Izyda

Czas

Wyjście z raju jest przejściem do epizodycznego wymiaru istnienia; rzucenie na głęboką wodę przypadkowych zdarzeń, nieokreśloności, chaotycznie zderzających się wątków chropowatej narracji życia. Dlatego pierwsze post-edeniczne doświadczenia są związane z bólem, fizycznym ale też egzystencjalnym, zagubieniem po utracie rajskiej stałości. Jednak to także tutaj zostaje wcielony motyw płodności (z nakazu do praktyki, a więc te sfery są niezależne), wzajemnego pożądania i zależności (od partnerów, bo nie ma już Boga). Jest to możliwe dopiero teraz, po odejściu od ogrodowego ładu bez-zdarzeniowości (hibernacji, nie ma jeszcze historii) następuje stoczenie się w potok rzeki Czasu – ruchu czyli także natury erosa. Rodzi się lęk, wymiar czasu odciska piętno stawania się, redukując względnie stały byt do tymczasowych i przejściowych migawek.

Czym jest Exodus? Wygnaniem? Czy też raczej poszukiwaniem, świadomością tego że jest się niedokończonym obrazem? Błądzenie, nie poszukiwanie celu, bo pustynia nie zawiera żadnych dróg. Exodus to przesunięcie, wyjście poza ustalony tryb życia w granicach miejskich murów, czyli danych raz na zawsze przekonań-wierzeń. Oryginalna myśl judaistyczna ma korzenie apofatyczne, poznanie boskiego źródła jest powierzone społeczności nomadów, wędrowców traktujących to co stałe i niezmienne jako zawsze przejściowe. Pustynia ma być tutaj symbolem jałowości, faktycznie nicości; mieszkanie pod płachtą namiotu wskazuje na epizodyczność życia, budowanie na piasku to zajęcie syzyfowe, skazanie na bycie zawsze nieudanym z redukcją do bezpłodnych wysiłków: wszystko ulega rozpadowi, zamienia się w piach. Brak i nieistnienie jest pierwotne. Archetyp Pustki, nomadyczna egzystencja życia wyeliminowanego z podstawy. Paradoksalnie także źródło zasilania erosa, ponieważ pustynia jest napięciem, między tym czego się nie ma, odniesieniem do nieobecności jako siły napędzającej erotyczną energię.

Rozpad na niezależne części w opisie edenicznego exodusu może mieć znaczenie tylko erotyczne. Podział na części jest skutkiem wypadnięcia z łona Ojca-Matki, odsunięciem poza horyzont ludzkiego bytu ładu pierwotnej jedności. To rozwarstwienie tworzy przestrzeń nacechowaną ładunkiem tęsknoty i pożądania, odzyskania totalnej unii przeciwieństw. Bez obecności czasu nie ma więc erosa, stawanie się czy też bardziej ruch są warunkiem do zaistnienia seksualnej więzi. Bezczasowy absolut zostaje z niej wyobcowany, nie ma więc czemu się dziwić patrząc na te wszystkie wizje boskości na powrót stępującej i scalającej się z dziełem stworzenia, poniekąd proces odnajdywania się kochanków; w teilhardowskiej myśli będzie to scentralizowanie się boskich osób w finale stworzenia, ta idea ma też głębsze zastosowanie w akcie stosunku.
 

Miasto

Pierwszym człowiekiem, który położył fundamenty pod budowę metropolii, był Kain. Cywilizacyjną matrycę możemy zawdzięczać mordercy, zabójcy własnego brata. Miasto jest ochroną i pełni funkcję obronne. W odniesieniu do Kaina, będziemy mówić że postawił mury z poczucia lęku i niepewności – wpierw po utracie brata, następnie z braku obecności Boga. Na początku to istota boska spaja rozkawałkowany byt przy pomocy sensu, kodeksów etycznych i religii. Strata tych wartości domaga się substytutu ludzkich norm i nakazów, stąd z nomadycznego porządku wyrastają korzenie cywilizacji jako ładu osiąganego sposobem poza-naturalnym, struktury przesłaniającej wyparty lęk alienacji.

Miasto – emanacja racjonalnych układów między członkami społeczności; spetryfikowany zbiór zasad, prawo i policja eliminują przypadkowość, czas zastyga w regulacjach i ustawach wyznaczających kanon stosunków. Imitacja pra-pierwotnego łona matki, zwracającego narzędzie stworzenia w ręce ludzi: odzyskana harmonia przez hierarchiczną nadbudowę służb obsesyjnie organizujących życie pod przyjęty szablon. Regresja w kierunku matczynego łona zamiast progresu, masochistyczne wznoszenie twierdz napędzane lękiem przed postępem Czasu, nośnika nieuchronnych wyroków fatum. Próba odzyskania stabilności a więc pokoju czyli stagnacji skoro nomadyczny ruch jest błądzeniem. Miejskie mury to system przywracając grunt pod nogami, pewność gwarantowana przez biurokratyczny zastój.

