,

Herod i Herodiada, czyli mroczne żądze u władzy

XV Wieczór Biblijny w Kasince Małej

Podczas piątkowego Wieczoru Biblijnego zastanawialiśmy się nad następującym fragmentem Ewangelii:

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w Nim. Inni zaś mówili: To jest Eliasz; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał.

Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: Nie wolno ci mieć żony twego brata. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: Proś mię, o co chcesz, a dam ci. Nawet jej przysiągł: Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa. Ona wyszła i zapytała swą matkę: O co mam prosić? Ta odpowiedziała: O głowę Jana Chrzciciela. Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie. (Mk 6, 14 – 29)
 
Małgorzata: Porusza mnie opis obezwładniająco zagmatwanej sytuacji, która powstała wskutek ludzkiej małoduszności, bezmyślności, krótkowzroczności, wskutek tego, co w człowieku najmniej ciekawe, instynktowne, prymitywne. Śmierć Jana Chrzciciela, będą ca głównym tematem dzisiejszej Ewangelii, wynika ze słabości Heroda, bezwolności tańczącej dziewczyny, właściwie dziecka i złośliwości, egoizmu Herodiady, która pociąga za sznurki w tej grze.
 
Herod może nie był złym człowiekiem. Ewangelia mówi, że chętnie słuchał Jana Chrzciciela, nawet na swój sposób bronił go przed żoną. Miał w sobie przynajmniej zamiłowanie do słuchania o dobru, o wyższych wartościach, ale tych wartości nie umiał bronić. Złożył głupią, przysięgę, świadczącą o tym, że był pozbawiony wyobraźni i nie umiał cofnąć danego pochopnie słowa, aby naprawić swój błąd. Nie odważył się powiedzieć: „Tak, złożyłem przysięgę, ale to, czego żądasz, jest niestosowne, niegodne, zbrodnicze i wolę uchodzić za krzywoprzysięzcę, niż za człowieka, który sprzeciwia się najwyższemu dobru”.
 
Z drugiej strony mamy całkowitą bezwolność tańczącej dziewczyny, która nie ma własnego pomysłu na to, co by za to chciała, więc idzie do matki i nie sprzeciwia się matczynym wskazówkom. Często młode osoby odznaczają się przecież szczególną wrażliwością, bezkompromisowością, bo nie weszły jeszcze w układy, nie ufortyfikowały się w swoich dokonaniach. Dlatego potrafią powiedzieć pewne rzeczy wprost. Tymczasem to dziecko nie ma takiego świeżego moralnego wyczucia i nie mówi na przykład: „Matko, ty żądasz ode mnie czegoś strasznego”, lecz machinalnie wykonuje polecenie, nie zastanawiając się, co dzieje się wokół. Piękna teatralna marionetka.
 
I wreszcie Herodiada: uwiła sobie gniazdko, jest jej dobrze, aż nagle przychodzi człowiek, który narusza jej interesy, który rozmawia z jej mężem o czymś, czego ona może nawet nie rozumie, ale przeczuwa, że to będzie dla niej groźne, że podważy jej pozycję jako żony i królowej.
 
Jest tu jakieś uwikłanie w bezmyślności, w niemożności otwarcia się na dobro, prawdę. W tym małym piekiełku dochodzi do tragedii, gdy pojawia się człowiek, który mówi tym ludziom: „Postępujecie niewłaściwie. Nie patrzcie tylko na czubek własnego nosa, ale zobaczcie większe dobro. Stosujcie się do ogólnie obowiązujących praw, do dobrych obyczajów”. Jan Chrzciciel nawołuje do porządku, ale narusza spokój, który ci ludzie zbudowali sobie w swojej małoduszności i ciasnocie horyzontów.
 
Pierwsze wersy też mówią o tym, jak trudno uznać prawdę. Nawet po tragedii, jaką była śmierć Jana, Herod nie chce uznać prawdy o Jezusie. Woli widzieć w Jezusie zmartwychwstałego Jana Chrzciciela, woli słuchać, że Jezusa nazywają Eliaszem, niż uznać, że pojawił się zapowiadany przez proroków Mesjasz. Znowu chowa się przed rzeczywistością w wymyślone przez samego siebie historie.
 
Ta opowieść przeraża swoją banalnością – w tym sensie, że oddaje dość typową prawdę o ludziach. Często mianowicie w międzyludzkich relacjach straszne rzeczy nie są powodowane wielką ideologią, fundamentalnymi wartościami, sporami o pryncypia. Ludzie giną, bywają krzywdzeni, wykluczani, gdyż naruszają cudze interesy, trafiają na cudzą bezmyślność i małoduszność.
 
Myślę, że większość ludzi – może z wyjątkiem naprawdę świętych – daje się tak czy inaczej wmanipulowywać w takie sploty bezmyślności, jak to przytrafiło się Herodowi albo nieszczęsnej córce Herodiady. Nie chcąc zobaczyć prawdy, a wikłając się w różnego rodzaju szantaże, broniąc swoich interesów czy niewłaściwie rozumianego dobrego imienia, robią rzeczy okrutne, niepotrzebne. Pogłębiają w ten sposób jeszcze bardziej tragiczność swojej sytuacji, bo zło w ich życiu pociąga za sobą następne zło.
 
Uciekając przed dobrem i prawdą, popełnia się często czyny niegodne człowieka, które uspokajają tylko czysto zewnętrznie, powierzchownie, na chwilę. Zaszkodzi się komuś, usunie się kogoś ze swojego podwórka i już wydaje się, że sprawa została załatwiona. Dokona się choćby symbolicznego zabójstwa i wydaje się, że wszystko jest w porządku. Chciałabym modlić się, abyśmy umieli siłę oprzeć się pokusom takiego łatwego rozwiązywania swoich życiowych problemów.
 
Andrzej: W tym fragmencie Ewangelii, bardzo bogatym zresztą w treści, dwa aspekty są dla mnie poruszające. Pierwszy aspekt to relacja między życiem w grzechu, w kłamstwie, a popełnianiem zła czy zbrodni. Drugi aspekt to relacja między świadectwem prawdy i prześladowaniem, a nawet męczeństwem. Całość tej historii jest osadzona w opisie mechanizmu życia żądzami i manipulacją. Przeciwstawia się temu życie prawdą, które reprezentuje Jan Chrzciciel.
 
Może najpierw relacja między kłamstwem i zbrodnią. W kontekście żądz. Na pewno Herodiada, wcześniej żona Herodowego brata Filipa, stała się cudzołożnicą w żydowskim, a także chrześcijańskim rozumieniu, poślubiając Heroda, co Jan wytyka. Jan nie został uwięziony z powodu głoszenia Mesjasza, ale – to jest bardzo ważny dla mnie aspekt – z powodu tego, że wytknął grzech ówczesnej władzy politycznej w Jerozolimie.
 
