,

Czytając Balthasara – prawda nie jest maczugą, ale pocałunkiem miłości

Kto chce rzeczywiście służyć prawdzie, bardziej będzie starał się być pomocny drugiemu w znalezieniu jego osobistej prawdy, niż narzucać mu jako jedynie uszczęśliwiającą swoją własną prawdę, choćby z wielkim trudem i osobiście wywalczoną. Będzie unikał chęci, by czyjeś „ty” czynić filią i magazynem własnej prawdy, lecz z całą starannością postara się o to, aby mogło ono w sposób wolny dojść do prawdy właściwej jemu samemu i jego sytuacji. Wszelka prawda pozostaje ostatecznie w służbie miłości, a miłość jest dostatecznie pojemna na to, aby prawdę cudzą, jeśli tylko rzeczywiście jest ona prawdą dostrzec i uznać. Najchętniej będzie ona świadczyć owo sokratyczną „akuszerską” posługę, która każdemu pomaga znaleźć jego prawdę i tym samym wytwarza najwyższą miarę osiągalnej prawdy. Wewnętrzny charakter prawdy sam wtedy postara się o to, aby ta jej różnorodność nie stała się uszczerbkiem dla tej jedności. Prawda jest przecież tak samo Jedna, jak Jedna jest ludzkość i jak całe stworzone istnienie łączy się w jedność kondycji stworzenia.

Hans Urs von Balthasar „Prawda świata” t.I. Teologiki, s. 188.

Od pewnego czasu główną moją lekturą teologiczną jest „Trylogia” Balthasara, 15- tomowe dzieło, w którym szwajcarski teolog, były jezuita, przedstawia oryginalną koncepcję dramatycznej relacji Boga i człowieka. Wstępna lektura pozwala mi sądzić, że obok Karla Rahnera, Balthasar jest chyba największym teologiem katolickim XX wieku, i chciałbym, żeby jego oryginalna i głęboko duchowa myśl stała się istotnym źródłem nie tylko mojej osobistej inspiracji, ale też teologicznych fundamentów „Tezeusza” jako portalu i Fundacji. Co jakiś czas będę dzielił się z Wami refleksją zainspirowaną lekturą Balthasara.

Dzisiaj skomentuję fragment o prawdzie, a precyzyjniej o metodzie pomagania innym w dochodzeniu do prawdy. W „Tezeuszu” przetaczają się co rusz dyskusje, które mają teologiczne, filozoficzne czy światopoglądowe ambicje. I choć jest tam wypowiadanych wiele sensownych i wartościowych prawd, kończą się one niejednokrotnie wzajemnym poniżaniem i obrażaniem interlokutorów. Wydaje się to wynikać z dwóch przyczyn: Po pierwsze, braku dobrze filozoficznie i teologicznie ugruntowanej koncepcji prawdy; Po drugie, niedostatku duchowego i modlitewnego przeżywania prawdy, które najpełniej wyrażają się szacunkiem i miłością wobec innych osób.

Prawda, zwłaszcza religijna i światopoglądowa, ma charakter osobowy, to znaczy dotyczy ona rozumienia osób: Boga, człowieka, duchów, i świata w jego relacji do osób. Celem prawdy jest dobro osoby. Czyli wierzymy, że jeśli ktoś będzie lepiej znał prawdę, będzie mógł pełniej nią żyć, a dzięki temu urzeczywistni swój osobowy potencjał, a w sensie religijnym „odziedziczy życie wieczne”. Jeśli celem refleksji i dzielenia się jej owocami jest dobro drugiego człowieka, zarówno interlokutora, jak i każdego innego, to trzeba tą prawdą dzielić się odpowiednio do tego celu, czyli w duchu personalistycznym. Z pokorą też trzeba pamiętać, że każda z nas jest „w posiadaniu” jedynie cząstki prawdy, owszem cząstki o być może różnej jakości, głębi i horyzoncie, ale jednak cząstki. A bycie uczestnikiem nawet wielkiej tradycji, czy to religijnej, np. katolicyzmu, czy filozoficznej: filozofii Zachodu, nie sprawia, że jesteśmy naczyniami napełnionym Absolutną Prawdą.

Owszem, drugi człowiek może się mylić i my możemy niekiedy wiedzieć o tym lepiej niż ona, ale nawet w tym błędzie pozostaje człowiekiem zakorzenionym, choćby potencjalnie w prawdzie, zdolnym do przebudzenia. Ponadto, fakt, że ktoś głosi inną prawdę niż my, nie musi być dla nas i dla prawdy zagrożeniem. Prawda zawsze obroni się, bo czerpie swój blask i moc z Absolutu. A my jej bronimy właściwie, gdy z pokorą i pewnością przedstawiamy nasz pogląd, otwarci na korektę, krytykę i perspektywy innych osób. Nie trzeba na każdym wymuszać przyjęcia „mojej” prawdy: czym innym jest dawać świadectwo prawdzie, a czym innym jest drugiego człowieka poniżać dla prawdy.

Prawda ma charakter nie tylko osobowy i gatunkowy, ale też osobisty, czyli związana jest z czyimś niepowtarzalnym istnieniem, historią życia i powołaniem. Każda osoba nie tylko jest zupełnie wyjątkowa, ale też ma niepowtarzalną drogę poszukiwania i znajdowania prawdy. Dlatego kluczowe w pomocy dla drugiej osoby, by doszła do „swojej” prawdy i na swój sposób jest odkrycie jej specyfiki jako osoby. Kim ona jest? W jakim momencie życie obecnie się znajduje? Co już przeszła? Itp. Dopiero, gdy wstępnie, choćby prowizorycznie, odpowiemy sobie na te pytania, możemy sensownie wchodzić w dialog z drugą osobą. Czym bardziej znamy osobistą prawdę kogoś, tym sensowniej rozmawiamy i pomagamy komuś ujawnić czyjąś osobistą prawdę i perspektywę. I podobnie, tylko ktoś, kto czuje, że jest przez nas rozumiany, szanowany, słuchany i kochany jest zdolny do otwarcia na nasze korekty, sugestie, inne punkty widzenia, itd.

Najważniejszą normą prawdy nie jest logika, doktryna, dogmat, argument, spójność, adekwatność rozumu i rzeczy, itp. Najważniejszą normą prawdy jest miłość i prawda ma o tyle sens, o ile jest wierna tej służbie miłości. Dla chrześcijan ta oczywistość wynika wprost z tego, co zechciał objawić o sobie Jezus, który powiedział o sobie: Ja jestem Prawdą, Drogą i Życiem. A Jan Ewangelista, gdzie indziej w księgach natchnionych przez Ducha Świętego, dopowiedział istotę Boga: Bóg jest miłością. To są normatywne teologiczne źródła chrześcijańskiego rozumienia prawdy.

