina do cierpliwości i jednomyślności. Warto pochylić się nad tym fragmentem tuż przed Bożym Narodzeniem, aby stało się ono dla nas czasem pojednania i miłości, albowiem jeden jest Bóg i jeden Chrystus, którego wszyscy chrześcijanie wspólnie wyznają.

Uczestnikami rekolekcji Tezeusza są wyznawcy wielu różnych Kościołów chrześcijańskich, co jeszcze bardziej ubogaca nasze przygotowania na przyjście Pana. Ważne, że jako jedna rodzina dostrzegamy w naszej różnorodności piękno i działanie Boga. To ważna cecha, aby odmienność nie różniła, a raczej łączyła w jedno. Apostoł narodów także przypomina, abyśmy “jednomyślnie, jednymi usty wielbili Boga…” (Rz 15,6) i abyśmy byli jedno, jak chce Jezus (J 17,21). Częstym zarzutem, z jakim się spotykam, jest głęboki podział wewnątrz chrześcijaństwa. Jednak zawsze odpowiadam, że dla protestanta, katolika czy prawosławnego ważniejsza niż podział administracyjny jest prawda, którą jest Chrystus (J 14,6).

Narodziny Zbawiciela są częścią przymierza, jakie zawarł Bóg z Izraelem. Zbawiciel był zapowiadany przez proroków. Urodził się w Betlejem, nie w pałacu, a w stajence, pośród zwierząt, a objawił się prostaczkom, co również było symboliczne, gdyż w Jezusie nie ma podziałów na lepszych i gorszych, na bogatych i biednych. Nie ma różnicy, skąd pochodzisz, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. I tak każdy z nas został powołany do zbawienia, które przychodzi przez wiarę. Jezus uczył miłości, której tak często brakuje, o której wielokrotnie zapominamy na rzecz pewnych idei, które często są egoistyczne lub doprowadzają do cierpienia naszego bliźniego. O wzajemnym oddaniu przypomina też apostoł Paweł pisząc: “Przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas ku chwale Boga” (Rz 15,7). Jezus, przychodząc na świat, stał się naszym sługą, prowadzącym do zbawienia, naszym pośrednikiem i orędownikiem w każdej sprawie. Jest On potwierdzeniem i ukoronowaniem wszelkich obietnic danych ludziom przez Boga, jest też nadzieją dla wszystkich, którzy jej czekają.

Przy okazji Adwentu warto wspomnieć również o Marii, matce Jezusa, która do końca była przy naszym Zbawicielu i na pewno odegrała dla Niego znaczącą rolę.

Przy okazji Adwentu warto powiedzieć, że postawę Marii można, a nawet powinno się stawiać sobie jako wzór do naśladowania jej wiary, pokory i zaufania do Boga.

W tych ostatnich dniach Adwentu skupmy się przede wszystkim na przychodzącym Panu, Zbawicielu, który będzie nas uczył, aż ponownie wspominać będziemy Jego zbawczą śmierć i zmartwychwstanie, które doprowadzi nas do życia wiecznego w chwale, wespół z Bogiem i innymi świętymi oraz naszymi bliskimi.

W naszym codziennym życiu starajmy się szukać jedności, szczególnie tam, gdzie o nią ciężko, ucząc się wykorzystywać różnorodność w celu budowania więzi. Zamiast stawiania nowych barier, burzmy to, co nas dzieli, abyśmy mogli “jednomyślnie i jednymi usty” wielbić Boga. Będąc uczniami Chrystusa, pamiętajmy o naszej misji, którą jest głoszenie Ewangelii o Zbawieniu wśród wszystkich ludzi. Czyniąc to, pamiętajmy o Marii, matce naszego Pana, aby była dla nas wzorem miłości, pokory i zaufania Bogu.

Na zbliżające się święta chciałbym życzyć wam, Bracia i Siostry, błogosławieństwa Bożego w życiu prywatnym i zawodowym, dużo radości od nowonarodzonego Zbawiciela i wszelkich łask płynących z Jego dobrotliwego serca.

“A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego”. (Rz 15,13)

Wojciech Czyszczoń Parafia Ewangelicko-Augsburska w Krakowie

Rekolekcje Adwentowe Tezeusza 2013

 Czyszczen.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

Rozważania Niedzielne

 

26 Comments

  1. elik

    Porozumienie i jedność w całym Kościele

    Panie Wojciechu i inni podobnie myślący, abyśmy rzeczywiście byli/stanowili jedno, jak pragnie i naucza Jezus Chrystus, oraz Jego Kościół – owa odmienność, czy inność, bądź różnorodność nie tylko wszystkich chrześcijan na świecie, przede wszystkim ma ludzi jednoczyć, łączyć i radować,  a nie dzielić i zasmucać. 

    Dlatego oprócz nich zawsze, a szczególnie w debacie, czy dialogu pożądana, wręcz konieczna jest co najmniej dobra wola z obu stron, a najlepiej wzajemna miłość (serdeczność) i dobroć (prawość), lecz nie fałszywa, czy pozorowana, ale prawdziwa (wiarygodna) i bezwarunkowa, bezgraniczna.

    Kto i co wg. Pana nadal uniemożliwia, czy w sposób znaczący utrudnia niezwłoczne zrealizowanie artykułowanych i słusznych postulatów dot. porozumienia i jedności w całym Kościele?…..

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. wczyszczon

     Witam!Szybka odpowiedź na

     Witam!
    Szybka odpowiedź na pytanie, co stoi na przeszkodzie dążenia do jedności. Po pierwsze najbardziej konserwatywne nurty w protestantyźmie i najbardziej konserwatywne grupy katolickie, które albo wątpią, albo wręcz odrzucają ekumenizm. Po drugie, pomimo wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Kościoła Rzymskiego nie zmieniło się właściwie nic w nauczaniu KRK. Po trzecie brak interkomunii ze strony katolickiej. Zgodnie z polityką Kościoła Ewangelickiego, każdy ochrzczony, bez względu na przynależność wyznaniową może uczestniczyć w sakramencie Wieczerzy Pańskiej w Kościele Ewangelickim. Takiej otwartości brak ze strony Kościoła Rzymskiego. Przypomnieć należy, że my, protestanci często różnimy się znacznie w postrzeganiu tego sakramentu, jednak pomimo to nie czynimy sakramentu Wieczerzy Panskiej sakramentem ekskluzywnym. 

    Dlatego tak ważną jest modlitwa o to, abyśmy wyzbyli się naszej pychy i wspólnymi siłami dochodzili do Prawdy, którą jest Jezus Chrystus.

    Błogosławionych Świat!

    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko – Augsburska w Krakowie
    czyszczon.wojciech@gmail.com

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Co nagle to….


    Jak mam rozumieć Pana unik wobec kwestii zasadniczej tj. koniecznego doprecyzowania nie tylko owej odmienności, czy innych pojęć nie całkiem jednoznacznych?…….

    Przecież w Piśmie Świętym, czy nauczaniu Jezusa, także Jego Kościoła nie brakuje uwarunkowań, czy zastrzeżeń takich jak: jeśli, jeżeli itp. , bo człowiek może wybierać b. różnie tj. prawdę i dobro albo fałsz i zło.

    Pośpiech nie jest pożądany tam, gdzie wymagana jest uwaga i pogłębiona refleksja. Dlatego Pana odpowiedź na moje pytanie nie może być zadowalająca, ani satysfakcjonująca.

    Porozumienie i jedność w całym Kościele są również uwarunkowane, lecz nie enigmatycznymi „nurtami”, czy konserwatyzmem, bądź różną przynależnością lub innymi niejednoznacznymi, czy bezosobowymi sformułowaniami, a tym bardziej polityką Kościoła Ewangelickiego.

    Przede wszystkim wolą Ojca, Syna i Ducha Świętego, oraz ludzką dobrą wolą, w tym m.in. wspólną żarliwą modlitwą, bezwarunkową serdecznością i wzajemnością stron w dążeniu, do poznawania Jego prawdy i osiągania pożądanej jedności Jego Kościoła

    Kościół, liturgia, sakramenty, a nawet świętość, czy prawość są/mają być powszechne, dlatego nie mogą być czymś ekskluzywnym, ani dowolnym, a tym bardziej sprzecznym z wolą Boga Trójjedynego.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. wczyszczon

     I właśnie o tym mówię,

     I właśnie o tym mówię, że sakramenty nie mogą być czymś ekskluzywnym, oczywiście. Ale niestety, takie nadal są czego można doświadczyć (niestety)

    Wola człowieka to szerokie zagadnienie. Jako Ewangelik muszę powiedzieć, że człowiek zawsze wybiera źle, a Boża to rzecz, że czyni we mnie dobro. (M. Luter "O niewolnej woli") Więc owszem zgadzam się z Panem, że ważna jest modlitwa, ba najważniejsza! Ale jak Pan wspomina również dążenie, czyny których często tak bardzo brakuje. Piękną inicjatywą są nabożeństwa ekumeniczne, ale one zawsze są … tak pośrodku. Nie spotkałem się z sytuacją, żeby pastor ewangelicki był postawiony na równi z księdzem Rzymskim (jak np. koncelebrans Mszy. Chociaż byłoby to dyskusyjne ze względu na odmienny charakter niedzielnych nabożeństw) 

    Postaram się odpowiedzieć na Pana pytanie odnośnie odmienności. Za pierwszym razem po prostu nie pamiętałem, więc to nie unik 🙂
    Otóż miałem na myśli odmienność, nie tyle międzywyznaniową, co na łonie samego Kościoła. (I tu mogę powiedzieć tylko o Kościele Luterańskim, bo go znam od środka, ale przypuszczam że to tyczy się każdego innego Kościoła również i w takim samym stopniu) Chodzi mi o to, że w całej odmienności tak często brak mi dyskusji, otwarcia się na inny głos (tutaj sprawa chociażby ordynacji kobiet – dla mnie palącej kwesji, czy wielu innych). Tymczasem brak zainteresowania innym punktem widzenia. Podobnie jest z Gender Studies, czy z in Vitro i innymi kwestiami, na które Kościół z góry przekreśla nie dyskutując nad nimi. Dlatego tak spodobało mi się posunięcie Franciszka polegające na rozesłaniu ankiety. To był przejaw tego, ze każdy "Jan Kowalski" może wyrazić swój pogląd i (miejmy nadzieje) zostanie on wzięty pod uwagę. Sam Apostoł Paweł wzywał do dyskusji – opartej na ich [apostołów] przekazie. 

    Odnosząc się do sformuowań "świętość" i "prawość"  – zarezerwowałbym je dla Boga 🙂 Dlatego, że ludzie tacy nie są powstaje tyle konfliktów, jednak tym bardziej na te święta, bądźmy ponad tym i pokażmy naszą jedność w różnorodności. 

    Jestem zwolennikiem Ekumenii i staram się (wydaje mi się jak najlepiej) takie działania wspierać, ale czekam na ruch z drugiej strony.

    Z Bogiem,

    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko – Augsburska w Krakowie
    czyszczon.wojciech@gmail.com

     
    Odpowiedz
  5. ostatni

    ekskluzywna czy tania ?

     Zgodnie z polityką Kościoła Ewangelickiego, każdy ochrzczony, bez względu na przynależność wyznaniową może uczestniczyć w sakramencie Wieczerzy Pańskiej w Kościele Ewangelickim. Takiej otwartości brak ze strony Kościoła Rzymskiego. Przypomnieć należy, że my, protestanci często różnimy się znacznie w postrzeganiu tego sakramentu, jednak pomimo to nie czynimy sakramentu Wieczerzy Panskiej sakramentem ekskluzywnym. 



          Witam Wojtku, chciałbym tylko odnieść się do powyższego cytatu z twojej wypowiedzi, ponieważ uczestniczyłem kilka lat dość aktywnie w życiu kościołów protestanckich, mam pewne doświadczenia w tym temacie. Popieram twoje zdanie na temat jedności i pokory wzajemnej – tak właśnie powinno być. Jeżeli chodzi o podejście do sakramentów zalecałbym rozwagę. Nikt z nas nie jest w stanie tak do końca wyjaśnić ani w pełni zrozumieć czym jest Eucharystia. Wiemy tylko że bez ofiary Chrystusa nie było by zbawienia. Wiele zawdzięczam kościołom protestanckim, jednak jest jedna obawa, która skierowała mnie na drogę katolicyzmu, kościoły protestanckie bardzo szybko zmieniają się, każde kolejne denominacje powstają na podwalinach konfliktu o słowa, nie mam nic przeciwko różnorodności – jest ona piękna i potrzebna, ale nie powinna stać się przyczyną do rozłamu. Kościół katolicki też zmienia się, ale ten proces jest powolny, nie chciałbym tu rozgraniczać, które kościoły są lepsze itp. Chodzi właśnie o pokorę – św. Paweł zalecał by własne przekonania zachować dla siebie, odradzał byśmy obciążali się nawzajem własnymi poglądami a rozłamy potępiał. Zastanawiające jest to ze w pierwszych wiekach wieczerza była czymś naprawdę szczególnym, przystępowanie do Eucharystii było ściśle uwarunkowane, był to przywilej, cały sens istnienia kościoła, dziś nawet kościół katolicki podchodzi swobodnie do tego tematu ( w porównaniu z początkiem), może to dlatego że kościół zaczyna być swego rodzaju teatrzykiem tworzonym na potrzeby aktorów? – tego do końca też nie wiemy. Podam tylko jedną rzecz do rozważenia – zauważyłem że wszystkie odłamy chrześcijańskie ( oprócz prawosławnych) łączy jedna wspólna cecha – bardzo swobodne podejście do sakramentów (wszystkich). W tym miejscu nie mogę się zgodzić z tobą że to dobre iż w kościołach protestanckich jest większa swoboda, myślę że to właśnie ona jest powodem podziałów. Ja też nie ze wszystkim się zgadzam co kościół katolicki głosi, ale staram się to zachować dla siebie, zostaje to między mną a Bogiem, nie mogę przecież żądać zmian bo moje poglądy są inne, a co jeśli się mylę? Jeżeli coś źle robię to mam nadzieję że Bóg zlituje się nad moją głupotą, jeżeli zaś zacznę wmuszać innym moje błędy, wtedy staję się przyczyną zgorszeń, a to jest już inna odpowiedzialność. Dla mnie osobiście Eucharystia jest ekskluzywnym sakramentem, ofiara Jezusa Chrystusa jest największym skarbem, to że jest dostępna za darmo nie oznacza że musi być traktowana jak tani towar-nieszanowana. Wystarczy sobie uświadomić że to sam Bóg zniża się dla nas, podczas Eucharystii łączymy się z samym Bogiem – czy może być coś bardziej ekskluzywnego?

