Czy nadaję się do Królestwa Bożego?

 

Czy nadaję się do Królestwa Bożego?

 

Sylwestrowy kurz już opadł, weszliśmy w Nowy Rok i wierzymy, że będzie to kolejny rok wyzwań i radości, zmagań i zwycięztw. Mamy swoje plany, mamy pewne zamiary. U jednych będzie to zmiana mieszkania, pracy, urodzenie dziecka, podjęcie studiów czy pierwszej pracy. Każdy z nas ma swoje marzenia i pragnienia, które często muszą długo czekać na realizację, aż minie kolejnych siedem lat z Józefowego snu.

Pierwszym tekstem w Nowym Roku , który mnie zaintrygował i na który Bóg zwrócił moją uwagę, jest tekst z ewangelii Łukasza 9,57-62. Rzecz dzieje się w drodze, wiele osób próbowało podążać za Jezusem, widzieli cuda, znaki, uzdrowienia, rozmnożenie chleba i wiele innych i właściwie można by rzec, nie mamy się o co martwić, wystarczy być z Jezusem – nie będziesz chory, a jak będziesz On cię uzdrowi, nie musisz martwić się o jedzenie, jak zabraknie On może je rozmnożyć. Poza tym, wszyscy Go uwielbiają, tak wiele wspaniałych rzeczy robi. Jednak tu w tym fragmencie można powiedzieć, że Jezus zniechęca tych, którzy tak za Nim chcieli podążać.

Pierwszy gorliwy, mówi pójdę za tobą dokądkolwiek ty pójdziesz, a Jezus pokazuje mu, że nie jest to wygodne , bo nie ma nawet swojego domu, czy mieszkania. Drugiego wzywa to pójścia za Nim, ale dla niego ważniejsze są doczesne problemy, pogrzeb ojca, swoja drogą zastanawiam się wciąż skąd zwyczaj, że to duchowni są tymi, którzy zajmują się pogrzebami, ten werset wskazuje co innego. Jezus w twardy sposób wskazuje, że to martwi duchowo ludzie zajmują się takimi rzeczami, natomiast odrodzeni z Ducha Bożego powinni być w życiu i być życiem.


Kolejna osoba, chce wpierw żegnać się z domownikami, nie wiedzieć czemu, przecież nie idzie na wojnę. I tu Jezus wypowiada słowa na których chcę się skupić –

Żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego.

Cóż to znaczy? Skąd takie porównanie?

Urodziłem się w rodzinie, gdzie ojciec był tzw. chłoporobotnikiem, tzn. pracował zawodowo i posiadał 5 ha ziemi, którą uprawiał. Nie było to dużo, ale w latach 60 i 70 gdzie obrabiano ziemię w konia i w dużej mierze ręcznie było co robić. Właściwie cała rodzina była zaangażowana w prace rolne. Mieliśmy swojego konia, dwie krowy, kilka świnek oraz drób. Od małego, każde z dzieci pomagało rodzicom w pracy na polu. Pamiętam, że jeśli chodzi o orkę, to były jej trzy rodzaje. A więc pierwsza po żniwach tzw. podorywka, gdzie chodziło o to, żeby przyorać ściernisko pozostałe po koszeniu zboża. Kolejna orka, ta właściwa odbywała się jesienią i była ona tzw. głęboka orką, gdzie chodziło o to, aby przyorać obornik i przygotować pole na zimę. Czasami, kiedy np. były siane zboża ozime, to pole musiało zostać dalej obrabiane i w końcu wsiane ziarna żyta czy pszenicy, która na wiosnę kiełkowała. Ostatni trzeci rodzaj orki, to wiosenna, która polegała na spulchnieniu ziemi, tak by można na wiosnę wszystko, co zaplanowaliśmy wsiać w ziemię.

Oczywiście, kiedy popatrzymy horyzontalnie na te czynności, musimy zauważyć, że rolnik miał wszystko przemyślane i zaplanowane. Wiedział co i gdzie chce posiać, czy zasadzić. Nie wolno było siać np. pszenicy albo buraków cukrowych rok po roku w tym samym miejscu, gdyż gleba była już wyeksploatowana, gdyż te rośliny były bardzo wymagające. Oczywiście można było to wszystko potraktować nawozem, ale był on słabo dostępny, poza tym nie było to zdrowe. Tak więc ojciec mój, patrzył dalekosiężnie na to pole i musiał wkalkulować w obróbkę takie sytuacje jak  miejsce na pastwiska dla krów i dla konia, jedzenie na zimę dla zwierząt i wiele innych czynników, które komponowały się w całość tej mozaiki.