Co oczywiście nie oznacza, że nieraz nie trzeba stanowczo bronić prawdy, nawet, gdyby komuś nie podobało się to, czy miało sprawić przykrość. Ale i te lokalne konsekwencje wypowiadania prawdy, trzeba oceniać w świetle normy nadrzędnej, jaką jest miłość bliźniego.

Aby tak właśnie się działo, czyli dyskusje miały charakter rzeczywistego świadectwa albo dialogu przepełnionego szacunkiem dla osób, nie wystarczy, żeby rozmówcy, zwłaszcza przyznający się do wiary religijnej, dysponowali dobrymi argumentami filozoficznymi czy teologicznymi. Źródłem owocnej dyskusji religijnej i światopoglądowej jest żywa modlitwa i autentyczne życie duchowe rozmówców. A w przypadku rozmówców agnostyków czy niewierzących do pewnego stopnia modlitwę może zastąpić ugruntowany etycznie szacunek dla drugiego człowieka, wynikający choćby z zakorzenienia się we wspólnym gatunku czy uznaniu drugiego jako alter ego, której nie czynimy tego, czego nie chcielibyśmy by i nam czyniono.

Chciałbym też podkreślić, że w tym przypadku nie tyle chodzi mi o moralistyczne moderowanie dyskusji, ale raczej o aspekt jej rzeczywistej owocności. Zdaję sobie też sprawę z istotnej słabości mojego argumentu: poziom duchowy i etyczny, jaki jest zakładany przez Balthasara dla sensownej dyskusji jest niedostępny dla wielu z nas, a przecież lubimy sobie porozmawiać. Po prostu: warto choćby wiedzieć, czy uczestniczy się w czymś, co ma jakikolwiek sens, a kiedy jakaś aktywność staje się zupełnie bezsensowna.

Na koniec: według Simone Weil największym błędem i grzechem Kościoła katolickiego było używanie przemocy: politycznej, fizycznej i moralnej, w „doprowadzaniu” innych do prawdy. Od Soboru Watykańskiego II Kościół katolicki nieodwołalnie pożegnał się z wszelkimi pokusami używania przemocy i przymusu w głoszeniu Ewangelii. Nawet, jeśli wciąż ma wiele w tej sprawie do zrobienia, i niejednokrotnie popada w stare błędy. Simone Weil mówi jeszcze: dogmaty wiary są po to, by je kontemplować, a przez to wzrastać w miłości do Boga i ludzi.

Rozumieć dokąd to możliwe i wykładać rozumowo, a tam, gdzie napotykamy granicę zrozumienia rozpoczyna się kontemplacja. Dopiero niema, miłosna kontemplacja dogmatu, choćby o Trójcy Świętej, czy Wniebowzięciu Maryji, czyni nas zdolnymi do odpowiedniego wykładania racjonalnych argumentów. W żadnym razie dogmaty katolickie, protestanckie czy jakiekolwiek inne, nie mogą być amunicją jakiś religijnych obsesji i nieuporządkowanych osobistych emocji. Taki rodzaj użytku z prawd wiary poniża ja i ma charakter w istocie bałwochwalczy i świętokradczy, którego zło może być jedynie usprawiedliwione niezdolnością osoby do właściwej relacji do dogmatów swej wiary. Te same uwagi, choć na gruncie filozoficznym, dotyczą też wszelkich sympatyków laickich ideologii i światopoglądów. Aby wiedza nie stawała się instrumentem władzy i przemocy (Faucault), musi zrezygnować z retoryki przymusu, innego niż dobry argument, być zdolna do falsyfikacji (Popper) oraz jasno też powinna określić etyczny aspekt swej epistemologii, która nigdy nie jest neutralna wobec człowieka i jego dobra.

Andrzej Miszk – Pozostałe blogi i teksty

Blogi na wideo w YouTube

 

29 Comments

  1. ahasver

    Troszkę nie rozumiem,

    Troszkę nie rozumiem, proszę Księdza. Jak można mieć ugruntowaną koncepcję prawdy? Przecież to tylko idea regulatywna. Czym jest prawda? Skąd mamy wiedzieć, na czym ją oprzeć? Jeśli – według Księdza – na Bogu, to na czym może ją oprzeć taki człowiek jak ja, tzn. ateista? Nie uwierzę w Boga, ponieważ nie jestem w stanie wywołać w sobie uczucia, afektu czy jakiejś intuicji, “przeczucia” Boga. Czy mam być przez to – według Waszej doktryny – potępiony? Wtedy założę sobie, że to Wy, Chrześcijanie, jesteście w błędzie; każde z roztrzygnięć będzie arbitralne, nieweryfikowalne.

    Według mnie nie ma prawdy, jest tylko spójność lub niespójność treści z założonymi aksjomatami w określonym systemie semantycznym i zgodnie z określoną logiką i metodologią.

    – Jeśli mówimy o prawdzie nie wiedząc, czym jest, wypowiadamy zawsze fałsz.
    – Jeśli zakładamy, że znamy prawdę, to udostępnijmy ją światu, a ludzkość zostanie zbawiona.

    Ponadto: Popperowski falsyfikacjonizm jest nieudaną próbą obalenia neopozytywistycznego weryfikacjonizmu; zdania falsyfikowalne są tymi samymi zdaniami, co zdania weryfikowalne jak to ukazał Bogdan Chmielewski, o ile dobrze pamiętam.

    – I …czymże jest prawda?

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    “Prawda istnieje, a

    “Prawda istnieje, a kłamstwa się wymyśla.”

    Czas, światłość i mądrość są prawdy najlepszymi przyjaciółmi, a wiernymi siostrami miłość, pracowitość, cierpliwość i pokora, natomiast odwiecznym wrogiem m.in. głupota, lenistwo, pycha, ciemność i przesąd.

