Rozważanie na III Niedzielę Zwykłą, rok C
Jedność według św. Pawła
Wpierw zastanówmy się, dlaczego dla św. Pawła sprawa jedności chrześcijan jest tak ważna. Apostoł Paweł uważa, że jedność chrześcijan wypływa wprost z jedności i jedyności samego Chrystusa. Według niego Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, w którym każdy z członków ma swoje unikalne powołanie i jest organicznie złączony z całą wspólnotą wiernych. Tę jedność Kościoła gwarantuje obecność w każdym z nas jednego Ducha Świętego, Ducha miłości, który udziela nam się poprzez chrzest i potem przez łaskę samoudzielającego się Boga.
Myślę, że można rozwinąć myśl Pawła i nie ograniczać się wyłącznie do jedności chrześcijan, ale poszerzyć ją do jedności całej rodziny ludzkiej. Zasadnicza jedność ludzkości zakorzeniona jest w dwóch fundamentalnych wydarzeniach: Stworzeniu i Odkupieniu. Każdy człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a jednocześnie łaska zbawienia Chrystusa jest darem dla każdego człowieka, i również nieochrzczeni żyją, choćby nieświadomie, w organicznej nadprzyrodzonej więzi z Bogiem, fundamentem każdego istnienia.
O jaki rodzaj jedności chodzi świętemu Pawłowi? Czy ta jedność ma być unifikacją niepowtarzalnych osób? Czy mamy przemocy zmuszać innych do bycia takimi jak my? Nie. Warunkiem sensownej jedności katolików, chrześcijan i całej rodziny ludzkiej jest prawda o zasadniczej unikalności każdego człowieka i komplementarnym pluralizmie powołań. Kościelna jedność ma o tyle sens, o ile „każdy z członków ciała” darzy szacunkiem innych właśnie w ich odmienności i przejawia empatię wobec cierpień i radości członków całej wspólnoty: płacze, gdy inni płaczą, weseli się, gdy inni się radują. Poprzez wierność prawdzie i szacunek do odmienności innych wyraża się nasza wolność i miłość wobec poszczególnych osób i całej wspólnoty. Czym bardziej jesteśmy jednością, tym bardziej obecny jest w nas Chrystus, zarówno w jednostkach, jak i wspólnocie, a my sami stajemy się czytelniejszym znakiem dla świata miłości i jedyności Boga. W sensie negatywnym źródłem braku jedności jest grzech, czyli moralne zło człowieka i wspólnot. Ale grzech nie jest źródłem pluralizmu: to ważne rozróżnienie. Czyli możemy się różnić i pozostawać w jedności. Odpowiedzią na grzech rodzący rozbicie jest dążenia do świętości, które umożliwia jedność.
Blaski i cienie katolickiego pluralizmu
Z doświadczanie wiemy, że natrafiamy na rozliczne trudności na drodze do jedności katolickiej, chrześcijańskiej i ogólnoludzkiej. Nieraz te trudności wydaja się niepokonalne. Wymienię kilka przyczyn tych trudności, z których każda ma swoje zasadnicze źródło w pluralizmie Kościoła, chrześcijaństwa i całej rodziny ludzkiej.
Pluralizm w Kościele katolickim, również w Polsce jest faktem. Niektórych ten fakt gorszy i boli, dla innych jest czymś naturalnym i dobrym. Ci, których pluralizm w Kościele gorszy, pragną de facto unieważnić unikalność poszczególnych osób i powołań, więc chętnie udzielają swej zgody i zachęty dla wszelkich form kościelnego przymusu, a nawet represji. Powiem wprost: katolicy, których gorszy pluralizm w Kościele, nie ufają sile miłości, nie mają szacunku dla wolności własnej i innych osób oraz unikalności ludzkich powołań. Taka postawa nie buduje dobrej jedności ani w Kościele katolickim, ani tym bardziej wśród wszystkich chrześcijan i całej rodziny ludzkiej. Wypływa ona z lęków, ograniczeń intelektualnych i emocjonalnych, powierzchowności życia duchowego i instrumentalizacji religii do funkcji politycznych i psychologicznych.
