Twoje Litery

 

Kiedy czytam Twoje słowa , przywołuję wewnętrzną siłę , a z
każdą twą literą znaczę swoje serce.

 Rozpoznaję Cię ,
kładę swoje wnętrze na ciebie . Sam staje się częścią twego tekstu. Wchodzę do
odczuwania Twojego  świata dołączając do
Ciebie – autora blogu, listu, czegoś co do mnie piszesz  i dotykam 
tego samego duchowego miejsca, w którym Tyś  pisał każdą literę .

Bóg dał nam litery jak naczynia w których nosimy siebie
innym nawet siebie nie dotykając.

To dzięki tym maleńkim znaczkom – literką,  mogę być z Tobą jeśli tylko zechcesz do nas  pisać.

Będę się przechadzał po twoim tekście jak po ogrodzie twoich
zachowań , smakował twoje emocje, będę cię czuł wewnętrznie tak jak dotknięcie
wiatru na moim policzku kiedy siedziałem na ławce ojców a wiatr jak anioł
pański przechadzał się po naszym obliczu.

Czasami piszę za dużo i światło leje się strumieniem na
ziemię tak obficie  że przemienia się w
rwące potoki zwykłej wody , której nikt nie przeczytał.

Moje słowa do ciebie człowieku , wylewane każdego dnia nikt
nie czyta. Nikt nie widzi, nie rozpoznaje. Zmarnowane, spadają na ziemię i
zamieniają się w deszcz. Nie czytane litery boże zamieniają się w deszcz, wiatr
który uderza gwałtownie , kataklizm który jest wołaniem, skowytem, moim bólem
wyrażonym w naturze.

W samych literkach które do mnie piszesz w samym
symbolu  , w samej Jodce albo kresce tak
naprawdę nie kryje się jakaś siła, której bym nie miał. Sama litera którą do
siebie piszemy nie jest święta, staje się święta jeśli ją wzajemnie czytamy.
Jeśli Twoja litera dociera do mnie staje się przez to życiem, ożywa. Nie
zamienia się w coś naturalnego, nie przybiera formy deszczu albo innego
zjawiska przyrodniczego. Jest emocją którą od ciebie dostaję w darze i
przyjmuję odwzajemniając Ci siebie.

To tak jak byś rzuciła ogień na ziemię w postaci litery a
ona spadając znalazła we mnie naczynie które ją ugości. Jeśli nie znajdzie we
mnie miejsca Twoje słowo , przybierze inną postać i opadnie na ziemię jak
bezużyteczne nasienie. Jak zarodek życia którego nikt nie chciał na tym
świecie.

W samym gryzmoleniu nie ma nic. Nie ma siły w znaczku który
stawiam na ekranie monitora albo wydruku na kartce papieru. Ta siła rodzi się w
nas. Wtedy kiedy rozchylam powieki i ta twoja literka wędruje w mój krwiobieg
poprzez siatkówkę oka i dalej i dalej w bezkresne zakamarki mojej duszy, ducha
i ciała.

Biorę twoje  literki i
buduję z niech obraz , cechę twojego przesłania, formuje w sobie ciebie i słowo
ciałem się staje…

Jak w klockach lego tworzę dla ciebie odpowiedź, buduję
kolejność swoich działań, swoich zdań wewnętrznych które się do ciebie zrywają
do lotu… podyktowany Twoim listem wystukuję się dla ciebie.

„Piszesz tak dużo a tak mało czyta cię prawdziwie, tak
prawdziwie jak ja…

Bo oni cię nie czytają całym sobą . Bo oni nie wiedzą jak
się czyta listy od ciebie”.

Idę do ciebie drogą zbudowaną z liter od Alef do Tav, drogą
którą kiedyś nas nauczono w Edenie.

Obdarowany twoim światłem, twoim listem, twoją literą ,
twoim punktem kładę to Ciebie w swoim ciemnym ego jak białą plamkę w mroku ,
jak iskierkę radości w pochmurny jesienny dzień.

Kładziesz na mnie wzory, kolory , ożywiasz mnie swoim słowem
jak drzewo które jesienią oblane blaskiem topi się w nim a nie umiera…

„Kłosze się we mnie twe słowo” . Jak snop światła.

 

„Aharon bez światła”. Post Tehilim trwa 
od 2 października do 24 grudnia 2010
 

 

www.youtube.com/watch

 

 

5 Comments

  1. art

    Bardzo się cieszę na twój

    Bardzo się cieszę na twój list do mnie . Taki krótki ale miły. Dziękuje Ci kimkolwiek jesteś quqzar.