Herodiada pożąda władzy. Być może jest też próżna i pyszna. W każdym razie na pewno zależy jej na byciu królową i dla tego statusu jest zdolna do każdej zbrodni. Pojawia się święty, niewinny, gniewny prorok Jan Chrzciciel, który mówi o Mesjaszu, ale Herodiada słyszy przede wszystkim upomnienie: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. I za to Jan zostaje uwięziony. Tutaj mamy żądzę władzy, a przynajmniej próżność Herodiady i aby ta żądza spełniła się, trzeba nie nawrócić się, ale zlikwidować świadka prawdy, który wytyka zło. Uwięzić, zamknąć usta, zabić. To jest logika każdego kłamstwa, zwłaszcza związanego z dużą żądzą władzy i pieniądza, chociaż nie zawsze prowadzi ona do faktycznego zabicia.
 
Herod jest nie tyle żądnym władzy królem, ale widać, że jego słabym punktem jest pożądliwość seksualna o takim nieco artystowskim zacięciu. Wystarczy, że jakaś dziewczyna mu zatańczy. Taniec na Wschodzie jest niezwykle erotyczny, miał wyzwalać u mężczyzn żądzę seksualną. W afekcie seksualnym wobec tego dziecka, nastolatki, Herod mógłby oddać władzę. Nad żądzą władzy dominuje u Heroda seksualne pożądanie, którego perwersyjnym przedmiotem jest jego pasierbica. Pojawia się element kazirodczy. Widać, że patologia władzy rozwija się w różnych sferach, prowadzi do różnego rodzaju grzechów.
 
Córka Herodiady okazuje się godna swojej mamy, jest całkowicie amoralną marionetką w jej rękach, nie ma własnego ja, własnej osobowości, więc pyta się mamy, co ma zrobić. Nie zostało to tutaj napisane, ale możemy się domyślać, że na pewno mama podesłała ją, bo znała swojego męża, jego upodobania i dążyła do zabicia Jana. Pożądanie władzy, manipulowanie pożądaniem seksualnym, życie w logice pożądliwości prowadzi do zbrodni. Aby utrzymać życie żądzami, trzeba zabić tego, który proponuje życie nie żądzami, a prawdą, miłością, czyli Jana Chrzciciela.
 
Jan Chrzciciel , co rzadko się podkreśla, nie został zabity dlatego, że głosił Mesjasza, był prorokiem, chrzcił. Jan Chrzciciel został zabity, ponieważ nazwał grzech ówczesnej władzy politycznej. Tak zwykle bywa. Świadków Chrystusa prześladuje się nie z powodu wyznawania Chrystusa, które rozumiałby prześladowca, lecz z tych powodów, które prześladowca naprawdę rozumie. Tutaj nie rozumieli kwestii Mesjasza, ale rozumieli, że Jan Chrzciciel wytyka im nierząd, życie w cudzołóstwie.
 
Ten nurt herodowy stanowi pokusę dla każdej władzy. Zawsze miałem takie wrażenie, że w kryzysie lustracyjnym polskiego Kościoła odpowiedź Episkopatu, przełożonych kościelnych, ukrywanie prawdy o niektórych biskupach i duchownych zaangażowanych we współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa totalitarnego państwa nosiło i nosi znamię herodowe. Żądza utrzymania władzy, niechęć przed utratą twarzy kościelnych przełożonych, interes korporacyjny w przebraniu zatroskania o Kościół i Ewangelię, ukrywanie trudnej prawdy, aktywne kłamstwo, zmuszanie innych do milczenia, a nawet jawne prześladowanie niektórych duchownych i świeckich. Współcześnie obywa się bez zabijania tych ludzi, ale skazuje się ich na ostracyzm, marginalizuje, likwiduje publicznie. Nurt herodowy był zawsze obecny we władzy Kościoła, gdy jakaś prawda była niewygodna: czy to prawda z agentami SB, czy z biskupami molestującymi kleryków, czy dwuznaczne interesy sojuszu tronu z ołtarzem, itp. Kościół nie jest wolny od brania przykładu z Heroda i jego otoczenia. I jest to rys tragiczny naszej wspólnoty. Bywa, że przedstawiciele kościelnej władzy prześladują tych, którzy ujawniają prawdę, ponieważ chcą dalej żyć w kłamstwie i myślą, że kłamstwo jest lepsze dla Kościoła, jego autorytetu. Takie myślenie, całkowicie błędne i katastrofalne w skutkach, wciąż dominuje w Kościele, zwłaszcza w kręgach władzy. Myślę, że jeśli tak się dzieje, i interes władzy przedkłada się nad dobro Ewangelii i konkretnego człowieka, jest to wielki grzech i przejaw głębokiego zepsucia. Nurt herodowy, który występował dwa tysiące lat temu, jest wciąż obecny w społeczeństwie, na areopagach politycznej władzy, ale również w Kościele katolickim. Dlatego również dzisiaj prorocy, tacy jak Jan Chrzciciel, którzy z miłości do Jezusa i Kościoła, nie lękają się głosić niewygodnej prawdy są pilnie potrzebni, byśmy mogli się nawracać, a Kościół oczyszczać i stawać się wiarygodnym świadkiem Ewangelii.
 
Chciałbym modlić się o dwie rzeczy. Po pierwsze, abyśmy nie ulegali żądzy władzy czy pożądaniu seksualnemu, czyli takim żądzom, które spowodowałyby, że żylibyśmy w kłamstwie, nienawidząc wszystkich żyjących w prawdzie. Jest to modlitwa do Chrystusa, aby dał nam odwagę życia nie w logice ciała, a w logice ducha. Po drugie modlę się o odwagę głoszenia prawdy nawet wtedy, gdy jest się za to prześladowanym- obojętne, czy wewnątrz Kościoła, czy w społeczeństwie, czy przez władzę polityczną, czy przez swoich bliźnich. Jednym z kryteriów bycia świadkiem Chrystusa jest prześladowanie. Jeśli ktoś jest chrześcijaninem, a nie doznaje w swoim życiu jakiejś formy prześladowania, to znaczy, że jest fikcyjnym chrześcijaninem. Módlmy się o tę odwagę do głoszenia prawdy, do życia w prawdzie, nawet do zgody na męczeństwo.  
 

Wieczory Biblijne w Kasince Małej

Moje blogi na video w YouTube  


 

 

25 Comments

  1. zibik

    Jan Chrzciciel – wzór człowieczeństwa !

    W omawianym opisie doniosłego i tragicznego zdarzenia godne uwagi jest również to, że Herod usiłował wybrnąć z zaistniałej sytuacji i uczestnikom biesiady umożliwił wypowiedzenie się w obronie Jana.

