Dostrzec Boga

 Rozważanie na Środę II tygodnia Adwentu, rok C2
 tezeusz_adwent_2015.jpg
 

Bóg, który pociesza, Bóg wspierający swą mocą umęczonych, pokrzepiający utrudzonych. Taki obraz Stwórcy jawi się w czytaniach na kolejny dzień Adwentu. Myślę, że jest to bardzo istotna informacja dla nas przygotowujących się do Świąt Bożego Narodzenia, kiedy to w gąszczu sklepowych półek i przy robieniu listy przedświątecznych zakupów, w obawie, by niczego nie przeoczyć, zdarzy nam się pominąć Tego Najważniejszego. Organizowane w różnych miastach jarmarki świąteczne, sklepowe witryny i grające w tle melodie kolęd nie dają nam zapomnieć o zbliżających się świętach. Marketingowe chwyty wręcz pobudzają nas do włączenia się w tę atmosferę. Przed łódzką Galerią już od 4 listopada widnieje świetlisty napis: „Wesołych Świąt”. Promocje, wyprzedaże, pomysły na prezenty, rozwiązania kulinarne dla tych, którzy wahają się, czy na wigilijny stół podać barszcz z uszkami, czy może lepiej grzybową. Nie trudno przejść obojętnie wobec świątecznej atmosfery. Z roku na rok rodzą się nowe pomysły, nowe sposoby pomagające przejść przez mnóstwo świątecznych przygotowań. Nic dziwnego, że w tym zgiełku tak trudno jest nam dostrzec małego Jezusa. Starotestamentowi prorocy i pogańscy wizjonerzy z nadzieją wyczekiwali przyjścia króla wszechświata w osobie tego małego dziecka. My natomiast – mam wrażenie – bardziej skłonni jesteśmy otwierać nasze portfele, by skorzystać z kolejnej wyprzedaży. To rzeczywiście bardzo przeszkadza w dostrzeżeniu Jezusa.

Dzisiejsze czytania liturgiczne podkreślają, że obecność Boga jest rzeczywista, dodatkowo eksponują Jego wielkość i miłosierdzie, o czym warto pamiętać w rozpoczętym Roku Miłosierdzia. „On odpuszcza wszystkie twoje winy i uleczy wszystkie choroby, On twoje życie ratuje od zguby, obdarza cię łaską i zmiłowaniem” (Ps 103, 3 – 4).

Warto skorzystać z doskonałej zachęty Pana wyrażonej słowami „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28) i otworzyć się, na Tego, który przyszedł, żeby pocieszać utrudzonych. Byłoby dużym sukcesem, gdybyśmy potrafili przedrzeć się przez barykadę tych przedmiotów materialnych, które często są nam niepotrzebne i zastępują miejsce w domu, gdybyśmy potrafili odnaleźć Tego, który jest wieczny, Stwórca krańców ziemi (por. Iz. 40, 28).

Gdy obserwuję tę gonitwę, na myśl przychodzą mi słuszne, choć jednocześnie przerażające słowa amerykańskiego trapisty T. Mertona, w których stwierdza: „Świat jest tylko odbiciem tego, co większość jego jednostek uczyniła ze swoich dusz”. Tak więc człowiek, który wewnętrznie staje się coraz bardziej jałowy, poszukuje zaspokojenia swego głodu w dobrach materialnych. A im większa jest ta potrzeba, tym chyba bardziej staje się wewnętrznie pusty…

Na początku Adwentu znajoma starała się odpowiedzieć swojemu kilkuletniemu synkowi, gdy zapytał, dlaczego Pan Jezus rodzi się tyle razy. To dziecięce pytanie, które należałoby traktować z wielkim przymrużeniem oka, pobudziło mnie do nieco głębszej refleksji. Ten mały chłopiec w swej karkołomnej logice zauważył istotę zbliżających się Świąt – narodziny Jezusa, podczas gdy dorośli w przepięknych dekoracjach coraz trudniej dostrzegają małe dzieciątko, które przyszło nas zbawić. Młodego chłopca nurtował problem dotyczący obchodzonych co roku Świąt Bożego Narodzenia. Tę kwestię oczywiście da się rozstrzygnąć, ale w jaki sposób wytłumaczyć niedostrzeżenie Bożego Narodzenia w swoim życiu i zamknięcie się na to święto?

blog_af.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code