Debata ateisty z chrześcijaninem

Zabieram się za czytanie książki Niezbędnik Ateisty. Są to rozmowy z ateistycznymi pisarzami, filozofowami, naukowcami, dziennikarzami, politykami, naukowcami i działaczami społecznymi (J. Urban, R. Biedroń, M. Środa, W. Nowicka, G. Napieralski, Z. Bauman, R, Dancewicz). Niektórzy z nich są bardzo zainteresowani prowadzeniem debat z osobami wierzącymi oraz chrześcijaństwem.

Pytanie, które przy tej okazji natychmiast powinno się nasunąć brzmi: jakie warunki muszą zaistnieć abyśmy w ogóle zaistnieli oraz debatowali ze sobą na temat istnienia Boga? Jeśli bowiem Boga nie ma – wówczas nie ma mowy o żadnej debacie. Skoro jednak ateista przychodzi na debatę i podejmuje ją – już przegrał ponieważ wg założeń ateisty nt. natury i pochodzenia świata żadna debata nie może zaistnieć!

Już wyjaśniam co mam na myśli. Świat wg spojrzenia ateisty to atomy w ruchu, wzajemnie się uderzające. Wszystkim rządzi chaos i przypadek. Jeśli światem "rządzi" przypadek (a nie rozumny, osobowy Bóg) i chaos to jego poszczególnymi częściami również: np. procesami zachodzącymi w czaszce oponenta.

Doug Wilson przyrównał to do puszek Coli i Pepsi. Gdybyśmy nimi potrząsnęli i otworzyli – nie moglibyśmy powiedzieć, że którakolwiek "wygrała debatę". Po prostu – mamy pieniące się puszki, zwykłą fizykę, nie zaś debatę. W światopoglądzie ateisty – debatując w rzeczywistości "pienimy się". Na założeniach ateisty dotyczących tego czym jest świat, czym jest proces myślowy, kim jest człowiek – debata najzwyczajniej jest niemożliwa. Wszystko co mamy – dwie pieniące się "puszki". Mimo to… debatuje, argumentuje tak jakby świat był jednak taki jak chrześcijanin mówi, że jest. Na założeniach ateisty powiedzielibyśmy natomiast, że debatuje on wypowiadając pewne dźwięki ponieważ w danej sytuacji, przy określonym ciśnieniu, temperaturze – atomy w jego czaszce akurat zachowują się w ten sposób. To wszystko.

To oznacza, że ateiści chcąc rozumnie debatować muszą stanąć na chrześcijańskiej podłodze i założyć, że jednak:
– człowiek nie jest tym kim ateista mówi, że jest: kupą białka napędzaną reakcjami chemicznymi wewnątrz czaszki,
– myślenie nie jest tym czym ateista mówi, że jest:: wyładowaniami energetycznymi, wzajemnym i przypadkowym uderzaniem atomów,
– świat nie jest taki, jaki ateista mówi, że jest: przypadkowym zjawiskiem we wszechświecie; przypadkowo zaistniałą, krążącą kulą w czeluściach kosmosu (aż dziwne, że zawsze podążającą tym samym torem), bez żadnego znaczenia i celu.

 

6 Comments

  1. dorota.bialachowska

    Nie z każdym warto dyskutować.

     Tak, niestety jest. Z mojego doświadczenia, ateista ma wysoką podaż tego co chce powiedzieć, a niewielu chce go słuchać. Nie wnikam, nie analizuję czemu. W jednej dyskusji chce zmieścić wiele wątków. Rozrasta się to do monstrualnych rozmiarów. Gubi tak ateista wątek zasadniczy. Moją "metodą", jest skupienie się na jednym dość konkretnie sformuowanym problemie. Często niestety, choć urazić nie chcę, pokazuję na konkretnym przykładzie, jak powinno wyglądać dowodzenie czegoś.  Ucinam dygresje, ciągle powracam do tematu. Daje to jedno – jeśli są – pojawiają się konkretne argumenty. Wówczas można dyskutować. Ale, nie z każdym, nie w każdym miejscu, i nie na każdy temat. Piszę, bo spodobało mi się to z puszkami. Dyskutować, a "nie wpieniać" 🙂

     
    Odpowiedz
  2. jadwiga

    a po co debata?

    Co taka debata miałaby wnieść? To tak jak dyskusja ze ślepym o kolorach. Taka debata chyba miałaby na celu draznienie ludzi. I jednych i drugich. 

    Nie jesteśmy jednakowi, nie czujemy identycznie. Pozwólmy ateistom czuc tak jak potrafią i wierzacym czuć tak jak im jest dane.

    Slepy nie jest w stanie stwierdzic , który kolor jest ładniejszy. Nie potrafi. Czy mamy go za to winić? Daltonista tez nam nie powie czy zielony jest ładniejszy od czerwonego. Nie róbmy takich debat. Bądzmy tolerancyjni na odczuwanie innych.

     
    Odpowiedz
  3. dorota.bialachowska

    No, nie wiem.

     Jesli widzę, że sąsiad po kilku piwach chce jechać do domu własnym autem, czy nie zaoponuję? jak kto w mroźny dzień zapomni czapki, szalika, nie zwrócę uwagi? A wiara w Boga jest czymś nieporównywalnie ważniejszym. Byle wiedzieć, na ile możemy sobie pozwolić. Byle nie zaczynać dyskusji w terenie, na którym sami poruszmy się niepewnie. Jestem za dyskusją z ateistami. Lecz nie wszędzie, nie z każdym i nie na każdy temat.

     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Rozumna debata

    – stawia wymagania obydwu stronom .Zainteresowanie racjonalnie myślących ateistów debatami z ludzmi wierzącymi- wynika z tego, iż uważają religię za fakt społeczny i historyczny, a swoich " adwersarzy", traktują jako ludzi, którzy przez wiarę wyrażają swój stosunek do sensu życia, i którzy dzięki swojej wierze wnoszą (albo i nie) do życia mierzalne dobro. Zapewne nie chodzi w tych debatach głównie o spory o istnienie, bądz nieistnienie Boga. Nie ma co tak " z góry " traktować ludzi niewierzących, ich życie jest często bardziej zbliżone , to zasad ewangelicznych, od zycia wielu wyniosłych chrześcijan. Są ludzie religijni i niereligijni, zawsze tak było, jest i będzie. Jedni i drudzy nie tylko mogą, ale muszą obok siebie żyć. Trzeba stanąć na"wspólnej podłodze", aby miłość, o której tak chętnie mówi chrześcijaństwo, nie była tylko pustym słowem. Chrześcijaństwo-tak,  jak ja je pojmuję-zaprasza do tworzenia wspólnej przestrzeni, w której mogą spotkać się wszyscy-wierzący i niewierzący, która jest przestrzenią wzajemnego poszanowania i miłości wykraczającej poza religię. 

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    @Jadwiga
    Debata czyli dialog

    @Jadwiga

    Debata czyli dialog jest podstawowym dogmatem współczesności, odrzucając ją stawiesz się poza szeregiem młodych wykształconych z duzych miast.

     
    Odpowiedz
  6. dorota.bialachowska

    Może tak:

     należy rozmawiać. Czy z tego wyniknie debata, czy zrodzi się dialog, zaczynając rozmowę nikt nie wie. Uważam jednak, że nie z wszystkimi, nie na każdy temat warto rozmawiać. Drażni mnie czasem takie parcie, by o wszystkim dyskutować. Są tematy, są sprawy, i (zbyt górnolotnie?) wartości, nad którymi się nie dyskutuje. 

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code