Dialog

Rozważanie na IV Niedzielę Zwykłą, rok B
 
 

Pytasz: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku?” Skąd to pytanie? Co jest powodem tego, że po wielu latach spędzonych na drodze wiary nie pierwszy już raz zadajesz je Jezusowi?

Niezwykłość Dobrej Nowiny i pełen mocy sposób jej głoszenia przez Jezusa prowokują do zajęcia zdecydowanego stanowiska wobec tego, co On mówi. W tej sytuacji nie łatwo ci przychodzi pozostanie obojętnym lub neutralnym. Z jednej strony sumienie nalega, by nie uciekać przed mozołem stanięcia w prawdzie przed sobą samym. Z drugiej jednak – opowiedzenie się za Nim wydaje się pociągać za sobą decyzje, których podjęcie będzie oznaczać życie pełne wyrzeczeń, porzucenie przyzwyczajeń i rezygnację z całkiem „nieświętego” spokoju. Stąd rodzi się pytanie do Jezusa, będące po części faktyczną prośbą o wyjaśnienie, po części wybiegiem pozwalającym odsunąć w czasie własną odpowiedź.

Uzdrawia_Jezus.jpg

Pytasz: „Czego chcesz od nas, Jezusie?” Co sprawia, że wciąż zdumiewa cię Jego nauka? Jezus mówi o miłości i przebaczeniu, naucza „jak ten, który ma władzę”(Mk1,22). Tak bardzo różniące się od twojego dotychczasowego odbierania rzeczywistości jest to, czego naucza Jezus, że w swoim powszednim, „poza świątecznym” życiu nie dopuszczasz, aby te treści poruszyły cię do głębi. Koncentrujesz się na tym, co zewnętrzne i dotykalne, co żąda twojego zaangażowania. Widzisz zło, którego jakby coraz więcej wokół ciebie. Zwracasz uwagę na grzech, któremu nie udaje ci się przeciwstawić. Otaczający cię ból i cierpienie zniekształcają obraz pełnej cudów codzienności, zacierają obraz zwyciężającego dobra. Nie pamiętasz, jak bardzo rzeczywista i wszechogarniająca jest władza Boga. Na co dzień zapominasz, że w Noc Zmartwychwstania świat doświadczył realizmu Jego mocy.

Pytasz: „Czego chcesz od nas, Jezusie?” Dlaczego nadal tak bardzo zaskakuje cię działanie Boga, że nie wiesz jak na nie zareagować? Mówisz, że to nie tak miało być, że twoje życie jest trudne, że chociaż zasługujesz na lepszy los, to Bóg pozwala, abyś gubił się w labiryncie tajemnic, osób i wydarzeń. Nie rozumiesz Jego logiki, bo nie przystaje ona do twojej ludzkiej perspektywy. Słowa Jezusa mogą wydawać się twarde, surowe, ale tylko przez odrzucenie fałszywych obrazów Boga i świata, przez zdemaskowanie demonów, które tobą kierują, możesz poznać siebie.

Pytasz: „Czego chcesz od nas, Jezusie? Zadajesz to pytanie, mimo że już od dawna znasz odpowiedź. Wiesz, że pierwszym twoim krokiem na drodze do Ojca jest pełna miłości ufność. Tymczasem prawdziwe zaufanie, świadczące o miłości, nie jest lekkim, optymistycznym stwierdzeniem: „ wszystko będzie dobrze”, lecz prawdziwym, całkowitym poddaniem się woli Boga. Pełniąc Jego wolę, poznajesz prawdę o sobie. Spełnianie woli Boga oznacza coś więcej niż tylko poddanie Mu swoich marzeń i planów. To życie w największej z Nim bliskości, oddanie bez reszty siebie całego, pójście za Jezusem i nad spokojne wody, i przez ciemną dolinę (por. Ps23).

Jezus pyta: ”Czego chcesz ode Mnie, człowieku?”

Ja odpowiadam: ”………………………………”

Naucza_Jezus.jpg

Rozważania Niedzielne

 

10 Comments

  1. krok-w-chmurach

    Arturze, szkoda, że

    Arturze, szkoda, że "zniknął" tekst Twojego komentarza…właśnie przyszłam, by Ci odpowiedzieć.