    Pomimo tej różnicy uważam że twoja otwartość jest bardzo pozytywna i zachęcająca do dyskusji

     

    pozdrawiam  

     

     
    Odpowiedz
  6. wczyszczon

     Witam! Dziękuję, za

     Witam! 

    Dziękuję, za komentarz, każda uwaga jest dla mnie bardzo wartościowa. 

    1. Pisze Pan o tym, że nie wiemy dokładnie czym jest Eucharystia. Owszem, wiemy tyle, ile Chrystus nam opowiedział. Jednak wiemy, że jest dla nas pomocą w drodze ku zbawieniu.

    2. Szacunek, o którym Pan pisze jest zachowany. I znów podam przykład Kościoła Luterańskiego, który dokładnie znam (dlatego nie chcę wypowiadać się na temat innych Kościołów protestanckich). Sakrament Wieczerzy Pańskiej jest strzeżony należycie przed nadużyciami. Nie jest on udzielany ludziom do tego nieprzygotowanym (z założenia). Takie przygotowanie potwierdza się w Konfirmacji, do której przystępuje młodzież w wieku ok 15,16 lat. Jednak Kościół stoi na stanowisku, że KAŻDY człowiek, kiedy prosi o udzielenie tego sakramentu, ma prawo go wziąć. Słowo Boże powinno trafiać do szerokiego grona ludzi, o tym mówił sam Jezus. A czymże jest Eucharystia jak nie urzeczywistnieniem Słowa Bożego? 

    3. Pisze Pan, że Eucharystia jest darmowa. Poniekąd tak, ale ważniejsze od tego jest że to łaska jest darmowa (podstawowa zasada reformacji). A Łaska przychodzi przez Słowo i Sakramenty (Chrzest i Wieczerzę) i jest udzielana przez Boga, a zatem ludzie nie mogą wydawać dyspozycji jej dotyczących. Jako chrześcijanin, nie czuję się na tyle kompetentny aby kogoś oddalać od łaski.

    4. Kolejne denominacje (o których Pan był łaskaw wspomnieć) powstają, jednak pozostają w jedności. Te różne Kościoły gromadzą ludzi inaczej wyznających te same prawdy. Tak jak pisałem wcześniej. Dla protestantów bardziej niż jedność ważniejsza jest prawda, czyli Jezus Chrystus. Dlatego każdy szuka Go i wyznaje jak to uważa za słuszne. Pomimo podziałów, Kościoły te często zrzeszone są w specjalnych instytucjach (jak Polska Rada Kościołów etc.) aby utrzymać jeszcze bliższą więź. 

    5. To prawda, zmuszanie kogos albo nakłanianie do swoich poglądów, nie jest właściwe i też takie działanie "potępiam". Myślę, że podziały na łonie protestantyzmu to podziały jak między Kosciołem Rzymskim a grekokatolickim – niewielkie, wręcz kosmetyczne. Często te Kościoły różnią się tylko liturgią, pojmowaniem wspólnoty, sakramentów. De facto na łonie chrześcijaństwa powstały 2 poważne rozłamy. Pierwszy w 1054 – schizma wschodnia (kiedy to Kościoł katolicki oderwał się od Cerkwi prawosławnej, która przecież zachowała większość dogmatów chrześcijańskich i do dzisiaj własnie tym różni się od KK, że nie ma dogmatów ustalanych po chrześcijańskich soborach.) drugi – w 1517 roku, kiedy katolicki mnich dr Marcin Luter sprzeciwił się kupczeniu odpustami (z czym mam nadzieje szanowny Pan się zgodzi, że było to praktyką zgubną). Te podziały nie wynikały z złej woli jednej czy drugiej strony, ale z troski o Kościół (przypomnieć należy, że ks. Luter nie miał na celu założenia nowego Kościoła, a zreformowanie Kościoła Rzymskiego – zapewne, gdyby urzędującym papieżem był człowiek roztropniejszy niż Leon X do podziału by nie doszło,  ale mówimy to z perspektywy). Dlatego ap. Paweł mówi tu o podziałach bezzasadnych, ale mówi też o tym, aby nie podążać za innymi ewangeliami, czy żebysmy odrzucali od siebie zgubne nauki (co zrobił ks. Luter).

    6. Eucharystia jest o tyle ekskluzywnym sakramentem, że jest zarezerwowana dla ochrzczonych, w przeciwnym wypadku nie ma żadnego znaczenia, jednak ja mówiłem o takiej ekskluzywności. Na przykład para mieszkajaca razem przed ślubem (sytuacja znana mi z opowieści katolików) nie dostanie rozgrzeszenia, co uniemożliwia udział w sakramencie. Czy jest to zasadne? Wszak Wieczerza Pańska nie jest nagrodą, a raczej narzędziem do walki z grzechem, złymi skłonnościami i przede wszystkim drogą do zbawienia. Zatem taka para, która dopiero kształci się do życia razem, do miłości (która pochodzi z wiary) potrzebuje wsparcia, łaski, którą może otrzymać poprzez Słowo i sakramenty. Podobnie sprawa się ma z osobami rozwiedzionymi, z takich czy innych względów.

    Ekskluzywność bowiem nie oznacza TYLKO wyjątkowości, wysokiej wartości czy nadzwyczajności (bo taka jest niezaprzeczalnie Wieczerza Pańska). Ekskluzywnośc w tym wypadku oznacza odizolowanie pewnych ludzi (grup) z uczestnictwa przy stole Pańskim (co byłoby niebiblijne). 

    Dziękuję bardzo za pozytywne opinie o moim tekście. Mam nadzieję, że wyjaśniłem dokłądnie mój pogląd na tę kwestię. Zawsze unikam i tutaj starałem się to robić, aby nie wkraczać na drogę dysputy teologicznej, polegającej na porównywaniu teologii czy pobożności Ewangelickiej i Katolickiej, bo obie uważam za wartościowe. 

    Z Bogiem,

    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko-Augsburska w Krakowie
    czyszczon.wojciech@gmail.com

     
    Odpowiedz
  7. eskulap

    Panie Wojciechu,
    czytając

    Panie Wojciechu,

    czytając Pana wypowiedzi odczuwam autentyzm pańskiej woli zbliżenia i jedności chrześcijan. Dodam nawet, że mnie – katolikowi niektóre postulaty protestantów wydają mi się bardziej trafnym odczytywaniem Ewangelii niż w moim kościele.

    Dziękuję za życzenia i Panu oaz Pańskim Bliskim – Chrystusowego pokoju i radości.

    Eskulap

    ps.

    Akurat w Boże Narodzenie można zastanowić się spokojnie nad "wyższością" Wielkanocy 😉

    Link i pod nim ciekawa dyskusja nad działaniami będącym przyczynkiem i krokiem ku jedności chrześcijan:

    http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,16982,papiez-koptyjski-za-jedna-data-wielkanocy.html  

     

     
    Odpowiedz
  8. aaharonart

    Ostatni

    Napisałeś ciekawe słowa . Cytuję :

    kościół zaczyna być swego rodzaju teatrzykiem tworzonym na potrzeby aktorów…

    hm…

    To są bardzo prawdziwe słowa . Zastanawiam czy ten teatr kiedykolwiek się skończy?

    PS

    dziękuję Ci OSTATNI za twój wpis. Jest w nim poprostu prawda nie malowana

     

     

     

     

     

    "czemu przez resztę roku potrafię się dziwić relacji ogołoconej z wszystkiego?"

     

     

     
    Odpowiedz
  9. ostatni

    jeszcze tylko….

     

     

    Tak jak pisałem wcześniej. Dla protestantów bardziej niż jedność ważniejsza jest prawda, czyli Jezus Chrystus. Dlatego każdy szuka Go i wyznaje jak to uważa za słuszne.

     

    I to jest właśnie problem z którym zmagali się już apostołowie, coś w rodzaju – rób-ta co chce-ta, – naśladowanie Jezusa Chrystusa-Prawdy nie można sprowadzać do tego co ja uważam za słuszne – Wojtek, masz świadomość tego co ludzie często uważają za słuszne? ……

     

    Pisze Pan, że Eucharystia jest darmowa. Poniekąd tak, ale ważniejsze od tego jest że to łaska jest darmowa (podstawowa zasada reformacji). A Łaska przychodzi przez Słowo i Sakramenty (Chrzest i Wieczerzę) i jest udzielana przez Boga, a zatem ludzie nie mogą wydawać dyspozycji jej dotyczących. Jako chrześcijanin, nie czuję się na tyle kompetentny aby kogoś oddalać od łaski.

     

    Łaska jest za darmo, ale to tylko nasza interpretacja, łaska opłacona została bezcenną krwią Chrystusa, dzięki temu mamy do niej dostęp, pytanie, które powinniśmy zadać to – Czym jest łaska? Łaska nie jest aktem zbawiającym, łaska jest możliwością, jest pomostem danym od Boga by do zbawienia dojść, bez tego pomostu wszelkie wysiłki osiągnięcia zbawienia nic by nie dały, ale to nie oznacza że zbawienie osiąga się bez wysiłku, że wystarczy powiedzieć – „Jezu moje życie należy do ciebie” i już jestem zbawiony, a potem rozdać chleb i wino – jest to największe oszustwo jakie można głosić. Przyjęcie łaski wiąże się z podjęciem walki, walki z własnym JA, walki z widzimisię, walki z grzechem, Bóg wspiera decyzję wiary swoim Świętym Duchem, pomaga nam przechodzić po pomoście łaski, ale nie może tego zrobić za nas.

    Pojęcie przyjmowania łaski jako jednorazowego aktu np. chrztu jest oszustwem sprzecznym z Biblią, tak samo usprawiedliwianie permanentnego trwania w grzechu łaską jest kłamstwem.

     

    Jako chrześcijanin, nie czuję się na tyle kompetentny aby kogoś oddalać od łaski.

     

    Chrześcijanie najczęściej oddalają innych od łaski nieświadomie, ulegając kłamstwu, kłamstwu że łaska jest dana po to by spocząć na laurach, odprężyć się, wyluzować. Chrześcijanin nie tylko jest kompetentny ale i zobowiązany informować innych o łasce właśnie tak – … ludzie!!! jest łaska!!! obudźcie się!, wstawajcie!, przywdziejcie zbroję i do walki!, szybko! nie zwlekajcie bo czas łaski przeminie, nie znamy dnia ani godziny! nabierajcie oliwy, zapalajcie lampy, nie bądźcie głupi. Zmieńcie swoje życie, przywdziewajcie białą szatę… A tymczasem niestety często wygląda to tak – … spokojnie, dajcie spokój, wyluzuj się, jest łaska, po co się wysilasz? To nie ma sensu, Jezus już za ciebie wszystko zrobił, żyj tak żeby ci dobrze było, uczynki? Po co? uczynki się nie liczą! Nie maja znaczenia, po co walczyć z grzechem? – zmieńmy jego definicję żeby ludzi nie urazić, Bóg dał łaskę więc i tak jesteśmy zbawieni….

     

     

    6. Eucharystia jest o tyle ekskluzywnym sakramentem, że jest zarezerwowana dla ochrzczonych, w przeciwnym wypadku nie ma żadnego znaczenia, jednak ja mówiłem o takiej ekskluzywności. Na przykład para mieszkajaca razem przed ślubem (sytuacja znana mi z opowieści katolików) nie dostanie rozgrzeszenia, co uniemożliwia udział w sakramencie. Czy jest to zasadne? Wszak Wieczerza Pańska nie jest nagrodą, a raczej narzędziem do walki z grzechem, złymi skłonnościami i przede wszystkim drogą do zbawienia. Zatem taka para, która dopiero kształci się do życia razem, do miłości (która pochodzi z wiary) potrzebuje wsparcia, łaski, którą może otrzymać poprzez Słowo i sakramenty. Podobnie sprawa się ma z osobami rozwiedzionymi, z takich czy innych względów.