     
    Odpowiedz
  3. ajendryczko

    Co skłoniło Andrzeja M do

    Co skłoniło Andrzeja M do napisania tego nieco trudnego artykułu? Zapewne przerażenie po przeczytaniu niektórych wypowiedzi w połączeniu z jego przyrzeczeniem iż nie będzie zmieniał czy usuwał wypowiedzi. Niestety, niby anonimowość powoduje uwalnianie niższych uczuć. Piszę nibyanonimowość, bo nawet słaby haker może w ciągu kilku minut zidentyfikować nie tylko komputer z którego wysłano wiadomości, ale i zawartość tego komputera, czyli praktycznie jego właściciela. W trudnym dla Andrzeja M czasie, gdy trwała procedura usuwania Go z zakonu, część szkalujących Go wpisów pochodziła z komputerów nowicjatu jezuitów w Warszawie. Czyli nawet tak święte środowisko, które przeszło przez wszystkie tygodnie rekolekcji ignacjańskich, dało się złapać na lep anonimowości.
    Artykuł jest dla mnie mało czytelny, bo nie mam wykształcenia filozoficznego, znaczenia pewnych terminów raczej się domyślam niż wiem. O ile dobrze zrozumiałem myśl Andrzeja M, to myśl tego artykułu można zawrzeć w kilku zdaniach św Ignacego, który mówi jak słuchać wypowiedzi współrozmówcy, oraz w kilku wersetach Desideraty. No i teraz myślę, czy ta wypowiedź jest właściwa, czy też jest bezsensowna, nic nie wnosi, jest tylko biciem piany. Mnie ta wypowiedź coś dała, pozwoliła uporządkować myśli po kilkukrotnym przeczytaniu artykułu. Andrzejowi M zapewne dała również pojęcie, kto czyta jego artykuły i czego się po nich spodziewa. Czy zatem jest bezsensowna – nie wiem, robimy wiele rzeczy bez sensu, a których sens okazuje się długo potem.
    Jestem teraz w domu sam, żona wyjechała służbowo na dwa dni. Czytam, piszę i piję piwo, pozdrawiając wszystkich,

     
    Odpowiedz
  4. ddn

    “- I ?czymże jest

    “- I ?czymże jest prawda?”
    Pytanie źle postawione. Właściwiej jest spytać – jak jest prawda? albo – w jaki sposób jest prawda? Prawda nie jest “czymś”.

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    Andrzej Miszk napisał:
    Po

    Andrzej Miszk napisał:
    Po prostu: warto choćby wiedzieć, czy uczestniczy się w czymś, co ma jakikolwiek sens, a kiedy jakaś aktywność staje się zupełnie bezsensowna.

    Dokładnie ! Dzięki temu, że na “Tezeuszu” jest pełne spektrum że tak powiem postaw religijnych
    i światopoglądowych – dyskusje czasem wymykają się spod rozumu – i wtedy prym wiodą harcownicy, dysponujący nadmiarem czasu i energii.

     
    Odpowiedz
  6. Kazimierz

    “W żadnym razie dogmaty

    “W żadnym razie dogmaty katolickie, protestanckie czy jakiekolwiek inne, nie mogą być amunicją jakiś religijnych obsesji i nieuporządkowanych osobistych emocji. Taki rodzaj użytku z prawd wiary poniża ja i ma charakter w istocie bałwochwalczy i świętokradczy, którego zło może być jedynie usprawiedliwione niezdolnością osoby do właściwej relacji do dogmatów swej wiary. ”
    Warto więc rozmawiać, ale bez “strzelania” do siebie w stylu “i wy uważacie się za inteligencję?” ….pewnie jakieś moje wypowiedzi też, można by zamieścić, podpisuję się pod “apelem” Andrzeja żeby szanować i ubogacać się wzajemnie, bez “głupawych” egoistycznych ataków na siebie.

    KJ

     
    Odpowiedz
  7. Halina

    O prawdzie można pisać

    O prawdzie można pisać wzniośle jak św. Augustyn, można bardziej przyziemnie;jak to robią współcześni filozofowie analityczni. Jest prawda poznawcza, prawda bytowa, prawda rzeczy i bytów( metafizyczna), prawda ludzi i ich czynów, to prawda moralna( etyczna); a prawda dzieł sztuki i ich zawartości, to prawda arystyczna( estetyczna). Co jest wspólne tym wszystkim prawdom? Zgodność. Informacja jest prawdziwa, gdy zgadza się z rzeczywistością, z tym, jak się rzeczy mają. Złoto jest prawdziwe, gdy jest zgodne z tym , czym powinno być. Obraz jest prawdziwy, tylko wtedy, gdy nie jest podrobiony. Prawda pojęta klasycznie, to korespondencja zdań i rzeczy. Jak widać od prawdy nie ma ucieczki, bo główny cel mówienia to ” odpowiednie dać rzeczy słowo”.

     
    Odpowiedz
  8. ahasver

    Ale skoro prawda nie jest

    Ale skoro prawda nie jest “czymś” to albo “jest” niczym, albo “jest” tym, czego nie ma. Prawdy nie ma. Popełniłem błąd reifikacji.

    Z resztą… In vino veritas.

     
    Odpowiedz
  9. ddn

    ad 10. Skąd wiadomo co jest

    ad 10. Skąd wiadomo co jest rzeczywiste, żeby uzgodnić z tym informację? Skąd wiadomo, że to, co uznaje się za rzeczywiste jest bez wątpienia rzeczywiste?
    Czasami podaje się przykład snów, które gdy się je śni wydają się być rzeczywiste. Po przebudzeniu weryfikujemy to i śnione “prawdy” okazują się być kłamstwem. To co jest dla nas jawą nie jest bardziej pewne od tego co w naszych umysłach pojawia się we śnie.
    Oczywiście słowa są z samej natury fałszujące rzeczywistość. Pewien mistrz zen stwierdził, że nazwać porcelanowy dzbanek dzbankiem, to zniszczyć go bardziej, niż gdyby go rozbić.
    Stąd też w przypadku pytań o Prawdę, Boga, Brahmana, rzeczywistość itp. absoluty wschodnia tradycja posługuje się formułą neti-neti” (ani to ani tamto).
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Neti_neti
    Można wykazać, że św. Jan od Krzyża pojmował Boga jako rzeczywistość nieopisywalną słowami, zaledwie intuicyjnie uchwytną negacją, podobną do hinduskiego neti-neti:
    /Dr-na-GK Ks III R2. 3/:
    Dusza powinna dążyć do Boga, poznając Go raczej przez to, czym On nie jest, aniżeli przez to, czym jest. Tym samym więc musi odrzucać całkowicie wszystkie doznania tak naturalne jak i nadprzyrodzone.[…] Tym tylko sposobem wzniesie się ona ponad samą siebie, tj. ponad wszelkie poznanie szczegółowe i poznanie odczuwalne, w szczytnej nadziei Boga nieograniczonego.

     
    Odpowiedz
  10. ddn

    Bartoszu,
    Prawda nie jest

    Bartoszu,
    Prawda nie jest “czymś” i nie jest “niczym”, nie jest też “tym” czego nie ma, bo ten brak też ją definiuje.
    Definicje to tylko słowa, pojęcia i myśli, które fałszują rzeczywistość.

     
    Odpowiedz
  11. ahasver

    “Definicje to tylko słowa,

    “Definicje to tylko słowa, pojęcia i myśli, które fałszują rzeczywistość.”

