O tym, jak władze publiczne tolerancję promują

Miasto średniej wielkości, we wschodniej Polsce, adminsitracyjnie, to już Podlasie, historycznie północno-wschodni skrawek Mazowsza. Imponująca gotycka katedra z XVI w., kościół i klasztor kapucynów, klasztor sióstr benedyktynek, kilkanaście klasycystycznych kamienic w centrum, nowocześnie zaaranżowany deptak, kilka nastrojowych zaułków, a to wszystko na malowniczej skaprie nad Narwią, która od wschodniej strony  przypomina nawet nieco Sandomierz z widocznymi już z daleka urokliwymi kamieniczkami, wieżami kościołów, budynkami klasztornymi.  

Kilka dobrych lat temu w mieście pojawił się ośrodek dla uchodźców. Z początku społeczność lokalna przyjaźnie przyjęła uchodźców głównie z Kaukazu. Pierwsze rysy na tym harmonijnym wizerunku pojawiły się już jednak w roku ubiegłym, kiedy to dwóch miejscowych osiłków dotkliwie pobiło dwie czeczeńskie kobiety, gdzieś w pobliżu centrum, w biały dzień. Z pomocą kobietom przyszło dwóch młodych mieszkańców Łomży, wezwali policję, udzieli pierwszej pomocy. Sprawą zainteresowały się media ogólnopolskie, z "Gazetą Wyborczą" na czele, pojawili się dziennikarze radiowi, telewizyjni, prasowi. A że większość polskich mediów prowadzi własną politykę, to i uszczknąć coś z tej sytuacji mogły i dla siebie, bo jak się okazało jeszcze przed tym haniebnym wydarzeniem z apelem o przeniesienia ośrodka wystąpił poseł PiS. Można więc było coś na tym zdarzeniu politycznie ugrać. Związek przyczynowo-skutkowy był prosty – poseł domaga się zamknięcia ośrodka, podgrzewa nastroje, aż wreszcie dochodzi do aktów przemocy. Później sprawa ucichła, jak się okazało nie na długo. Na portalu you tube kilka miesięcy temu pojawiają się filmiki nagrywane amatorską kamerą przedstawiające w kłamliwym świetle społeczność uchodźczą w Łomży i w Białymstoku. Kilka czy może nawet kilkanaście nagannych przypakdów zostało uogólnionych i rozciągniętych na całą grupę. Kilkoro uchodźców i kilka organizacji wystąpiło do prokuratury z wnioskiem o ściganie przestępstwa znieważenia i nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym. A nieco wcześniej jeszcze w autobusach i w miejscach publicznych pojawiły się nalepki z napisem w języku rosyjskim "My was zdies nie hotim" i ze zdjęciem, na którym widniały przekreślone sylwetki dwóch osób o kaukaskiej powierzchowności. Młody mężczyzna rozpowszechniający je został dość szybko zatrzymany przez policję i ukarany przez sąd. Były także wrogie napisy na murach, ale nie sposób nie odnotować też zjawisk pozytywnych – spora część mieszkańców Łomży podpisała listę sprzeciwu wobec likwidacji ośrodka w mieście. Poseł Kołakowski domagający się przeniesienia ośrodka zaczął natomiast przekonująco tłumaczyć, że kieruje się troską o integrację uchodźców. I częsciowo racji nie sposób mu nie przyznać, bo w Łomży i o pracę trudno, i nie jest to jakiś znaczący ośrodek akademicki, kulturowy, więc rzeczywiście prawdziwa ingtegracja nie jest tu rzeczą prostą. Choć może jednak mimo tych trudności warto się postarać? 

Już się wydawało, że owe przypadki niechęci, czy nawet jawnej wrogości, to domena jakiejś grupki miejscowych troglodytów, aż wreszcie wypłynęła sprawa organizacji imprezy edukacyjno-kulturalnej w Łomży i w Białymstoku prezentującej kulturę narodów Kaukazu. Początkowo władze samorządowe wyraziły zgodę na orgnizację uroczystości na Starym Rynku. Impreza miała być skierowana przede wszystkim do mieszkańców Łomży, stwarzając im możliwość zapoznania się z kulturą uchodźców z Czeczenii, Dagestanu, Inguszetii, oraz imigrantów z Gruzji. W namiotach miały być serwowane potrawy kuchni kaukaskiej, czytane bajki, podania, legendy, na scenie prezentowane tańce kaukaskie. Słowem miał być to czas i miejsce na spotkanie społeczności lokalnej z nowymi mieszkańcami miasta. Ale w ostatniej chwili władze decyzję zmieniły, i oznajmiły, iż uroczystości na Starym Rynku się nie odbędą, a w zamian zaproponowały szkołę podstawową na obrzeżach miasta, gdzie z pewnością pies z kulawą nogą, by nie zajrzał. Wypowiedziały także umowę najmu pomieszczeń organizacji, nieodpłatnie udzielalającej wsparcia uchodźcom.

Teraz temat znowu podjęły lokalne media, lada dzień zapewne napłyną do miasta dziennikarze ogólnopolskich mediów, na pierwszych stronach gazet pojawią się pełne oburzenia artkuły, potępiające komentarze reporterów w radiu, w TV, w prime time. Znowu zaczną się rozważania czy Łomża jest ksenofobicznym miastem. Znowu będzie można zupełnie serio oznajmiac wszem i wobec, jakie to ciemne masy zamieszkują wschodnią Polskę, matecznik PiS. Swoją drogą nie wiem, jaki elektorat w Łomży dominuje, ale to nie w tym rzecz. Nie ma w Poslce miast ksenofobicznych, tak jak nie ma Polski jasnej i ciemnej. W tym przypadku jest tylko grupa urzędników, którzy ustawili się w jednym szeregu z miejscowymi troglodytami. Podobno pod listą zawierającą żądanie zamknięcia ośrodka  w Łomży podpisało się około 700 osób. Czy jest to dużo, jak na 64-tysięczne miasto? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Wstydzić się powinna jedynia ta grupka i urzędnicy magistratu. Rzeczą natomiast całkowicie naganną jest, że brakiem zozumienia wkyazują się ludzie, któzy zostali powołani do roli służebnej wobec mieszkańców danje miejscowości. A w tym przypadku mieszkańcami są zarówno Polacy, jak i Czeczeni, Ingusze, Dagestańczycy, Gruzini, czy Kurdowie. Urzędnik administracji publicznej reprezentujący Państwo Polskie, nawet jeśli prywatnie ulega uprzedzeniom, negatywnym stereotypom, nie ma prawa ich okazywać przy wykonywaniu swoich obowiązków.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code