    Zebrani na uczcie, biesiadzie to byli ludzie wybitni i wielcy, obdarzeni honorami i zaufaniem Króla, napewno inteligentni, doświadczeni i obyci życiowo, o wyjątkowych predyspozycjach osobowościowych, piastujący najwyższe urzędy, dźwigający wielką odpowiedzialność za los obywateli i całego narodu etc.

    Ani jeden głos  nie opowiedział się w obronie życia wysłannika Niebios, mimo, że znali doskonale jego działalność publiczną i rozliczne cnoty m.in.  wielkość, prawość, szlachetność, niezłomność i dobroć.

    Swoją postawą tj. strachem, bezradnością i milczeniem, także stępionym umysłem wskutek upojenia winem. Przyzwolili na spełnienie nie tyle wyrafinowanej zachcianki, co woli, pragnienia zemsty podłej, nikczemnej i okrutnej kobiety.

    Pragnienie zemsty i podstęp jednej osoby zwyciężyły chyba wątpliwy stan ducha i rozsądek wielu ludzi.

    Jan był współuczestnikiem cierpień Chrystusa, a stał się obiektem szczególnej napaści złego ducha (szatana), jak wypowiedział te słowa : " Gotujcie drogę Pańską, prostujcie ścieżki Jego".

    Szatan przestraszył się wówczas o dalszy los swojego królestwa. Starał się w różny sposób sprowadzić Jana z drogi bezgranicznego posłuszeństwa Bogu, nie zdołał jednak tego uczynić.

    Jan okazał swą wielkość, gdy przed wysłannikami Sanhedrynu, oraz całym ludem i wobec własnych uczniów wyrzekł się wszelkich honorów, wskazując na Jezusa, jako Obiecanego.

    Jego wyjątkowa postawa, w tym osobliwa satysfakcja i radość ze służby, dla Chrystusa. Stanowiła i nadal stanowi najwyższy rodzaj szlachetności człowieka, jaka kiedykolwiek została ukazana światu.

     
    Odpowiedz
  2. krok-w-chmurach

    “Po pierwsze, abyśmy nie

    "Po pierwsze, abyśmy nie ulegali żądzy władzy czy pożądaniu seksualnemu, czyli takim żądzom, które spowodowałyby, że żylibyśmy w kłamstwie, nienawidząc wszystkich żyjących w prawdzie."

    Sądzę, że poddanie się każdej żądzy jest pogwałceniem prawa innych do wolności. Tu nie tylko uzurpowanie sobie prawa do zawładnięcia  życiem człowieka ma na niego wpływ; także nasza chciwość, pogarda i  egoizm zatruwają innym życie. Tak jak grzech dotyczą nie tylko tego, kto go popełnia…

     

    "Módlmy się o tę odwagę do głoszenia prawdy, do życia w prawdzie, nawet do zgody na męczeństwo. "

    Dodałabym jeszcze – módlmy się o dobre rozeznanie tego, co jest prawdą….Odwieczne pytanie, czy to za czym stoję, przy czym się upieram, jest rzeczywiście prawdą? Jak wszyscy wiemy, nawet Piłat zapytał o to Jezusa….i nie dostał odpowiedzi wprost definiujacej prawdę.Trudnością, czasem taką nie do pokonania, jest takie  oddzielenie swoich , subiektywnych osądów od czystej prawdy, aby móc uznać swoje przekonanie za prawdziwe. Być obiektywnym w swojej subiektywności….Moim zdaniem rzecz niewykonalna…….

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Panie Andrzeju !

    Opisywana sytuacja według mnie nie powstała wyłącznie wskutek ludzkiej woli – interwencji, w tym doniosłym i dramatycznym zdarzeniu naczelnym reżyserem był Bóg, a głównym sprawcą podstępnych, okrutnych i mrocznych zdarzeń demon (szatan), a wykonawcami jego poleceń słudzy, pomocnicy, poplecznicy, sympatycy etc.

    Szatan chcą sprzeciwić się Bogu i zemścić się na Janie Chrzcicielu, za jego publiczną działalność i proroczą misję, także jednoznaczną postawę, wobec Jezusa i odważne obnażanie wszelkiego zła.

    Najpierw przygotował i opanował, zniewolił wybrane ludzkie umysły, wolę, zmysły i ich stan ducha. Potem posługując się Herodiadą i jej córką użył podstępu, wobec Heroda, który wcześniej chętnie słuchał nauczanie Jana i akceptował jego przepowiadanie.  Ostatecznie dokonał akt zemsty względem Jana, za pomocą ludzi okrutnych i uległych jemu, także wykorzystał postawę, tych tchórzliwych i milczących – jednocześnie letnich, bądź obojętnych wobec Boga i ludzi prawych – takich, jak Jan.

    Demon zwykle wykorzystuje wszystkie jemu dostępne środki i sposoby, aby kusić ludzi i mścić się na tych, którzy zdecydowanie i odważnie opowiadają się, po stronie Boga i podejmują walkę z istniejącym na świecie złem.

    Prześladowca (szatan) jest nazbyt inteligentny, aby czegokolwiek nie rozumiał, a tym bardziej, kim był i jest Mesjasz ?…….ludzie owszem nie rozumieją wielu istotnych spraw i rzeczy.

    Pokusa jego, jaka by nie była zawsze jest szatańska, a nie herodowa, czy jakaś inna.

    Proszę zrozumieć pisanie publiczne uprawnia czytającego, do komentarza – Św. Tomasz mnie tym razem nie wysłuchał i muszę wcale nie usatysfakcjonowany , coś napisać.

    Pana wrażenia dotyczące Episkopatu, a szczególnie przełożonych kościelnych są conajmniej dalekie, od rzeczywistości i obiektywizmu.  Według mnie bardziej korespondują, wpisują się w główny nurt doniesień prasowych, nt. Kościoła KK, RM, kleru itp., które w RP są systematycznie i pragmatycznie rozpowszechniane i nagłaśniane w większości mediów.

    Mam nadzieję, że Panu i innym wiadomo – po co ?……i – w jakim celu ?…………, według niektórych cel uświeca środki. Zdecydowanie uważam, że media publiczne nie powinny być narzędziem manipulacji, czy tubą propagandową jedynie słusznej opcji.

    Szczęść Boże !

    Pozdrawiam serdecznie.

     
    Odpowiedz
  4. Andrzej

    Zgoda: owocem każej uwolnionej żądzy jest jakieś zło

     Inko!

    Zgoda: każde nieuporządkowanie uczuć, zwłaszcza, gdy przybiera postać silnej żądzy prowadzi do grzechu i zła, krzywdzenia innych i siebie. W modlitwie odniosłem się akurat do tych dwu żądz: władzy i użycia seksualnego, które najsilniej były eksponowane w Ewangeli o ścięciu Jana Chrzciciela.

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  5. Andrzej

    Proszę o jakieś konkretne argumenty

     Panie Zbyszku!

