Chodząc po ziemi, spoglądać w niebo

Rozważanie na Niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego

Dzisiejsze czytania

 
„…uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu…” (Dz 1,9)
 
Przed swoim zmartwychwstaniem Jezus nauczał i czynił cuda, a po zmartwychwstaniu, które samo w sobie było czymś niezwykłym i przekraczającym granice ludzkiego rozumu, ukazywał się przez czterdzieści dni apostołom i mówił im o królestwie Bożym. Gdy jednak, przypominając swoją wcześniejszą obietnicę, kazał im oczekiwać na zesłanie Ducha Świętego, oni zapytali: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?”
 
Mogłoby się wydawać, że apostołom, którzy przebywali z Jezusem na co dzień i stykali się z Nim bezpośrednio, łatwo pojąć nawet największe tajemnice. Jak widać, było zupełnie inaczej. Cóż z tego, że słyszeli wielokrotnie: „Królestwo moje nie jest z tego świata?” Skupieni na ziemskich sprawach, przywiązani do swojego kraju, spodziewali się ze strony Jezusa politycznych działań: wyzwolenia Izraela z rzymskiej niewoli.
 
Wniebowstąpienie jest spotkaniem tego, co Boże i tego, co ludzkie – tego, co widzialne, chociaż niezwykłe i tego, co musi na zawsze pozostać zakryte obłokiem dla ludzkich oczu. Jeżeli chcemy być blisko Jezusa jak apostołowie, to ogromna odległość między naszymi ziemskimi przyzwyczajeniami i troskami, a Jego królestwem nie z tego świata zawsze pozostanie dla nas intelektualnym i moralnym wyzwaniem.
 
 
„…dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?…” (Dz 1,11)
 
Wobec Tajemnicy stajemy zafascynowani i przerażeni, zupełnie tak samo jak apostołowie, którzy zobaczyli wstępującego do nieba Jezusa. Wspaniale, że w ziemskim życiu zdarzają się takie chwile, gdy człowiek staje i wpatruje się w niebo, choć nie potrafi nawet w niewielkim stopniu wyobrazić sobie, co zakrywają obłoki.
 
Wpatrywanie się w bezruchu w niebo to raczej niecodzienna postawa człowieka. Zdumieni są nawet dwaj aniołowie, którzy podeszli do stojących apostołów. Człowiek – homo viator – bywa na ogół w drodze, dokądś zmierza. Aniołowie skazują apostołom cel ich wędrówki: to Jezus, który przyjdzie ponownie tak samo, jak został wzięty do nieba.
 
Wniebowstąpienie zapowiada ponowne przyjście Jezusa. Jako ludzie mamy żyć na ziemi, bo jest to właściwe dla nas miejsce, z czym zresztą wśród rozmaitych zmagań nie zawsze się godzimy. Chwile zatrzymania i spojrzenia w niebo powinny jednak przypominać, że dokądkolwiek idziemy, ostatecznym celem naszej drogi pozostaje zawsze Bóg.
 
 
„…byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania…” (Ef 1,18)
 
Św. Paweł modli się za mieszkańców Efezu, aby dzięki Duchowi Świętemu poznali chwałę i moc Jezusa Chrystusa, aby zrozumieli, jakie są naprawdę podstawy ich chrześcijańskiej nadziei. Wszyscy potrzebujemy duchowego wsparcia na drodze do Boga. Dlatego Jezus przed swoim wniebowstąpieniem przypomina uczniom, aby szli na cały świat i głosili Ewangelię.
 
Wniebowstąpienie to początek apostolskiej drogi. Od spojrzenia w niebo i modlitwy musi się zaczynać wszelkie nauczanie o Bogu. Dotyczy to nie tylko duszpasterzy czy katechetów, ale każdego chrześcijanina, który chce dzielić się z innymi swoją wiarą. Tylko żywa relacja z Bogiem – przedziwny splot fascynacji i lęku – pozwala o Nim świadczyć.  
 
 
„…a Pan współdziałał z nimi…” (Mk 16, 20)
 
Rozmaitymi ziemskimi drogami apostołowie docierali do ludzi z nauką o przebywającym w niebie Bogu. Świadczyli o swoim spotkaniu z Jezusem i budowali Jego Kościół – wzorowy Kościół pierwszych chrześcijan, do którego odwołują się chętnie krytycy i reformatorzy chrześcijaństwa co najmniej od czasów renesansu. Apostołowie zapatrzeni we wstępującego do nieba Jezusa, potrafili tą chwilą pobożnego zadziwienia nasycić swoje dzieło.
 
Wniebowstąpienie pokazuje niezbędną w chrześcijańskim życiu więź pomiędzy kontemplacją i czynem. W XVII wieku Kościół katolicki słusznie potępił kwietyzm z jego przekonaniem, że sama kontemplacja Bożej miłości, bez dobrych uczynków i religijnych praktyk, prowadzi do zbawienia. Sama kontemplacja nie wystarcza, ale wielkich, wartościowych czynów udaje się dokonywać na ziemi jedynie, spoglądając ku niebu i znajdując tam Boże wsparcie – „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8, 31).

ascensio_Luca_della_Robbia_1446.jpg

Luca della Robbia, Wniebowstąpienie, 1446

 

Komentarze

  1. kudron

    Solidne obłoki

     

    Małgosiu

    Już jako dziecko utrwaliłam sobie obraz Wniebowstąpenia, jako coś łączącego ciężką fizyczność z duchowością. Pamiętam obraz w kościele, na którym Chrystus wstępuje do nieba na solidnych, gęstych obłokach. 

