Ile % Boga jest we mnie?

Dzisiaj pogrzeb Fernandy. Przeżyła 97 lat, a ostatnie w Casa del Riposo (po naszemu: Domu Spokojnej Starości), gdzie mieszkała razem z córką. Przed tygodniem poszedłem do niej z Komunią i Namaszczeniem Chorych. Była prawie nieobecna, nie mogła przyjąć Komunii Świętej. Gdy dotknąłem jej rąk olejem świętym, przebudziła się gwałtownie i podskoczyła. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy… Dzieci mówiły mi, że była osobą głęboko wierzącą. Podczas pogrzebu powiedziałem, że Ferdynanda przez wiele lat pracowała w barze dello specchio (barze lustrzanym). Bar ten zawiera wiele krzywych luster, które przedziwnie zniekształcają człowieka. Można zostać chudym (to moje ulubione lustro) albo grubym, niskim albo wysokim, prostym albo krzywym… Po wyjściu z baru każdy na nowo staje się sobą… Bar ten znajduje się od strony Rzymu. Gdy przed wieloma laty rzymianie przybywali do Frascati, odwiedzali bar dello specchio nie tylko po to, aby napić się kawy, ale także, aby poprawić fryzurę i wejść pięknym do miasta.

Już po pogrzebie, Fernandy nie ma już z nami. Jej prawdziwą twarz rozpozna i oceni dobry Bóg. Tak jak mieszkańcy Rzymu weszła do Niebieskiego Miasta…

Zajrzałem do wiadomości. „Gazeta Wyborcza” atakuje statystykami na temat wiary. Drobiazgowo powyliczane procenty, kolorowe słupki i komentarze ponoć znanego kapucyna, o którym może z powodu mojej ignorancji nic nigdy nie słyszałem… Poczytałem i popatrzyłem… Wiara przeliczana na procenty, ujęta w słupki i tabele porównawcze… Zaniepokojony zapytałem samego siebie, ile procent wiary mam w sobie? Ile procent wiary miała w sobie Ferdynanda? Ile procent potrzeba, aby wejść do Nieba? A Ty, ile procent wiary masz w swoim sercu?

Natychmiast jednak wybudziłem się ze snu wyborczego. Przecież to idiotyzm zamieniać wewnętrzne doświadczenie człowieka na kolorowe słupki. Może nie mnie to oceniać, ale do mnie należy dać się prowadzić niewidzialnej ręce Ojca… Wiara nie jest towarem na półce życia, który można zważyć i przeliczyć. Boję się określać kogoś jednoznacznie jako wierzącego bądź nie, bo nikt nie wie, gdzie wiara się kończy…, a zaczyna niewiara. Czasami wszyscy chodzimy po cienkiej nitce pomiędzy wiarą a zwątpieniem… Przykład –profesor Religa… Podawał się za agnostyka, nie chciał nawet pogrzebu katolickiego, lecz jedynie świecki rytuał. Jedna z najbliższych współpracowniczek profesora wspomina, że w momencie, gdy jedna z pracownic oddziału Religi miała poważną operację, profesor zaproponował personelowi udanie się do pobliskiego kościoła… Agnostyk w zimnym kościele – proponujący zapewne katolikom udanie się do kościoła… Nie pasuje to do procentów „Wyborczej”…    

Wiara jest przygodą z Bogiem, jest wędrówką ku Wieczności. Zakłada w sobie dynamizm, ruch, zmianę, napięcia, kryzysy. Wiara nie jest listą z odhaczanymi dogmatami albo przykazaniami. Wiara jest drżeniem serca w Obecności Boga. Zakłada działanie obustronne. Bóg udziela się człowiekowi, a  człowiek przyjmuje Boga, odpowiadając na Jego wezwanie. Może bardziej niż kryzys kościelności dotyka nas kryzys otwartości na Boga? Może bardziej niż dogmatycznym tabelkom potrzeba uważnie przyjrzeć się rzeczywistości redukowanej do tego, co widzialne i dotykalne? To, co widzisz, nie jest wszystkim, co jest. Rzeczywistość jest o wiele bogatsza, niż możemy to sobie wyobrazić.

Procenty wyborczej wiary  przypominają lekarza, który widząc złamaną rękę, zajmie się jedynie zewnętrzną opuchlizną. Wewnątrz jest problem, wewnątrz jest pęknięcie. W moim sercu coś pękło i boleśnie płacze. W moim sercu ściera się wiara ze zwątpieniem. Może przypominam dzieciaka, który bawi się w barze dello specchio? Patrzę na rzeczywistość, zniekształcając ją, nie widzę już siebie takim, jakim jestem… 

Na koniec zrobiłem sobie rachunek sumienia i powiedziałem: mea culpa. Mea culpa, bo czasami zamieniam się w kościelnego urzędnika, zamiast być ojcem i towarzyszem podróży. Mea culpa, bo czasami przyłąpuję się na pobożnej działalności sakramentalnej, redukując wiarę do zdobywania kolejnych stopni sakramentalnych (spowiedź, komunia, bierzmowanie). Mea culpa, bo czasami formą przesłaniam Boga żywego. 

Żywię głęboką nadzieję, że kiedyś przejdę przez inny bar dello specchio i zacznę widzieć więcej. Poprawię włosy i wygląd i wejdę w bramy Niebieskiego Jeruzalem. A dobry Bóg nie będzie wyliczał mi procentów ani rysował kolorowych słupków, ale uśmiechnie się, po ojcowsku przytuli i doda: nareszcie Synu, tak tęskniłem… Czego i Wam serdecznie życzę!

 

Komentarze

  1. elik

    Jaka wiara, taka rzeczywistość.

    Kto doświadcza „kryzys otwartości na Boga”, który jest jedynym źródłem prawdziwego światła mądrości i dobra. Ten traci kontakt z Bogiem i Jego Kościołem, oraz zdolność rozeznawania i uznawania całej rzeczywistości wymagającej nie tylko wyobraźni, lecz również wrażliwości serca i wiary.

    Dlatego zwykle ateiści, czy lewacy lub inni bezbożnicy ograniczają się, do spekulacji, kreacji, czy prezentowania rzeczywistości fragmentarycznej tj. rejestrowanej jedynie intelektem, czy tylko zmysłami, a więc widzialnej i dotykalnej.

    Ks. Adamie z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę również Tobie łaskawości i dobroci Boga, oraz coraz więcej satysfakcji i radości w posłudze kapłańskiej, także dobrej woli, aby współtworzyć wiarygodny portal "Tezeusza". 

    Ps. Natomiast korzystanie z źródeł zatrutych typu GW może być wg. mnie szkodliwe, a nawet gorszące, czyli nie tylko inspiracją, do osobistych przemyśleń i napisania wartościowego tekstu.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. eskulap

    @Autor

    Księże Adamie,

    >>Boję się określać kogoś jednoznacznie jako wierzącego bądź nie, bo nikt nie wie, gdzie wiara się kończy…, a zaczyna niewiara.

    Mam podobne odczucie i intuicję. I to nie tylko w stosunku do "ludzi wierzących", lecz nawet częściej wobec przyjaciół ktorzy mówią "nie wierzę".

    Ks. Tischner miał  powiedzenie i słyszałem jak tę myśl wyraził dwa razy, w stosunku do swojego przyjaciela profesora Szewczyka oraz Jacka Kuronia :

    "Nie jest ważne czy Kuroń wierzy w Boga, ważne że Bóg wierzy w Kuronia"

    [ " … Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia,
            niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, 
            bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. ]

    pozdrawiam,

    Eskulap

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code