Co mogę zrobić dla człowieka z marginesu?

Wymogi uczniostwa
Każdy naśladowca Chrystusa musi jasno wiedzieć: Czego się zaprzeć? Co wziąć? I kogo naśladować? „A przywoławszy lud wraz z uczniami swoimi, rzekł im: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie”.

– Marka 8:34

Do refleksji:

Czego mamy się zaprzeć?
Kogo naśladować?
Jak można “wziąć swój krzyż” i naśladować Chrystusa?

Takie teksty dostaję, bo zaprenumerowałem i dziś skłonił mnie ten krótki tekścik do rozmyślań w kontekście niedawnego zdarzenia.

Nazwijmy go Franuś, poznałem go jakieś 10 lat temu, budowlaniec z wadą pospolitą lubił pić wódę i co popadło. Miał żonę dzieci, z żonką zresztą wspólnie popijali równo. Próbowałem budowlanki, myśląc, że to na czasie biznes, nie myliłem się, ale problem był w pracownikach.

Do tego fachu niestety wówczas przynależeli przynajmiej dla mnie tacy zostali, że lepiej nie mówić.
No i był też Franuś, niestety każda zaliczka kończyła się kilkudniową absencją, bo trzeba było przepić co zarobione.

Franuś pojawiał się tu i tam, pamiętał mnie już wtedy mówiłem mu, że Jezus, że zbawienie, że wolność w Nim, ale jakiś śmieszny wówczas byłem z moją wiarą w Zbawiciela, taki inny, kociarz, dziwny.
Franuś wtedy jeszcze dobrze się miał, z roześmianą buzią nieraz przychodził do mnie kiedy zmieniłem swoje zainteresowania biznesowe, on nadal myślał, że ja potrzebuję budowlańców. Nie wiedział jak bardzo on potrzebuje Jezusa!

Franusiowi podrosły dzieci, zwłaszcza córka i podobała mu się za bardzo, o zgrozo. Żonka jego zaczęła szukać wyjścia, nawet ją szkoliłem w nowym fachu, i jak zwykle w działaniach motywacyjnych zachęcałem do tego aby mężowi, czy żonie alkoholikowi pomóc upaść na same dno. Nie chronić i nie tworzyć komfortu do uprawiania nałogu, za cenę bezdomności, czy rozwodu. Dno to najlepsze miejsce, od którego można się odbić, wcześniej to tylko próby. Jak wygląda dno człowieka, różnie, bardzo różnie – ale śmiem twierdzić, że aby zaufać Jezusowi, każdy musi go dotknąć i posmakować – nie koniecznie w nałogu, ale swoje ja musi polec w prochu ziemii.

Franuś trafił za kratki, no bo jak inaczej, wyobrażam sobie jako stary kapelan więzienny, że jeśli gawieć więzienna dowiedziała się w czym rzecz, to albo udawał głupiego, albo miał nieźle przechlapane.

Po wyjściu oczywiście na kacu, przybiegł do mnie, bo nie ma gdzie mieszkać, bo głodny, bo zimno, bo sam, bo żonka nie wpuści do domu.
Krokodyle łzy i bezradność. Przypomniałem i sobie i jemu siebie sprzed 15 lat, bez aż takich przygód ale podobna bezradność i niemoc do zmiany życia.
Podałem wiele przykłądów ludzi, którzy z pomocą Boga wydostali się ale i wielu, którzy polegli, nawet wiecznie, bo nie wytrwali, ale zaufali sobie i kolesiom, zamiast Panu.

Franuś zdaje się, że już umiał usłyszeć, że Jezus przyszedł dla takich, że ma potrzebę zmiany od wewnątrz, której żaden chirurg nie dokona, jedynie Boży skalpel.

Co zrobi Franuś? Zaopatrzyłem go w drobną kwotę, w Nowy Testament i telefon do lokalnego pastora i zastanawiam się, co jeszcze mogłem dla niego zrobić.
Oczywiście zaopatrzyłem go też w dobre słowo i świadectwo pomocy Bożej w moim życiu, oraz kilka zapewnień, że Chrystus może wszystko w jego życiu. Powiedziałem również, że aby chcieć spotkać się z żoną i dziećmi nie może już być taki jakim był, ale musi być facetem z …., bo inaczej, to będzie traktowany jak intruz.

Noszenie krzyża, czy Franuś nosił krzyż, o którym mówił Jezus?

Czy Franuś raczej stoi przed decyzją wzięcia krzyża Chrystusowego i zapierania się swojego podłego życia i przyjęcia nowego z rąk Pana?

Być może Franuś będzie mnie jeszcze nawiedzał, ale wiem jedno, że ja nic w jego życiu nie mogę, bo moja pomoc jest jak proch tej ziemii, ale jest Ten, który może Jezus Chrystus, On może.