    Dziękuję bardzo za oba komentarze. Rozumiem, że w kwestii postawy Episkopatu i przełożonych kościelnych w sprawie lustracji mamy odmienne zdanie. Ja oceniam tę postawę krytycznie: to była i jest wielka porażka Kościoła katolickiego w Polsce, której długofalowe negatywne skutki będziemy coraz bardziej odczuwać. Ale chętnie wysłucham Pana argumentów w tej sprawie.

    Proszę jednak pamiętać, że ten fragment mojego rozważania wpisany jest w kontekst modlitewnej refleksji nad pokusami władzy, nie dotyczy całości działań i postaw Episkopatu w tej i innych złożonych sprawach- również pozytywnych – ale tego, co nazywam "mrocznym cieniem" tych działań i zaniechań. Fakty na temat działań biskupów i przełożonych kościelnych w sprawie lustracji biskupów i księzy TW SB znam nie tylko z mediów, ale z pierwszej ręki historyków, księży i świeckich, którzy byli i są w tę sprawę zaangazowani. Sprawa jest zresztą dużo szersza, bo dotyczy mechanizmu ukrywania niewygodnej prawdy w każdej dziedzinie życia kościelnego.

    Poza tym, nie jest tak, że media pisząc krytycznie o patologiach Kościoła, miałyby być z gruntu nieobiektywne: jest zwykle przeciwnie i Kościół wciąż w większości dużych mediów jest najłagodniej traktowaną instytucją.  Ponadto, to właśnie głównie dzięki mediom i zaangażowanym katolikom hierarchia Kościoła w ogóle reaguje na sytuacje krytyczne.

    Nie wiem, czy Pan wie, że w Irlandii skandale seksualne z udziałem księży i ukrywanie prawdy o nich przez biskupów sprawiły, że ten najbardziej katolicki naród w Europie w ciągu ostatnich 20 lat utracił prawie całkowicie zaufanie do swoich duchownych: 75% irlandzkich wiernych nie ufa swoim biskupom i księżom, choć połowa z nich wciąż chodzi do kościoła. Nie można zamykać oczy na te niewygodne fakty, ale z realizmem i miłością reagować na różnego rodzaju patologie wspólnoty religijnej, w której się żyje. W przeciwnym razie przestaje się być wiarygodnym dla innych i żyje się w złudzeniu.

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  6. jadwiga

    władza, pieniądze, seks

    To sa własnie trzy najwieksze namiętności ludzkie. W takiej a nie innej kolejnośco.

    Kazda z tych rzeczy demoralizuje – doprowadza do zła. Wszedzie, w kazdym srodowisku.. Przykrym jest to ze równiez we władzach koscioła. I te trzy rzeczy – własnie w takiej kolejnosci najczesciej przesłaniaja nam głoszenie prawdy.

    Skutki? Chociazby puste koscioły…..mało powołan….Ale moze tak ma byc.W koncu powołanie jest scisle zalezne od woli Boga. Jak widac przez ten spadek Bog chce nam cos powiedziec…..

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Odmienne zdanie być może

    Odmienne zdanie być może mamy, ale w zupełnie innej kwestii. Ja również oceniam krytycznie postawę osób winnych, chyba bardziej surowo, niż Pan. Ale nie tylko skupiam się na tendencyjnie wybranych osobach, w tym przypadku osobach duchownych, jak sobie życzą inni. Staram się odnosić się krytycznie, do siebie i wszystkich winnych.

    Jednak usiłuję na miarę swoich skromnych możliwości, bodaj szacunkowo uwzględniać doniosłość, wymiar, zakres, kaliber winy. Według mnie w RP najpierw trzeba zrobić autentyczny porządek, a nie czystkę, czy pozorne zmiany lub przetasowania według klucza partyjnego, m.in. w mediach i w wymiarze sprawiedliwości.

    Po to, aby wreszcie można było profesjonalnie, poważnie, sprawiedliwie, sprawnie i skutecznie zająć się zbrodniarzami, bandytami, gwałcicielami, oraz tzw. przestępczością zorganizowaną. A równolegle lub potem można poświęcać czas i angażować potencjał wymiaru sprawiedliwości, aby ustalać i osądzać pozostałych winnych. A nie odwrotnie i przewrotnie cały czas szukać tzw. kozła ofiarnego, najlepiej w Kościele KK, aby odwrócić uwagę społeczeństwa, od istoty problemu. 

    Proszę rozważyć, co jest groźniejszym i większym złem, dla naszej Ojczyzny – ukrywanie wstydliwej, kłopotliwej prawdy, np : perfidnie wymuszanej współpracy osób duchownych z SB, czy nagminne likwidowanie ewidentnych dowodów winy, tzw. zacieranie śladów sprawców czynów zbrodniczych, podłych, nikczemnych, cynicznych, okrutnych etc. Tu oczywiście nie chodzi o drobne wykroczenia, ale sprawy najwyższego kalibru, rangi państwowej, a nawet o wymiarze międzynarodowym, czy globalnym.

    Panie Andrzeju nie wiem, czy Pan wie, że większość narodu polskiego ufa Bogu i Matce Najświętszej, a nie ma koniecznego zaufania, do władzy państwowej dowolnego szczebala.

    Pozdrawiam serdecznie !

     
    Odpowiedz
  8. Kazimierz

    Czy Polacy ufają Bogu?

    Czy Polacy ufają Bogu?

    Pozwolę sobie na mały wtręt, czytając tę wymianę zdań nie sposób zastanowić się nad zdaniem Pana Zbigniewa – "Panie Andrzeju nie wiem, czy Pan wie, że większość narodu polskiego ufa Bogu…."

    Tak sobie myślę, że wśród setek ludzi, których znam, chyba nawet termin ufać Bogu jets abstarkcyjny i sloganowy. Co to znaczy ufać Bogu? W czym się wyraża zaufanie Bogu?  Czy ludzie rozpoznają wolę Boga dla ich konkretnego życia ichodzą na niej w zaufaniu do Boga? Czy z ufnością przyjmują trudne chwile. które śłużą do korekty postawy, charakteru?

    Slogan Polacy ufają Bogu, uważam raczej za pusty i bez znaczenia dla większości Polaków, oczywiście jest "mała trzódka", któa "chodzi z Bogiem", ale zapewne jest ona bardzo mała. Co do Marii, nie jest ona bogiem , a więc o ufności nie może tu być mowy.

    Pozdrawiam KJ

     
    Odpowiedz
  9. zibik

    Polacy nadal bardziej ufają Bogu, niż ludziom !

    Proszę wybaczyć dyskutując o problemie zaufania np: wiernych, do osób duchownych. Trudno pomijać, a tym bardziej kwestionować istnienie realacji między Bogiem, a człowiekiem, która najlepiej wyraża się w przyjaźni i miłości m.in. w ufności.