     

    Rozwód nie wyklucza nikogo z możliwości przyjmowania eucharystii – bynajmniej nie naucza tego KK. Jeżeli małżonkowie postanowili się rozejść – trudno są rożne sytuacje w życiu, nie jest to dobre, nawet jest to złe – rozwalać rodzinę, ale taka sytuacja nie wyklucza udziału, problem zaczyna się w momencie podejmowania współżycia seksualnego pozamałżeńskiego. jest to grzech – według Biblii. Tak samo jest z młodymi singlami, nikt im nie zabrania się poznawać, po to jest okres narzeczeństwa by się poznać, mogą korzystać z nauk przedmałżeńskich, sakramentów, kościół nie wymaga ożenku w ciemno, nie powinno się tylko podejmować współżycia przed sakramentalnym TAK, ponieważ jest to znowu grzech – według Biblii

    Kościół nie jest w stanie nikogo wykluczyć z Eucharystii – Kościół daje tylko zalecenia jak przystępować do Eucharystii, każdy robi jak uważa, można przyjąć trzy postawy w stosunku do tych zaleceń:

    1. przyjąć je i przestrzegać

    2. nie przyjąć i postępować zgodnie z własnym sumieniem i na własną odpowiedzialność

    3. nie przyjąć i żądać zmiany i dopasowania zaleceń do własnych poglądów.

       

      Uważam że ten trzeci sposób jest niewłaściwy ( postawa roszczeniowa), narzucania własnych interpretacji innym – czyli – nie chce podejmować walki z grzechem więc trzeba zmienić pojęcie grzechu. To się nazywa gorszenie. Biblia mówi o takim zjawisku – „ zło będą nazywać dobrem a dobro złem” Paweł podkreślał wagę wieczerzy, ostrzegał o konsekwencjach niegodnego spożywania, naszym problemem jest zrozumieć co znaczy niegodnie spożywać, kościół katolicki niegodne spożywanie zinterpretował jako grzech, permanentne trwanie w grzechu samo wyklucza człowieka z życia w komunii z Bogiem.

      Taki człowiek ma prawo nie słuchać zaleceń i podejść do Eucharystii, ale nie ma prawa żądać by zmieniono definicje grzechu, by mógł on podchodzić do Wieczerzy z aprobatą. Myślę że ze strony KK nie ma większego problemu dyskusji, problem polega raczej na tym że druga strona nie chce przyjąć do wiadomości iż w nazywaniu grzechu po imieniu nie ma kompromisu. Zawsze istnieją inne odłamy chrześcijaństwa gdzie jest mniej „wymagań”, zakładają je ludzie, którzy biorą na siebie wielką odpowiedzialność, ale to Bóg będzie ich sądził nie ja czy kto inny, dlatego nie potępiam decyzji o zmianie denominacji, ponieważ mam świadomość że nie moja to rzecz osądzać cudzego sługę. Jedyne co mogę zrobić to dać innym pod rozwagę co o tym myślę i tyle.

     

    Dziękuję bardzo za pozytywne opinie o moim tekście. Mam nadzieję, że wyjaśniłem dokłądnie mój pogląd na tę kwestię. Zawsze unikam i tutaj starałem się to robić, aby nie wkraczać na drogę dysputy teologicznej, polegającej na porównywaniu teologii czy pobożności Ewangelickiej i Katolickiej, bo obie uważam za wartościowe. 

    Dziękuje również, przepraszam jeśli moje wypowiedzi są zbyt bezpośrednie, ale nie mają one nic wspólnego z uprzedzeniem (bynajmniej nie czuje wewnętrznie uprzedzeń) po prostu nie umiem "owijać w bawełnę". W tym mieście gdzie obecnie mieszkam jest polska Msza raz w miesiącu, dlatego często bywam na angielskich Mszach, Jest tam jeden ksiądz – były anglikanin, a teraz jako katolicki ksiądz z żoną i gromadą dzieci, lubię jak on odprawia Mszę Św. Wyrosłem w protestantyzmie nie jestem uprzedzony do protestantów, znam ich mentalność i gorliwość, ale nie ukrywam że niektóre nauki protestanckie budzą mój niepokój – szczególnie pojęcie łaski.

    Pozdrawiam Cię Wojtek.

     
    Odpowiedz
  10. ostatni

    dobry dzień

     aharonie co ja Ci będę pisał, wiesz jak jest, show must go on ,  jesteśmy tylko ludźmi, którzy myslą że myślą, 

     

    "ja się dziwie wszystkiemu, najbardziej sobie"
     
     
     
    znowu mamy sztorm – od tygodnia dzień zaczynam – od podnoszenia "kibli" i zbierania śmieci, skąd tyle wiatru? i gdzie on się gromadzi? zabawnie wyglądają te mniejsze pojemniki do szkła, jak by łaziły po ulicy, gość jedzie samochodem, zatrzymuje się bo pojemnik wylazł na środek ulicy, za chwilę pojemnik polazł dalej no i gość odjechał, a ja popłakałem się ze śmiechu.
     
     
    wiesz Aharon miałem dziś, własciwie już wczoraj, dobry dzień, mieliśmy 15stą rocznicę ślubu, odnawialiśmy przysięgę małżeńską – wiesz taka katolicka ceremonia, to był dobry dzień.
     
    pozdrawiam
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
    Odpowiedz
  11. wczyszczon

     Niestety nie mogę się z

     Niestety nie mogę się z Panem zgodzić. 

    I to jest właśnie problem z którym zmagali się już apostołowie, coś w rodzaju – rób-ta co chce-ta, – naśladowanie Jezusa Chrystusa-Prawdy nie można sprowadzać do tego co ja uważam za słuszne

    Nie mówiłem tu o prawdach moralnych – te są w całym protestantyźmie takie same – Ewangelie, przepisy zakonu i, co najważniejsze, mowy Chrystusa o miłości. Kościół naucza, a co piękne wszyscy ewangelicy są jednomyślni, jeśli chodzi o określenie, co jest dobre a co złe, czyli formuła, że Kościół nie dyktuje co należy, a co nie zdaje się być trafiona. Jeśli ktoś zna, czyta i kształci się w Słowie Bożeym nie będzie robił co chce, ale to co nakazuje mu Biblia.

    Łaska była opłacona bezcenną krwią i jest największym darem. Jednak dla nas jest darmowa. (Ef 2,1-10) Ap. Paweł pisze że jesteśmy zbawieni przez wiarę (Ef 2,8aß) i jest ro Bożym darem (Ef 2,8b), który z zasady jest darmowy. Wiara jest jedynym warunkiem otrzymania usprawiedliwienia (Rz 3,20-24) dodatkowo w Rz3,20 Paweł upomina,że z uczynków nie będzie usprawiedliwiony, bo te uczynki pochodzą z wiary i są dziełem Boga w człowieku. Usprawiedliwienie dane jest nam przez wiarę w J.CH. (Rz 3,22) i co najważniejsze w naszej dyskusji, Ap. Paweł w liscie do Rzymian pisze,że łaska jest darmowa (Rz 3, 24). (por. Rz 5,1; Ga 2,16; Ps 143,2) Co więcej w Dz 15,10 autor pisze o wkładaniu jarzma. Człowiek jest bowiem grzeszny od urodzenia (Rz 3,23; Ps 51,7) i sam z siebie nic dobrego nie może zrobić. Owszem, w każdym momencie człowiek nie jest godzien przyjmować tak wielki dar jak wieczerza Pańska, ale właśnie po to Jezus znizył się na Ziemie, aby uczynić nas dziedzicami. I znów o łasce z Dz 15,11, która jest jedyną drogą do zbawienia. Wysiłek, o którym pisze Pan jest zagadnieniem dość interesującym. W świetle Biblii nic on nie daje do zbawienia, a jakie jest jego znaczenie zastanawiało się wielu teologów. Jeden z nich, ks. Dietrich Bonhoeffer, niemiecki teolog ewangelicki, stracony przez nazistów w 1945 roku w obozie koncentracyjnym Flossenburg, pisał w swej książce "Naśladowanie" o łasce, że pochodzi z wiary a ta wiara rodzi się w człowieku z posłuszeństwa. Owe posłuszeństwo polega na oddaniu się Słowu i ćwiczeniu się w miłości i posłuszeństwie Bogu. Kiedy pojawi się wiara, która jest darem sama w sobie, pojawia się jednocześnie większe posłuszeństwo. Jednak należy pamiętać, że samo posłuszeństwo, zbawić nie może! 

    Chrześcijanie najczęściej oddalają innych od łaski nieświadomie, ulegając kłamstwu, kłamstwu że łaska jest dana po to by spocząć na laurach, odprężyć się, wyluzować. Chrześcijanin nie tylko jest kompetentny ale i zobowiązany informować innych o łasce właśnie tak – … ludzie!!! jest łaska!!! obudźcie się!, wstawajcie!, przywdziejcie zbroję i do walki!, szybko! nie zwlekajcie bo czas łaski przeminie, nie znamy dnia ani godziny! nabierajcie oliwy, zapalajcie lampy, nie bądźcie głupi. Zmieńcie swoje życie, przywdziewajcie białą szatę… A tymczasem niestety często wygląda to tak – … spokojnie, dajcie spokój, wyluzuj się, jest łaska, po co się wysilasz? To nie ma sensu, Jezus już za ciebie wszystko zrobił, żyj tak żeby ci dobrze było, uczynki? Po co? uczynki się nie liczą! Nie maja znaczenia, po co walczyć z grzechem? – zmieńmy jego definicję żeby ludzi nie urazić, Bóg dał łaskę więc i tak jesteśmy zbawieni….


    W tym momencie niestety, bardzo się Pan myli. Nie wiem jak wygląda to w Kościele Katolickim, jednak Ewangelicy pamiętają o Jk 2,17, w którym Jakub pisze, że wiara bez uczynków jest martwa, jednak te uczynki, to co dobre, jest owocem wiary, nie pochodzi od człowieka, dlatego nie możemy się chełpić. (Ef 2,9) Jeśli chcemy się chlubić, mamy to czynić w Panu (por. 1 Kor 1,31; Jer 9,23.24). O pochodzeniu uczynków możemy przeczytać w Ga 5,22 z wyjaśnieniem i dopowiedzeniem w Ga 5,24.25. "Należeć do Chrystusa" ma wyraźny związek z wiarą Niego. Dalej w Ef 5,9 mowa o owocach światłości, którą jest Chrystus Pan (Łk 2,32; J 1,9; J 3,19 [tu widać wyraźnie powiązanie uczynków z posiadaniem i pozostawaniem w światłości. Ci, którzy jej nie mają, nie mają też dobrych uczynków] J 8,12; J 12,35.36)
    Ewangelicy stoją zatem twardo na stanowisku, że skoro człowiek jest tak wątłą istotą potrzebuje wzmocnienia. Słowo jest słowem, a Eucharystia jest cudem, substancjonalnym ciałem CHrystusa, która daje siłę i wiarę (sam tego doświadczyłem, chociaż według zaleceń KRK nie powinienem przystępować do sakramentu. Jestem konwertytą i to właśnie przez to, że w ciężkim okresie mojego życia dostałem siłe w Eucharystii i podobnie jak ks. Luter szukający Boga miłosiernego znalazłem go w Kościele Ewangelickim, w pełni) 
     
    Życzę błogosławieństwa Bożego i owocnej lektury Pisma Św. przy okazji moich wywodów 😉 Mam nadzieję, że używając odpowiednich fragmentów słowa (jest ich o wiele wiecej) przedstwiłem, a co wazniejsze należycie uargumentowałem moje stanowisko w sprawie łaski. Podsumowując, byc ewangelikiem nie jest tak prosto jak to próbują nakreślić niektórzy. Bycie ewangelikiem to dużo wyrzeczeń, to budowanie osobistej, głębokiej więzi z Bogiem, aby mieć pewność zbawienia. Nam nikt nie powie czy dobrze robimy. Spowiedź to ukorzenie się przed Bogiem jakiego wcześniej nie doznałem. Poczucie wstydu, a przez to wiekszej miłości do Zbawiciela. I nie chcę tu oceniać innych. Każdy (niezależnie od denominacji) jest wartościowy i jest moim bratem/siostrą. Jednak ja wierzę tak jak potrafię to udowodnić.

     

    Z Bogiem,
    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko – Augsburska w Krakowie

     

     
    Odpowiedz
  12. ostatni

    ja też nie mogę, dlatego cd.