    Z pozdrowieniami, Inka

     

     
    Odpowiedz
  2. aaharon

    Inko przepraszam …

     No tak …ja to już tak mam że coś napiszę i na drugi dzień to znika…Usuwam czesto to co piszę bo wszystko sie tak szybko zmienia . Myślę że człowiek taki jak ja żyje w różnych klimatach:) …przepraszam za usmiech ale tak już ze mną jest że czasami ponosi mnie zbyt mocno życie mistyczne a zaraz później dopada mnie coś co mówi mi że przecież tak się nie da żyć…że to tylko chwila która minie a życie i tak musi się toczyć tu i teraz , że skura w której żyję nie wymaga odemnie aż takich uniesień i myslenia o sobie w odniesieniu do wielkości bożej w człowieku…Myslę że często popadamy w klimaty czegoś co tak naprawdę nie ma związku z życiem istotnym ale jest czarem – iluzją której bezwiednie ulegamy  . Gdybymśmy  pozwolili  sobie jako ludzie  na pisanie, lub mówienie , o tym co czujemy do siebie,  patrząc na drugiego człowieka, to albo byśmy się znienawidzili albo siebie pokochali. Jakie niebezpieczeństwo kryje w sobie zbliżenie do drugiego człowieka wie tylko ten kto się do niego prawdziwie zbliża. Jest bowiem w człówieku , każdym człowieku moc ukryta która albo do siebie przyciąga albo od siebie oddala. Jest takie działanie stwórcy że jedną ręką nas przyciąga a drugą odpycha…Taka żydowka nauka której sie kiedyś uczyłem właśnie o tym mi opowiadała że Stwórca rozkochuje w sobie stworzenie po czym się ukrywa …

    Chyba chce abyśmy zapragnęli Go całym sobą a nie tylko naszym o nim wyobrażeniem…może nam nie wierzy w to że go tak naprawdę kochamy? Może nasze tęsknoty za nim nie były do końca szczere ? I on o tym od początku wiedział…teraz kiedy zakrył swoją twarz przed ludzkościom …poprostu wyczekuje w nas tego prawdziwego chcenia które wolne od wszelakich przywar stanie się na tyle lekkie że uniesie nas kiedyś do nieba?

    fotografika aharon* "z martywch powstawanie" (…"oczy nabirają błękitu , usta czerwienią się życiem a skóra w której żyję  staje się przezroczysta…" GLAGOLICA…

     
    Odpowiedz
  3. krok-w-chmurach

    To prawda, Arturze, że

    To prawda, Arturze, że wszystko szybko się zmienia. Ale może to właśnie powinno być powodem, żeby zostawić to, co się pod wpływem chwili napisało? Zatrzymać coś, co potem zostanie zniekształcone przez czas i emocje? 

    Chyba lepiej pisać dla siebie i do siebie, niż mówić o tym drugiemu – szczególnie jeśli chodzi o uczucia i emocje. Masz rację pisząc, że potrzeba rozwagi w tym wypadku, łatwo kogoś zranić, albo dać zranić siebie.

    A Bóg pozwalający, aby człowiek się w nim rozkochał, rzeczywiście w pewnym momencie oddala się. Dlaczego? Może po to, żebyśmy poczuli, jak cenny jest dla nas? Jak tłumaczą  teolodzy, Bóg stwarza świat bezustannie, Jego zamysł względem nas nie oznacza ograniczenia naszej wolności. To Boże wyczekiwanie na naszą odpowiedź jest dla człowieka szansą, czasem łaski…

    Podobaja mi się kolory "z martywch powstawania"…i samo "zmartwychwstanie" również. 

     
    Odpowiedz
  4. aaharon

    Inka

    Tak Inko . Dziękuję.

    Nie wiem czy Boże wyczekiwanie jest dla człowieka łaską i czy kiedykolwiek się tego głosu człowieka Bóg doczeka…

    Może to Boże wyczekiwanie jest dla człowieka bardzo bolesne? ,być może jest i tak,  że i Bóg i człowiek czeka jednocześnie  …czy wtedy mielibyśmy Pata …no wiesz szachy , Bergman i te sprawy :):)

     

    Zastanawiam się nad słusznością moich słów…nad tym czy powinno się pisać i dzielić swoim sercem z innymi …czy warto wkładać w  te wszystkie rekolekcje i rozważania niedzielne swoje serce , czy warto odpowiadać publicznie o swoich doznaniach Boga, swoich uczuciach do człowieka , którego on stworzył…?