Najbardziej owocnie jedności Kościoła służą ci, którzy swoją tożsamość czerpią z modlitwy i sakramentów, zwłaszcza Eucharystii, mają szacunek dla wolności i wyborów innych, potrafią dostrzegać i uznawać komplementarność powołań i są otwarci na obecność Ducha Świętego również poza granicami widzialnego Kościoła. Najtrudniejszym chyba elementem postawy tej grupy katolików jest jej stosunek, zwykle krytyczny, wobec hierarchii Kościoła i grzechów katolickiej wspólnoty.
Przy okazji refleksji nad jednością Kościoła trzeba jednak wyraźnie powiedzieć: gwarantami katolickiej jedności są właśnie biskupi i kościelni przełożeni, na czele z Papieżem. To hierarchia Kościoła zapewnia wierność w przechowywaniu depozytu katolickiej wiary i obiektywną owocność sakramentów świętych: źródła istnienia i jedności Kościoła oraz życia duchowego wiernych. Biskupom i kościelnym przełożonym oraz szeregowym duchownym należy się szczególny szacunek i miłość wynikające właśnie ze względu na ich ogromną rolę w zachowaniu trwałości i jedności Kościoła. Ich błędy, nieraz okropne, nie powinny nigdy przesłaniać zasadniczej prawdy o wyjątkowym znaczeniu powołania duchownych i przełożonych w Kościele katolickim. Nasza krytyka i polemika wobec konkretnych patologii i ograniczeń kościelnej hierarchii zawsze powinna mieć na względzie to, aby pomóc jej w lepszej posłudze jedności Kościoła. Naczelną zasadą tej krytyki powinna być: prawda w miłości.
Natomiast osoby świeckie mają prawo oczekiwać, że ich wrażliwość religijna i moralna oraz egzystencjalny kontekst wiary będzie lepiej słyszalny i rozumiany w Kościele. Powołanie świeckich w Kościele w dzisiejszych czasach szybkiej sekularyzacji nabiera szczególnej wagi: trzeba pozwolić obecnie na dużo większe ryzyko wolności i twórczości, nonkonformizmu i inicjatyw osób świeckich, bo są oni jakby „bliżej świata” i uczą Kościół rozumienia współczesnego człowieka i docierania do niego z Ewangelią.
Dostrzec pozytywną rolę konfliktów w Kościele
Konflikty i napięcia wewnątrzkościelne zasadniczo są czymś pozytywnym. Według współczesnych nauk humanistycznych: funkcją konfliktu jest dostarczanie członkom społeczności nowej wiedzy o wyzwaniach, jakie przed nimi stoją. Dopiero konflikt pozwala dostrzec, nieraz boleśnie, rodzące się nowe pragnienia, postawy mentalne, zranienia, interesy, itp. Konflikt jest naturalnym sposobem urzeczywistniania się zasadniczo pluralistycznej rzeczywistości ludzkiej. Konflikt staje się destrukcyjny, jeśli odmawiamy ludziom o innych poglądach całkowicie racji, odwracamy się od nich tyłem, a najchętniej chcielibyśmy, ani zniknęli z powierzchni planety, choćby symbolicznie.
W Kościele katolickim konflikt staje się destrukcyjny, gdy jakiejś grupie ludzi odmawiamy prawa do bycia katolikami, bo nie spełniają oni wymyślonych przez nas oczekiwań odnośnie katolickiej tożsamości. Drugim źródłem destruktywności konfliktu może być odmowa uznawania i szacunku dla kościelnej hierarchii, ze względu na jej błędy, grzechy i zaniechania. Obie te postawy nie służą jedności Kościoła i – choć psychologicznie zrozumiałe – są zasadniczo sprzeczne z duchem katolicyzmu. Natomiast dobrze przeżywany konflikt, który szuka jedności w pluralizmie postaw, jest ważnym znakiem uobecniania się Ducha Świętego w sercach wiernych i w całym Kościele. Konflikt oznacza tutaj szukanie nowych twórczych dróg życia i głoszenia Ewangelii w Kościele i poprzez Kościół.