    Wiem, że dogmat jest po to, aby w niego wierzyć. Jednak tajemnica i niezwykłość tego wydarzenia inspiruje. Ciało staje się  ważne i godne.  Poczyna się, rodzi, potem umiera i Zmartwychwstaje.         Wstępuje z  Synem Bożym do nieba.

     

    Wniebowstąpienie nadaje sens ziemskiej egzystencji.

    Maria

     

     

     
    Odpowiedz
  2. jadwiga

    wniebowstapienie

    Należałoby zadac kilka pytań, pytan, które zadają przede wszystkim dzieci.

    Wniebowstapienie jest wstąpieniem do nieba z ziemskim ciałem. Po co w niebie ziemskie materialne ciało gdzie nie ma ani czasu, ani materii?  Do czego to materialne ciało w duchowym niebie jest potrzebne? Przeciez tam zadnej materii nie ma.

    Jezeli zas to nie jest ziemskie materialne ciało – tylko duchowe – to nie jest Wniebowstąpienie. A wtedy co stało sie z ziemskimi materialnymi ciałami?

     
    Odpowiedz
  3. Malgorzata

    Niedziecięce pytania

    Jadwigo!

    Twoje pytania nie są bynajmniej dziecięce. Dla dziecięcej wyobraźni przejście z ziemskiego świata do nieba jest zadziwiająco proste – zmarły braciszek staje się aniołkiem i nie traci nic ze swojej realności, choć wiadomo, że przebywa w innym, lepszym świecie. Trochę jak w wierszach Leśmiana. Dopiero później przyswajamy sobie siatkę pojęciową, w której pojawia się materia i duch, i powstaje kłopot.

    Skoro jednak posługujemy się takimi pojęciami, to warto wiedzieć, jak one funkcjonują w nauczaniu Kościoła katolickiego. Polecam na ten temat ciekawy artykuł Dariusza Kowalczyka SJ Zmartwychwstanie ciała

    Zacytuję tu jeszcze fragmenty z wypowiedzi Jana Pawła II podczas audiencji generalnej 4 listopada 1998:

    "2. Chrześcijańska wiara w zmartwychwstanie ciała od samego początku spotykała się z niezrozumieniem i sprzeciwem. Doświadczył tego sam apostoł Paweł, gdy zaczął głosić Ewangelię na Areopagu w Atenach: «Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu — opowiadają Dzieje Apostolskie — jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: ‘Posłuchamy cię o tym innym razem’» (17, 32).

    Trudność ta istnieje również w naszych czasach. Z jednej bowiem strony, nawet ludzie wierzący w jakąś formę przetrwania po śmierci, reagują sceptycznie na prawdę wiary, która w świetle zmartwychwstania Jezusa Chrystusa odpowiada na to podstawowe pytanie naszej egzystencji. Z drugiej strony, wielu ludzi ulega fascynacji pewnymi wierzeniami, na przykład w reinkarnację, która zakorzeniona jest w religijnym humus niektórych kultur Wschodu (…)

    3. Świadectwo Nowego Testamentu podkreśla przede wszystkim realizm również cielesnego zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Nawiązując do swoich przeżyć związanych z objawieniami zmartwychwstałego Pana, apostołowie wyraźnie poświadczają, że «Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się (…) nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu» (Dz 10, 40-41). Również czwarta Ewangelia podkreśla ten realizm, na przykład wtedy, gdy opowiada o apostole Tomaszu, którego Jezus zachęcił do włożenia palca w miejsce gwoździ oraz ręki do swego przebitego boku (por. J 20, 24-29). A także wtedy, gdy mówi o ukazaniu się zmartwychwstałego Jezusa na brzegu Jeziora Tyberiadzkiego, kiedy to «wziął chleb i podał im — podobnie i rybę» (J 21, 13).

    Ów realizm objawień świadczy o tym, że Jezus zmartwychwstał wraz z ciałem i że z tym ciałem żyje u Ojca. Jednakże chodzi o ciało chwalebne, nie podlegające już prawom przestrzeni i czasu, przemienione w chwale Ojca. W zmartwychwstałym Chrystusie ukazuje się nam to stadium eschatologiczne, do którego dojdą w pewnym momencie wszyscy ludzie przyjmujący Jego odkupienie, poprzedzeni przez Najświętszą Maryję Pannę, która «dopełniwszy biegu życia ziemskiego z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej» (Pius XII, konst, apost. Munificentissimus Deus, 1 listopada 1950 r., DS 3903; por. Lumen gentium, 59)."

    Pełny tekst wypowiedzi Jana Pawła II

     
    Odpowiedz
  4. jadwiga

    bardzo to Bóg skomplikował

    Ów realizm objawień świadczy o tym, że Jezus zmartwychwstał wraz z ciałem i że z tym ciałem żyje u Ojca. Jednakże chodzi o ciało chwalebne, nie podlegające już prawom przestrzeni i czasu, przemienione w chwale Ojca.

     

    Czyzby nasz Bóg tak wszystko musiał komplikowac? No bo najpierw jest ciało materialne. Potem z tym ciałem Jezus Zmartwychwstał i niby z nim zyje u Ojca w przestrzeni niematerialnej. Nie bardzo pojmuje jak materialne ciało moze istniec w przestrzeni niematerialnej i przede wszystkim po co. A równoczesnie zaraz po Zmartwychwstaniu ciało materialne przemienia sie w chwalebne ( które moze przenikac sciany) nie podlegajace prawom przestrzeni i czasu. I potem znow to chwalebne zamienia sie w materialne aby było Wniebowstapienie. A co wtedy z ciałem chwalebnym? I gdzie jest w tym wszystkim dusza?

    To raczej zbyt skomplikowane jak na Boga, raczej chyba to ludzie wymyslili nie znajac praw fizyki. Bog by tak wszystkiego nie komplikował.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code