      Wysiłek, o którym pisze Pan jest zagadnieniem dość interesującym. W świetle Biblii nic on nie daje do zbawienia, 

     

    …..myślę że jednak daje, uważam że jest potrzebny, ale za nim zacznę wywody, chciałbym Wojtek abyś miał świadomość że moim celem nie jest odciąganie Ciebie od twojego wyznania, nie mam też zamiaru udowadniać że mój pogląd jest jedynie właściwy, prawdziwy i dobry. Chciałbym tylko podzielić się moim odkryciem na temat tego czym jest łaska, może kiedyś komuś się to przyda, może uda mi się wycisnąć z Ciebie więcej rzeczy z, których ja skorzystam lub inni. Lubię dyskutować ponieważ to pobudza myślenie, ale też przyznam się do pewnej słabości, myślę że w takich dyskusjach szukam potwierdzenia na moje przekonania, ciągle boje się że jestem w błędzie i szukam zawsze argumentu, który zburzy lub umocni moje poglądy, nie boję się stracić tego co mam, boje się że to co mam nie jest tym co powinienem mieć. Ale do rzeczy:

    fragmenty Pisma Św., które zacytowałeś w żaden sposób nie zaprzeczają temu co napisałem, łaska jest darmowa, jest darem, prezentem od Boga dla nas, ale trzeba po nią sięgnąć. Łaska sama w sobie nie jest zbawieniem. Zacytowałeś list do Efezjan w, którym Św. Paweł pisze do ludzi z pogan, których mentalność była inna niż Żydów, dlatego wyjaśniał im aż do 4 roz. 16 wiersza czym jest wiara, czym jest kościół, że to nie dobre postępowanie nasze sprowadziło Chrystusa na ziemię, ale to Bóg przez swoje miłosierdzie posłał Syna, który naprawił błąd Adama, że jest to dar, ale nie możemy jednak lekceważyć dalszej części tego listu. Od 4: 17 , zaczyna się wysiłek o, którym pisałem. Przeczytaj Wojtek cały list do Efezjan, szczególnie od 4: 17, dowiesz się że „..Chrystusa trzeba się nauczyć..”, że „…starego człowieka trzeba zewlec z siebie..”, cały list do końca mówi o niczym innym jak o uczynkach- 5: 15 – ..Baczcie więc pilnie jak macie postępować…dalej to już tylko uczynki, wskazówki jakie uczynki wypełniać, czyli jak postępować, konkrety co robić, przeczytaj i zastanów się czy postępujesz tak jak zaleca nasz brat Paweł? Jeżeli udaje Ci się niektóre z tych rzeczy już robić to zastanów się ile wysiłku w to włożyłeś, łaska za nas nic nie zrobi, z łaski Bóg dał nam poznać że powinniśmy postępować inaczej. Przeczytaj bardzo uważnie Ef. 2:1-10 , tam jest właśnie o tym że niegdyś postępowaliśmy źle, ale z łaski przyszedł Chrystus byśmy zaczęli postępować dobrze, mamy chodzić w dobrych uczynkach, Wojtek ten list tylko potwierdza że obowiązkiem tych, którzy przyjęli łaskę jest podjąć wysiłek, walkę o dobre uczynki, uwieńczeniem tych zaleceń jest „ Boża zbroja”.

    Powołałeś się również na list do Rzymian, zgadzam się że człowiek usprawiedliwiony jest z wiary, a nie z uczynków zakonu, w dalszej części Św. Paweł za przykład wiary stawia Abrahama – zastanówmy się czym charakteryzowała się wiara Abrahama? Abraham uwierzył Bogu i co zrobił?

    Związał syna i podniósł nóż i gdyby nie posłaniec Boga zrobiłby to. Abraham potwierdził wiarę uczynkiem, konkretnym działaniem, jego wiara nie była wyrażona uczuciami, ale czynem, tak samo gdy usłyszał że za rok o tej porze będzie miał syna, to jak myślisz Wojtek co zrobił Abraham? Czekał na niepokalane poczęcie?, nie! Abraham „ obalił Sarę na plecy” i wziął się do roboty, bo uwierzył że teraz ta robota ma sens, uchwycił się łaski, czyli w tym przypadku płodności, którą otrzymała Sara i dołożył od siebie co trzeba by obietnica się wypełniła. Tak samo jest dziś, Bóg dał nam możliwość zbawienia, ona jest pewna, ale my musimy dołożyć do tego naszą wiarę wyrażoną nie uczuciem pewności zbawienia, ale powinniśmy wyrazić ją czynem, niezbędnym wysiłkiem -o tym właśnie mówi Biblia.

     

    O pochodzeniu uczynków możemy przeczytać w Ga 5,22 z wyjaśnieniem i dopowiedzeniem w Ga 5,24.25. "Należeć do Chrystusa" ma wyraźny związek z wiarą Niego. Dalej w Ef 5,9 mowa o owocach światłości, którą jest Chrystus Pan (Łk 2,32; J 1,9; J 3,19 [tu widać wyraźnie powiązanie uczynków z posiadaniem i pozostawaniem w światłości. Ci, którzy jej nie mają, nie mają też dobrych uczynków] J 8,12; J 12,35.36)

     

    Gal.5;22-25, Duch Św. Jest tym, który powoduje że potrafimy przede wszystkim odróżniać dobre od złego, zachęca nas wewnętrznie do dobrego postępowania, ale nie zmusi nas do czynienia dobra, nie jesteśmy robotami sterowanymi przez Ducha, On jest inspiratorem tego co dobre, od Niego to dobro pochodzi, ale wykonawcami mamy być my, On za nas tego nie zrobi. Zauważ że kawałek dalej w Gal.6;9 otrzymujemy zalecenie by nie ustawać w czynieniu dobra co oznacza że w każdej chwili możemy zaprzestać uczynków i Duch Św. Nie ma tu nic do gadania, On jest naszą pomocą, ale nie ogranicza naszej wolnej woli, do machnięcia ręką potrzebuje wysiłku, tak samo by podać kubek wody spragnionemu potrzebny jest wysiłek. Jan.3;21 , który cytujesz mówi wyraźnie ”… kto postępuje zgodnie z prawdą dąży do światłości…” światło nie jest sprawcą postępowania, światło oświetla i pozwala odróżnić złe postępowanie od dobrego, ale dopiero dobre postępowanie przybliża nas do światłości a złe postępowanie powoduje trwanie w ciemności, światło jest widzialne, ale nie każdy ma wolę zbliżać się do niego przez dobre postępowanie, bo z tego fragmentu wynika że tylko tak mogę się do światła zbliżyć

     

    Ewangelicy pamiętają o Jk 2,17, w którym Jakub pisze, że wiara bez uczynków jest martwa, jednak te uczynki, to co dobre, jest owocem wiary, nie pochodzi od człowieka, dlatego nie możemy się chełpić.

     

    Nie pochodzi od człowieka ale objawia się tylko przez człowieka, Bóg potrzebował człowieka by pokazać czym jest miłosierdzie, Chrystus potrzebował ciała, dziś tym ciałem jesteśmy my, kościół i dobry czyn może powstać tylko przy zaangażowaniu ciała-człowieka, choć inspiratorem jest Duch to jednak bez ciała nic nie da się zrobić. Chełpić się nie ma czym, nasze dzieło oceni inspirator, zleceniodawca – nagrodzi lub nie.

    To tyle jeżeli chodzi o twoje argumenty.

    Pozwól Wojtek że teraz pokażę Ci jak to się stało że zacząłem doceniać wagę uczynków; po pierwsze zastanawiała mnie jedna rzecz skoro zbawienie jest z łaski na podstawie wiary to dlaczego tak dużo wierzących zostanie potępionych? Ew.Mat.7;13-23 Wojtek, w tym fragmencie Ewangelii masz przykład ludzi wierzących, którzy to czynili cuda w imieniu Jezusa – zobacz ile wiary trzeba mieć by pełnić cuda, wyganiać demony, a Jezus powiedział im …idźcie precz… a gdzie łaska dla tych wierzących? Czym jest ta nieprawość, którą popełniali i która wreszcie ich potępiła?

    Druga sprawa;

    Ew.Mat.25;31-46, odpowiedz mi co było przyczyną potępienia tych po lewicy?, a co było powodem zbawienia tych po prawicy?

    Wojtek myślałem o tym często – jak to jest, jak mogę być zbawiony? Nie znalazłem zadowalającej mnie odpowiedzi, więc odwróciłem pytanie, z jakiego powodu mogę być potępiony? I tu znalazłem odpowiedź – nie mogę być zbawiony z uczynków, ale mogę być potępiony z powodu braku uczynków miłosierdzia lub z nadmiaru złych uczynków. List do Rzymian, który przytoczyłeś mówi o uczynkach zakonu, które nie mogą zbawić, Ewangelia Mateusza, którą ja cytuję mówi o uczynkach miłosierdzia, których brak potępia człowieka.

    Teraz troszkę lektury dla Ciebie Wojtku ; Obj. 2;26 , Obj. 2;19 Obj. , 20;13, Jak.2;14-26, Heb.10;24, 1Tym.5;10

    tego naprawdę jest dużo w Biblii, dlatego myślę że nie można powiedzieć iż uczynki nic nie znaczą, naszą wiarę ożywiamy przez dobre uczynki, potwierdzamy ją włożonym wysiłkiem

    na koniec perełka dla Ciebie, podejrzewam że korzystasz z Biblii Warszawskiej, ja też, uczyłem się na niej i nie mogę się odzwyczaić, jest tam bardzo wymowny opis fragmentu 1 Kor. 9;24-27

    Wojtek już (albo dopiero) kończę, ale wiesz temat wiary to temat rzeka. Ja tak rozumiem zbawienie-

    zbawienie jest z łaski, łaska jest darmowa, przyjąć ją można tylko przez wiarę, wiara usprawiedliwia, ale tylko gdy jest żywa, wiarę ożywiają, potwierdzają i uwiarygodniają dobre uczynki, które rodzą się z naszego wysiłku, który to czerpie siłę z obietnicy, która mówi o zbawieniu, które jest dane z łaski. Bóg nie może zbawić człowieka bez człowieka.

     
    Odpowiedz
  13. wczyszczon

     Komentarz tezeusz.pl W

     

    W odpowiedzi na Pana pytanie, zaczynając niejako od końca, korzystam z Biblii Warszawskiej, chociaż podpieram się Biblią Gdańską, która według mnie jest najlepszym polskim tłumaczeniem Pisma Świętego, a jeśli chodzi o NT to najchętniej korzystam ostatnio i jestem zachwycony nowym Przekładem Ekumenicznym Tow Biblijnego, który gorąco polecam.

     

    Pisze Pan, że trzeba sięgnąć po łaskę, a sama w sobie nie jest zbawieniem. Odpowiem na to tak: są dwie teorie. Jedną z nich popiera katolicki duchowny ks. prof. Wacław Hryniewicz, który w swojej książce “Nadzieja uczy inaczej” pisze, że w rezultacie wszyscy zostaną zbawieni, co ma nawet sens w obliczu Obj. 7,9.10, czy Rz 11,25-36. Druga zakłada zbawienie chrześcijan tylko. Te dwie teorie poddaje własnemu osądowi każdego wierzącego, ale ja chętnie (acz nie całkowicie) przychylam się tej pierwszej teorii. Wracając do Bonhoeffer’a jednak, on też tak mówi o łasce, ze jest łaska tania, wszechogarniająca cały świat, który jest przez nią usprawiedliwiony. Druga łaska to ta droga, która jest niejako rezultatem wiary i usprawiedliwia jednostkę. 

     

    Jeśli mówimy o Ef 4,24 należy wspomnieć, że fragment ten traktuje o życiu w Chrystusie, który jest właśnie owym nowym człowiekiem, w którego sprawiedliwość i świętość mamy się przyoblec. I nie jest to nasza świętość, a Jego, bo jeśli żyjemy w J. Ch. jesteśmy prawi w swym działaniu. Zatem w tym fragmencie nie ma nic o czynieniu tak, czy inaczej, ale o przyobleczeniu się w Prawdę, czyli w Jezusa Chrystusa.
    Dalej o pochodzeniu uczynków pisze Paweł w Ef 5,14, gdzie czytamy, że to co się ujawnia (to co dobre) to światło (Jezus Chrystus [por. Ef 5,14bß])

    Wszelkie dalsze przepisy (Ef 4,25-5,21 i dalsze dot. rodziny Ef 5,22-6,9) jakie daje ap. Paweł są nam dane ku BUDOWANIU wiary, która przychodzi przez POSŁUSZEŃSTWO o czym mówił ks. Dietrich Bonhoeffer i o czym ja powtórzyłem w ostatnim moim komentarzu. I tutaj ze wszystkim się z Panem zgadzam, jednak nie zapominam, że to nie to posłuszeństwo, a wiara zbawia człowieka. Jedyne staranie człowieka to owe posłuszeństwo.
    Także i tutaj mogą być wyjątki, bowiem uczynki (posłuszeństwo) mogą, ale nie muszą do wiary prowadzić. Może być bowiem taka sytuacja, że pewien człowiek będąc w swym sercu zatwardziałym niewierzącym doznaje łaski Pana, która go oświeciła i przez tę łaskę przychodzi nań wiara. I kiedy już ma tę wiarę zaczyna dobrze czynić, a tak na prawde nie on, a Jezus, który teraz jest w nim (por. Ga 2,20, gdzie Paweł mówi, że od dziś nie ON żyje, lecz żyje w nim Chrystus, a jego życie w ciele tak na prawde jest życiem w WIERZE w Syna Bożego. A dalej pisze, ze jeśli przez spełnianie uczynków (zakonu) czyli życie zgodnie z normami moralnymi dostępowalibyśmy usprawiedliwienia, tedy i Chrystus daremnie umarł por. Ga 2,21)
    A do tego, aby mieć wiarę i mieć Chrystusa, należy kształcić się w Słowie (Ef 6,17)

    Wg Ef 2,10 jesteśmy stworzeni do dobrych uczynków, ale W CHRYSTUSIE, nie zaś sami z siebie. Podobnie też rzecze św. Paweł, że przez zakon jest tylko poznanie grzechu (Rz 3,20b), aby uświadomić sobie jak wielkim darem jest łaska i ukorzyć się przed Panem. Wcześniej Paweł przypomina, że nie ma ani jednego sprawiedliwego (Rz 3,10) i że nie masz kto by czynił dobrze (Rz 3,12), zatem wykluczona jest nasza chluba, z tego, że “my” dobrze czynimy (Rz 3,27). Tutaj też zgodzę się z Panem, że wykonawcą dobrych uczynków jest niezaprzeczalnie człowiek, ale ich autorem jednak dalej pozostaje Bóg. 