    – Zakrywają (“lethe”) najwyżej, nie fałszują. Zakrywanie odbywa się we wzajemnej zwrotności z odkrywaniem (“a – lethe – ia”). Takie zakrywające odkrywanie (fisis kriptesthai filei; “wschodzeniu darzy się zajście”) odbywa się ze względu na jestestwo i tylko na nie, przez względ na jego poznawczą skończoność. Stąd według Heideggera słowa nie fałszują rzeczywistości, tylko w sposób zakrywający ją odkrywają; przekształcają, przeformułowują: KONTEKSTUALIZUJĄ. Prawda jest relatywna, kontekstowa. Niemniej w takim przypadku możemy mówić o prawdziwości, a nie o prawdzie.

    Rzeczywistość z kolei nie jest prawdą, tylko polem semantycznym.

     
    Odpowiedz
  12. Halina

    Ad.13

    Sen, to sen; jawa, to

    Ad.13

    Sen, to sen; jawa, to jawa. Zdanie ” śnieg pada” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy śnieg pada-logika Tarskiego. Zamiast słowa prawda, można użyć nazwy “zdanie prawdziwe”. Można zejść z wyżyn abstrakcji i zająć się konkretami. Myśl ‘ m’ jest prawdziwa; tzn: myśl ‘ m’ stwierdza, że jest tak a tak, i rzeczywiście jest tak a tak. Niektórzy zwolennicy deflacjonizmu uważają, że słowom przypisuje się bardzo dużo, a w rzeczywistości nie znaczą nic. I tak ma być z prawdą. Zalecają zdmuchnąć nadmiar ze słów, który się temu słowu przypisuje. Ideałem jest, gdy słowa mają dokładne pokrycie w ‘towarze’, ale lepszy jest niedomiar niż nadmiar względem słów ‘ towaru’. Szczypta deflacjonizmu, tak jak szczypta soli, może być zdrowa i oczyszczająca. Gorzej jednak , gdy jest zbyt duża; wtedy jak w gospodarce, grozi recesja: język staje się niewydolny. Wszystko zależy od tego jak się zdmuchuje, deflacjoniści chcą zdmuchnąć całą prawdę, mówiąc, że nie ma takiej własności jak prawdziwość, która polega na korespondencji z przedmiotami czy na spełnianiu się przez te przedmioty. Współcześnie panuje moda by za Piłatem powtarzać cynicznie: ” Cóż to jest prawda”?

     
    Odpowiedz
  13. ahasver

    Prawda i prawdziwość nie

    Prawda i prawdziwość nie są synonimami. Ta pierwsza nigdy nie była warunkiem prawdziwości.

    Piłata pytanie o Prawdę jest pytaniem nie tyle modnym, co ponadczasowym, a jego powtarzanie wskazuje nie na cynizm pytającego, tylko na niewygodną dla apriorystów i dogmatyków dociekliwość.

    Deflacjonizm nie zakłada klasycznej definicji prawdziwości. Pole semantyczne oczyszczono bowiem z jakichkolwiek “bytów” (rzeczy). Kiedy Tarski – a za nim Quine – mówią: “Der Schnee ist weiss”, nie mówią wcale o “tym, konkretnym śniegu”, tylko o warunkach, które muszą być spełnione dla podmiotu zdania, aby orzeczenie było niesprzeczne. Niebieski Pokemon jest Bogiem dla wyznawców Niebieskiego Pokemona. Modlitwa do Niebieskiego Pokemona jest prawdziwa, jeśli wyznajemy gorliwą wiarę w Niebieskiego Pokemona. Sąd stwierdzajacy istnienie Niebieskiego Pokemona jest sądem prawdziwym, jeśli utożsamimy Niebieską Pokemonowatość z istnieniem czy tam jakaś istotą, tak jak Akwinanta utożsamił oba te abstrakty ze swoim Bogiem.

    Tak więc prawdziwość nie jest zależna od Prawdy.

     
    Odpowiedz
  14. ddn

    Ustalenie czy piszemy o tym

    Ustalenie czy piszemy o tym samym polega niestety na zdefiniowaniu przedmiotu. Co się rozumie pod tym ,lub owym pojęciem.

    Odkrywanie wspiera się na tym co znane, a więc na zapisanych w pamięci informacjach, to jest na utrwalonych szablonach, matrycach, wzorcach. Dlatego odkrywając zakryte niczego nowego się nie pozna.
    Poznanie nowego (czyli rzeczywiście rzeczywistego), to wyskoczenie z tego młyna wyobrażeń.

     
    Odpowiedz
  15. Halina

    Odpowiedź dotyczyła oceny

    Odpowiedź dotyczyła oceny rzeczywistości na postawie słów. Oceniamy tu prawdziwość lub fałszywość. Dodać trzeba, że kiedy mówimy, że śnieg pada, trzeba jeszcze wyjaśnić, co najmniej, kiedy i gdzie. Inaczej może dojść do nieporozumień, a zdanie takie będzie warte tyle, co zeszłoroczny śnieg. Tarski tłumaczył, że zdanie jest prawdziwe, gdy jest spełnione przez wszystkie przedmioty, fałszywe zaś; w przeciwnym wypadku. Na Pokemonach zupełnie się nie znam. Ale podam inny przykład. Wielu ludzi słyszało o dokonaniach A. Einsteina w fizyce relatywistycznej. Aby zrozumieć i sprawdzić wszystkie twierdzenia podane przez Einsteina w tej dziedzinie, trzeba wielu lat studiów. Nawet Ci co nie podjęli studiów zgodnie stwierdzają ” Wierzymy, że tak jest, chociaż nie znamy tych twierdzeń i chociaż może nigdy ich nie poznamy”. Nie możemy więc (jak chcieliby deflacjoniści)zamiast zdań typu: ” to a to twierdzenie Einsteina jest prawdziwe”, wypowiadać same te twierdzenia, jesteśmy jednak (na mocy autorytetu uczonych) przekonani, że większość z nich jest prawdziwa. To, że zgadzają się one z rzeczywistością( lub nie), nie zależy od tego czy się je zna. No można dalej pomyśleć w tym kierunku…Prawda więc wydarza nam się wtedy, gdy coś się nam odsłania, ujawnia, odkrywa. Nie jest to jednak możliwe, gdy będziemy zamknięci. Poszukiwanie Prawdy i dociekanie jej natury wymaga wysiłku, otwarcia, wyjścia ze swych bezpiecznych kryjówek. A może rozważania należy jednak zacząć od słynnej maksymy:
    veritas est adaequatio intellectus et rei?

