Dojrzałość po Bożemu

Dzisiejsze Słowo jest dla mnie uzmysłowieniem tego jak bardzo Bóg wierzy we mnie. Tak, to Jezus wierzy we mnie bardziej niż ja w Niego. Opuszcza mnie po to abym mógł dorosnąć i stać się wreszcie facetem. Zabiera mi emocjonalne i fizyczne bezpieczeństwo, lecz w zamian obiecuje Ducha, który będzie mnie o wszystkim uczył. Ducha, który umożliwi mi relację z Ojcem. I w sumie można byłoby na tym skończyć. Bo przecież logika chrześcijaństwa jest inna niż ludzka i mówi, że tam gdzie jest śmierć i samotność, tam rodzi się prawdziwe życie.

Tylko, że ja jestem jak uczniowie, wpatrzony w Niebo, z żalem żegnający się ze swoim Mistrzem i przyjacielem. W dodatku ten strach, co teraz będzie, gdy Go nie będzie? Jest też tęsknota za ujrzeniem czegoś? No właśnie czego? Czego ja pragnę? Emocjonalnych uniesień, fajerwerków? Znaków, cudów i głosów z nieba: zrób to, nie rób tamtego? Tak, właśnie tego pragnę! Pragnę znaków i cudów, głosu, który powie mi co mam zrobić!

W ostatnim czasie bardzo chciałbym takiej Bożej interwencji w moim życiu. Nie otrzymuje jej jednak. Czasem są takie dni, że chodzę w totalnej ciemności. Chodzę po omacku, żyję tylko po to żeby przetrwać. Życie wydaje mi się pustą egzystencją. Wydaje mi się, że jestem tylko czyimś workiem treningowym bądź pionkiem w grze. Na szczęście jest dzisiaj Jezus ze swoim słowem.

Zdaje się dziś mówić mi, Wojtas, daj na luz. Ja jestem! Ja jestem mimo tego, że mnie nie widzisz i nie czujesz tego! Bo miłość i przyjaźń nie polegają na emocjonalnych uniesieniach i wielkich rzeczach ale na prostych gestach codziennej miłości. Zobacz to wszystko co masz. A masz to tylko i wyłącznie dzięki Mnie. W dodatku masz mojego Ducha, który cię prowadzi, mówi co jest słuszne. Nie musisz Mnie słyszeć, widzieć i czuć, żeby żyć ewangelią. Wiem kogo wybrałem i ufam ci, że podejmiesz słuszną decyzję. Muszę cię opuścić abyś nie był dzieckiem, które jest prowadzone za rączkę ale dorosłym mężczyzną znającym Mnie i swoje serce, zdolnym dokonywać codziennych wyborów miłości. Tych małych i tych wielkich.

Wniebowstąpienie naszego Mistrza to szansa na to byśmy stali się dorosłymi w wierze. To zaproszenie do głębokiej relacji miłości, która przetrwa wszystko i nie musi być karmiona tkliwymi emocjami ale konkretnymi znakami Jego obecności w moim życiu. Mam życie, zdrowie, pracę, dach nad głową, co jeść, parę luksusów, przyjaciół, rodzinę, pomocnych ludzi wokół oraz misję! Jego obecność to także Słowo Boże, które wyznacza kierunek mojej drogi. Jego obecność to eucharystia. Jego obecność to każdy przejaw dobroci na tym świecie. Wniebowstąpienie to szansa na to żebym w końcu przestał się bać i panicznie spoglądać na Jezusa ale w Duchu zwycięstwa śmierci nad życiem, przejął kontrolę nad moim życiem i nad grzechem, bo to znaczy brać węża do ręki. I szedł żyjąc ewangelią, kochając mimo wszelkich trudności, przeciwności i tak nauczał wszelkie stworzenie. Abym wyzwalał innych swoim doświadczeniem zmartwychwstania z ich demonów, abym mówił językiem dotąd mi nieznanym, językiem miłości, który na przekleństwo odpowiada błogosławieństwem! Wniebowstąpienie to zaproszenie do tego aby być realnym znakiem Jego obecności w świecie!

Dziękuję Ci Panie, że ufasz mi, że wierzysz we mnie, bardziej niż ja w Ciebie! Dziękuję Ci za Twoje odejście, bo dzięki niemu mogę dorosnąć i być naprawdę tym kim jestem! Mogę mieć z Tobą przyjaźń, której nic nigdy nie złamie! Dziękuję, że uczysz mnie  żyć na maksa! Daj mi odwagę abym ufał swemu sercu, Twojemu Słowu i szedł dalej, tam gdzie mnie każdego dnia posyłasz. Amen

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code