    Nie rozumiem dlaczego podkreślił Pan moje słowa o tym, że dobre uczynki/wiara nie pochodzi od człowieka tłumacząc, że objawia się w nim skoro to dwie różne rzeczy. Na dowód tego chcę powiedzieć, że z Pańskim stwierdzeniem, ze wiara objawia się w człowieku zgadzam się w całości. To jednak nie stoi w sprzeczności z faktem, że dobre uczynki pochodzą od Boga i jest darem. I tu należy znów podkreślić, że to nie – jak Pan to nazwał – nasze dzieło, a dzieła Stwórcy w nas. 

    Dalej podaje Pan fragment w którym są rzekomo opisani ludzie wierzący, którzy “czynili cuda w imię Jezusa”. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na paralelę w 1 Kor 13,1-2. Teraz dla czytelnika staje się jasne, że chodzi o ludzi, którzy nie mieli pradziwej wiary. s. Paweł dopuszcza taką możliwość: czynić cuda, rzeczy wielkie, a nie mieć pełni prawdziwej wiary. Wracając do Mt 7,13-23 wysuwamy wniosek, że mogli to być ludzie czyniący bezprawie, czyli na przykład zwracający się do zmarłych, czego zakazuje zakon. Może robili to w dobrej intencji, ale bez prawdziwej wiary mogli zboczyć i zamiast szukać pomocy w Jezusie mogli ją znaleźć w demonach. Nie trzeba daleko szukać. Przykładem mogą być seanse Clive’a Harris’a w Kościołach katolickich w Polsce w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia. Dzisiaj praktyki te potępiane są nawet przez duchownych katolickich. I właśnie bioenergoterapeuci są tu doskonałym przykładem. Uzdrawiają, są skuteczni, często robią to (jak Harris) pod przykrywką modlitwy i “w imię Pana”. Czy jednak wiara takich ludzi jest prawdziwa? Czy szukają ukojenia tam gdzie potrzeba? Jakim kosztem?! Nawet dziś wielu ludzi szuka uzdrowienia w figurach, wierunkach zapominając, że JEDYNYM pośrednikiem i orędownikiem jest Jezus Chrystus, dlatego czynią bezprawie. O nich także pisze św. Paweł w liście do Rzymian (Rz 1,21-23). Zatem nie można mówić w tym wypadku (Mt 7,22) o łasce, gdy nie ma wiary (tej prawdziwej, której są owoce) Zatem Ci, którzy w Ew. Mateusza wołali “Panie, Panie” tak na prawdę nie wierzyli. Wiara ich była martwa. 

    Rozważmy teraz kolejną kwestię, którą Pan poruszył. Mowa o Mt 25,31-46, odnośnie którego pyta mnie Pan co było powodem zbawienia tych po prawicy, a co powodem potępienia tych po lewicy. Szybko odpowiem, a potem swe stanowisko uzasadnie. Powodem zbawienia tych po prawicy była wiara, zaś powodem potępienia tych po lewicy był brak wiary.
    Aby to wyjaśnić, znów posłużę się paralelą, którą znajdziemy w 1 Kor 3,13. Jest tam opisana próba wiary. Proszę zauważyć: potępieni mówią do Jezusa “Panie” (Mt 25,44aß), zatem można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że są to osoby uważające się za wierzących Jego wyznawców. Jednak ich dzieło nie ostało się w ogniu (por. 1 Kor 3,13bß), czyli wiara ich nie okazała się prawdziwą, brak jej było owoców (brak im było miłości, która objawia się w dobrym postępowaniu). Można więc stwierdzić, że de facto tej wiary nie było. Podsumowując powiem co napisałem na początku pkt 6. Ci, co byli po prawicy wierzyli, a ci co byli po lewicy nie wierzyli. W tym miejscu należy podkreślić i zaakcentować, że wedle ksiąg wyznaniowych luteranizmu o takiej wierze jaka charakteryzowała tych po prawicy jest mowa, a TYLKO TAKA wiara zbawia.
    Sam osobiście myślałem, że właśnie o takiej wierze rozmawialiśmy, ale jak się okazało powstała pewna różnica, dlatego tym bardziej cieszę się, że się Pan dopytał, a że ja mogłem odpowiedzieć. Mi samemu trudno było pojąć właśnie tę teologię usprawiedliwienia z wiary. Zgłębienie tematu zabrało mi 3 lata studiowania tej tylko kwestii. Teraz mogę powiedzieć, ze zaczynam to rozumieć 😉 

     

    Teraz parę wyjaśnień do fragmentów, które Pan polecił mi do lektury. Znam je wszystkie dokładnie, bo czytałem i wracałem do nich wielokrotnie tak, że po samych siglach potrafię powiedzieć jak dany fragment brzmi. Zatem po kolei:

    Obj 2,26

     

    “uczynki moje” – takie słowa wypowiada Syn Boży (por. Obj 2,18bα) w treści listu do zboru w Tiatyrze, który został podyktowany Janowi. Należy zatem powiedzieć, że te uczynki z pewnością nie są własnością, więc nie pochodzą od człowieka. Są uczynkami Syna Bożego, zatem rzeczywiście pochodzą od Boga i nie są udziałem człowieka, oprócz tego, że on jest ich wykonawcą. W tym tekście chodzi tylko o to, aby wiara była znów – prawdziwa, a nie zamykała nas na działanie Boga w nas. Kolejny fragment z Obj 2,19 należy rozumieć przez pryzmat Ewangelii, listów apostolskich i Obj 2,26, więc nie będę tak dokładnie się rozpisywał, bo powtórzyłbym to, co było już powiedziane wcześniej. 

     

    Obj 20,13

     

    Aby zrozumieć ten fragment należy odnieść się do J 5,29. Jest tam opisana scena, z której wynika, że ci, co dobrze czynili powstaną do życia, a ci co źle – na sąd. Powstaje jednak pytanie o to, jak zdefiniować tych co dobrze czynili. W tym celu należy cofnąć się znów do J 5,24. Tam jest odpowiedź na pytanie kto nie pójdzie na sąd, czyli kto przejdzie do życia wiecznego. Będą to ci, którzy wierzą Bogu przez Jezusa (temu, który mnie [Jezusa] posłał) i słuchają Słowa Pana. To dwie połączone czynności, bowiem nie da się wierzyć nie słuchając Słowa Pana, o czym był Pan łaskaw wspomnieć i o czym ja też mówię. (Chodzi o to posłuszeństwo przed wiarą) I teraz wszystko stało się jasne. Ci co czynią dobre uczynki (J 5,29) to ludzie wiary w Boga (J 5,24). Ci którzy czynią źle to ich przeciwieństwo. I te dwie grupy ludzi zostaną wezwane na sąd. Ale wierzący wcześniej pójdą wprost do życia, a umarli, czyli Ci, którzy przez brak wiary przeszli przez śmierć drugą zostaną osądzeni według ich uczynków, bo nie zostały one usprawiedliwione łaską przez wiarę. 

     

    Jk 2,14-26

     

    O wierze martwej pisałem ostatnio więc nie będę się powtarzał, ale ułożę taki schemat:

     

    Wiara w J. Ch. + db uczynki (pochodzące z wiary) = wiara

    Wiara w J. Ch. (bez db uczynków, czyli bez owoców) = brak wiary

     

    Są więc tylko te dwie drogi, dwa kryteria – wiara lub jej brak. Tak na prawdę nie ma wiary bez owoców, bo taka w świetle nauki chrześcijańskiej jest czcza i nic nie warta.

    Podobnie Hbr 10,24 – miłość braterska musi trwać i przypomina o tym autor listu, bo to ona poświadcza i jest dowodem na to, że wiara jest prawdziwa i szczera, a co najważniejsze zbawcza (po owocach ich poznacie). 

     

    1 Tym 5,10 – przepisy dot. wdów

     

    Aby zrozumieć ten wiersz należy przytoczyć werset niżej, gdyż takie wyrwanie go z kontekstu jest bezcelowe i prowadzi do zgubnych wniosków. 

    Opisane dobre czyny przykładowej wdowy, w świetle 1 Tym 5,11 nie pochodzą znów od niej. Proszę zauważyć: młoda wdowa może w przypływie namiętności odejść od Chrystusa. A tu opisane są konsekwencje takiej decyzji:

    w. 12  – zanika wierność

    w. 13 – uczą się próżniactwa, są gadatliwe, wścibskie i mówią rzeczy złe.

    w. 15 – po odwróceniu od Chrystusa poszły za szatanem, czyli to Chrystus sprawia, że człowiek czyni dobrze. Gdy Go zabraknie człowiek wybiera źle. 

     

    Wrócę jeszcze, bo pisze Pan o Abrahamie. Nie było jak Pan napisał. Abraham uwierzył i nie bylo to poparte żadnym czynem. Bóg powiedział mu, że jego potomstwo będzie bardzo liczne (Gen 15,5) i na te słowa Abraham UWIERZYŁ i ta wiara właśnie uznana mu była jako usprawiedliwienie (Gen 15,6). Nie czyn złożenia ofiary z Izaaka, ani czyn z Gen 18,10-15, bo w tych fragmentach nie ma nic o usprawiedliwieniu. 

    Warto podsumować to zdaniem: 

    “Temu zaś, kto pracuje, zapłata nie jest liczona według łaski, ale według należności” (Rz 4,4; por. Rz 11,6

     

     

    Błogosławiony mąż, któremu Pan grzechu nie poczyta. (Ps 32,2)

     

     

    Z Bogiem,
    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko – Augsburska w Krakowie
    czyszczon.wojciech@gmail.com

     
    Odpowiedz
  14. aaharonart

    @ Panie Wojciechu mam pytanie do Pana i Innych

    Przysłuchując Pana  duskusji z OSTATNIM znajduję wiele ciekawych rozważań za które dziękuję zarówno Panu jak i OSTATNIEMU.

    W Pańskim wpisie z dnia Komentarz z 28.12.2013 – 17:03 @ Wojciech Czyszczoń napisał Pan cytuję :

    (I tu mogę powiedzieć tylko o Kościele Luterańskim, bo go znam od środka…

     

     Mam do Pana Wojciecha pytanie odnośnie reformatora Lutra. Otóż dziś trafiłem na pewien artykół którego fragment można przeczytać w linku który podaję u dołu . Pytanie jest proste . Czy to prawda że Martin Luter powiedział :

    „Po pierw­sze należy pod­ło­żyć ogień pod ich syna­gogi i szkoły, a to, co nie spło­nie, należy przy­kryć zie­mią (…). Należy tak uczy­nić dla czci naszego Pana i chrze­ści­jań­stwa, by Bóg zoba­czył, że jeste­śmy chrze­ści­ja­nami (…). Po dru­gie należy znisz­czyć ich domy, ponie­waż upra­wiają w nich to samo co w swo­ich szko­łach (…). Po trze­cie należy im ode­brać wszyst­kie księgi modli­tewne i Tal­mudy, które nauczają prze­są­dów, kłamstw i prze­kleń­stwa. Należy mło­dym Żydom i Żydów­kom dać do ręki cepy, sie­kiery, szpa­dle, kądziele, wrze­ciona — i niech zara­biają na swój chleb w pocie czoła“. Trak­tat O Żydach oraz ich kłam­stwach 1543r.

    link poniżej

    http://www.fronda.pl/forum/kilka-cytacikow-z-doktora-marcina-lutra-na-dzien-reformacyji,52802.html

    Proszę o odpowiedź , bo nie jestem historykiem i nie wiem czy to jest prawda. Proszę również innych którzy natrafili na mój wpis a znają się na faktach historycznych o wypowiedzenie sie czy to powyżej powiedział czy też napisał Luter ?

     

    Dziękuję za ewentualną pomoc .

    Aharon* z pochodzenia Żyd .

     
    Odpowiedz
  15. Halina

    Wojciech

     W moim rozumieniu bardzo trafnie wylozyl pan stosunek wiary do uczynkow.  Juz M.Luter w pismie O wolnosci chrzescijanina wykazywal, ze zbawienie darmo z laski uwalnia czlowieka wewnetrznie od strachu przed potepieniem, ale zobowiazuje do sluzenia blizniemu  przez milosc, a do tego powoluje nas Bog. Uczynki nie moga przeblagac Boga za nasze grzechy, bo tylko Bog w Osobie Jezusa Chrystusa jest jedynym posrednikiem pomiedzy Bogiem, a czlowiekiem. Sumienie dreczonego  niepokojem i lekiem czlowieka-moze ukoic tylko usprawiedliwiajaca laska Boza, a nie ludzki wysilek.