    Absolutnie nie jest sloganem to, że Polacy jeszcze bardziej ufają Bogu i Matce Boga, a nawet osobom duchownym, niż ludziom świeckim – szczególnie w chwilach doniosłych, krytycznych, kryzysowych i  trudnych. (Polacy to nie znaczy wszyscy, mam na myśli jedynie światłą większość obywateli RP)

    Batalia w mediach i innych miejscach, jaka zawsze była i jest obecnie toczona, dotyczy głównie zmiany istniejących proporcji.

    Zamiast Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, oraz Matce Najświętszej, czy Kościołowi KK  – wiecie, rozumiecie lepiej zaufajcie nam, a my was uszczęśliwimy np: stworzymy UE – kolejny raz sobie raj na Ziemi !

    Natomiast można ubolewać nad tym, że rzeczywiście nazbyt wiele osób na świecie, także Polaków, również katolików i chrześcijan bagatelizuje, lekceważy biblijne zdarzenie w raju. Nadal zamiast uważnie słuchać Słowa Bożego, woli pobieżnie czytać, przeglądać gazety lub słuchać i oglądać TV, przez to ulega pokusie złego ducha i nagminnie daje się jemu oszukiwać.

    Ostatecznie zbyt często obdarza zaufaniem ludzi, którzy nie tylko kłamią, oszukują, manipulują etc – zdecydowanie nie zasługują na nasze zaufanie !

    Pozdrawiam serdecznie !

     
    Odpowiedz
  10. ahasver

    Cóż Pan ma do UE, Panie

    Cóż Pan ma do UE, Panie Zbigniewie? Ach… I twierdzi Pan, że większość obywateli jest światła? W takim razie dlaczego takich, a nie innych zarządców sobie wybrała?

     
    Odpowiedz
  11. jadwiga

    Zibik

    Po to, aby wreszcie można było profesjonalnie, poważnie, sprawiedliwie, sprawnie i skutecznie zająć się zbrodniarzami, bandytami, gwałcicielami, oraz tzw. przestępczością zorganizowaną. A równolegle lub potem można poświęcać czas i angażować potencjał wymiaru sprawiedliwości, aby ustalać i osądzać pozostałych winnych. A nie odwrotnie i przewrotnie cały czas szukać tzw. kozła ofiarnego, najlepiej w Kościele KK, aby odwrócić uwagę społeczeństwa, od istoty problemu.

    Jezeli chodzi o lustracje w KK to stale sa diametralnie rozne głosy, natomist dziwne jest to ze nawet na tym forum i w komentarzach blogow nie widzi sie takiego oto problemu.

    W czasach stanu wojennego kiedy wiekszosc wartosciowych ludzi była na tzw "emigracji wewnetrznej" i nikt nie był pewny znajomego z pracy czy sasiada i jego kontaktów – koscioł był JEDYNYM miejscem gdzie ludzie tacy gromadzili sie i CZULI SIE BEZPIECZNIE. Gromadzono sie w salkach katechetycznych w innych pomieszczeniach, dyskutowano , pokazywano gazetki podziemne, zdjecia – nawet swoje artystyczne prace. Omawiano spotkania i to wszystko – o czym ludzie bali sie rozmawiac gdzie indziej.To było JEDYNE miejsce godne zaufania – sprawdzone przez historie. I co sie okazało? Ze to jedyne miejsce gdzie zawsze w historii kwitł patriotyzm…….zostalo no coz…splugawione…przez władze samego koscioła.

    Dlatego lustracja w kosciele ma nieco inny wymiar niz w kazdym nnym srodowisku.

     
    Odpowiedz
  12. zibik

    Proszę uważnie czytać i nie przeinaczać !

    Proszę uważnie czytać i nie żonglować słowami, a tym bardziej nie przeinaczać cudzych sformułowań.

    Napisałem : "…mam na myśli jedynie światłą większość obywateli RP." tzn. większość z elitarnego grona obywateli, a tych elit mamy coraz mniej. Proszę nie mylić ich z wyedukowanymi wykształciuchami.

    Moje sformułowanie nie jest tożsame ze stwierdzeniem : "  że większość obywateli jest światła". Przecież mam świadomość i ubolewam nad tym, że tak nie jest. Prosty dowód – większość głosujących w RP kompromituje się dokonując fatalnych wyborów.

    Trudno mieć coś, do UE natomiast można mieć liczne zastrzeżenia, do konkretnych ludzi, którzy łatwo dają się oszukiwać, także do tych, co nas usiłują nie tylko czarować i kusić, ale również dyskredytować, kompromitować, oszukiwać i okradać.

    Pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  13. zibik

    Pani Jadwigo !

    Absolutnie zgadzam się z Panią, każde splugawione środowisko wymaga oczyszczenia i samokontroli. Osoby podejrzane i winne, a tym bardziej piastujące ważne stanowiska nie mogą czuć się zawsze bezkarne, także uprzywilejowane i usprawiedliwione.

    Natomiast w przypadku osób duchownych rodzi się pytanie – kto jest uprawniony ich oceniać, oskarżać i potępiać ?……. chętnych, choć nie uprawnionych jest zwykle bardzo wielu.

    Mam chyba uzasadnione wątpliwości – czy mogą to czynić osoby skompromitowane o wątpliwej reputacji ?…..

    A jestem pewny, że nie mają żadnego tytułu wyrokować i osądzać ludzie podli, cyniczni, nikczemni, także zwistni, uprzedzeni etc. Pozornie zatroskani, a w rzeczywistości nie krytycznie, ale wrogo usposobieni do Kościoła.

    W tej sytuacji proszę spokojnie rozważyć – czy władze kościelne zamiast ulegać wielce zatroskanym doradcom, także ich nadmiernym emocjom, a tym bardziej publicznie oskarżać, potępiać, linczować etc. – nie mogą, wręcz powinny wzorować się na swoim Nauczycielu ?…………

    Wiem, że nieraz trudno, ale czy nie lepiej okazać braterską miłość, wspaniałomyślnie, wielkodusznie wybaczyć bliźniemu popełnione winy, ewentualnie – o ile to konieczne stosownie upomnieć i nakazać " nie grzesz więcej" ?…….

    Pozdrawiam serdecznie !

     
    Odpowiedz
  14. jadwiga

    Zibik

    Nikt tutaj nie mowi o karze, kazdy mowi o wybaczeniu. Ale to nie jest jednoznaczne z tym aby Ci ludzie spowiadali, piastowali takie samo stanowisko zaufania publicznego, odprawiali publiczne Msze Sw jak przedtem. Zawiedli zaufanie przez wiele lat – obecnie rowniez kłamiac w zywe oczy – , wiec juz sie nie nadaja do tego typu stanowisk. Tak jak baletnica po skomlikowanym złamaniu nogi. I to nie jest zadna kara. Od kary jest Bog.

