Dlaczego pójść za Jezusem?

Rozważanie na III Niedzielę Zwykłą, rok B

Dzisiejsze Czytania

Zmarła w ubiegłym roku Madeleine Cinquin, znana jako siostra Emmanuelle, mówiła do młodych nędzarzy, którymi opiekowała się w Kairze: „W waszym wieku byłam jak rwący potok. Jeden facet nie wystarczyłby mi z pewnością. Pragnęłam czegoś bardziej ekscytującego. Wybrałam więc Boga”.

Siostra Madelaine, apostołowie z dzisiejszej Ewangelii, setki świętych na przestrzeni dwóch tysiącleci porzucają wszystko: zapewniającą im dochody pracę, rodzinę i przyjaciół, ojczyste strony, domy, majątki, zaszczyty itp. Rezygnują z doczesnych marzeń i ambicji, narażając się na śmiech, ostrą krytykę czy bolesne wyrzuty ze strony otoczenia. Wybierają Boga, czyli Rzeczywistość dla wielu całkowicie obcą, a dla nich samych również w dużym stopniu niezrozumiała i tajemniczą. Przerażeni i zafascynowani. Przytłoczeni potęgą wezwania i pełni nadziei.
 
Św. Hieronim, zastanawiając się, dlaczego apostołowie poszli za Jezusem, pisał: „Powie ktoś: Wiara jest zbyt lekkomyślna. Bo jakie znaki ujrzeli, jakiż majestat, że powołani poszli natychmiast? Zaiste to świadczy, że i w oczach Jezusa i na obliczu było coś takiego, co tchnęło boskością, co z łatwością zwracało uwagę tych, którzy patrzyli. Gdyby tak nie było, nie poszliby za Jezusem, gdy On powiedział ‘Pójdźcie za Mną’. Gdyby bowiem poszli za Nim bez przyczyny, byłaby to lekkomyślność, a nie wiara. (…) Bo już sama mowa Pańska miała moc tak wielką, że wszystko, cokolwiek mówił, urzeczywistniało się. Jeśli bowiem ‘On powiedział, a stało się, On nakazywał i zostało stworzone’ (Ps 148, 5), to z pewnością dlatego właśnie poszli za Nim, że On sam zawołał”.
 
Apostołowie i święci potrafili pójść za Jezusem, poddając się samej potędze Jego wezwania. Usłyszeli i poszli za Nim. Nie próbowali udawać, że to ich nie dotyczy, że nie zasłużyli sobie na taki zaszczyt, że nie są przygotowani i mają jeszcze czas, że jest mnóstwo bieżących pilniejszych spraw. A ja – czy idę za Jezusem, czy też szukam tysiąca usprawiedliwień i wymówek, aby tego nie uczynić? Dzisiaj właśnie, a nie za tydzień, miesiąc czy rok trzeba sobie na to odpowiedzieć.
 
Chcę pójść za Jezusem. Często jednak w skomplikowanej codzienności, wśród plątaniny opinii, potrzeb i emocji wzdycham podobnie jak autor dzisiejszego psalmu:
„Daj mi poznać drogi Twoje, Panie,
i naucz mnie Twoich ścieżek!”
(Ps 25, 4)
Chcę pójść za Jezusem. To już coś, ale bardzo niewiele – dopiero początek wędrówki, w której może pomóc tylko ufność, że Bóg wskaże właściwy kierunek.
 
Trudno oprzeć się Jego wezwaniu. On szukał mnie i odnalazł na bezdrożach. On zobowiązuje mnie każdego dnia przypomnieniem, jak bardzo jestem dla Niego ważna. On wymaga, ale daje realistyczne obietnice. On otwiera przede mną ramiona, abym mogła czuć się bezpiecznie w pełnym zagrożeń świecie.

jesus-outstretched-arms.jpg

 

6 Comments

  1. krok-w-chmurach

    A może by tak zmienić

    A może by tak zmienić pytanie? Nie  pytać, dlaczego pójść za Chrystusem, lecz dla czego za nim iść? Można zrozumieć, że On potrafił porwać współczesnych Mu. Przecież byli świadkami cudów, słyszeli Jego głos i mieli okazję, by pytać. Nawet, jeśli Jego odpowiedzi były często niezrozumiałe, to wyczuwali w nich głębię. Oni mieli szansę na spotkanie Boga, żywego i bliskiego na wyciągnięcie ręki.

    A my? Dla czego za Nim idziemy? Jaką potrzebę On zaspokaja? Jakie braki wyrównuje? Brak akceptacji przez innych? Brak miłości, która potrafi oddać życie by mnie ratować? Wymagania, które sprawiają, że wzrastam?

    Pytać dlaczego warto wybrać drogę do Boga, to zapytać dla czego warto żyć.

     
    Odpowiedz
  2. ahasver

    Zgodzę się z Inką – pomyślmy.