    "  I bedac tedy usprawiedliwieni z wiary pokoj mamy z Bogiem, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa" -Rzym 5.1

    Sprawiedliwosc Boza jest czyms innym niz sprawiedliwosc w wymiarze ludzkim. Wiedza na temat potepienia i zbawienia czlowieka dostepna jest wylacznie Bogu.

    Jezeli chce zajac sie sprzedaza jablek, to najlepsza rzecza byloby znalezienie gdzies odpowiedniej jabloni. A jesli chce wydawac wlasciwe owoce w zyciu chrzescijanskim, trzeba po prostu byc chrzescijaninem. Jablon rodzi jablka dlatego, ze jest jablonia, nigdy zas dlatego, ze chce nia byc.
    Bog zaprasza nas, bysmy toczyli dobry boj wiary-1. Tym 6.12 .Znajomosc Boga owocuje zaufaniem do  niego. Dlatego nie jest udzialem tych, ktorzy jej  szukaja , ale tych, ktorzy nie jej szukaja-tylko Jezusa .Boj wiary nie jest niczym wiecej,  jak tylko wysilkiem, by kazdego dnia wejsc w bliski kontakt i osobista lacznosc z Jezusem Chrystusem.Boj wiary obejmuje nasze codzienne zmagania duchowe, a Bog obiecal, ze bedzie toczyc boj z grzechem.Czesto toczymy bitwy tam, gdzie ich naprawde nie ma i cale zaangazowanie idzie w niewlasciwym kierunku. Zycie chrzescijanskie i zbawienie sumuja sie jedynie w wiezi, jesli owa wiez jest wlasciwie zdefiniowana i rozumiana.

    z Bogiem

     
    Odpowiedz
  16. wczyszczon

     Szanowny Panie,
    Odpowiem

     Szanowny Panie,

    Odpowiem krótko, ale postaram się to wyjaśnić 🙂

    Otóż po 1517 roku powstało wiele mitów na temat ks. Lutra. Jednym z nich był na przykład mit, jakoby miał się urodzić z związku jego matki z diabłem. Było wiele innych "smaczków". Zdażało się też, że wkładano po śmierci Lutra w jego usta wiele różnych tekstów,których on sam nie był autorem. Co do tego tekstu – nie wiem, bo nie jestem historykiem, sam więc chętnie posłucham kogoś mądrego w tym temacie. Na pewno mogę z całą pewnością powiedzieć, że Luter był niezaprzeczalnie antysemitą. Wiele o jego niechęci względem Żydów można poczytać w niepublikowanych, tj niedostępnych dla przeciętnego czytelnika dziełach i rozprawach. 
    Luter jednak jak każdy inny człowiek miał jakieś tam swoje wady, o których Kościół nie zapomina i wielokrotnie je potępił. Trzeba wziąć pod uwagę nastroje jakie panowały w ówczesnych Niemczech. Oprócz antysemityzmu Marcin Luter pałał niechęcią do Turków, którzy wtedy byli problemem państwa Niemieckiego. 

    Żadne z wypowiedzi ukazujących niechęć do Żydów czy Turków nie znalazły się w Księgach Wyznaniowych Luteranizmu. Kościół nie opiera się też na naukach Lutra, a na naukach Chrystusa, którego Luter też głosił. Zawsze bolesne jest dla mnie jako ewangelika wyciąganie takich wypowiedzi Lutra, ale zawsze ze spokojem na nie odpowiem 🙂 Chciałbym zaznaczyć i prosić, aby nie postrzegać czy to luteranizmu, czy kalwinizmu przez pryzmat ich założycieli. Dla mnie rola Lutra kończy się na tym, iż wskazał on na Chrystusa oraz nadał nowy kurs dla Kościoła. 

    Sam zawsze przypominam o takich postawach Lutra, bo wiem, że należy mówić o tym co nieprawe, jednak Luteranie nie wyznają go jako nikogo szczególnego, wspominając jedynie jego dzieło. Dzisiaj relacje między kościołem luterańskim a Judaizmem są bardzo dobre, zaryzykowałbym stwierdzeniem, że nawet lepsze niż z KRK. 🙂

    Z Bogiem,
    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko-Augsburska w Krakowie
    czyszczon.wojciech@gmail.com

    Ps. Zachęcam do kontaktu e-mail’owego w razie jakichkolwiek problemów, czy wątpliwości, nawet niezwiązanych z tematem mojego rekolekcyjnego tekstu.

     
    Odpowiedz
  17. wczyszczon

     Dziękuję Pani

     Dziękuję Pani Halino! 

    Mam ciekawy werset odnosnie tego co Pani pisała, dokładnie odnośnie bitwy tam, gdzie jej nie powinno być, a także odnośnie ostatnich wydarzeń w polskim Kościele:

    Iz 8,12:

    "Nie nazywajcie wszystkiego spiskiem, co ten lud nazywa spiskiem, i nie bójcie się tego, czego on się boi, ani się nie trwóżcie."

    Pozdrawiam serdecznie!

     
    Odpowiedz
  18. aaharonart

    @WOJCIECHU .ANTYSEMITYZM

    Panie Wojciechu . Dziękuję za odpowiedź . Szkoda że nie zna Pan odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie. Oczywiście zrodziły się w moim umyśle nowe pytania i wątpliwości zwłaszcza że napisał Pan że Luter był antysemitą . To dobrze że Kościół Luterański odcina się od antysemityzmu . Hm…Mam nadzieję że nauki M. Lutra nie miały żadnego wpływu na mentalność narodu niemieckiego.

     

    Nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania Panie Wojciechu . W każdym Kościele byli ludzie którzy błądzili . Obyśmy mieli w sercu i umyśle znajomość ludzkiej kondycji nie tylko w stosunku do wybranych przez nas nauczycieli. Obyśmy umieli wybaczać innym  to co umiemy wybaczać sobie.

    Z poważaniem i pozdrowieniem braterskim

    Aharon*

     

    PS Zainteresowanych proszę o przeczytanie mojego poprzedniego wpisu i ewentualną odpowiedź na pytanie tam zadane , proszę o wypowiedź kogoś kto zna się na historii Kościoła.

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  19. wczyszczon

    Ufam i myślę, że nie

    Ufam i myślę, że nie miały wpływu na mentalność, gdyż tak jak wspomniałem ta cecha Lutra wynikła raczej z nastrojów społecznych, które panowały w Niemczech.

    Mogę podać przykład znów ewangelickiego pastora, ks. Bonhoeffera, który między innymi za sprzeciw wymierzony w Hitlera, a dotyczący właśnie holocaustu został umieszczony w obozie, gdzie dnia 9 kwietnia 1945r. został stracony, a uprzednio poniżony, rozebrany do naga i publicznie powieszony. To chyba najlepszy dowód na poświęcenie "potomka Lutra" dla sprawy. A należy nadmienić, że razem z nim zginęło wielu członków tego ruchu. 

     

     
    Odpowiedz
  20. ostatni

    Wojtek

     Wojtek….

     

    ..Wrócę jeszcze, bo pisze Pan o Abrahamie. Nie było jak Pan napisał. Abraham uwierzył i nie bylo to poparte żadnym czynem. Bóg powiedział mu, że jego potomstwo będzie bardzo liczne (Gen 15,5) i na te słowa Abraham UWIERZYŁ i ta wiara właśnie uznana mu była jako usprawiedliwienie (Gen 15,6). Nie czyn złożenia ofiary z Izaaka, ani czyn z Gen 18,10-15, bo w tych fragmentach nie ma nic o usprawiedliwieniu.  ..”

     

    ….na zaznaczony cytat twojej wypowiedzi odpowiem cytatem z Pisma Św.

    List św. Jakuba 2:21 Czyż Abraham, praojciec nasz nie został usprawiedliwiony z uczynków, gdy ofiarował na ołtarzu Izaaka, syna swego?

     

    czy słowa św. Jakuba nie są w tym momencie wystarczające?

     

    .. Tutaj też zgodzę się z Panem, że wykonawcą dobrych uczynków jest niezaprzeczalnie człowiek, ale ich autorem jednak dalej pozostaje Bóg.  ..”

     

    Wojtek ja rozumiem że ty zgadzasz się ze mną w pełni w tym przypadku i zastanawiam się gdzie widzisz różnicę w naszych wypowiedziach, które pozwoliłem sobie zaznaczyć – górna twoja, dolna moja

     

    ..Duch Św. Jest tym, który powoduje że potrafimy przede wszystkim odróżniać dobre od złego, zachęca nas wewnętrznie do dobrego postępowania, ale nie zmusi nas do czynienia dobra, nie jesteśmy robotami sterowanymi przez Ducha, On jest inspiratorem tego co dobre, od Niego to dobro pochodzi, ale wykonawcami mamy być my,..”

     

    dalej;

     

    ..To jednak nie stoi w sprzeczności z faktem, że dobre uczynki pochodzą od Boga i jest darem. I tu należy znów podkreślić, że to nie – jak Pan to nazwał – nasze dzieło, a dzieła Stwórcy w nas… „

     

    Wojtek czy nie uważasz że takie rozumienie jest zbyt filozoficzne, jak w takim razie wprowadzić wiarę w praktykę? Po co my w ogóle żyjemy skoro Bóg robi wszystko za nas? Po co się starać skoro wszystko zrobi Bóg?, w końcu dlaczego żyjemy w takim zepsutym świecie, skoro Bóg robi wszystko? takie rozumowanie odbiega trochę od rzeczywistości. ale odpowie Ci na to brat Paweł

     

    Kor.3; 10 Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje.

    11 Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus.

    12 A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy,

    13 To wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień.

    14 Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze;

    15 Jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień.

     

    Wojtek, to że nasze życie chrześcijańskie jest naszym dziełem wcale nie oznacza że trzeba się tym chlubić, co w tym za chluba że mam poczucie odpowiedzialności za przynależność do Chrystusa?

    Powyższy fragment wskazuje wyraźnie że fundament to łaska, nasze dzieło (budowla) to życie oparte na Chrystusie, to nasze dzieło budowane na Chrystusie prowadzi nas w kierunku zbawienia. Zobacz 15 sty werset – pozornie wskazuje że to dzieło nie ma wpływu na zbawienie, ale jest to zupełnie mylne odczytywanie całego kontekstu, zauważ że w tej przypowieści wszyscy, którzy budują otrzymują zbawienie, nie ma tu mowy o tych, którzy nie budują – widzisz Wojtek ważne jest by budować, Bóg wie że jesteśmy ograniczeni i grzeszni co sprawia że to nasze budowanie często jest liche, czasami zdążają się przypadki że czyjeś życie jest porządną budowlą i ten ktoś dodatkowo otrzyma nagrodę, jest to zachęta by starać się – bo warto. Wojtek jeżeli to nasze dzieło jest wykonywane przez Boga, to dlaczego Bóg jedno buduje lepiej , a drugie gorzej?

    Jezus Chrystus jest nie tylko fundamentem, ale jest pierwowzorem doskonałej budowli, my jesteśmy tylko kopistami, on jest wzorem a my naśladowcami, twoje naśladowanie Chrystusa jest inne niż moje, choć razem patrzymy na ten sam wzór, jeżeli Bóg jest wykonawcą twojego dzieła to za co masz być nagrodzony?, albo z jakiej racji masz szkodę ponosić? Czy nadal nie widzisz bezsensu twierdzenia że nic od nas nie zależy? Czy nie widzisz jak bardzo budowanie związane jest ze zbawieniem? Czy nie widzisz że łaska to jest możliwość, fundament, a nie gotowa budowla?

    Dlatego uważam że ci z Ew. Mat., którzy nazywali Chrystusa Panem z pewnością wierzyli w Niego, ale nie uwierzyli Jemu i zwyczajnie nie budowali, kiedy przyszedł Chrystus w postaci Ognia nie zastał ich budowli, dlatego wyraził się „…idźcie precz nigdy was nie znałem..” podam Ci inną przypowieść, która ma podobny kontekst, człowiek, który jest przekonany o swojej wierze zostaje usunięty sprzed oblicza Boga z powodu braku uczynków. – Ew. Mat.22. Początek tej przypowieści dotyczy Żydów, więc ta kwestia to inny temat, dalej słudzy króla idą wezwać złych i dobrych (22;10) to jest właśnie łaska zaproszenie na wesele, niezależnie czy ktoś jest dobry czy zły, Bóg zaprasza wszystkich, wesele jest gotowe, czas ograniczony, łaska działa. najciekawszy jest werset (22;11-12) Król wchodzi i widzi kogoś bez szaty weselnej, okazuje się że szata weselna jest kreacją obowiązkową, widzisz, gość czół się zaproszony, wszedł, ale zaraz wyleciał. Czym jest szata weselna?, jaką symbolikę Jezus ma na myśli używając sformułowania – szata. Chrystus ukazuje znaczenie szaty św. Janowi podczas objawienia. W Objawieniu tym Chrystus stopniowo odkrywa znaczenie i wagę białej szaty Obj. 3;5 , 7;9 , 7;13-14 , biała szata jest widocznym znakiem na tych, którzy stoją przed tronem Boga, mają ją wszyscy zbawieni i 24 starców też, nie można stanąć przed Bogiem bez tej szaty, trzeba o nią dbać – prać, wybielać. W końcu nazywa ją po imieniu

     

    Objawienie św. Jana 19:8 I dano jej przyoblec się w czysty, lśniący bisior, a bisior oznacza sprawiedliwe uczynki świętych.