Z tej perspektywy, myśląc o latach z przeszłości zastanawiam się nad słowami Jezusa. Wyobrażam sobie co znaczy oglądać się wstecz? Wyobrażam sobie mojego ojca, który orze i ogląda się wstecz, oczywiście jest to obraz, bo przecież Jezusowi nie chodzi o to, że czasami się ogląda, może żeby sprawdzić, czy prosto orze, ale chodzi tu o to, że ogląda się, bo już mu się znudziło oranie, stracił sens orki, może przy orce wiosennej pomyślałby, tak fajnie było być w domu, ciepło, tylko na osiem godzin do pracy i odpoczynek, można było posłuchać wolnej Europy, spotkać się z kumplami, pobyć z dziećmi. A tu trzeba samemu na tym polu, ja i koń i pług. Praca nie była lekka, orka to jedna z najcięższych prac polowych, dlatego też szybko rolę koni zastąpiły ciągniki.

Oglądanie się wstecz – poucza św. Atanazy – to posiadanie jedynie zmartwień i powrót do upodobania w rzeczach tego świata”[1].  Tak przekłada to jeden z myślicieli chrześcijańskich, może to tak być jak z ziarnem, które zostało wysiane na skałę, puściło małe korzonki, ale zmartwienia tego świata spowodowały, że uschła ta roślina. Może nie zmartwienia, gdyż każdy je ma, ale podejście człowieka do nich. Można żyć życiem zamartwiającym się o wszystko, a co będzie jak to, czy tamto. Pojawią się kamienie, darń, słońce będzie prażyć. A dam odpocząć roli w tym roku. Dzieci pójdą do opieki społecznej jakoś przeżyjemy. Oglądać się wstecz, to też obraz żony Lota, która mimo zakazu anielskiego, oglądała się na Sodomę, gdy płonęła. Prawdopodobnie było jej żal tego, co zostawiła za sobą. Być może pasowało jej to życie pośród ludzi zdeprawowanych.

Być może także my, ludzie, którzy doświadczyli odrodzenia duchowego z tęsknotą wspominamy dawne czasy, a może niczego nie zmieniliśmy w swoim życiu, po poznaniu Pana, ale żyjemy tym samym grzesznym życiem i ani nie myślimy, o jakimś tam pługu, roli, orce. Tyle jest atrakcji na tym świecie po co samotność, po co patrzeć na zad koński, zamiast na piękne dziewczyny itp. Patrzę do tyłu i po pierwszym, drugim czy piątym zauroczeniu Bogiem, jednak dochodzę do wniosku, że nie chcę tak żyć. Nie chce się niczego wyrzekać ani z niczego rezygnować, mam swój plan na życie i będę go realizował. Jeśli Bóg chce, to niech się dołączy, a jeśli nie, to przecież moje życie w końcu.

Być może podjęliśmy się służby w Królestwie Bożym, zostaliśmy kaznodzieją, prowadzimy religię dla dzieci czy młodzieży, może prowadzimy uwielbienie w swojej wspólnocie, albo choćby wyświetlamy pieśni z rzutnika. Może prowadzimy grupę domową, może modlimy się modlitwą wstawienniczą za chorych i zniewolonych. Po pierwszych miesiącach, kiedy wszystkim opowiadaliśmy jaka to wspaniała służba i jakie to wyróżnienie, jednak zobaczyliśmy, że już każdy się przyzwyczaił do naszej posługi i właściwie to jest żmudny obowiązek, który zabiera nam czas a nie daje pieniędzy J

Czy oglądamy się wówczas, każdy miewa zwątpienia, to taka nasza ludzka przypadłość, ale co robimy w tym, momencie, czy  patrzymy w przyszłość, czy widzimy ją, czy rozumiemy, to co robimy? Myślę, że to jest kluczem do efektywnej służby, że jak mój ojciec wiedział co , gdzie, kiedy i jak zrobić, miał też cel, wyżywić rodzinę, tak i my musimy odebrać od Pana cel oraz plany jak i po co to wszystko robić. Kiedy mamy perspektywę wieczności i swojego wybrania oraz nauczania Pana w różnych sytuacjach, to nie jest nam trudno chwytać się każdego pługa, który Pan stawia przed nami. Gdyż jeśli sprawdzimy się na małym zagonie i jesteśmy wierni powołaniu, to możemy być pewni, że Pan zaprosi nas do obrabiania większych połaci. To jednak o co chodzi Bogu, to nauczyć nas odpowiedzialności i wierności. Wytrwałości i pracowitości. Nie szukania własnej chwały, ale przynoszenie w trudzie i oddaniu owoców dla Królestwa Bożego.

