Dotykać Boga

Rozważanie na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego
 

Jako ludzie szukamy wielu znaków, tzw. „mocnych wrażeń”, drążymy, by poznać jak najgłębiej, oczekujemy dowodów, nierzadko przejawiających się w coraz bardziej spektakularnych formach. Wydaje się, że tylko silne przesłanie jest w stanie człowieka poruszyć, pozostawić w jego życiu skuteczny wpływ, a nawet radykalnie zmienić dotychczasowy sposób myślenia. Ludzie chcą odnaleźć znaki, nasycić swój wzrok poprzez wpatrywanie się w wyjątkowe obrazy, gustownie urządzone witryny sklepowe. Niczym Tomasz Apostoł swoją wiarę uzależniamy od poziomu satysfakcji w osiąganiu określonych celów bądź od przeżycia mistycznych doznań. Uczestnicząc niejednokrotnie jako obserwator w nabożeństwach o uzdrowienie i uwolnienie, miałam okazję poznać, jak znaczna liczba wierzących chce niejako ”na siłę” doświadczyć darów Ducha Świętego. I choć chęci takich osób są naprawdę przeogromne, to jednak efekt często jest odwrotny do zamierzonego celu.

W każdej dziedzinie życia człowiek ma do czynienia ze znakami. Tak bardzo pragnie je przyswajać, że nie jest w stanie dostrzec tego „lekkiego powiewu”, w którym de facto Bóg do nas przychodzi i jest najbardziej obecny. Zdaje się, że niestety człowiek dwudziestego pierwszego wieku ukierunkowany na „silne doznania” nie potrafi tego dostrzec… I takie sytuacje dostrzegam w niektórych przypadkach obserwowanych podczas tych nabożeństw. Oczekując niezwykłego, zewnętrznego znaku „powalenia mocą” Ducha Świętego, nie dostrzegamy prawdziwego sensu i przesłania, które Bóg chce do nas skierować.

Nie potrzeba zatem wyuczyć się mnogich zaszyfrowanych symboli, bo choćby na świecie istniało tysiące języków i pochodnych dialektów, to najwłaściwszym językiem gwarantującym porozumienie jest język miłości. I właśnie ten sposób porozumiewania pozwoli otwierać się na działanie Ducha Świętego, by móc realizować wolę Boga.

W wydanej w ubiegłym roku książce młody bloger i podróżnik opisuje przebieg swojej liczącej ponad 2800 kilometrów wyprawy po Polsce, gdy jak sam stwierdził: „w lekkim powiewie, promieniach zachodzącego słońca, śpiewie ptaków, uścisku ręki czy skinieniu głowy” mógł dotknąć Boga. W swej podróży, choć przeżył chwile, gdy stawał przed zamkniętymi drzwiami, musiał mierzyć się z fizycznym głodem i brakiem wygód, nauczył się dostrzegać i doceniać najważniejsze wartości, których dotychczas nie zauważał. Wszelkie sytuacje, których doświadczył w podróży, spotkania z zakonnikami, zakonnicami, narkomanami i bezdomnymi pozwoliły mu nauczyć się wdzięczności za proste codzienne rzeczy, których posiadanie wcześniej traktował roszczeniowo jako coś, co mu się należy. Doświadczył wielkości Boga (por. Ps 104). Autor książki przyznał, że pozwalając prowadzić się Bogu, odnalazł pokój. Szczególnie, gdy obserwował i rozmawiał z ludźmi żyjącymi w skromności, daleko od pulsującego i coraz bardziej „pędzącego świata”. Tym, co ich wyróżniało, był wewnętrzny pokój i radość dotykania Boga, poddania się Jego prowadzeniu. O tym mówi także Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Prawdziwe działanie Ducha Świętego można odczuć właśnie poprzez pokój (por. J 20, 19-23).

Duch Święty działa w każdym z nas. Jak wskazuje św. Paweł: „Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12,13). Przychodzi On często w małych, nieznaczących sytuacjach, by okazać swą ogromną potęgę, by obmyć co nieświęte, oschłym wlać zachętę, uleczyć serca ranę, rozgrzać serca twarde i prowadzić zabłąkane (z sekwencji do Ducha Świętego).

Duch_Swiety_1.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code