Dlatego też będę Franusia zachęcał do wzięcia krzyża Pana, jak i ja i wielu wzięło go, aby żyć w wolnośći i miłości Pana.

KJ

 

6 Comments

  1. Halina

    Kazimierzu

    Franuś , żeby

    Kazimierzu

    Franuś , żeby unieść swój krzyż-potrzebuje jeszcze na tym etapie fachowej pomocy. Tu masz link z adresami placówek, gdzie ludzie uzależnieni mogą znaleźć konkretną pomoc. Można też znaleźć chrześcijańskie kluby AA-jednak nie we wszystkich miastach takowe istnieją. Wszyscy terapeuci szanują wiarę i przekonania swojego pacjenta. Pastor i zbór jest też dobrym wsparciem.

    http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=strony&op=spis&id=167&lang=pl

    http://www.anonimowi-alkoholicy.org.pl/

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Dziekuję ci Halinko, za

    Dziekuję ci Halinko, za info, tak znam ośrodki odwykowe, AA itp. Niedaleko nas KZ (naz kościółek) prowadzi dwa Ośrodki Teen Chalenge – Łękinia i Broczyna. To wszystko wim, bo i sam jestem terapeutą, mój zamysł raczej był w tym blogu zastanowieniem nad upadkiem człowieka, który oddala od siebie potrzebę Boga w swoim życiu.

    Pozdrawiam cię bardzo, bardzo serdecznie KJ

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    Wspaniały tekst. W takich

    Wspaniały tekst. W takich przypadkach zrobiłes absolutnie wszystko reszta jest w rekach Pana.
    Dzięki za tekst ponieważ zawsze mam takie wrazenie , ze zrobiłam za mało, ze mozna było więcej. Ale to więcej jest niestety niemożliwością i nic by nie zmieniło.

     
    Odpowiedz
  4. leszek

    Nie zaopatrzyłem go w

    Nie zaopatrzyłem go w drobną kwotę

    Wczoraj pod marketem zaczepił mnie człowiek o dofinansowanie mówiąc wprost do wina. Żeby to zrobić szybko zaraz dodawał: jesteś człowiekiem?
    Ja na to: dlaczego to robisz? Znam takich z ośrodka.
    No bo jest piątek, rozumiesz.
    Ja: dlaczego się denerwujesz?
    -jestem nerwowy…
    nie, nie denerwuję się
    nie denerwuję. I obraca głowę, jest z kolegą, który razem z nim stał; widocznie nie są już zainteresowani rozmową. Przecież czas płynie… szerokim strumieniem.

     
    Odpowiedz
  5. Kazimierz

    Franuś, znów przyzedł

    Franuś, znów przyzedł już do mnie – już ogolony, już nie było czuć alkoholu jedynie papierosy.
    Tłumaczył się z ostatniego zachowania, że był zagubiony, że nie wiedział co robić, ale już teraz wie – nie jest to życie ukłądane z Bogiem! Nie powiedział tego, ale ja wiem, co mi komunikuje.

    Franuś znów potrzebuje pieniędzy, weekend – zastanawiam się dlaczego do mnie przychodzi – nie ma innych “jeleni”. Zaprosiłem go na nabożeńswie, w mieście w którym mieszka, akurat będę tam zwiastował Słowo Boże, może pryjdzie, może Bóg dotknie się jego serca.
    A może przyjdzie po to, by znów móc “pożyczać” pieniądze?
    Cóż znaczą słowa Jezusa aby niesprawiedliwą mamoną pozyskiwać ……?

    KJ

     
    Odpowiedz
  6. leszek

    może to coś powie… bo

    może to coś powie… bo wczoraj w moim kościele był fajny gość, mówił kazanie i co jakiś moment fajne anegdotki.
    Na jednym z osiedli zrobiono badania. Ludzie nie chcieli rozmawiać z człowiekiem wciskającym domokrążąc jakiś gadżet. Tylko, że człowiek ten dawał 100 dolarów każdemu kto chciał. Ludzie więc byli nieufni i nie przyjmowali tego. Zaczęli też niektórzy oglądać ten papierek zielony, sprawdzać. (Przecież to nie możliwe!) W końcu zaczęli po prostu przyjmować. Roznosiciel przynosił im po 100 $ codziennie przez miesiąc. Ludzie byli zadowoleni i… przyzwyczaili się do tego przynoszenia im. Po tym czasie człowiek ów przestał przynosić im te 100 dolców, po prostu nadal przychodził do tych mieszkańców, rozmawiał, ale nic nie dawał. Ludzie byli niezadowoleni z tego faktu; niektórzy rządali, niektórzy mówili, że im się to należy, te pieniądze “są moje” itp.

    temat kazania: rozczarowanie

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code