Nie nadaje się do Królestwa Bożego, trudna to mowa, Jezus nie mówi tu o niebie, o zbawieniu, gdyż niektórzy nie zdążą przed pójściem tam nawet pomyśleć o pługu, ale mówi do nas tu i teraz, do ludzi, którzy mają sporo życia przed sobą, abyśmy nie spali, ani nie trwonili Bożego talentu zainwestowanego w nas, ale pomnażali go, naszą wytrwała pracą w tym dziele, do którego Bóg nas powołuje. Nie w tym, które nam się zdaje, ale zgodnie ze Słowem Bożym – bądź wola Twoja – a więc bądź wola Twoja Boże w moim życiu, pragnę czynić to, do czego mnie powołujesz i wytrzymywać trudy orki.

Nie bądźmy lekkoduszni jak Ezaf, który sprzedał pierworództwo za miskę soczewicy, zrezygnował w swojej młodzieńczej głupocie z błogosławieństwa i życia dla Boga w domu Ojca. Ale bądźmy za przykładem Pana i apostołów wierni swemu powołaniu pomimo wszelkich przeciwności, dopóki Pan nas nie odwoła z danego dzieła. Nie bądźmy dziećmi porzucającymi swoje zabawki, kiedy się znudzą, ale bądźmy mężami i kobietami Bożymi, którzy w wytrwałości przynoszą owoce i rozwijają się każdego dnia w Królestwie Bożym.

Wasz w Panu Kazik – 03-01- 2015


[1] Św. Atanazy Wielki, Żywot św. Antoniego, 3.


 

10 Comments

  1. zk-atolik

    Królestwo Boże i ………

    Panie Kazimierzu – wg. mnie aby dostatecznie rzetelnie odnieść się, do kwestii przedstawionej w tytule tekstu. Chyba wypada najpierw razem ustalić – czym rzeczywiście jest Królestwo Boże?….

    A to dlatego, że to pojęcie było i nadal jest bardzo różnie precyzowane, czy definiowane lub interpretowane.

    Ponieważ chyba nie tylko mnie interesuje Pana wersja, tego pojęcia. Proszę nie o wybrane akapity z Pisma Świętego, czy cytaty z Wikipedii, lecz o możliwie jednoznaczną odpowiedź – czym wg. Pana jest Królestwo Boże?.

    Ponieważ ma Pan aspiracje występować w roli mentora, czy nauczyciela nie tylko na forum Tezeusza. Przypominam, że mistrz musi być przede wszystkim świętym i mieć doświadczenie mędrca. Dlatego nie ma większej satysfakcji i radości, jak poznać, a tym bardziej znać go osobiście.

    A co wg. Pana musi albo powinien przede wszystkim czynić dobry pasterz, czy nauczyciel – w polemice z uczniem?……no chyba nie epatować go na forum tym, że jest np: śmieszny, czy jakiś tam, lecz choćby razem próbować ustalić, czym jest Królestwo Boże?…….

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. eskulap

    Drogi Pastorze

    Drogi Pastorze,

    dziękuję za tę naukę, w której prawda Ewangelii wiąże się, odnosi i buduje prawdę naszej codzienności.

    Wszystkiego dobrego Twojej Wspólnocie w Nowym Roku.

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  3. zk-atolik

    Wspólnota serc przemienionych i…..

    Autorze i inni współtworcy Tezeusza – czy pojęcie Królestwa Bożego, w tak zacnym gronie – nie zasługuje na wspólną pogłębioną refleksję, oraz bardziej poważną i rozważną debatę?…..

    Przecież nie tylko Jezus Chrystus i Jego uczniowie, a wspołcześnie największe autorytety Jego Kościoła –  usiłują wszystkim zainteresowanym prezentować, czy ukazywać, a nawet definiować, bądź wyjaśniać – czym może być lub jest Królestwo Boże?……..

    • Czy Królestwem Bożym w wymiarze indywidualnym, bądź wspólnotowym – stają się ludzkie serca, kiedy przemieniają się tak, jak tego pragnie Jezus Chrystus?…….

    Jeśli tak, to wg. mnie zalążkiem, początkiem Królestwa Bożego był/jest Jego Kościół, którego klucze zostały powierzone Piotrowi – tj. wspólnota ludzkich serc już przemienionych np: błogosławionych i świętych, także przemienianych zgodnie z Jego pragnieniem – wolą.

    Ps. Proszę osoby bardziej kompetentne o ewentualną korektę moich sugesti, stwierdzeń, czy wniosków.