Wobec innych wyznań chrześcijańskich
Katolicka jedność z natury powinna być otwarta na jedność wszystkich chrześcijan. Fundamentem chrześcijańskiej jedności jest łącząca nas wiara w Trójcę Boskich Osób i Biblię. Łączy nas dużo więcej niż dzieli. Każdy chrześcijanin może być pewien, że jeśli będzie żył zgodnie ze swym sumieniem i nakazami własnej wspólnoty wyznaniowej, może mieć nadzieję na życie wieczne. Nie każdy musi być katolikiem czy ewangelikiem, aby owocnie przeżywać swoje życie i osiągnąć zbawienie. Owszem, członkowie każdego z chrześcijańskich wyznań są przekonani, że właśnie ich wyznanie jest szczególnie uprzywilejowaną drogą do Chrystusa i z tej racji mają prawo, a nawet obowiązek zachęcać innych do przyjrzenia się tej drodze i pójścia nią. Oferta przystąpienia do określonej wspólnoty chrześcijańskiej zawsze jednak powinna być czyniona w duchu szacunku, prawdy i dialogu z innymi. Wykluczony jest jakikolwiek podstęp, manipulacja, choćby w „dobrej sprawie”.
Naszym siostrom i braciom z innych wyznań chrześcijańskich należy się szczególny szacunek i miłość. Jako katolicy powinniśmy zwłaszcza pamiętać o naszych historycznych winach wobec protestantów i prawosławnych, przepraszać ich za nie i wybaczać krzywdy wyrządzone przez nich nam. Warunkiem owocności dialogu ekumenicznego jest wzajemny szacunek, otwartość na prawdę, modlitwa, wspólna aktywność w posłudze bliźnim i głoszeniu Słowa Bożego. W Polsce, gdzie katolicy stanowią zdecydowaną większość wśród chrześcijan, w sposób szczególny trzeba pamiętać o szacunku wobec mniejszych kościołów i wspólnot chrześcijańskich oraz ich wyznawców.
Jedność całej ludzkiej rodziny
Katolicka i chrześcijańska jedność byłaby ułomna bez dążenia do jedności całej rodziny ludzkiej. Powiem tak: czym szerzej potrafimy otworzyć nasze serca i ramiona na obecność innych: żydów, mahometan, buddystów, hindusów, agnostyków, niewierzącyh i innych, tym wyraźniej uobecnia się w nas Duch Boży, ten sam Duch, o którym mówił Jezus w dzisiejszej Ewangelii:
Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana.
Liczne doświadczenia historyczne i współczesne pokazują, że szukanie zrozumienia i jedności z wyznawcami innych religii oraz niewierzącymi jest szalenie trudne, a niekiedy wydaje się wręcz niemożliwe. Po obu stronach natrafiamy nierzadko na mur wrogości i złej woli, pragnienie marginalizacji, a nawet likwidacji grup, które różnią się od nas. Rodzą się dramatyczne pytania: jak rozmawiać z tym, którzy nie chcą z nami rozmawiać? Jak okazywać szacunek i miłość tym, którzy dążą do eliminacji chrześcijańskich wartości z życia publicznego, a niekiedy eliminacji samych chrześcijan? W tych ekstremalnych sytuacjach konfliktowego, a nawet wrogiego, pluralizmu powinniśmy pamiętać o zaleceniu Jezusa: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was prześladują”. To jest trudne i prawie niemożliwe, ale innej drogi nie ma.
W sensie pozytywnym tam, gdzie możliwy jest dialog, trzeba wychodzić od wspólnych dla każdego człowieka doświadczeń egzystencjalnych: miłości, cierpienia, trosk, radości, kontemplacji, pracy, rozrywki, lęku, piękna, itp. Wierzymy, że każdy człowiek, nawet najbardziej odmienny od nas, jest dzieckiem tego samego Boga i jest do Niego podobny. Dużo więcej nas, ludzi, łączy niż dzieli. Sprawdzianem autentyzmu katolickiej i chrześcijańskiej wiary jest to, na ile umożliwia ona swym konkretnym wyznawcom dostrzegać i ukochać obecność Boga w każdym człowieku, kulturze i religii.
