40 lat później

Znalezione obrazy dla zapytania szkołą podstawowa nr 3 w świeciu 1976


40 lat później…

 Jest rok 1976, 25 osobowa grupa bardzo młodych, bo piętnastoletnich absolwentów szkoły podstawowej nr 3 w Świeciu kończy swoją podstawową edukację. Wychowawca, młody muzyk wrażliwy i subtelny, prowadził ich przez ostatnie dwa lata przygotowując do kolejnych wyzwań w ich życiu. Większość z nich to uczniowie przeniesieni z małej wioseczki do miasta do zbiorczej szkoły. Komuna, głębokie uśpienie społeczeństwa, chociaż w tym roku w Radomiu budzą się iskierki wolności, aby już niedługo wybuchnąć wielkim monsunem Solidarności. No ale cóż piętnastolatkowie byli świadomi, przejęci swoim przeistoczeniem organizmu, wyzwaniem najczęściej zdeterminowanym przez rodziców nie mieli nikogo innego jak siebie.

Klasa VIII e, to dzieci z dwóch szkół i niektórzy uczniowie z innych klas, przewodnicząca energiczna i wzorowa uczennica wraz z trójką klasową trzymają w ryzach klasę. Młodzież niezwykle uzdolniona, plastycznie, matematycznie, humanistycznie i muzycznie. Trudno o taką w całej szkole, szybko okazuje się, że ta literka e, powinna być zamieniona na co najmniej b, jeśli mierzyć tą miara zdolność uczniów w danej klasie. Niektórzy z uczniów na apelu kończącym rok szkolny wychodzili po nagrody w postaci książek. Jaka frajda, przed całą szkołą maszerować, bo oceny dobre i bardzo dobre.

Nauczyciele nakłaniający tych, którym dobrze szło aby jednak spróbować do Liceum, nie do zawodówki, często bezskutecznie wszak w naszym kraju wówczas głęboka epoka robotnicza. Intelektualiści nie byli w cenie, mało zarabiali i byli groźni dla systemu. Tak więc, trzeba było trzymać ich w cuglach. Dlatego też większość z absolwentów poszło do szkół zawodowych aby zdobyć zawód i zarabiać, gdyż nie przelewało się w tych czasach. Nieliczni poszli do liceum zawodowego a zdaje się, że tyko dwie osoby do liceum ogólnokształcącego. I tak grupa się rozeszła na swoje dalsze drogi życia.

Teresa Buze-Zamczała (Buze) - Szkoła Podstawowa nr 3 W Świeciu, Świecie

Choć mieszkali niedaleko siebie, jednak ich kontakty nie były za wielkie. Za zwyczaj absolwenci ogólniaków robią sobie spotkania, bo znali się już jako dorośli. Podstawówka ze względów biologicznych nie dawała takiego luksusu, nasza grupa znała się, ale w pamięci zostały obrazy niewyrośniętych chłopców, dojrzewających dziewcząt, dzieci, które stawały się powoli dorosłymi. Pierwsze miłości, wzdychania przy muzyce Santany – Europa czy the Rolling Stones – Angie na wieczorku w szkole. Tam, zapach wiosny i rodzącej się płciowości wirował w głowie. Niby dorastający a jednak dzieci szły dalej w swej wędrówce życia.

Po czterdziestu latach postanowili się spotkać, ci piętnastolatkowie teraz mają po 55 lat, mają swoje rodziny, dzieci, wnuki. Niektóre dziewczęta są już wdowami, niektórzy rozwiedli się, cóż normalne ludzkie zawirowania. Nie wszyscy dożyli, dwie osoby zmarły, trzy nie mogły być na spotkaniu. Dwudziestka  absolwentów spotyka się po tak długim czasie i pytania- wiesz kto ja jestem, nie , a ty też nie i śmiech… Powoli jednak, wracają wspomnienia, dopytujemy, wypatrujemy, a tak ty to jesteś… Kilkunastu nauczycieli, którzy niewiele się zmienili, chociaż… przygląda się tej grupce, która próbuje odnaleźć znajome rysy twarzy w postarzałych skroniach. W końcu wychowawca bierze do ręki przygotowany dziennik obecności i wyczytuje a każdy z uczniów odpowiada np. jestem i   opowiada jak się jego losy toczyły przez te 40 lat.

Uczyłem się tam i tam, mam żonę, męża lub też nie, mam tyle i tyle dzieci, lub nie i wnuczęta. Historia przemian ludzkich w czasach, gdy tak wiele się działo, zmienił się ustrój polityczny, zmieniło się w błyskawicznym tempie otoczenie wokół nas oraz wymagania wobec wszystkich. Wspominaliśmy czasy, gdy rolnicy orali pola w konia a dziś wielkie maszyny i kombajny. Czasy, gdy jeździliśmy do szkoły starym Sanem, a dziś młodzież (nasze dzieci, wnuki) ma swoje samochody. Czas płynie, jak wspomniał klasyk Panta Rhei (wszystko płynie) zakrzyknął Heraklit z Efezu i widzieliśmy to na swoich twarzach, postawach, sylwetkach.

Znalezione obrazy dla zapytania kasyno świecie

Czas na spotkaniu niespodziewanie szybko mijał, choć spotkanie było w dużej mierze improwizacją ad hoc, jednak w oddali czuliśmy pewną harmonię, każdy z każdym chciał rozmawiać, każdy chciał dowiedzieć się jak najwięcej o drugim, nie dlatego aby plotkować, ale aby może doradzić, może współczuć, może pomóc… Spotkanie powoli się kończyło i wzrastał niedosyt, spotkajmy się jeszcze, może za pięć lat? A może co roku, kto chce spontanem w Chełmnie na rynku, połazimy, pójdziemy na piwko, na lody…

Tak, jestem mile zaskoczony, myślę o tym spotkaniu, choć przed nim miałem mieszane uczucia. To nasza historia, taka dotykalna, taka prawdziwa. Czuliśmy podobnie, żyliśmy podobnymi sprawami i zmagaliśmy się z podobnymi problemami. Tak, odkryliśmy jak wiele nas łączy, jak wiele te więzy znaczą dziś dla każdego z nas. Jesteśmy przyjaciółmi mimo upływu czasu, pomimo różnic, jakie w życiu pomiędzy nami wystąpiły. To nie ma znaczenia, znaczenie mamy my, rocznik 1961.

Wasz Kazik J. 

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code