    Zgodzę się z Inką. Pomyślmy nad tym. Mnie w sumie wystarczy symboliczne znaczenie dawnego czynu Jezusa. Wywarł olbrzymi wpływ na etykę. Wskazał drogę do doskonałości – nie mniej inspirującą niż droga Zaratustry…

     
    Odpowiedz
  3. zofia

    dlaczego iść

     

    dlaczego za Nim iść…
    tak, to pytanie czego mi/tobie trzeba by żyć, by być – to może pytanie o sens, miłość, nadzieję przekraczającą próg śmierci, to szukanie odpowiedzi na duchowe intuicje, to szukanie bezpieczeństwa pośród zagrożeń tego świata…
     
    to pytanie na ile poważnie traktuję słowa samego Chrystusa – ja, człowiek dwa tysiące lat później, bogaty i uciemiężony bagażem doświadczeń ludzkości…
     
    to pytanie – po co człowiekowi dziś Bóg i jaki Bóg…
    to niebezpieczeństwo Jego redukcji – do panaceum na lęki, nauczyciela doskonałości, etyki, bohatera księgi, to możliwa kapitulacja przed zmartwychwstaniem, wniebowstąpieniem, zesłaniem Ducha, Bogiem żywym…
     
    to może pytanie dlaczego (jeszcze) idę lub dlaczego (już) nie idę?
     
     
     
     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Do kogo pójdziemy Panie?

    -pytali apostołowie. Dlaczego za Chrystusem?-to odpowiedź prosta-bo nie ma innej Drogi i Prawdy-w Nim mamy żywot wieczny. Pytanie-jak idę; czy jestem tylko słuchaczem jego Słowa? czy wykonawcą i naśladowcą? Czy jest moim jedynym Nauczycielem i Przyjacielem? Czy słucham innych nauk? Jakiego Boga szukam? Przez kogo opisanego? Gdzie objawionego? Czy słucham tych ludzi, którzy na kartach Księgi potwierdzili Jego istnienie i zmartwychwstanie? Czy jest to Bóg, który zawsze jest przy mnie, czy znajduje w Nim schronienie, czy oczekuję na Jego powtórne przyjście?

    " Dla mnie życiem jest Chrystus,a śmierć zyskiem"-ap.Paweł. Chrześcijanie, którzy kroczą za Jezusem, mają wiele możliwości, by dzielic się z innymi-tym czym obdarowuje nas Pan.W służbie pocieszenia-Słowa Jezusa stają się żywe, a Jego obietnice stają się czynne i realne. Ap.Paweł napisał, że nawet najcięższe trudności dnia codziennego, nie są w stanie odddzielić nas od Bożej wrażliwości i współczucia. Pewien misjonarz powiedział: Pokój nie oznacza braku konfliktu. Pokój , to zdolnośc radzenia sobie z nim’. Wszystko można  w tym , który umacnia-jeżeli wyznajemy Boga wszelkiej pociechy-Boga, który jest wystarczający we wszelkich trudnościach życia.

     
    Odpowiedz
  5. Kazimierz

    Pójście za Jezusem jest życiem

    Pójście za Jezusem i chodzenie z Nim jest życiem w wolności.

    To życie samym życiem, to życie pokojem, życie na drodze odwiecznie przygotowanej przez Boga, pełnej radości i miłości, ale też wyzwań i walki z grzechem. To życie fascynujące i "syte", to życie pełne ryzyka ale pod Jego łaską i ochroną. Człowiek, który tego nie doświadczył, może uważać Jezusa za jedną z dróg, jedną z alternatyw, ale ci, którzy Go poznali wiedzą, że On jest jedyną drogą, prawdą i życiem. Życiem w pełni z otwartą przyłbicą, bez masek, bez krętactwa w PRAWDZIE, którą jest On sam!

    KJ

     
    Odpowiedz
  6. zibik

    Odpowiedź !

    Bo warto, opłaca się zaufać Jemu (pójść za Nim), aby stać się naprawdę lubianym i kochanym człowiekiem, a niekiedy odwrotnie, nawet prześladowanym z Jego powodu. Mimo wszystko w ostatecznym rozrachunku warto zapewnić sobie i innym możliwość  urzeczywistniania Jego człowieczeństwa, oraz zbawienia i życia wiecznego w Królestwie Niebieskim.

    Mając wątpliwości wystarczy zapytać siebie, a jest inna równie wiarygodna i atrakcyjna oferta, czy podobna możliwość, szansa, sposobność, alternatywa ?……

    Podążając za Jego śladami, nieraz zauważymy i doświadczymy, że inni, ale nie wszyscy lekceważąco, kpiąco, pobłażliwie nas traktują, a nawet być może zbyt często krytykują, drwią, ośmieszają, czy  wobec nas okazują dystans, ostracyzm etc. Wówczas warto zastanowić się – czym najczęściej jest inspirowana ich postawa wobec nas…………….., chyba nie tylko zazdrością, złośliwością, a nawet swoistą glupotą, bezdusznością, bezradnością, wrogością i wściekłością ?………….

    Jak trzeba być opętanym, głupim, tępym, upartym i zadufanym w sobie, aby ufać sobie, innym ludziom, złemu duchowi, a nie zaufać Jemu ?………,  oraz tym wszystkim, którzy na przestrzeni dziejów świata, dotychczas zostali stworzeni i powołani do życia w świętości. Składali i nadal składają wobec nas wątpiących wiarygodne świadectwa wiary w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.

    Ps. Miłość bliźniego to jedyne nasze medium doświadczenia Boga, dlatego my też mamy "szansę spotkać Boga żywego i bliskiego na wyciągnięcie ręki" – podobnie, jak wybrani uczniowie i naoczni świadkowie.

    Wyjątkową i współczesną szansą Polaków i nie tylko, aby doświadczać Boga, przez miłość bliźniego był i nadal jest pontyfikat JPII.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code