Tryby miejskich społeczności wychodzą poza czas, przyjęte funkcje mają odbijać bezczasowy a więc absolutny projekt; są maszynerią napędzaną przez wzorzec, liturgiczną służbą w świątyni z swoim ceremoniałem i etykietą. Sakralne cykle niejako wyłuskują byt z przyrody, przerzucając usprawiedliwienie jego istnienia na daleki brzeg transcendencji. Zamiast natury, prognoza dającej się obliczyć matematycznej czystości, nadmiar tego co przewidywalne. Umysł tworzy własny porządek rzeczy przez wyodrębnienie zdarzeń, wyłowienie ich z rzeki stawania się. Ignorując proces przemiany, zmian, nastawia się na powtarzalność/użytkowość – zamyka w sobie czas, zapętlając okoliczności akceptuje tylko to co znane. Wyprodukowane w procesie hipostazy cechuje zwłaszcza nieruchomość. Wirtualny świat bez dostępu do zmysłów, krwi, pulsu życia przejawiającego się w intensywności doznań. Przeciwieństwo to nie rzeczywistość idealna, to płaska, dwuwymiarowa projekcja skoro zaledwie odbija rzeczy, tworząc ich obrazy. Ponad/poza-przyrodzony będzie znaczyć nie bycie "nad": dogmatyczna pewność jako stała zatrzymująca płynność czasu w formach dokonanych, stoczenie się w kierunku umierania.

Może dlatego skostniałość systemów religijnych aż tak bardzo nie różni się od idei zasilającej metropolie. Teologiczne koncepty wyrzucają Boga poza nawias czasu, przez co zostaje on wykluczony z erotycznej sfery życia; miłość oraz seksualne uniesienie, namiętność muszą być egoistyczne gdyż ich celem nie jest skupienie się na istocie bezczasowego piękna/dobra, lecz czyste bycie, obecność bez-sensowna zogniskowana na byciu "teraz", ekstazie chwili.

Znajdować się na marginesie cywilizacji (=pustynia) to odrzucić stałe pojęcie tożsamości, roztopić szklany grunt pod nogami co jest rezygnacją z nadbudowy wyobrażeń narzuconych na wirującą ciemność Pustki; doświadczenie Pustki/Czasu/Stawania jest zawsze blisko śmierci ale może towarzyszyć też orgazmowi. Chwilowe zawieszenie tożsamości lub jej całkowita eliminacja. Jest tyleż samo co nie-istnieniem jak też ciągłym wypełnianiem. Zupełne przeciwieństwo rajskiego porządku; tam ogród oznacza to samo co zamknięte miejsce, izolację i bezruch.

 

Izyda

Jeden z fragmentów znajdujących się w Ewangelii wg Tomasza opisuje scenę, w której Jezus widząc dzieci pijących mleko, porównał je do tych którzy wchodzą do Królestwa Niebieskiego. Mleko ma być znakiem odnoszącym do spożywania przez dziecko pokarmu z piersi matki, rzeczywiście odwołuje się do unii bliskości ciał, na powrót łączących się przywracając mgliste wspomnienie ciepła i stabilności łona. Jest więc dopełnianiem składników, ponownym układaniem rozbitych fragmentów ludzkiej mozaiki. Następnie Jezus przywołuje obrazy dopełniania przez jednoczenie pierwiastków żeńskich z męskimi, mieszaniu ich oraz rozpływaniu tak by jedno stało się drugim. Erotyczna alchemia Jezusa usuwająca mnogość z pola widzenia, łączy pary i skrajności mając za wzór pierwotny stan jedności, przesuwa punkt skupienia nie poza podmiot lecz z powrotem do niego stapiając w jedno i to samo strony podziału. Do obrazu mleka matki wrócimy już przy okazji dzielenia się chlebem. Wspólne posiłki należą do najwcześniejszych form budowania więzi między członkami grupy, dzielenie się pokarmem można postrzegać jako rodzaj komunikacji łagodzącej napięcia w społeczności. Nic dziwnego że ofiary składane bogom na pojednanie miały charakter uczty; przebłagalny rytuał powraca w zmodyfikowanej formie w przestrzeni Królestwa Bożego. Spotkanie i dzielenie się jedzeniem ma formę daru, pozytywnej relacji komunikującej chęć podtrzymania pogłębionej więzi w wspólnocie. Ofiara nie jest tu już abstrakcyjnym zwrotem w kierunku bóstwa, wyrażonym przez dym unoszący się z spalonych zwłok zwierzęcia: zamiast relacji wertykalnej, obiektem skupienia staje się podmiot znajdujący się po drugiej stronie stołu. Poświęcenie oznacza w tym przypadku oddanie się drugiej osobie, ofiara ma wymiar już nie duchowy lecz czysto praktyczny z tym ze zamiast zwykłego jedzenia, uczestnicy dzielą się pokarmem już przebóstwionym, poniekąd posiłkiem jest boska istota choć wciąż w materialnej formie, roztapiając podział na przestrzeń idei i jej naczynia, ciała jako li tylko nośnika duszy. Jeśli grupowy posiłek jest pierwszą formą komunikacji, to obok dzielenia się pokarmem musi też występować relacja erotyczna, będąca de facto przywróceniem macierzystego zespolenia, dopełniającej kontynuacji tego co dopiero zaczyna się przy wspólnym stole. Dzielenie się ciałami – czysta energia płodzenia, powrót do matrycy łona. Jezus widzi w laktacji reprezentacje pleromy, zanik podziałów a przez stanie się dzieckiem powrót do tego co na początku: w końcu mistycyzm gnostyczny wiąże degradację boskiej kondycji człowieka z rozszczepieniem, rozpadem pełni. Symbole rajskich drzew wyrażają matczyną bliskość; owoce drzewa są tym samym co mleko wydzielane podczas karmienia piersią, zarówno zjednoczeniem a przez pokarm także podtrzymaniem funkcji życiowych. Zjadanie owoców może więc też być winą, jeśli jest odbieraniem tego co dane bezwarunkowo. Do tego nawiązuje motyw eucharystyczny, z tym że tu zostaje usunięta relacja jednostronna bo jeśli wcześniej to człowiek podbierał owoc poznania (intymne zaglądanie w to co boskie) tak wtłoczenie w kontekst uczty zakłada już przenikanie, przechodzenie między jednostkami czyli nie tylko zabieranie, po prostu dzielenie się. Drzewo życia – archetyp Ostatniej Wieczerzy, afirmującej bliskości.

