Dom upragniony z krzyża

 
Rozważanie na Wielki Piątek, B2
 

Jest w wielkopiątkowym opowiadaniu św. Jana o męce Pana Jezusa fragment, który na moment pozwala złapać oddech, oderwać na chwilę wzrok od cierpienia Chrystusa. To ta sytuacja, gdy Jezus patrząc na Maryję i Jana – na konkretne osoby – mówi do Matki „Niewiasto, oto syn twój”, a do ucznia „Oto matka twoja”.

Można sobie wyobrazić, jak dalej potoczyły się losy tych dwojga, skoro „Od tej godziny uczeń wziął ją do siebie”. Jan, który opiekuje się coraz starszą Maryją, stara się chronić ją od niebezpieczeństw, zapewnić pożywienie, a jednocześnie chce jak najwięcej się od niej dowiedzieć o dzieciństwie i młodości swojego Mistrza. Jan wykorzystuje sytuację, że Maryja wiele wydarzeń z działalności Syna, wiele Jego słów zachowywała w pamięci i rozważała w swoim sercu, a gdy padło na nie światło zmartwychwstania, była najlepszą ich interpretatorką. Maryja, podobnie jak to czyniła w Nazarecie, krząta się po domu, spełniając najpiękniej jak tylko można zwykłe posługi: gotuje, sprząta, pierze, tka albo ceruje… Promieniuje ciepłem i dobrocią. Z radością wita nowych uczniów, którzy pojawiają się na progu ich domu, z macierzyńską miłością patrzy na nowoochrzczonych, martwi się tymi, którzy doznają prześladowań, modli się za tych, o których dawno nie miała wieści, bo obawia się, że są jak zgubione owce. Maryja i Jan zgodnie z testamentem Jezusa tworzą dom, który trwa w codzienności i w święta, w którym się pracuje i łamie chleb, wspomina dramat Golgoty, radość Zmartwychwstania i wygląda Powrotu. Dom, w którym mieszkają, nie jest sielanką, nie jest pozbawiony problemów, ale jest miejscem, do którego inni uczniowie lgną, by posłuchać tych, którzy stali pod krzyżem. A Maryja i Jan opowiadają, co „usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeli własnymi oczami, na co patrzyli i czego dotykały ich ręce”.

Patrząc na tę scenę, wyobrażając sobie dalsze losy Maryi i Jana, warto przypomnieć sobie, że Bogarodzica jest pierwowzorem Kościoła, a umiłowany uczeń reprezentuje wszystkich uczniów Chrystusa: zarówno tych, którzy uciekli z Ogrójca i już się nie pojawili aż do zmartwychwstania, jak również tych, którzy dopiero mieli stać się naśladowcami mistrza z Nazaretu. Nietrudno stąd wyciągnąć wniosek że dom, który stworzyli, był typem wspólnoty Kościoła, która miała trwać przez wieki. Można oczywiście od razu stwierdzić, jak bardzo realna Ecclesia odeszła od świętości Niepokalanej i jak poszczególni uczniowie zapominali, kto jest ich Panem i Bogiem oraz jak wspólnota uczniów daleko była niepodobna do tej, którą stworzyli zapewne Maryja z Janem. Owszem, ale warto wtedy sobie przypomnieć, że „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas obrócił się ku własnej drodze; a Pan zwalił na niego winy nas wszystkich. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze zdrowie”.

W Wielki Piątek, gdy Jezus umiera na krzyżu, warto sobie zatem uświadomić, że ostatnią Jego wolą, testamentem, który zostawia wiernym wpatrzonym w Jego umieranie, jest tworzenie domu, w którym Matka-Kościół będzie przyjmować synów, nie pomijając synów marnotrawnych, a uczniowie będą traktowali tę realną wspólnotę jako swoją Matkę, która rodzi ich do wiary.

Ostatnie słowa Jezusa zapisane przez Jana nie mówiły o instytucji ani hierarchii, o równości ani otwartości, o pomaganiu biednym albo wykluczonym, nie zachęcały do wiary ani nie podtrzymywały nadziei, nie ostrzegały prześladowaniami czy panowaniem księcia ciemności, nie mówiły nawet o głoszeniu Ewangelii albo sprawowaniu sakramentów. Jezus z krzyża nakazał stworzenie domu, wyraził pragnienie i stwierdził, że dzieło Jego życia się dokonało.

Stacja_XII.jpg

Rekolekcje Wielkopostne 2012

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code