     
    Odpowiedz
  15. zibik

    Kto nam może zapewnić obiecane prawo i sprawiedliwość ?…..

    Obserwując występujące tendencje w świecie, także w RP trudno mieć nadzieję, że my doczekamy w naszym państwie, a ściślej u wielu ludzi sprawujących władzę, bodaj elementarnej przyzwoitości, uczciwości, prawości i sprawiedliwości. Dotyczy to również rodziców, opiekunów, nauczycieli i wychowawców, a szczególnie przełożonych osób duchownych.  Ryba ponoć psuje się, od głowy.

    Pilnie potrzebujemy wdrażania i egzekwowania, takich norm i obyczajów w rodzinie i w życiu publicznym tj. społeczności, także całym narodzie, państwie, że najwięksi złoczyńcy będą na zasadach preferencyjnych tzn. w pierwszej kolejności, czyli natychmiast, niezwłocznie sądzeni i przykładnie karani. A w przypadkach oczywistych, koniecznych i uzasadnionych m.in. powinni być złoczyńcy, w tym recydywiści pozbawiani zagrabionych majątków, oraz innych nienależnych im wyróżnień, przywilejów, uprawnień etc., przez właściwe i uprawnione gremia.

    Kto to wszystko może nam zapewnić ?…….

    Zgadzam się z Panią, że nieuprawniona pobłażliwość, tolerancyjność przełożonych wobec złoczyńców i popełnianego zła , a nawet ich obojętność są nie tylko grzechem zaniedbania, czy zaniechania, a nawet zgorszeniem, dla ludzi prawych i uczciwych.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę więcej sprawiedliwości w życiu codziennym.

     

     
    Odpowiedz
  16. ahasver
  17. zibik

    Matka nie może smucić swoje dzieci !

    A mnie smuci ludzka głupota i nie tylko, a cieszy to wszystko, co za darmo otrzymujemy, od Boga.

    Polska to nasza Matka Ojczyzna – nie mogę zrozumieć – jak matka może smucić swoje dzieci ?…….

    Dziękuję za próbę przekonania mnie do swoich racji, mam więcej zaufania do Pana intencji, niż prezentowanych w materiale filmowym postaw i poglądów.

    Ps. Nie jestem specjalistą, ale wiem, że materiał filmowy można preparować i to się czyni nagminnie, według życzenia zleceniodawcy.

     
    Odpowiedz
  18. ahasver

    Mnie też smuci głupota. Głupota Polski zwłaszcza.

    Panie Zbigniewie. Polska nie jest moją matką. Według nie mojego prezydenta nie jestem Polakiem; Mój kraj nie może być katolicki – nie jestem katolikiem, choć mam katolickich Rodziców. Mój kraj nie może być również chrześcijański. Zaniedługo przeprowadzam sie do Czech (ateiści – ok. 85 %), rzut beretem, za rzeką płynącą przez środek mojego dwunarodowego i wieloreligijnego (katolicy – 30 % mieszkańców, reszta to inne wyznania) miasta Cieszyna. Zawsze wolałem Czechy. Znam język czeski i przyjaźnię się z wieloma studentami i nauczycielami z Uniwersytetu w Ostrawie. Z Polski uciekam, ponieważ tutaj żyje się do pupy, nie potrafię już…. W każdym bądź razie niech mi Pan nie wmawia, że Polska jest jakąś tam ojcowizną czy matką, bo tym bardiej zwątpię w te tradycjonalistyczne, narzucające tożsamość i niczym nie podparte, wyssane z palca bzdury!  

    Na dodatek, wcale Pana nie prowokując, powiem Panu, że kocham Polskę, jestem patriotą i życzę krajowi, w którym się urodziłem, wzystkiego, co najlepsze, a przede wszystkim odcięcia kościoła i religii od władzy oraz wycofania religii z przedszkoli i szkół jak w KAŻDYM NORMALNYM KRAJU NA ŚWIECIE. Sam działam coś niecoś w tym kierunku. Na razie mieszkanie tutaj i słuchanie bełkotu moralizujących polityków doprowadza mnie do furii.

    Filmy nie są spreparowane. To Pan chce, aby były spreparowane.

    http://www.youtube.com/watch?v=I1Zoj5VISN4&feature=related

     

     

     
    Odpowiedz
  19. zibik

    Jeszcze wielu Polaków –

    Jeszcze wielu Polaków – moich znajomych, także mnie z ukochaną Ojczyzną łączy zbyt wiele doniosłych, wspaniałych i pozytywnych zdarzeń, abym był aż tak zdegustowany i sfrustrowany, mógł publicznie pisać to, co Pan raczył nam zaprezentować.

    Proszę nie uprzedzać faktów, nasza Ojczyzna – RP jeszcze oficjalnie nie została podzielona na landy (kraje), czy regiony. Mam nadzieję, że mimo usilnych starań wrogów i zdrajców polskiego Narodu, tak nie stanie się za Pana i mojego żywota.

    Rodzicom i innym osobom Panu bliskim, tylko mogę współczuć, że narazie mają syna nie takiego, jakiego napewno pragną.

    Panie Bartoszu to, że mamy znajomych gdziekolwiek na świecie, czy dobrych sąsiadów, w żadnym przypadku nie usprawiedliwia, takich wyborów i decyzji, które Pan zamierza podjąć i usankcjonować.

    Ucieczka z Polski i Pana argumentacja są wielce wymowne – pozostawiam bez komentarza. Natomiast jeśli rzeczywiście uczyni Pan to, co zamierza – to proszę sobie wybić z głowy przyjaciół. Człowiek na obczyźnie zawsze jest tylko mniej lub bardziej szanowanym przybyszem, obcym, ewentualnie gościem – nigdy przyjacielem.

    Domyślam się, że prezentowane nam sprzeczności są wyrazem Pana stanu ducha, który utrudnia racjonalne myślenie i wyzwala w Panu sprzeciw, bunt, furię – nadmiar emocji.

    Zdumiewa mnie fakt, że Pan chętnie afiszuje się skrajnościami, a nawet identyfikuje ze zleceniodawcami, takich prostackich, ordynarnych i propagandowych materiałów filmowych. Polecany innym materiał filmowy jest klasycznym przykładem tzw. produkcji robionej na zamówienie.

    Pana deklaracje odnośnie miłości kraju, czy jakiegoś tam patriotyzmu są ewidentnie sprzeczne z innymi sformułowaniami, także z powszechnym rozumieniem i uznawaniem, tych pojęć w RP.

    Ps. "Kto kwestionuje, neguje Absolut-Prawdę, bądź oczywistość musi zadowolić się absurdem, kłamstwem, prostactwem etc. "

     
    Odpowiedz
  20. ahasver

    Koniec dyskusji!