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  4. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

     Z chęcią podjąłbym się przedstawienia panu mojego spojrzenia opartego na Słowie Bozym w tej kwestii, przez kilka ostatnich lat właśnie ten temat mnie bardzo pociągał, proszę zauwazyć, ze Jezus głosił Ewangelię o Królestwie Bożym. Tematem prtzewodnim nauczania Jezusa i apostołów było Królestwo Boze, nawet "dobry" łotr na krzyzu odnosił się do Jezusa – "jak wejdziesz do Swego Królestwa wspomnij na mnie"…

    Temat jest niezykle interesujący, ale mam obawy, ze bardzo trudno będzie z panem rozmawiać, co pan juz wielkokrotnie, dziesiątki razy udowodnił. Jeśli ma pan jakiś określony pogląd, to prosze go przedstawić, a być moze komentatorzy będa odnosić się do tego. Jest nowy rok, być moze czas zacząć zmieniać swoje relacje na lepsze.

    KJ

     

     

     
    Odpowiedz
  5. zk-atolik

    Kolejny wpis nt. Królestwa Bożego

    Panie Kazimierzu – przede wszystkim dziekuję za to, że usiłuje Pan pokonać w sobie owe "obawy", czy inne bliżej nie określone opory i jest skłonny chyba nie tylko mnie, lecz wszystkim czytelnikom Tezeusza zaprezentować własną wersję, czy wizję, bądź interpretację Królestwa Bożego.

    Jednocześnie proszę zawsze uwzględniać to, że mnie absolutnie nie zależy na tym, aby Pan, czy ktokolwiek na forum Tezeusza – wyróżniał moją osobę i zapominał o tym, że nasze teksty, czy wpisy czytają również inni.

    Podzielam chyba nie tylko Pana pogląd, czy przeświadczenie, że Królestwo Boże to temat "niezwykle interesujący", wręcz fascynujący, ale również fundamentalny i nadprzyrodzony, a przez to tajemniczy i wymagający wiary w Pana Boga – Jego Słowa, także przekonania w prawdziwość i wiarygodność – słów, czy testów natchnionych Duchem Świętym.

    Dlatego Jego Królestwo wg. mnie, dla chrześcijan, w tym katolików bezwarunkowo, bezgranicznie wierzących – ufających Panu Bogu, jest zupełnie czymś innym, niż dla osób małej, czy wątłej wiary w Niego i nauczanie Jezusa Chrystusa, a tym bardziej wyznawców innych religii. 

    Szczęść Boże!

    Ps. Proszę zamiast spóźnionej zachęty – jednak dostrzec, że w kolejnym wpisie usiłuję zapewne niezbyt udolnie przedstawić mój pogląd na w/w temat.

    Zgadzam się z tym, że Święta Bożego Narodznia i rozpoczęcie Nowego Roku 2015 mogą być doskonałą okazją, czy inspiracją, do pogłębionej refleksji i zweryfikowania swoich wcześniejszych poglądów, a nawet zaniechania nagannych praktyk tj. blokowania i kasowania wpisów oponentów, a nawet adwersarzy, bądź używanych w dyskusji, czy polemice uników, oraz personalnych odniesień m.in. epitetów, czy innych różnych substytutów, zamiast rzeczowych argumentów.

    Zbigniew

     
    Odpowiedz
  6. arturah

    Jedno najciekawsze zdanie

    Bardzo ciekawe zdanie jest w tym Blogu . Oto ono:

    "każdy miewa zwątpienia, to taka nasza ludzka przypadłość, ale co robimy w tym, momencie, czy  patrzymy w przyszłość, czy widzimy ją, czy rozumiemy, to co robimy?

     

    a*

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

     Aby była jasność, napisze na ten temat artykuł, nie komentarz, to chyba zrozumiałe, że tak ważne kwestie nie moga być komentarzem, ale jednym lub wieloma artykułami.

    KJ

     

     
    Odpowiedz
  8. Aniaa

    Czy to oznacza, że nie można nic wspominać? Oczywiście nie ciągle, tylko od czasu do czasu,np narodziny dziecka, pierwszy rok szkolny, studniówka, zdana matura, pierwsza praca itd?

     
    Odpowiedz
  9. Kazimierz Juszczak Author

    Witam serdecznie, Aniaa. Oczywiście nie o to mi chodziło. Wspomnienia w naszym życiu są bardzo ważne, to z nich czerpiemy siłę, kiedy koncentrujemy się na zwycięstwach lub one stają się naszą kulą u nogi, jeśli koncentrujemy się na traumatycznych przeżyciach i w nich tkwimy. Wierzę, że nasze życie jest zbyt krótkie, aby chcieć rozpatrywać i analizować w kółko to co już się stało. Pewnie, uczymy się na błędach, ale życie biegnie dalej, czy chcemy, czy nie. Warto skupić się na teraz i tutaj, aby określać cele z Panem na jutro, będąc wdzięcznym za wczoraj.
    Pozdrawiam serdecznie KJ

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code