    Dziękuję również za te linki za które pociągałem jakieś dziesięć lat temu. Taoizm też piękny. Jednakże moja inspiracja jest inna . Jana od krzyża poznałem dobre parę lat temu coś też koło dziesięć temu. Taka gruba księga w której widać było drogę na górę Karmel. Były tam nawet ręczne rysunki owego doktora Kościoła. 

    Jednak to też mnie nie zatrzymało na długo. Bo ja quqzar ciągle w drodze.

    Myślę że inspiracja płynie ze spotkania drugiego człowieka. Bez spotkania z innym nie moge pisać. Gaśnie światło i robi się coraz ciemniej wokoło. "Czasami ludzie wyciągają wszystko co mogę doświadczać a czasami coś mi jeszcze zostaje na dłoni". Jeśli miałbym podpowiedzieć jak piszę …to ono opiera się na zupełnej nieświadomości. Najlepsze jest to że po napisaniu sam czytam to co napisałem jakbym to nie ja pisał. Wyobraź sobie kogoś kto siada do pisania , pisze coś a po napisaniu dopiero to czyta i kiwa ze zdziwienia na to co napisał…tak właśnie jest ze mną. bardzo często mam już tego dość. Czuję się zmęczony . Ludzie do których przychodzi mi pisać czasami coś dotyka. Czegoś doświadczają. To jest jak olejek albo flakon z perfumami który się rozlewa podczas pisania a ja idę za tą wonią….i piszę do człowieka. 

    Czasami piszę za dużo , zbyt osobiście i wtedy dzieje się coś nadzwyczajnego coś od czego uciekam. 

    Nie chcę by ktokolwiek cierpiał przeze mnie. Moje pisanie rani. Nie żeby czyniło coś złego ale rani kiedy przestaję pisać. Kiedy pokazuję swój świat a później zasłaniam się milczeniem…to wtedy ten ktoś woła …

    – najpierw pokazujesz mi swój świat …wciągasz mnie w mistyczne przeżycie a później się oddalasz pozostawiając mnie w mroku.!..zazwyczaj taki ktoś cierpi rozstanie bo nie może się ze mną spotkać. Bardzo tego chce i ja tego chcę ale ja nie mogę przekroczyć pewnego progu, pewnej granicy . Choć bardzo bym tego chciał. To czasem powoduje że zamieniam się w milczenie. Chcę wtedy być sam. Do nikogo nie pisać i więcej się nie otwierać przed kimkolwiek. Cenię ludzi którzy znają się na pauzie. Wiedzą kiedy musimy po prostu  odpocząć od siebie  i szanują ciszę.

     Wolę nie pisać tego światła które oślepiło mnie w 2007 roku miłością. I to się za  mną ciągnie jak woń. Jak tylko odkrywam ranę mojego serca coś się dzieje z tym do kogo piszę. Nie chcę pisać za dużo tutaj. Nie chcę już pisać do nikogo . Ja ranię ludzi swoim pisaniem. Czasami wolę już pisać jak Hipis. Być błaznem i zrobić z siebie karykaturę aby nikt nigdy nie spytał mnie wyżej niż w Malkuth.

    A tajemnica jest napisana na koszulce w czerwieni . Tam na plecach tego dziecka z mojej fotografii ( no tej na blogu mym) widać dziesięć cyfr które co prawda nie są połączone ze sobą w sposób właściwy ale do tego zmierzamy ….grając co prawda w klasy. Bo to są klasy. 

    Można posłużyć się wiedzą aby to wszystko opisać co się doznaje w każdej klasie i przedstawić jak moi bracia Żydzi za pomocą drzewa życia. 

    Można opowiedzieć o sefirotach – klasach ,  ale to już nie jest na jeden list ale coś co pisze się całym sobą całe życie a i to czasami nie wystarcza …zazwyczaj dopiero po śmierci dowiadujemy się bowiem wszystkiego twarzą w twarz z tym który to drzewo do życia  powołał…

    PS.

    Serofity są ponumerowane od 1 do 10, a drogi mistyczne od 11 do 32 i początkowo symbolizowały dziesięć cyfr i dwadzieścia dwie litery alfabetu hebrajskiego, które w sumie mogą opisać cały wszechświat. Drzewo Życia przedstawia również kolejne emanacje boskie, z których dziesiąta jest naszym materialnym światem, a pozostałe to światy wyższe, stopniowo coraz bliższe nierozpoznawalnego Boga…ale już kończę ten wpis bo to nie możliwe do wytłumaczenia. 