     

    Wojtek jeszcze dla jasności chciałbym byś zdawał sobie sprawę że KK nie uzależnia zbawienia od uczynków, katechizm wyraźnie stwierdza że do zbawienia niezbędna jest tylko łaska. Moim celem nie jest udowadniać że zbawienie osiąga się przez dobre uczynki, ale to że brak dobrych uczynków -owoców oznacza brak wiary, że nie powinniśmy czekać aż zrodzi się w nas chęć zrobienia czegoś dobrego, ale powinniśmy podjąć walkę o świętość naszego życia, chrześcijaństwo to nie jest pełnia szczęścia i sielanka, chrześcijaństwo to wąska droga do szczęśliwości, to wojna, trud i ciężka praca nad sobą, wspierana przez Ducha Świętego, Jego obecnością, darami. Wysiłek ten nie oznacza że dzięki niemu będziemy zbawieni, wysiłek ten jest dowodem że na naszej drodze stanął Bóg żywy, że nasza wiara oparta jest na spotkaniu Ojca, który motywuje mnie do działania. Ojciec uchylił bramę nieba, której nigdy sam bym nie otworzył i woła -.. ostatni! Wchodź, przeciskaj się, no dalej, walcz, jeszcze trochę.

    1Kor. 9;

    24 Czy nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną, a tylko jeden zdobywa nagrodę? Tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli.

    25 A każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy.

    26 Ja tedy tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę na pięści, nie jakbym w próżnię uderzał;

    27 Ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.

     

    Wojtek to jest link do kazania pewnego baptysty, nie wiem kim on jest, ale to co mówi jest bardzo prawdziwe, no i daje do myślenia, po tym co mówi widać że różnice w denominacjach protestanckich wcale nie są kosmetyczne, że swoboda interpretacji Biblii jest niebezpieczna, a złe rozumienie łaski zbiera żniwo śmierci, jest to o tyle ciekawy film, ponieważ gdy byłem protestantem tak właśnie uczono mnie na temat zbawienia, sami protestanci dostrzegają niebezpieczeństwo swoich nauk, dowodem czego jest ten baptysta.

    http://www.youtube.com/watch?annotation_id=annotation_174199&feature=iv&src_vid=pUmYwdnABdM&v=rLAefsOz0kA

     
    Odpowiedz
  21. Halina

    Wojciech

    Mysle, ze nie warto angazowac sie  w niezbyt sluszne sprawy to fakt, ale pozwolmy sobie na wyrazanie wlasnego zdania w sytuacjach, ktore w naszym  rozumieniu moga byc wazne nie tylko dla nas, ale i dla innych. Milczenie nie zawsze bywa zlotem.

    pozdrawiam serdecznie

     

    Nie jest prawdopodobne, aby któraś strona przekonała drugą. Dlatego należy zastanowić się nad dwoma fundamentalnymi pytaniami:

    • Dlaczego przywódcy katoliccy upierają się przy zrobieniu Piusa XII świętym?
    • Dlaczego Żydzi nie mogą milczeć i pozwolić Kościołowi czynić to, co jest, jak twierdzi, jego własną sprawą?


    Stało się dla mnie jasne, że w świadomości Arcybiskupa istniało pewne połączenie pomiędzy pozbyciem się antysemityzmu przez Chrześcijaństwo a wyciszeniem przez Żydów ich krytyki zachowania się Kościoła w czasach nazistowskich. "Ja nie potrafię nakłonić społeczności żydowskiej do spełnienia żadnej z Pańskich próśb," powiedziałem mu. "My nie jesteśmy centralnie zorganizowani i nie mamy mechanizmu, przy pomocy którego moglibyśmy zmusić Żydów do przemawiania jednym głosem. Wielu Żydów będzie nadal krytycznych, niekiedy zażarcie, wobec Kościoła i Piusa XII podczas wojny. Jeżeli wyciszenie krytycyzmu jest warunkiem wstępnym do oczyszczenia nauki Kościoła z antysemityzmu, to taka ugoda nie może nastąpić. Społeczność żydowska uważa, że to jest krok, który katolicy powinni zrobić dla swojego własnego dobra." Arcybiskup nie był zdziwiony moją odpowiedzią i zgodził się z nią.

    http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje22/text09p.htm

    Rabin Arthur Hertzberg jest profesorem (Bronfman Visiting Professor of the Humanities) New York University oraz emerytowanym profesorem (Professor Emeritus of Religion) Dartmouth University, NH. Jest autorem dziewięciu książek, wśród nich: The Zionist Idea, Jewish Polemics, Judaism, The Jews in America, oraz Jews: The Essence and Character of a People (z Aron’em Hirt-Manheimer’em). Był prezydentem American Jewish Policy Foundation i prezydentem American Jewish Congress.

     
    Odpowiedz
  22. wczyszczon

     Dyskusja zeszła na tory

     Dyskusja zeszła na tory wzajemnego przekonywania się o własniej racji. Pan nie rozumie mnie, a ja ciągle powtarzam jedno i to samo. Co do Abrahama, to nie wiem co Jakub miał na myśli, jednak I Mż mówi, że został usprawiedliwiony z wiary w momencie uwierzenia Bogu o potomstwie. Ale nawet jeśli Jakub twierdzi inaczej to nie stoi to w sprzeczności. 

    Moje dzieło = owoce MOJEJ wiary. Czesto stosujemy skróty myślowe. Jeśli milibyśmy rozumieć tu wszystko dosłownie, to czy Biblia nie byłaby pełna sprzeczności? WYdaje mi się, że często zapominamy o tym, że została napisana przez ludzi.

    Pan uświadamia mnie o uczynkach i z Pana wypowiedzi wynika jakobym miał twierdzić, że oprócz wiary należy nie robić nic, bo wszystko zrobi za nas Bóg. NIe wiem, czy zna Pan Księgi wyznaniowe Luteranizmu, czy inne ewangelickie opracowania. Wydaje mi się, że upraszcza Pan naukę Kościoła Ewangelickiego spłycając ją. 

    Bóg osądzi jak wyglądała moja wiara po uczynkach. Czyli mówiąc jaśniej: oceni czy dopuszczałem Jego działanie we mnie, czyli czy ta wiara była prawdziwa. Zatem jeślibym nie miał uczynków, nie byłoby co osądzić, więc wiara byłaby martwa. 

    Dzieło które budujemy na Chrystusie to właśnie nasza wiara. Ktora ma się wzmacniać.

    Skoro człowiek dla swoich uczynków (Jak to było w czasie zakonu) jest w stanie się zbawić to daremna byłaby ofiara Jezusa! A na to nigdy się nie zgodzę i w to nigdy nie uwierzę. Buduję swą wiarę na Jezusie i otwieram się na Jego działanie.

    Należy przypomnieć, że między KEA a KRK została podpisana wspólna deklaracja o usprawiedliwieniu. Ale jak widać, o czym dowiaduje się coraz częściej niestety, największy rozgłos miało to wydarzenie w kosciele Ewangelickim. A do stosunków z KRK nic nie wniósł. 

    Sprawa uczynków to bardzo złożona kwestia. Staralem się ją wyłożyć jak najlepiej, ale to dalej jest wiedza skondensowana. 

    Jednego należy się wystrzegać, a mianowicie dokonywania analizy i interpretacji fragmentów wyjętych z kontekstów i nie porównywanych do innych. 

     

    Z Bogiem
    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko-Augsburska w Krakowie
    czyszczon.wojciech@gmail.com

     
    Odpowiedz
  23. wczyszczon

     Wspólna Deklaracja w

     Wspólna Deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu podpisana w 1999 roku 31 paź. w Augsburgu

    Podpisana przez:
    Światowa Federacja Luterańska
    Papieska Rada ds. Jedności Chrześcijan

    Wybrane punkty:

    [Usprawiedliwienie] Dokonuje się przez przyjęcie Ducha Świętego w chrzcie jako włączeniu do jednego ciała (Rz 8, 1n.9n.; 1 Kor 12, 12n.). Wszystko to pochodzi wyłącznie od Boga ze względu na Chrystusa z łaski przez wiarę w Ewangelię o Synu Bożym (Rz 1, 1-3).  (WD 11)

     

    Usprawiedliwieni żyją z wiary, która pochodzi ze Słowa Chrystusa (Rz 10, 17); jest ona czynna w miłości (Ga 5, 6), ta zaś jest owocem Ducha (Ga 5, 22n.) […] (WD 12)

    Ponieważ jednak moce i żądze trapią wierzących zewnętrznie i wewnętrznie (Rz 8, 35-39; Ga 5, 16-21), tak że popadają w grzech (1 J 1, 8.10), przeto muszą się wsłuchiwać stale na nowo w obietnice Boże, wyznawać swoje grzechy (1 J 1, 9), mieć udział w ciele i krwi Chrystusa… (WD 12)

     

    Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie (Flp 2, 12n.) (WD 12)

     

    Usprawiedliwienie oznacza zatem, że Chrystus sam jest naszą sprawiedliwością, która staje się naszym udziałem z woli Ojca przez Ducha Świętego. Wspólnie wyznajemy: Tylko z łaski i w wierze w zbawcze działanie Chrystusa, a nie na podstawie naszych zasług zostajemy przyjęci przez Boga i otrzymujemy Ducha Świętego, który odnawia nasze serca, uzdalnia nas i wzywa do dobrych uczynków.  (WD 15)

     

    Z kolei sama wiara jest darem Boga przez Ducha Świetego, który w Słowie i sakramentach działa we wspólnocie wierzących; Duch Święty prowadzi jednocześnie wierzących do odnowy ich życia, którą Bóg doprowadzi do końca w życiu wiecznym.  (WD 16)

    […] jako grzesznicy nasze nowe życie zawdzięczamy wyłącznie miłosierdziu Bożemu, które sprawia przebaczenie i wszystko czyni nowe; miłosierdzie to możemy otrzymać jako dar i przyjąć we wierze, nigdy natomiast – w jakiejkolwiek bądź formie – nie możemy na nie zasłużyć. (WD 17)

     

    Wolność, którą posiada w odniesieniu do ludzi i spraw tego świata, nie jest wolnością dotyczącą jego zbawienia. (por. M. Luter "O niewolnej woli") Oznacza to, że jako grzesznik podlega osądowi Bożemu i nie jest zdolny zwrócić się do Boga o ratunek, zasłużyć na swoje usprawiedliwienie przed Bogiem lub własnymi siłami osiągnąć zbawienie. (WD 19)

     

    […] człowiek nie jest zdolny do współdziałania w ratowaniu siebie, gdyż jako grzesznik przeciwstawia się aktywnie Bogu i Jego zbawczemu działaniu. (WD 21)

     

    Gdy człowiek ma we wierze współudział w Chrystusie, Bóg nie zalicza mu grzechu, a Duch Święty wzbudza w nim czynną miłość. (WD 22)

     

    Gdy powiadamy, że łaska Boża jest przebaczającą miłością (życzliwością Boga), nie negujemy przez to odnowy życia chrześcijanina, lecz chcemy wyrazić, że usprawiedliwienie zachowuje niezależność od ludzkiego współdziałania i nie jest też zależne od przyczyniającego się do odnowy życia działania łaski w człowieku. 
    (WD 23)

     

    W usprawiedliwieniu usprawiedliwieni otrzymują od Chrystusa wiarę, nadzieję i miłość i tym sposobem zostają przyjęci do wspólnoty z Nim. (WD 27)

     

    Natomiast dzięki zakonowi poznaje, że nadal pozostaje grzesznikiem i że grzech jeszcze w nim mieszka (1 J 1, 8; Rz 7, 17.20); nieustannie darzy zaufaniem fałszywych bogów i nie miłuje Boga tą niepodzielną miłością, jakiej domaga się On od niego jako jego Stwórca (Pwt 6, 5; Mt 22, 36-40). (WD 29)

    Wyznajemy wspólnie, że dobre uczynki – życie chrześcijańskie we wierze, nadziei i miłości – wynikają z usprawiedliwienia i są jego owocami.  (WD 37)

    [Katolicy] przez to nie chcą kwestionować, a tym bardziej zanegować charakteru dobrych uczynków jako daru, tego, że samo usprawiedliwienie pozostaje stale niezasłużonym darem łaski.  (WD 38)

    Z Bogiem,
    Wojciech Czyszczoń
    Parafia Ewangelicko – Augsburska w Krakowie
    czyszczon.wojciech@gmail.com

     

     
    Odpowiedz
  24. ostatni

    nie koniecznie przekonywanie…

     

     

    ….z mojej strony raczej uzasadniałem, argumentowałem własne przekonania, z doświadczenia wiem że to tylko Duch Św. Potrafi przekonać, tak jak to zrobił ze mną, dlatego ostatnim motywem moim jest przekonywanie. Brat Paweł zalecał by umieć bronić własnych przekonań i tylko to robiłem, myślę że twoje zniechęcenie do tej dyskusji spowodowane jest brakiem argumentów, wtedy występują wątpliwości i poczucie zagrożenia, potem pojawiają się standardowe uniki – „..dyskusja zeszła na zły tor…”„..pan mnie nie rozumie..” itp. przepraszam Cię Wojtek za mój upór w dyskusji, że tak Cie przycisnąłem, ale to przez tą moją słabość o, której pisałem wcześniej. Czuję się trochę zawiedziony twoim zarzutem o wyrywanie fragmentów z kontekstu i nie łączenia ich z innymi, starałem się wyjaśniać niektóre przypowieści właśnie przez łączenie kontekstu z innymi fragmentami. Mam obawę Wojtku że ty niezbyt dokładnie czytasz moje odpowiedzi, podaję przykład poniżej:

     

    -fragment mojej wypowiedzi;

     

    Wojtek jeszcze dla jasności chciałbym byś zdawał sobie sprawę że KK nie uzależnia zbawienia od uczynków, katechizm wyraźnie stwierdza że do zbawienia niezbędna jest tylko łaska. Moim celem nie jest udowadniać że zbawienie osiąga się przez dobre uczynki, ale to że brak dobrych uczynków -owoców oznacza brak wiary, że nie powinniśmy czekać aż zrodzi się w nas chęć zrobienia czegoś dobrego, ale powinniśmy podjąć walkę o świętość naszego życia

     

     

    -twoja odpowiedź

     

    Skoro człowiek dla swoich uczynków (Jak to było w czasie zakonu) jest w stanie się zbawić to daremna byłaby ofiara Jezusa! A na to nigdy się nie zgodzę i w to nigdy nie uwierzę. Buduję swą wiarę na Jezusie i otwieram się na Jego działanie.