    Nie będe już z Panem dyskutował i bardzo proszę o nie komentowanie moich wypowiedzi. Ja również zostawię Pana w spokoju, ponieważ od dzisiaj stał się Pan moim wrogiem. To Pana wypowiedzi są prostackie, tylko nie wie Pan, w jak głębokim, radiomaryjnym fanatyzmie i niechęci do Inności oraz inności Pan siedzi. Od dziś jest Pan moim wrogiem za to, że powiedział Pan, iż współczuje Pan moim rodzicom i przyjaciołom za to, że jestem jaki jestem. Mógłbym Pana podać za to do sądu, ale tego nie zrobię. To skrajna bezczelność i szowinizm, rościć sobie pretensje do orzekania o tym, kto może być patriotą i Polakiem, a kto nie. Bezczelnością, prostactwem i szowinizmem jest również twierdzenie, że prawdziwi Polacy i patrioci zostają w granicach tego nietolerancyjnego kraju, a za jakąś bzdurną i nieaktualną już granicą zawsze będą obcy. Nie ma obcości tam, gdzie tylko jest człowiek. Najwyraźniej uważa Pan nie-polaków za nie-ludzi. Od dziś jest Pan moim wrogiem, tak samo jak Pana obecny prezydent i ojciec redemptorysta dyrektor. Nie chcę z nikim kłócić się na stronie Tezeusza, ponieważ waśnie do niczego nie prowadzą, a Tezeusz to strona poświęcona miłości. Zatem skończmy dialog. Nie jest możliwy, nie na moje siły.

    Odnośnie filmów: JAK MOGĄ BYĆ SPREPAROWANE? Ślepy Pan jest, czy co? Mam Panu udowadniać teraz, że są to autentyczne filmy? Co za bzdura! Cóż za przeinaczanie faktów! Brzydotę architektoniczną licheńskiego cyrku też mam udowadniać?!

    Koniec dyskusji. Bardzo Pana o to proszę: Nie rozmawiajmy już. Ateista z ludźmi wierzącymi jakoś może prowadzić dyskurs, ale z Wami, Prawdziwymi Polakami, rozmawiać się po prostu nie da. Dlatego jeśli wszyscy Prawdziwi Polacy są tacy jak Pan, to mam to gdzieś i Prawdziwym Polakiem nie jestem. Nie chcę Pana wizji Polski i Polskości, walczę z taką wizją i z takimi poglądami.

    To prawda, że moje wypowiedzi odnośnie tematów do omówienia, na które Pan wskazuje, wzbudzają we mnie skrajne emocje. Ale Pana wypowiedzi są emocjonalne, a nie merytoryczne.

    Możliwe, że nasza rozmowa to błędne koło, w którym zbędne emocje napędzają sie wzajemnie. Chcę to niniejszym zakończyć. Przyznaję się – święty nie jestem, ale nigdzie nie chciałem Pana obrazić, a Pan obraził mnie za owe współczucia skierowane do bliskich mi osób. Powinien mnie Pan przeprosić. Ja nie mam za co. 

    Pozostaję w szacucunku do Pana jako Człowieka i życząc zdrowia i szczęścia – żegnam.

    –  Bartosz Bednarczyk.

    http://www.youtube.com/watch?v=awVHT0aHEbg&feature=PlayList&p=5874AA97D8777A3A&index=31

    Moja narodowość jest nieznana i nie przeszkadza mi to kochać Polski i jej historii.

     
    Odpowiedz
  21. Kazimierz

    Moja Ojczyzna

    Prawdziwy Chrystusowiec (potocznie chrześcijanin), uczeń Jezusa Chrystusa nie ma na ziemi ojczyzny.

    Pan Jezus zapytany o tę kwestię powiedział, że Jego Królestwo (Ojczyzna) nie jest z tego świata, bo gdyby była, to legiony aniołów ochroniłyby Go przed śmiercią. Apostoł Paweł mówi, że pielgrzymujemy do naszej Ojczyzny, a jest nią niebiańskie Jeruzalem, które jest również naszą matką!

    Ta ziemia, te kraje są jedynie miejscami, w których Pan nas powołał, ale posłać nas może gdziekolwiek zechce. Natomiast żaden kraj nie może być dla człowieka odrodzonego z Ducha ojczyzną, gdyż jest on jak wiatr, jak Duch Święty powieje, tak on się przemieszcza, gdyby nie to, to nigdy do Polski nie dotarłaby Ewangelia.

    Bartoszu, to super, że jesteś z Cieszyna, ja nawóciłem się do Chrystusa w Dzięgielowie, zapewne znasz to miejsce.

    A więc szukajmy nie tego co na dole, ale tego co w górze wypatrujmy i tęsknijmy do tej prawdziwej Ojczyzny, gdzie oczekuje nas nasz Ojciec Niebiański.

    KJ

     
    Odpowiedz
  22. Andrzej

    Zderzenie dwóch wizji Polski i człowieka

    Panie Zbyszku i Bartoszu!

    W Waszych ciekawych wypowiedziach zderzyły się dość ostro – i boleśnie dla Was – dwie wizje Polski i człowieka. Jeśli dobrze Was zrozumiałem, to Pan, Panie Zbyszku broni Polski dość monolitycznej o tradycji narodowo-katolickiej, której każdy Polak powinien być wierny, a jeśli nie jest to Polakiem ani porządnym człowiekim nie jest i być nie może. A Ty, Bartku, bronisz takiej Polski, która jest i może być wolnym wyborem człowieka, z całą możliwą ambiwalencją, krytycyzmem i bólem, i nie godzisz się na narzucanie narodowo-katolickiej wizji polskości i czynienia z niej miary człowieka.

    W każdej z tych postaw zawiera się jakieś dobro i obie nie są pozbawione mankamentów. Widać też, że jest to wyrażny spór pokoleniowy. Osobiście myślę, że choć Ojczyzny nie wybiera się, ale ją niejako zastaje, podobnie jak rodziców, to inaczej niż w przypadku rodziców, ostatecznie o byciu Polakiem lub nie, decyduje osobisty wybór, zwłaszcza, jeśli narodowość konkretnego człowieka byłaby niejednolita. W globalizującym się świecie, gdzie coraz liczniejsi są ludzie migrujący, zmieniający kraj zamieszkania i rodzący się w małżeństwach niejednolitych narodowo, wzrasta waga czynnika subiektywnego, jako źródła narodowej tożsamości. Można też, z różnych powodów, nie chcieć się utożsamiać ze wspólnotą swego pochodzenia lub mieć do niej stosunke ambiwalentny, zwłaszcza, jeśli ktoś czuje się nietolerowany ze względu na swoje poglądy. I taką postawę trzeba uszanować.

    Polskość nie musi być też jedynym, czy głównym źródłem tożsamości osobowej: ktoś ma prawo czuć się i rozumieć siebie przede wszystkim jako człowiek, artysta, chrześcijanin, kosmopolita, Europejczyk, agnostyk, itd. 