     
    Odpowiedz
  16. Halina

    Wrócę jeszcze do Twojego

    Wrócę jeszcze do Twojego pierwszego wpisu, bo mnie prawda pogania 🙂

    Jeżeli nie ma prawdy, to co zrobić wobec takich sytuacji w życiu, których nie da się wyeliminować, kiedy określenie ich słowem prawda, jest wręcz konieczne. Przykład: zeznania świadka jakiegoś zdarzenia w sądzie, który widział sytuację i stwierdza : Byłem tam i widziałem; ten człowiek jest niewinny, mówi prawdę. Może to potwierdzić wiele osób”. Świadek roztrzygnął wartość wypowiedzi oskarżonego , rozwiał wątpliwości, które dotyczyły sprawy. Czy bez pojęcia Prawdy miałaby sens jakakolwiek rozprawa sądowa?

    A może największą przeszkodą dla Prawdy jest niechęć do stawienia czoła faktom?.

    Można to zilustrować pewnymi sytuacjami. Jedna gruba kobieta zszedłszy z wagi powie: Według tej tabelki odpowiedniej dla mojego wzrostu powinnam ważyć 10 kg. mniej. Druga zaś uciekając przed prawdą, znajdzie sposób: przestanie się ważyć.

    Powtórzę za św. Augustynem: Prawda nie może przestać istnieć. Stworzyłeś nas jako skierowanych ku Prawdzie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.

     
    Odpowiedz
  17. ahasver

    Pani Halino. Ułatwię sobie

    Pani Halino. Ułatwię sobie zadanie:

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawdziwo%C5%9B%C4%87_formu%C5%82y_zdaniowej

    1. Rozprawa sądowa polega na orzeczeniu zgodności bądź niezgodności postępowania sprawcy czynu z przyjętą konwencją społeczną ustaloną na mocy założenia określonej dla definicji czynu zgodnego / niezgodnego z ową konwencją płaszczyzny semantycznej.

    2. Zeznania świadków, oskarżyciela/i i linia obrony sędzia ukierunkowuje w ten sposób, aby określone za pomocą pojęć czyny odnieść do definicji czynu zgodnego / niezgodnego z przyjętą konwencją.

    3. Jeśli czyn jest niedefiniowalny w świetle prawa, sprawa zostaje zawieszona z powodu niemożliwości uzgodnienia adekwacji pojęć opisujących czyn z pojęciami opisującymi czyny zdefiniowane na mocy przyjęcia założonej płaszczyzny semantycznej. Przykładem niech będzie palenie marihuany. W Holandii nie można oskarżyć o palenie zioła, ponieważ nie byłoby to oskarżenie. Polskie prawo jest w tej kwestii bezprawiem, jeśli zakłada, że warunkiem nakładania kary na konsumenta setivy czy indici jest potwierdzona naukowo szkodliwość społeczna. Definicja pojęcia szkodliwości społecznej zakłada negatywne oddziaływanie przez osobę fizyczną na określoną strukturę społeczną, w której skład wchodzą uwarunkowania kulturowe, ekonomiczne i polityczne. Negatywne oddziaływanie z kolei jest relacją pomiędzy jednostką a pozostałymi jednostkami społeczeństwa, polegającą na zaburzeniu funkcjonowania systemu przyjętych konwencji wykraczającym poza margines tolerancji. Zgodnie z przyjętą konwencją Unii Europejskiej, zadaniem instancji prawotwórczych, mających pierwszeństwo przed lokalnym prawem krajów członkowskich, jest tworzenie reguł prawa unikających wszelkiej arbitralności; Prawo oparte jest na definicjach. Instancją definicyjną jest szeroko pojęta, zinstytucjonalizowana nauka. Badania naukowe dowodzą, że nawet maksymalne stężenie Tetro Hydro Canabinolu we krwi nie powoduje zaburzeń świadomości powodujących iluzje i omamy negatywnie oddziałujące na relacje społeczne w dużej ogólności cechujące europejską strukturę społeczną. Definicje naukowe oparte są na przyjętych systemach aksjomatów. Metodologie teorii naukowych i badań empirycznych tworzy system logiczny, w obrębie którego zachodzą relacje prawdziwościowe, oparte na zasadzie niesprzeczności.

    4. Jeśli zgodnie z powyższym oskarżonemu o dużą zawartość THC w układzie krwionośnym wystarczy sił i motywacji, aby powołać się na instancję całego systemu wnioskowania logicznego, a także wystarczy czasu na odwołanie się do instytucji prawodawczych UE, oskarżenie stanie się nieprawomocne, a czyn – niedefiniowalny w świetle prawa. W ten sposób arbitralny, okrutny wyrok pod postacią 3 letniej odsiadki za jednego spalonego dżojnta zostanie zawieszony.

    ——–W związku z powyższym:———————–

    1. Prawdziwe może być orzeczenie o popełnionym czynie pod postacią spalenia dżojnta, o ile zostanie udowodnione przez badanie stężenie THC w organizmie. Jeśli nie zostanie udowodnione, orzeczenie będzie nieprawdziwe.

    2. Jeśli orzeczenie będzie prawdziwe, oskarżenie będzie prawdziwe bądź nieprawdziwe w zależności od ekstensji pojęcia “oskarżenie”, zależnej znów od pojęcia czynu karalnego, z kolei zależnego od instytucji prawodawczych, znów zależnych od instancji odpowiedzialnych za ustalanie faktów. Te ostatnie posługują się – po bardzo szerokich uogólnieniach – prawem niesprzeczności.

    3. PRAWO NIESPRZECZNOŚCI NIE MA NICZEGO WSPÓLNEGO Z “PRAWDĄ”. Z prawdziwością tak.

    4. Posługiwanie się pojęciem Prawdy jest arbitralne. “W imię Prawdy” feruje się indywiduum moralność, sumienie, poczucie smaku; moralność nie powinna mieć z prawem nic wspólnego, tak jak Bóg – Prawda z nauką.

    Jeszcze raz: IN VINO VERITAS. VERITATUM IN RATIO.

    “Świadek roztrzygnął wartość wypowiedzi oskarżonego , rozwiał wątpliwości, które dotyczyły sprawy. Czy bez pojęcia Prawdy miałaby sens jakakolwiek rozprawa sądowa?”
    ———–> Tak, bez prawdy jak najbardziej, bez prawdziwości już nie.

    “A może największą przeszkodą dla Prawdy jest niechęć do stawienia czoła faktom?”
    ———–> FAKT JEST ATRYBUCJĄ PRZEDMIOTU ZGODNIE Z KRYTERIAMI JEGO KONSTYTUOWANIA; inne są fakty dotyczące czasu definiowanego z płaszczyzny semantycznej przyjętej przez fizyka, inne przez fenomenologa, choć ten pierwszy stwierdzi, że fenomenologa cechuje nadzwyczaj subtelne wyczucie humoru 🙂 W ZWIĄZKU Z TYM NAJWIĘKSZĄ PRZESZKODĄ DLA PRAWDY JEST WŁAŚNIE PRZYJMOWANIE FAKTÓW!