     

    Bóg osądzi jak wyglądała moja wiara po uczynkach. Czyli mówiąc jaśniej: oceni czy dopuszczałem Jego działanie we mnie, czyli czy ta wiara była prawdziwa. Zatem jeślibym nie miał uczynków, nie byłoby co osądzić, więc wiara byłaby martwa. 

     

    Wydaje mi się że mamy te same poglądy i to jest już drugie porównanie naszych wypowiedzi z, których wynika że więcej nas łączy niż dzieli. nie wiem czemu ty widzisz to inaczej? nie wiem też skąd to przekonanie że jako katolik polegam na zbawieniu z uczynków, i że się chlubie z uczynków,( znam jednego brata z Tezeusza, który często chlubi się swoimi uczynkami, ale niestety nie jest to katolik.) tym bardziej że sam podałeś treść podpisanej deklaracji i wiesz jakie jest stanowisko KRK w tej sprawie.

     

    Wojtek Twoja otwartość by jednymi usty wielbić Boga jest budująca i cenna i tak trzymaj, napisałeś o tym i tak teraz czyń, wiem że to nie łatwe, ale z Bogiem wszystko jest możliwe. Nawet jeżeli mamy jakieś inne poglądy to zastosujmy radę św. Pawła i zachowajmy je dla siebie. Katolicy i protestanci to bracia, bracia często popadają w konflikty, – masz brata? Ja mam starszego brata i siostrę, często się kłóciliśmy, kiedyś pamiętam on mnie uderzył a ja podarłem jego rysunki, które były dla niego bardzo ważne, kiedy emocje opadły tak bardzo było mi żal mojego brata, ale szkody nie dało się naprawić. Dziś patrzę na konflikty dzieci z perspektywy ojca, każdy ich konflikt sprawia mi przykrość, czasami wywołuje złość, a każde z nich zawsze myśli że ma rację.

     

    Wojtek dziękuje Ci za rozmowę, najważniejsze by Jezus Chrystus żył w nas i żeby przyznał sie do nas przed Ojcem w tym najważniejszym dla całego stworzenia dniu -z Bogiem

     
    Odpowiedz
  25. wczyszczon

     To wszystko rozumiem i nie

     To wszystko rozumiem i nie stosuje uników. Ale oprócz tego, że stwierdziliśmy wspólnie, że uczynki to owoc wiary, o czym piszesz i z czym się oczywiście zgadzam, nie odniosłeś się do pochodzenia uczynków, o czym była cała dyskusja. Dlatego przytoczyłem Deklarację. 

    Teraz dyskusja nie dotyczy tego czy uczynki są owocami wiary, czy do tej wiary doprowadzają, ale o to, czy pochodzą od nas czy od Boga. 

    Już wcześniej pisałem, że na tym polu o którym piszesz doszliśmy do zgody – i chwała Panu za to. Ale dalej nie ustosunkowałeś się do pochodzenia uczynków, a przecież dlatego wstawiłem tę Deklarację. I jeszcze sprawdziłem teraz czy rzeczywiście – i tak, prawda, ostatni Twój komentarz dotyczył POCHODZENIA uczynków. 

    I nie, nie rezygnuje z dyskusji i chętnie dalej ją poprowadzę. Możesz napisać na mail, zawsze będzie łatwiej. 

    Moja odpowiedź:

    Skoro człowiek dla swoich uczynków (Jak to było w czasie zakonu) jest w stanie się zbawić to daremna byłaby ofiara Jezusa! A na to nigdy się nie zgodzę i w to nigdy nie uwierzę. Buduję swą wiarę na Jezusie i otwieram się na Jego działanie.

    Nie była skierowana przeciwko Twojej argumentacji, a po prostu potwierdziła moją opinię na ten temat. Już dawno zrozumiałem, że zgadzasz się ze mną co do znaczenia uczynków. 

    Kończąc chciałem zaznaczyć, ze w żadnym miejscu nie zakonczylem rozmowy, co więcej czuję sie gotowy do dalszej dyskusji. szczególnie interesuje mnie kwestia pochodzenia owoców wiary. (Na podstawie Deklaracji i mojej i Twojej argumentacji).

    Z Bogiem

     

     
    Odpowiedz
  26. ostatni

    dobra to dokończymy

     

     

    …no dobra to dokończymy rozmowę bo chyba wiem w czym nastąpiło nieporozumienie. Myślę że chodzi o różnicę między teorią a praktyką. W moim przekonaniu wszelkie dobro pochodzi od Boga i jestem pewny że to też jest twoje zdanie, chodzi mi tylko o aspekt praktyczny, bo jak wiesz co innego jest teoria, a co innego praktyka. Teoretycznie można opowiedzieć o tym jak powinno wyglądać życie chrześcijanina używając wyniosłych, cudownych słów, ale jak to działa w praktyce, ja myślę że jest to tak:

    człowiek spotyka na swojej drodze, żywego Boga, Jezusa, Ducha Św. , nagle z jego życiem zaczyna coś się dziać, zaczynają następować przemiany wewnętrzne, na początku taki człowiek jest wstanie popełnić wszelkie dobro, im gorszy był człowiek wcześniej tym bardziej widoczna zmiana następuje, jest ona niewątpliwie spowodowana przez Boga, ale z czasem przychodzą doświadczenia, codzienność, często ten ogień, ta pierwsza miłość gaśnie, Bóg zgodnie z obietnicą mieszka w człowieku, ale gdy emocje opadną człowiek powoli wraca do starych nawyków, nazywamy to upadaniem i teraz zaczyna się to co być może nas rożni a może i nie. Ja myślę że w tym momencie człowiek powinien zadbać o relację z Bogiem, Bóg dalej jest i działa, ale człowiek nie odpowiadając na to wezwanie jest w stanie zasmucić Ducha Św. Zgasić ogień całkowicie i odejść od Boga, może też wybrać drugą opcję, powodowany miłością, której doświadczył od Boga może podjąć wysiłek i zacząć walczyć o wiarę, walka ta w praktycznym wymiarze jest wyrażana przez uczynki czyli posłuszeństwo, człowiek wsłuchuje się w głos Boga, przygląda się Chrystusowi i zaczyna go naśladować, i wtedy doświadcza kolejnych przemian w swoim życiu, źródłem tego wszystkiego jest Bóg, ale człowiek musi podjąć wysiłek, ponieważ Bóg tego sam nie może zrobić, na wezwanie trzeba odpowiedzieć, „.. oto stoję u drzwi i kołaczę……” to nasza rola polega na tym by wstać, ruszyć dupsko i otworzyć te drzwi, ale często jest że ten, który nas nienawidzi wszystko utrudnia, zastawia zasadzki, zniechęca, zasiewa wątpliwości, wtedy znowu trzeba uchwycić się nadziei, obietnicy, i walczyć o tą relację w modlitwie, uczynkach. Kiedy Bóg odpowiada na modlitwę, albo gdy czasami możemy zobaczyć owoc jakiegoś czynu, dokonanego przez nas z jego powodu rzecz jasna, ale zrobionego naszymi rekami, wtedy doznajemy zachęty do dalszego działania, czasami zachętą może być tylko sama nadzieja, są i tacy herosi. Jednak kiedy nic nie robimy ulegamy starym nawykom to nic się nie wydarzy, kudłaty odciągnie nas od Boga, bo on nie stoi i nie kołacze, on włazi drzwiami i oknami by zarazić nas swoją pychą i buntem, nasza bezczynność jest zgubą, nasza bezczynność jest letnia. Pani Halina słusznie zauważyła że zbliżając się do Boga On walczy z naszym grzechem – ale jest to metafora, w praktyce wygląda to tak że to ja muszę przestać robić złe rzeczy, ale źródłem i motywacją jest Bóg to spotkanie Jego powoduje że wiem że to czy tamto jest złe i jeśli zależy mi na dobrej relacji muszę pokutować, czyli odwracać się od grzechu, kosztuje to czasami wysiłku np. jeżeli ktoś cudzołoży, musi przestać, Bóg nie obezwładni człowieka by nie właził do łóżka cudzej żony, Bóg informuje, a człowiek podejmuje decyzję – robię to albo nie i to jest praktyczny wymiar tego o czym napisała pani Halina. Człowiek przestał wchodzić do łózka cudzej żony dzięki Bogu bo On go do tego namówił, ale zrobił to człowiek przez własną decyzję. Nie wypowiadam się tu za panią Halinę, bo być może ma Ona odmienne zdanie, tylko chcę pokazać że ta teoria z, którą się zgadzam według mnie wygląda tak w praktyce, chwała za moje nieco czystsze życie należy się Bogu, ale to Bóg wynagrodzi wysiłek jaki w to włożyłem, bo tylko Bóg wie ile mnie to kosztowało modlitwy, łez, i samozaparcia. Przez 10 lat protestantyzmu nie potrafiłem zwalczyć wielu grzechów, modlitwy uzdrowień-cze, egzorcyzmy, konferencje, charyzmaty, błagania i płacze, poczucie winy i obrzydzenie siebie nic nie pomagało, dopiero sakrament pokuty-spowiedź, uwolniła mnie od tych rzeczy, wiesz ile to kosztuje mówić komuś o swoich grzechach?, stało się to taką motywacją dla mnie( żebym już więcej nie mósiał takich rzeczy wyznawać) że niemal ze wszystkim zerwałem po pierwszej spowiedzi od powrotu do KRK. Dziś leżę przed Bogiem i dziękuje mu za to bo to Jego zasługa to On dał nam sakrament pokuty, okazał się on dla mnie najlepszym lekarstwem, ale kosztowało mnie to wiele by tam pójść. Jest to nic innego jak uczynek, mój uczynek, mój zasłużony wstyd, mój ból, ale inspiratorem tego jest Bóg, bez Niego nawet bym nie wiedział że źle czynię, On mi powiedział że to jest złe i On mi powiedział jak się tego pozbyć, Bóg dał mi narzędzie, którego ja musiałem użyć, moim własnym wysiłkiem. To jest jedna z moich cegiełek na fundamencie Chrystusowym, to jest ta cegiełka , która kiedyś stanie w ogniu i to ogień zadecyduje ile był wart ten wysiłek z mojej strony, bo Bóg sam siebie nie będzie testował i swoich dzieł, tylko nasze. Dlatego mówię o uczynkach jako naszym dziele co nie oznacza że jest to nasza zasługa, zasługa jest Boża, ale dzieło nasze. Jestem budowlańcem, idę zrobić kuchnię, zastałem ruinę, inwestor mówi – chcę takie płytki na ścianę, takie na podłogę, takie meble taki kolor ściany, moim zadaniem jest wykonać to zgodnie z życzeniem,

     



    końcowy efekt jest moim dziełem, ale jednocześnie zasługą inwestora, ponieważ ja wykonałem tylko to co on chciał, inwestor spojrzy na swoją wizje zmaterializowaną moim wysiłkiem i oceni czy o to mu chodziło czy wykonałem to zgodnie z jego wizją. Tak to mniej więcej rozumiem z praktyki bo w teorii na pewno się zgadzamy. Jeżeli masz inne zdanie na tą sprawę napisz mi proszę, ale w podobnej formie, interesuje mnie praktyczny przykład życiowy, nie teoria i fragmenty Pisma, ale praktyka, doświadczenie, coś realnego, coś czego można dotknąć, coś co być może będzie tylko twoje, ale ważne by było to coś prawdziwego, coś co działa, bo teorie nie działają, one definiują, nazywają, ale nie są nic warte jeżeli nie ma ich praktycznego wymiaru. 

     
    Odpowiedz

Skomentuj wczyszczon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code