    Rozumiem ból Pana, Panie Zbyszku, gdy ktoś nie podziela Pańskiej wizji polskości, bo to jest dla Pana ważne i wyjątkowe dobro moralne. I ma Pan do tego prawo. Natomiast, wydaje się, że warto uszanować wolność wyboru innego człowieka, zwłaszcza jeśli jest młody, poszukujący swojej tożsamości. Ktoś taki, jak Bartosz ma też słuszne prawo być krytycznym wobec prezentowanej przez Pana wizji Polski i mieć dobrze uzasadnione argumenty dla swojego sprzeciwu. Ma prawo, a niekiedy obowiązek pewnym rodzajom polskości powiedzieć: Nie, dziękuję. 

    Można dyskutować, nawet kłócić się, ale wydaje się niewłaściwe osądzanie człowieka ze względu na różnice poglądów, twierdząc, że należy współczuć jego rodzinie i przyjaciołom, że jest takim a nie innym człowiekiem. To "współczucie" brzmi wówczas jak wyraz lekceważenia, a nawet pogardy dla interlokutora i w swej istocie ma go zranić dotkliwie, upokorzyć, a nawet coś w nim zniszczyć. 

    Szanuję Pana, Panie Zbyszku, i bardzo cenię Pańską aktywność na Blogach Tezeusza, i podzielam niektóre z Pańskich poglądów, przynajmniej odnośnie pewnych zasad i wartości. Rozumiejąc Pański ból spowodowany poglądami i uwagami krytycznymi Bartosza, stanowczo sprzeciwiam się jednak osądom deprecjonującym jego jako człowieka i raniącym jego rodzinne uczucia. Przesadził Pan mocno krzywdząc drugiego człowieka niesprawiedliwie. Wierzę, że poniosły Pana emocje i nie działał Pan w złej wierze oraz zreflektuje Pan swoją postawę.

    Jako odpowiedzialny za portal tezeusz.pl proszę Pana o refleksję i ewentualnie jakąś formę wyjaśnienia lub wycofania tych niestosownych uwag. W Tezeuszu bardzo cenimy wolność wypowiedzi, ale nie akceptujemy przekraczania pewnych granic – w tym przypadku upokarzania drugiego człowieka i ranienia jego uczuć rodzinnych i przyjacielskich.

    Jeśli będzie to możliwe, chciałbym, żebyście Panowie mogli jeszcze w przyszłości ze sobą rozmawiać, nawet ostro, unikając jednak osobistych ataków czy osądów deprecjonującyh interlokutora.

    Pozdrawiam Was serdecznie

    Andrzej

     

     
    Odpowiedz
  23. zibik

    Panie Bartoszu !

    Panie Bartoszu jeśli z powodu okazanej większej epatii, wobec Pana Rodziców i osób bliskich, poczuł się Pan pokrzywdzony, dotknięty i urażony to przepraszam. O ile jest i będzie Pan zazdrosny to dobrze

    Nie uczyniłem tego w takim celu, jak Pan opacznie to zinterpretował.  Nic nie stoi na przeszkodzie, abym Pana traktował tak samo, a nawet lepiej – wystarczy trochę postarać się.

    Kolejny raz informuję, że absolutnie nie mam zwyczaju, kogokolwiek personalnie oceniać, a tym bardziej znieważać, bądź obrażać, czy oskarżać podczas publicznej dyskusji. Posiadam zwykle nadmiar innych sformułowań, kiedy trzeba dosadnych, ale nie obraźliwych, aby dość merytorycznie prowadzić dyskurs, czy sensownie i racjonalnie  argumentować.

    Proszę zauważyć, że zawsze staram się jedynie odnosić, do prezentowanych wątków lub niezbyt fortunnych sformułowań. Ponieważ z własnej woli ujawnił Pan nam, że " nie jest katolikiem, choć ma katolickich Rodziców", będąc katolikiem i ojcem dorosłych dzieci, także syna. Ośmieliłem się napisać to, co Pana zamiast zainspirować i zachęcić, do zastanowienia, pogłębionej refleksji – niepotrzebnie bardzo dotknęło, poruszyło i zabolało.

    Znam z własnego doświadczenia, czym jest istniejąca w rodzinie rozbieżność w sferze wiary, religi i przekonań, szczególnie między rodzicami, a dziećmi.

    Mam nadzieję, że zauważył Pan, jak staram się być zwykle opanowany i wyrozumiały nawet wówczas, kiedy ktoś mnie prowokuje albo wobec mnie używa inwektyw lub inne zbędne sformułowania.

    Natomiast jestem może zbyt skrupulatny i bezwzględny, kiedy ktoś usiłuje przemycać zło w dowolnej postaci.

    Ps. Napewno Pana prośby i życzenia uszanuję, ale proszę uprzejmie mnie nie szufladkować, według własnych wydumanych wyobrażeń.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  24. zibik

    Kto przesadził ?

    Panie Andrzeju !

    Dziękuję za życzliwe słowa i podjętą próbę mediacji, łagodzenia sporu między Panem Bartoszem, a mną i innymi Polakami.

    Jednak muszę stanowczo sprzeciwić się publicznemu oskarżeniu mnie o to, że krzywdzę Pana Bartosza, czy obrażam, deprecjonuję kogokolwiek.

    Sz. Państwo piszący w portalu "Tezeusz" , a czujący się skrzywdzeni proszę przyjąć do wiadomości, że mówiąc (pisząc) tzn. czyniąc my sami najczęściej się kompromitujemy, dyskredytujemy, ośmieszamy, etc. Pisząc teksty publicznie, każdy z nas musi być odpowiedzialny za użyte słowa (sformułowania).

    W RP jeszcze nie wolno dowolnie, opacznie traktować zadanej nam wolności słowa, jako swoistej swawoli. A później skwapliwie oskarżać, obarczać winą inną osobę np: za to, że ośmieliła się krytycznie, bądź refleksyjnie odnieść, do naszej niezbyt fortunnej wypowiedzi. Natomiast można spierać się, polemizować, a nawet natychmiast obrazić się, wkurzyć, pogniewać….. – jak brakuje argumentów w dyskusji.

    Panie Andrzeju owszem człowieka trzeba szanować, jego postawę starać się zrozumieć, ale w debacie publicznej osób dobrze wychowanych są również przyjęte normy i granice przyzwoitości. 

    W RP nikomu nie wolno bezkarnie i publicznie szargać dobre imię osoby, także obrażać jej uczuć religijnych, oraz znieważać np: osobę Prezydenta RP lub bezcześcić symbole Ojczyzny.

    Mam nadzieję, że razem nadal będziemy się spierać, polemizować na argumenty i wypracujemy jedną wspólną wizję Rzeczpospolitej Polski – naszej ukochanej  Ojczyzny.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code