    Mówią że można rozumem dotknąć drzewa życia i znając plan odnaleźć drogę po której wędruje światło z nieba jak aniołowie. Mówi się że kto przeczyta drzewo życia może doświadczyć na ziemi tego czego oko ludzkie nigdy nie doświadczy. To tak jak wejście do świątyni . No do namiotu zgromadzenia . Tego na pustyni. Jeśli wejdziesz tam niepowołany ….ślepniesz .

    Aharon* 

    Jak ktoś do mnie pisze to ja nie mogę się temu oprzeć. Ja jestem niejako przymuszony pisać. I naprawdę czasami jestem tym zmęczony…

    Może uda mi się coś w przyszłym tygodniu pociągnąć dalej o Twojej literze i Tych których tu poznaję…

    Czekam jednak na Jaszar,  która się opóźnia…

     

    Więc reasumując…to nie Jan od Krzyża był inspiracją …choć i on jest zapisany na tablicy mojego serca…

    Pa pa …

    Już żałuję że to napisałem …

    Proszę traktuj te słowa jak wybujałą fantazję . Lubię trzeźwe umysły . Boję się szaleństwa którego tak pełno w dzisiejszym świecie który według czysto ludzkich odczuć …zupełnie zwariował…

    Świat oszalał i naprawdę ciężko się w nim po ludzku dogadać. Za dużo w nim szumu. Na facebooku to zupełnie sobie nie radzę. Szum okropny…Nawet już tam nic nie piszę…uciekłem z tamtąd. Nie powiem żeby mnie nie ciągnęło ale mnie to męczy….męczą mnie szumy….ludzie szumią…wydają takie dziwne dźwięki emocjonalne które męczą . One nie są słyszalne na poziomie słuchu ale na zupełnie innym poziomie. No ale już musze iść…to taki okres w którym chcę odpocząć…

    Ludzie wydają szumy , troszkę jak telewizory które straciły zasięg antenowy…no wiesz jak wyłączysz telewizor to on tak szumi i ma takie kropeczki czarne i białe ….tak to słyszę jak byłem na Facebooku…oni się tam przekrzykują i z tego jest szum….

     

    dobranoc mój przyjacielu…

    a+

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  2. quqzar

    Dziękuję Ci

    Dziękuję Ci za Twoją odpowiedź. Nie przejmuj się krzykiem ludzkości… on był taki zawsze. Spoglądaj w dusze każdego napotkanego człowieka z osobna. Spróbuj zakochać się w ciszy. Nie walcz w swoim wnętrzu z niczym, może tak odkryjesz  więcej światła…

    Trzymam kciuki za Ciebie. Potrzymaj je od czasu do czasu za mnie

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  3. art

    JADziękuję

    Głos  napełnia po brzegi naczynia mej  duszy. 

    "Głos bierze sobie za żonę Milczenie. 

    Siadają na przeciwko siebie".

    Między nimi stary wiejski stół.

    Bochen chleba , trochę kruszyn , kielich wina,

    Stara chata. 

     

     

    Pyta Głos.

     

    Głos zbliża się do milczenia. 

    Zapada noc. 

    Stare łoże  skrzypiące i mięciutka pierzyna

    zapadają w sen.

    Śnią im się dzieci. 

    Rano kiedy się budzą ze snu Głos nie może nic powiedzieć

    podchodzi do lustra i patrzy w swoją twarz. Próbuje mówić ale nic nie może powiedzieć.

    Natomiast jego żona otwiera usta i mówi …

    Dziękuje Ci za to, że oddałeś mi swój głos…

    dziękuję Ci za to, że mogłam znów wydać na świat blask Twej  natury.

     

     

    Głos  siada w progu domu i milczy podczas gdy jego żona milczenie otwiera okno swego wiejskiego domu i śpiewa radośnie pieśni dla swoich małych przyjeziornych  słuchów. 

     

    Oddałem Ci swoje światło myśli Głos… 

    Oddałem Ci swój dar …nie mogłem znieść twojego milczenia moja umiłowana …

     

    Więc?

     

     

     

     

    Do zobaczeni a+ ….

    Aharon "sztuka dla Milczenia" 2010 

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code