    “Prawda nie może przestać istnieć. Stworzyłeś nas jako skierowanych ku Prawdzie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.”
    ———–> Tym bardziej traktujmy Prawdę jako ideę regulatywną, podobną metaforze Boga, może nawet tożsamą; nie nam, ziemskim robaczkom orzekać 🙂 Nadto rzeczywiście stwierdźmy, że niespokojne serce nasze, dopóki w prawdzie nie spocznie; ale czyż spokojna jest dusza człowieka dociekliwego, żyjącego faktami, badacza, nauczyciela, naukowca, filozofa?

     
    Odpowiedz
  18. Halina

    Bartosz, przecież nie

    Bartosz, przecież nie zajmujemy się tutaj funkcjonowaniem sądownictwa , przepisów prawnych obowiązujących w danym kraju, ale samym FAKTEM, że takie pojęcia jak Prawda, Prawdziwosć; muszą istnieć. Gdyby zgodnie z pragnieniem skrajnych deflacjonistów wyeliminować wyrażenia, w których występują słowa; prawda, prawdziwość; zeznania świadka byłyby tylko streszczeniem wypowiedzi oskarżonego. Świadek ,jednak ROZTRZYGA wartość słów, bo widział i zeznaje Prawdę. Ty piszesz raczej na inny temat, z zakresu socjologii prawa.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Socjologia_prawa
    W społeczeństwie demokratycznym obowiązuje tzw. koncepcja zgody powszechnej, dane zdanie jest prawdziwe, wtedy i tylko wtedy, gdy jest akceptowane przez ogół osób kompetentnych w danej dziedzinie. W sprawach potocznych kryterium prawdy będzie tu więc opinia (większości)”przeciętnych” członków społeczeństwa posługujących się tzw. zdrowym rozsądkiem, natomiast w sprawach specjalistycznych; opinia większości ekspertów w danej dziedzinie; gdy występują między nimi różnice , zgodę uzyskuje się w wyniku dyskusji zwieńczonej porozumieniem. Kryterium zgody powszechnej jest istotnym elementem podejmowania decyzji społecznych w systemach demokratycznych i zabezpiecza przed dyktaturą, co automatycznie gwarantuje słuszność(prawdziwosć) samej decyzji. Koncepcje nieklasyczne prawdy(koherencyjna, ewidencyjna, pragmatyczna i zgody powszechnej), nie podają być może właściwej definicji prawdy, mogą jednak służyć jako propozycja kryteriów prawdy i w ten sposób uzupełniać podaną koncepcję klasyczną. Koncepcje nieklasyczne są cząstkowe, zawodne, względne. Współcześnie jednym z popularniejszych kryteriów jest kryterium prostoty(ekonomii): z dwóch teorii(zbiorów zdań), jednakowo potwierdzonych przez doświadczenie, wybieramy zawsze teorię PROSTSZĄ! Ala ma kota; jeśli faktycznie go ma i jest to Prawdą , to musisz uznać to za fakt:)
    Szkoda, że nie odniosłeś się zupełnie do mojego pierwszego wpisu…o Einsteinie; tylko tak skupiłeś się na innym temacie.
    Dla Ciebie Bóg nie powinien mieć nic wspólnego z nauką; tylko czy tojest prawdą? Czy teoria ewolucji, genetyka i inne współczesne nauki muszą wykluczyć Boga? Nie; odpowiada słynny amerykański genetyk. I udowadnia, że naukę i wiarę w Boga nie tylko można pogodzić; one się uzupełniają.

    Dr.F. Collins, obecny dyr. Amerykańskiego Instytutu Badań Genomu Ludzkiego i przodującego ośrodka naukowego na całym świecie; opowiada o odwiecznej “wojnie światopoglądowej”, charakteryzuje najważniejsze poglądy, polemizuje z nimi. Tłumaczy, że nauka, dostarczając nam niezbędnej wiedzy, nie jest w stanie odpowiedzieć na pytania, dlaczego zaistniał wszechświat, jaki jest sens ludzkiego istnienia, etc. Przez lata był przekonanym ateistą, a po latach badań twierdzi, iż przyjął racjonalną wiarę w Boga, a kod DNA nazwał ” językiem Boga”. Wielu wybitnych naukowców i laureatów nagrody Nobla, to ludzie wierzący.
    To tylko kilka przykładów:

    Alexis Carrel, chirurg: nagroda Nobla
    ” Najzwklejszą pychą jest wierzyć, iż jest się w stanie poprawiać przyrodę, gdyż przyroda jest dziełem Boga”, Reflections On Life str.60

    Artur H. Campton , fizyk: nagroda Nobla
    ” Na początku był Bóg”, Chicago Daily News

    Sir John Carew Eccles, neurofizjolog: Nobel w dziedzinie medycyny.
    “Jako, że materialistyczne rozwiązanie nie zdołały wyjaśnić naszej doświadczonej unikalności, jestem zmuszony przypisać unikalność Jaźni, ponadnaturalnemu, duchowemu stworzeniu ” J.C.Eccles, Evolution of the Brain: Creation of the Self str. 24

    Sir Derek Harold Richard Bartonchemik: Nobel w dziedzinie chemii. ” Nie ma żadnej niezgodności między nauką, a wiarą w Boga. Nauka pokazuje, że Bóg istnieje”, Cosmos, Bios, Theos: Scientist Reflect on Science. str.144

    Christian Boehmer Anfisten, biochemik, nagroda Nobla
    ” Myślę, że tylko idiota może być ateistą. Musimy przyznać , iż istnieje niepojęta moc czy siła, posiadająca nieograniczoną zdolność przewidywania i wiedzy, która sprawiła, że świat zaistniał”-Scientist Reflect on Science. str.142

    Stephen Hawking w swoim dziele ” A Brief History of Time” pisze: ” Byłoby niezmiernie trudno wytłumaczyć dlaczego świat miałby zapoczątkować się w taki sposób, gdyby nie przyjąć działania Boga.”

    Inni to: dr.Frede Hoyle(biochemik), Ernst Boris Chain((Nobel w medycynie), Denis Gabor( Nobel w fizyce) i wielu, wielu innych.

    No i sam A. Einstein: ” Im bardziej zgłębiam naukę tym bardziej wierzę w Boga”.

    Myślę, że dzisiaj w naszym świecie przewartościowanych wzorów, powykręcanych odniesień i wszech-przemożnego “prania mózgu”; do poszukiwania tej oto Prawdy i Boga; potrzebny jest własnie ogromny obiektywizm, odwaga i duża dojrzałość emocjonalna człowieka. Ja nie mówię o religii, tylko o wierze.
    No i wyszedł z tego nocny elaborat , ale uspokoiłam swoją duszę przed snem. Nie czekaj aż zostaniesz Noblistą 🙂 takie robaczki jak my też mogą wierzyć w Boga

    Teraz modlitwa i spokojny sen.