    Może warto poprostu oddać się zupełnej ciszy i podjąć starania jak tą cisze w sobie utrzymać ? Może warto usiąść jak Budda pod drzewem poznania dobra i zła i przestać słuchać nasłuchując…tylko bicia swego serca?

     

    Cieszę się że obrazek ma te barwy które Ci się troszkę podobają …

    pozdrów wszystkich …

     

    art*aharon.

     

     

     

     
    Odpowiedz
  5. krok-w-chmurach

    Arturze, jedno tylko zdanie,

    Arturze, jedno tylko zdanie, bo znowu gonie czas 😉

    Nasza wiara nie jest prywatną sprawą, narodziła się wśród ludzi, trwa, rośnie w Kościele, czyli w komunii z Bogiem i ludźmi. To, czy  czyjaś wiara jest autentyczna, weryfikuje się w jego relacjach z ludźmi. Zarówno grzech, jak i dobro przez nas uczynione, sięgają dalej niż jedynie do granic naszego zamkniętego światka. Nawet ojcowie pustyni żyli w relacjach z innymi, a przeciez oni są przykładem życia w oddaleniu od świata.

    Cisza w człowieku? Nie da się osiagnąć prawie doskonałej ciszy, będąc samemu i dla siebie…Moim zdaniem, to iluzja, że wsłuchiwanie się w swoje serce bez spojrzenia na rzeczywistość bez uwzglednienia perspektywy serca drugiego człowieka, pozwala wejść w ciszę.

    Cisza i spokój rodzą się w uporządkowanym sercu. To proces, a nie stan 😉

    No i  jedno zdanie troche sie rozwinęło… 

    Miłego dnia 🙂

     

     
    Odpowiedz
  6. aaharon

    @Inka

    dzięki …chyba tak , chyba nie da się osiagnąć prawie doskonałej ciszy, będąc samemu i dla siebie…ale jeszcze tago nie sprawdziłem…

    pa. art*

     
    Odpowiedz
  7. jorlanda

    Warto

    zastanawiam się (…) nad tym czy powinno się pisać i dzielić swoim sercem z innymi …czy warto wkładać w  te wszystkie rekolekcje i rozważania niedzielne swoje serce , czy warto odpowiadać publicznie o swoich doznaniach Boga, swoich uczuciach do człowieka , którego on stworzył…?

    Pewnien Aharon mi kiedyś napisał, że warto. A nawet trzeba.

    To świadectwo, że Bóg jest i warto o tym komuś drugiemu powiedzieć.

    Czego chcesz od nas Jezusie?

    Może właśnie by pisać, dzielić się, wkładać w to serce…

    Jezus pyta: czego chcesz ode Mnie człowieku

    ja odpowiadam: daj mi Panie odwagę, by mówić.

    Z dedykacją: DOTKNIJ PANIE

    Dotknij Panie moich oczu, abym przejrzał
    Dotknij Panie moich warg, abym przemówił z uwielbieniem
    Dotknij Panie mego serca i oczyść je
    Niech Twój Święty Duch dziś ogarnie mnie

     
    Odpowiedz
  8. krok-w-chmurach

    @Jola

    "ja odpowiadam: daj mi Panie odwagę, by mówić."

    Zauważyłaś, coś istotnego: w dzisiejszym świecie, w społeczeństwie, które gremialnie deklaruje swoją tolerancję i prawo do wolności dla każdego (nawet najbardziej bezsensownego) spsobu życia, chrześcijanie, katolicy potrzebują odwagi, by mówić o swojej relacji z Bogiem. Mówię tu o Polsce, a nie Indiach czy Nigerii, gdzie można za wiarę stracić życie. My boimy się -czasem – stracić życie cywilne?

    …ilu z nas cenzuruje swoje wypowiedzi w zależności od sytacji lub osób, do których mówi?

     

     
    Odpowiedz
  9. aaharon

    Jodka odwiedza suche drzewa …

    Oddzielili cie, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
    haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
    malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
    wyszywali wisielcami drzew płynące morze.

    Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
    gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
    Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
    przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.

    I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
    i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło.
    Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
    Czy to była kula, synku, czy to serce pekło?

    Krzysztof Kamil Baczyński 

    http://www.youtube.com/watch

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code