Daleko od Edenu

 Rozważanie na Wtorek III tygodnia Adwentu, rok B1

Rekol__Adwent_2014.jpg

                  „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. …

                  Wybierajcie więc życie.” (Pp 30, 15-20)

 

                  „Dzisiaj wyboru życia lub śmierci dokonuje człowiek zraniony śmiercią,

                  człowiek, który przez to ma zaburzone doświadczenie życia i czasem trudno

                  mu zrozumieć, na czym ono naprawdę polega, i dlatego nie rozumie,

                  do czego wzywa go Bóg”. (1)

 

Bóg, stwarzając człowieka, obdarzył go wolnością. Bóg nie zniewala, nie przymusza do dobrego. Książę ciemności wręcz przeciwnie. Każdy sposób jest dobry, aby zgubić człowieka i zrobić Bogu na złość. Nienawiść do człowieka – oto co napędza naszego największego wroga.

To wolna wola jest najprostszą i zarazem najpełniejszą odpowiedzią na pytanie, czemu Bóg pozwala nam błądzić, czemu dookoła jest tyle zła.

Natomiast to, dlaczego wybieram zło, którego nie chcę, zamiast dobra, które chcę, powtarzając za św. Pawłem, to pytanie zasadnicze. Nie umiem tego wyjaśnić inaczej jak pewną duchową schizofrenią, rozdwojeniem jaźni. Mam w sobie dwa światy, dwa przeciwstawne pragnienia – dobra, które jest obiektywne i pasuje do mojego systemu wartości oraz zła, które może i jest złe, ale jawi się jako przyjemne. Dopóki zło będzie atrakcyjne dla mnie, dopóty będą kłopoty z wyborem. A nawet jeśli zło straci w moich oczach otoczkę atrakcyjności, to i tak trudno jest się tak jednoznacznie odciąć od niego.

Jak pisał Hemingway, nikt nie jest samotna wyspą. Żyjemy wśród innych osób, człowiek jest istotą społeczną. Nawet gdy się odcinam od zła i nie chcę mieć z nim nic wspólnego, to i tak na co dzień zło otacza mnie ze wszystkich stron, drobne kłamstewka, złośliwości, nieuprzejmość. Z tego opisu wyłania się nieciekawy obraz, ale jest też dobra wiadomość: człowiek z natury nie jest zły. Dobry przykład bywa zaraźliwy. Odpowiadanie uprzejmością na nieuprzejmość potrafi zmienić nastawienie drugiej strony.

Wydaje mi się, że chrześcijanin wybierający dobro świadomie – trzyma się z daleka od grzechu śmiertelnego (takiego, który zrywa więź z Bogiem), a jeżeli taki grzech mu się przytrafi to jak najszybciej stara się naprawić zerwaną relację z Ojcem. Natomiast grzech powszedni (drobna materia, pod przymusem, w emocjach) jest jak powietrze, które mnie otacza. Czasami nawet nie zorientuję się, gdy wchodzę w zło. Niestety, zło zadomowiło się w naszym świecie, w kulturze, obyczajach, wzorcach postępowania. Nie wiem, czy da się choć jeden dzień przetrwać bez wchodzenia w zło, współuczestniczenia w złu.

Nawet gdy jadę do pracy rowerem, już się irytuję, bo po drodze będę musiała złamać kilka przepisów albo droga zajmie mi dużo więcej czasu. Są takie odcinki, że wolę złamać przepisy i nie pchać się na ruchliwą ulicę, gdzie jestem zawalidrogą dla kierowców, a oni dla mnie zagrożeniem. Można oczywiście prowadzić rower chodnikiem, ale to już się mija ze zdrowym rozsądkiem. Dla mnie pokonanie drogi tak, aby być w zgodzie z polskimi przepisami, to prawie heroizm.

Załóżmy, że podejmuję świadomą decyzję, wierzę w Boga i wierzę Bogu. Wierzę, że Bóg chce mojego dobra, że kocha mnie do szaleństwa, że zrobi wszystko, aby mnie nie stracić… Wszystko prócz naruszenia mojej wolnej woli, którą mnie obdarował. Wierzę, ufam, że te wszystkie przykazania są dla mojego dobra. Co dalej? Jak mam się odnaleźć, zadomowić w tym dziwnym świecie?

Jeżeli zrobię to „po swojemu”, jeżeli poprzestanę tylko na decyzji, a nic nie zmienię w swoim życiu, nie podejmę trudu wchodzenia w Boży świat, nie przestanę karmić mojego serca śmieciami, odpadami tego świata – to nic się nie zmieni i po pewnym czasie będę mogła powiedzieć: to wszystko nie ma sensu; gdzie jest ten Bóg?

Jeżeli zrobię to „nie po swojemu”, czyli powiem, że ja nie wiem jak, ale oddam tę drogę Duchowi Świętemu, a w codziennej modlitwie będę nie tylko mówić, ale i też słuchać, co Pan ma mi do powiedzenia, może nie przemówi On do mnie bezpośrednio ale będzie przemawiał do mojego serca, przemieniając je. I jeżeli codziennie będę karmić swoje serce Słowem Życia – Pismem Świętym, po pewnym czasie będę mogła powiedzieć: to działa, widzę sens tam, gdzie go kiedyś nie było, widzę przebłyski światła tam, gdzie kiedyś była ciemność, mam w sobie więcej pokoju, więcej radości mniej lęku. (2)

1. Dramat pomiędzy życiem a śmiercią  http://www.przyjacieleoblubienca.bialystok.pl/index.php/chc-przeczyta-/ycieczy-mier-co-wybierasz-

2. Dobrą pomocą będzie „Seminarium Odnowy Wiary” jeżeli ktoś ma możliwość uczestnictwa to bardzo polecam, ja właśnie kończę uczestnictwo w seminarium. http://razemzajezusem.pl/seminarium-odnowy-wiary-2013 lub można indywidualnie korzystając z podręcznika  http://razemzajezusem.pl/ksiazki/457-podrecznik-uczestnika-sow-podrecznik-uczestnika-sow lecz w grupie jest łatwiej.

3. Szkoła walki duchowej – o taktyce, zasadzkach i działaniu złego ducha oraz o receptach, jak się nie dać złemu wkręcić. Nagranie z rekolekcji: http://izydor.tv/swd-12-2014

4. „Wygnanie z raju” – grafika pochodzi ze strony: http://variart.org/galeria/2044-dominikad/22846-wygnanie_z_raju_.htm   – Praca: dominikad

5. Eden – biblijny raj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Eden_%28raj%29

16BBOGDANOWICZwygnanie_z_raju.jpg

Rozważania Rekolekcyjne 

 

Komentarz

  1. arturah

    Skomplikowane

    drogowskazów tutaj co niemiara. Aż mi się w głowie kręci ale to chyba dlatego że jest zbyt późno by coś więcej napisać. Dlaczego Chrześcijaństwo jest coraz bardziej skomplikowane?

    A miało być tak prosto a jest coraz więcej zakrętasów. Przez dwa tysiące lat tak się wszystko namotało że już nie wiadomo który drogowskaz wybrać .

    aharon*

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code