     
    Odpowiedz
  19. ddn

    Prawda potoczna nie jest

    Prawda potoczna nie jest prawdą ostateczną i zachodzi tylko jako dualizm – afirmacja-negacja, dlatego “śnieg” z konieczności jest “nie-śniegiem”. Na tym względnym poziomie poznania nie sposób niczego stwierdzić bez relacji do całej reszty.
    Dobrym modelem ilustrującym tę zależność jest bąbel unoszący się w wodzie i próba rozstrzygnięcia czy tworzy go wewnętrzny gaz, czy raczej otaczający płyn.
    Prawda ostateczne jest niedualna, całościowa, obejmująca afirmację i negację. Bąbel w wodzie jest płynem i gazem, i nie ma tu najmniejszego nawet rozdzielenia.
    Tak też pojmuje rzeczywistość oświecony umysł mistyka. Mistyk (Umysł) nie zna już niczego wewnętrznego i niczego zewnętrznego. Zna tylko Jedność i pojmuje jak (w jaki sposób) się Ona przejawia.

     
    Odpowiedz
  20. ahasver

    Pani Halino 🙂

    1. “W

    Pani Halino 🙂

    1. “W społeczeństwie demokratycznym obowiązuje tzw. koncepcja zgody powszechnej, dane zdanie jest prawdziwe, wtedy i tylko wtedy, gdy jest akceptowane przez ogół osób kompetentnych w danej dziedzinie”.
    ———> No właśnie, właśnie, właśnie!!! Prawodawstwo niejednokrotnie jest arbitralne, a zgoda powszechna nie wykazuje tendencji do poszukiwania prawdy. Polega na doraźnej konwencji, w zakresie której obowiązują wzajemne powiązania pomiędzy przepisami: logiczny przepis jest przepisem niesprzecznym, “prawdziwościowym”, a nie “prawdziwym”, ponieważ odniesienie do takiego abstraktu jak Prawda byłoby tutaj zwykłą ekwiwokacją.

    2. “Dla Ciebie Bóg nie powinien mieć nic wspólnego z nauką; tylko czy to jest prawdą?”
    ———–> Nie, to nie jest prawdą. Ale jest prawdziwe. Mieszanie pojęć z zakresu nauki z pojęciami teologicznymi, a zwłaszcza z ideą Boga, przyniesie teorie nieprawdziwe, sprzeczne, pełne ekwiwokacji. Nie neguję wiary w Boga, jeśli ktoś chce wierzyć – tak jak Einstein, który w wyborze teorii sugerował się kryterium Piękna, co tym bardziej świadczy o konwencjonalności i relatywności “Prawdy”- niech sobie wierzy. Żaden z poważnych naukowców nie tłumaczy jednak fizyki Bogiem. Należy traktować tutaj Boga i Prawdę jako idee regulatywne, które stanowić mogą dla naukowców ich osobisty wyraz zachwytu nad światem, egzystencjalną inspirację, poetyckie natchnienie, odejście od sztywnych kanonów naukowości.

    3. “Czy teoria ewolucji, genetyka i inne współczesne nauki muszą wykluczyć Boga? Nie; odpowiada słynny amerykański genetyk. I udowadnia, że naukę i wiarę w Boga nie tylko można pogodzić; one się uzupełniają”.
    ————> Droga Pani Halino 🙂 Czytała Pani pisma filozoficzne Einsteina? Są, krótko mówiąc, żenujące. Wybitny, genialny fizyk nie musi być dobrym filozofem. Nauka i wiara w Boga mogą się uzupełniać, jak najbardziej, ale nie na płaszczyźnie naukowości, ani na płaszczyźnie eschatologicznej, tylko na płaszczyźnie egzystencjalnej dotyczącej konkretnego naukowca lub teologa. Proszę również zauważyć, że zazwyczaj kościół, aby opchnąć na tacy swojego boha, zazwyczaj zmienia swoje poglądy – od Jahwe do Adonaia – tak, aby ludzie, coraz częściej przekonujący się do racji naukowców podciągali ideę Boga jako białą plamę antycypującą i będącą zarazem telos wszelkich naukowych zadań, do najnowszych trendów światopoglądowych. Bóg to najdoskonalszy twór marketingowy. Kiedy tylko naukowcy uznali, że utrzymywanie kreacjonizmu świadczy o ciemnocie i zabobonie, kościół dorobił odpowiednią interpretację i przy nieocenionej pomocy hermeneutyków zreinterpretował metaforę kreacjonizmu tak, aby w sposób alegoryczny oddawała te same fakty, które opisują ewolucjoniści. Sądzę, że za kilkadziesiąt lat samego Boga kościół uzna za jedną, wielką metaforę. Nie powołujmy się na Boga, a do kompetencji naukowców w dziedzinach, w których nie muszą być kompetentni, podchodźmy raczej z dystansem.

    4. Jestem ateistą, ale również mistykiem. Nie ma w tym żadnej sprzeczności. Otóż: MAM ŚWIATOPOGLĄD ATEISTYCZNY i uważam, że Boga należy za pomocą języka negować, wręcz zwalczać. “Wiara” (pojęcie w żaden sposób nie określające jakiejkolwiek “relacji” do “Boga”) jest wyłącznie moją sprawą, nie dyskutujmy o tym. Odpowiem Pani językiem być może (skąd mam wiedzieć, jaki jest Pani język? 😀 😀 😀 )
    – PRAWDA JEST MILCZĄCA, PRAWDA JEST MILCZENIEM.

    Do DDN’a 🙂

    “Prawda potoczna nie jest prawdą ostateczną i zachodzi tylko jako dualizm ? afirmacja-negacja, dlatego ?śnieg? z konieczności jest ?nie-śniegiem?. Na tym względnym poziomie poznania nie sposób niczego stwierdzić bez relacji do całej reszty.
    Dobrym modelem ilustrującym tę zależność jest bąbel unoszący się w wodzie i próba rozstrzygnięcia czy tworzy go wewnętrzny gaz, czy raczej otaczający płyn.
    Prawda ostateczne jest niedualna, całościowa, obejmująca afirmację i negację. Bąbel w wodzie jest płynem i gazem, i nie ma tu najmniejszego nawet rozdzielenia.
    Tak też pojmuje rzeczywistość oświecony umysł mistyka. Mistyk (Umysł) nie zna już niczego wewnętrznego i niczego zewnętrznego. Zna tylko Jedność i pojmuje jak (w jaki sposób) się Ona przejawia”.
    —————–> Znów odpowiedziałbym: NIC DODAĆ, NIC UJĄĆ!
    Niemniej pojęcie prawdy zastąpiłbym jednak prawdziwością: Skoro wyznawcy Prawdy uważają, że prawda jest jedna i nie może być relatywna, ponieważ nie jest wówczas prawdą, tylko jedną z wielu “prawdziwości”, nie może subsystować jakiś podział na “prawdę potoczną” i “ostateczną”. “Prawda jest jedna”! Potoczna prawdziwość owszem, jak najbardziej subsystuje i rzeczywiście oparta jest na anachronizmach logiki dualistycznej jak to m.in. Joseph Mitterer ukazał. Ale prawdziwości ostatecznej raczej… chyba… No nie wiem… “Prawdziwość ostateczna?” Cóż może być ostatecznego? Chyba tylko inflacja wszechświata, śmierć i pożoga 😀 😀 😀