Nomadyczna wędrówka będąca ruchem nieograniczonym jest zatraceniem ale też podstawą wszystkiego, tożsamością świata pozbawionego tożsamości z erotycznym przemieszczaniem sił wertykalnych niwelujących hierarchiczną zależność (przestrzeń stołu), rzeczywisty powód rozpadu przez podział na sfery dolne, niższe czyli ciało, oraz rusztowania wznoszące, intelekt oraz (iluzje) umysłu. Znowu hebrajski koncept duszy zwraca ją do ciała, jest treścią żył, biciem organów; dusza poza ciałem jest niczym, rezyduje w nicości, wegetuje w oddaleniu od Boga: witalna energia istnienia bierze się dopiero z połączenia duszy z ciałem a to jest początkiem radości, zalążkiem meta-orgazmu. Erotyczna unia ciała i duszy, gdzie indziej wyrażona pod postacią Izydy (mądrość) stapiającej się w seksualnej ekstazie z wskrzeszonym Ozyrysem, bogiem podziemi i panem umarłych – zespolenie chtonicznej głębi bytu z górnymi warstwami płaszczyzny świadomości. Izyda jest i matką (żywicielką boga) i kochanką, zarówno władczynią Niebios jak też opiekunką słabych i biednych. Kopuluje z martwym bratem, jęki uniesienia i jęki umierania, zmieszane razem w jedno, tworzą symfonię dla ekstatycznej śmierci boga i ponownego wznoszenia się do życia. Erotyczny pomost między nie-bytem a pleromicznym stanem Drzewa życia – karmiących piersi Izydy, pokarmem dla dzieci a już źródłem oralnej rozkoszy dla mężczyzn, w przypadku Jezusa owocem drzewa jest on sam z tak samo z centralną rolą spełnienia przyjmującego pokarm.

To dzielenie się pokarmem, ponowne składanie części czy jest to chleb Jezusa czy porozrzucane fragmenty ciała Ozyrysa/Świętego słowa, są jednym i tym samym jeśli chodzi o przywracanie jedności, znoszenie podziałów i granic. Ta sama intuicja choć z zakamuflowanym erotyzmem u Tajemnego Marka:

I podszedłszy bliżej Jezus odwalił wielki kamień u drzwi grobu. I natychmiast, wchodząc do miejsca, gdzie leżał młodzieniec, wyciągnął rękę i uniósł go, pociągając za rękę. Lecz młodzieniec, spoglądając na Niego, pokochał go i prosił, by mógł z Nim zostać. I wychodząc z grobu przyszli do domu młodzieńca., był on bowiem bogaty. I po sześciu dniach Jezus powiedział mu, co ma robić, i wieczorem młodzieniec przyszedł do Niego odziany w lniane płótno na nagim ciele. I pozostał z Nim tej nocy, bo Jezus nauczył go tajemnic królestwa Bożego

Jezus schodzi do waginy, macicy ziemi, tehomicznej ciemności/otchłani, co jest zarazem penetracją jak też wydobyciem z niej życia; nagość to inicjacja, powrót do pierwotnej całości. Gdzie indziej fallus Ozyrysa zatopiony w nurcie Nilu, wylewy rzeki to rozlanie nasienia zapładniającego ziemię – oto rytm cyklów psycho-kosmicznego odradzania i źródło istnienia.

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code