    Pozdrawiam Was 🙂

     
    Odpowiedz
  21. ahasver

    Dla Pani

    Dla Pani Haliny:

    http://www.youtube.com/watch?v=n4vFTN16bw8&feature=related

    Wiem, że uzna to Pani za kontrowersyjne, nawet sataniczne. Ja odbieram tego rodzaju manifesty buntu jako jakąś drzemiącą głęboko “wiarę” w “Boga”. Wolę słuchać Jazzu, ale paradoksalnie to właśnie “demoniczna” i monotonna muzyka najlepiej oddaje stan mojej “duszy” 😀 Przechodzą mi wtedy po plecach ciarki i jestem… w błogostanie.

    Spójrzcie na młodych, długowłosych ludzi w czerni jako gorliwych wyznawców Boga. Oczywiście sami o tym nie wiedzą, ale kiedy dojrzeją… Jeśli dojrzeją oczywiście. Taka właśnie jest “wiara” w Boga. Oddzielmy ją grubą krechą od nauki!

    Czy pomyślałaby Pani, że “Prawdę” można “wyznawać” w taki sposób?! 🙂

     
    Odpowiedz
  22. ddn

    Niech tam… jak zwał tak

    Niech tam… jak zwał tak zwał, może być “prawdziwość”. To tylko słowa, a jak powiedział Chuang-tzu
    //Kiedy zrozumiałeś znaczenie, zapomnij o słowach//

    Pozdrawiam też
    ddn

     
    Odpowiedz
  23. Halina

    Dziękuję Bartosz za

    Dziękuję Bartosz za dedykację. Wysłuchałam ze spokojem i bez żadnych dreszczy na plecach. Podobno należę do ludzi dość odpornych psychicznie. Czy wyobrażam sobie, że w taki sposób można wyznawać ” prawdę”? Nie tylko wyobrażam sobie, ale nawet wiem, czym to się może skończyć; chyba , że dojrzeją, tak jak piszesz. Co do długowłosych ludzi ubranych na czarno. Hmm..czyżbyś opisywał mojego syna?? Jest naprawdę gorliwym wyznawcą Jezusa, to fakt. Wiesz, ja swoje emocje od dziecka, aż do tej pory wyrażam w ten sposób i jestem …w błogostanie 🙂
    http://fr.youtube.com/watch?v=Py8Cj48S57M&feature=related
    Zaczynamy trochę skakać z tematu na temat, ale to nic nie szkodzi; taka jest naga prawda o naturze człowieka.
    Bartosz, A. Einstein na szczęście filozofem nie był, a jego dokonania jako naukowca chyba Cię nie żenują? Ludzkość byłaby biedna , gdyby świat składał się z samych filozofów:) Ja myślę, że filozof może, a nawet powinien współpracować z naukowcem ; szukając odpowiedzi na podstawowe pytania. Każde filozoficzne rozumowanie opiera się na przesłankach, które podlegają dyskusji i wymagają wnikliwego rozpatrzenia. Przesłanki te są nierzadko ściśle związane z tezami określonych systemów metafizycznych, stanowiących całościowe ujęcia rzeczywistości. Z metafizycznego punktu widzenia najbardziej podstawowe pytania, jakie stoją przed filozofem, to pytanie: dlaczego Wszechświat istnieje? oraz; dlaczego Wszechświat jest taki, jaki jest? G.W. Leibniz pierwsze z tych pytań wyraził następująco: “Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Nic jest przecież łatwiejsze i prostsze niż coś”, Główne Pisma.. Naukowcy z różnych dziedzin, starają się zaś dokładnie określać rozmaite warunki lub przyczyny (zaistnienia i charakteru) badanych zjawisk. Jednakże wyjaśniając jedno zjawisko, stają przed koniecznością wyjaśnienia kolejnego. W takiej sytuacji co mogą zrobić filozofowie? Mogą rozłożyć ręce i powiedzieć: Tak po prostu jest. Wszechświat to pajęczyna zawiązana na ogromnej liczbie różnorako ze sobą powiązanych bytów. Zadaniem naukowców jest myślowe rozplątywanie tej pajęczyny. Być może uda się ustalić jej dzieje, misterną konstrukcję i budulec. Większość filozofów na drodze rozważań doszło do przekonania o istnieniu Bytu zwanego Absolutem, stając się teistami. W ten sam sposób, wielu z poważnych naukowców również uznało i przyjęło wiarę w istnienie istoty Transcendentnej. Nie sądzę, że w swoim wyborze kierowali się kryterium Piękna. Uznali pewien stan rzeczywistości, jaki napotykali podczas swoich wieloletnich badań za Prawdę. Bóg wszedł w sam środek ludzkiego życia.
    Zupełnie inną sprawą jest mieszanie teologii do spraw nauki, ale przecież nie o takiej prawdzie mówimy.

    ” Świat przenika tęsknota. Im coś jest większe i potężniejsze, tym dotkliwsza staje się tęsknota za wybawieniem. Kto słucha tęsknoty ziarnka piasku. Kto wysłucha pragnień weszki? Gdyby nic nie istniało, nikt nie tęskniłby za niczym”, Jostein Gaarder, Maja.

    Jak pojmuje rzeczywistość oświecony Umysł mistyka; nie wiem, bo nim nie jestem. Również Was pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  24. ahasver

    Pani Halino, proszę

    Pani Halino, proszę zwrócić uwagę na ostatni wpis ddn’a. Można ów cytat stosować do Prawdy, Boskości, Transcendencji. Słowa to tylko słowa, Prawdy nie wyrażą. I najprawdziwszą postawą zdaje się być odnośnie tej kwestii nonkognitywizm. Co do Einsteina; składam przed Nim pokłony, ale za filozofa będę Go uważał marnego. A teraz spadam na sobotnią imprezę. Czas na wino. Czas na Prawdę. 😀
    😀
    😀
    😀

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code