W Polsce szczególnym wyzwaniem dla katolików jest pamięć o tym, że wielu ochrzczonych czuje się zranionych i dominowanych przez Kościół oraz jego wyznawców. Szukając jedności, trzeba te zranienia ogarnąć empatią i zrozumieniem, tworzyć warunki sprzyjające ufnej i szczerej rozmowie. Mieć w sobie tyle wolności i miłości, by z tolerancją i szacunkiem odnosić się do ich nierzadko ostrej krytyki Kościoła i katolicyzmu, a także szczególną wrażliwość na grzechy i słabości naszej wspólnoty.
Osobista integralność fundamentem jedności
Na koniec: fundamentem realizmu i owocności naszych dążeń do jedności w wymiarze katolickim, chrześcijańskim i całej rodziny ludzkiej jest osobista integralność, zakorzeniona w Bogu. Ci, którzy są wewnętrznie rozbici, niespójni, rozproszeni, niekonsekwentni, nie są zdolni do służenia jedności wspólnot. Dlatego pierwszym realistycznym krokiem chrześcijan w dążeniu do jedności z innymi powinna być troska o integrację własnej osoby i życia w oparciu o głęboką osobistą przyjaźń z Jezusem oraz miłość i szacunek wobec drugich. Dla katolików najważniejszym źródłem osobistej i kościelnej jedności jest wspólnie sprawowana Eucharystia. Podczas Mszy świętej najgłębiej i najpełniej doświadczamy naszej jedności z Bogiem Trójjedynym, całą wspólnotą Kościoła i rodziny ludzkiej, z żywymi i zmarłymi. Dla mnie osobiście właśnie wspólnotowa Eucharystia jest momentem szczególnego przeżywania kościelnej jedności z Bogiem, sobą i bardzo różnymi ludźmi.
W praktyce jednak sama Eucharystia nie wystarczy, by służyć jedności. Głęboka osobista modlitwa i medytacja Słowa Bożego pozwala łasce organicznie integrować się, czyli „żyć w Jezusie” i Jego Ewangelią. Sprawdzianem, niejako przedłużeniem owocności życia sakramentalnego i modlitewnego są nasze relacje z bliźnimi: czy potrafimy ich realnie kochać, szanować, służyć im, być z nimi, słuchać ich, wspierać i rozmawiać, modlić się z nimi i za nich. Założyciel Arki – ruchu wspólnot, gdzie wspólnie żyją niepełnosprawni umysłowo i sprawni – Jean Vanier powiedział gdzieś: „Ten kto mówi, że kocha wspólnotę, niszczy ją, a ten, kto kocha konkretnego człowieka, buduje wspólnotę”. Co czynię, by służyć ubogim i cierpiącym? Jak dążę do uwalniania innych z więzienia, nałogów i desperacji? Czy potrafię dawać coś z siebie innym „za darmo”, bez pragnienia wdzięczności i rewanżu? Takie pytania stawia dziś przed nami Chrystus, który jest obecny w swoim ciele, czyli naszych nierzadko obolałych i poobijanych siostrach i braciach. Osobistej integracji służy też głęboki dialog ze sobą, również własną nieświadomością, humanistyczna refleksja, kontemplacja przyrody i sztuki, międzyludzkiej przyjaźnie, dobra miłość erotyczna i platoniczna.
Ostatecznie, jedność osobista, kościelna, chrześcijańska i całej rodziny ludzkiej zakorzenia się w osobie Chrystusa: czym głębiej jesteśmy osobiście zjednoczeni z Nim i Jego doświadczeniem wewnątrzboskiej trynitarnej miłości oraz zbawczej miłości do ludzi, tym owocniej służymy uobecnianiu Jego jedności w świecie. Trynitarna jedność Boga jest z istoty dialogiczna i taka też powinna być jedność człowieka i chrześcijanina. Dla niechrześcijan tym źródłem jedności może być inne wyobrażenia Boga czy absolutu albo po prostu życie wedle sumienia. Wierzymy, że Bóg ze swoją łaską obecny jest w każdym szczerym dążeniu do prawdy, dobra, świętości i piękna.
Jeśli Karl Rahner powiedział to słynne zdanie: że chrześcijanin XXI wieku będzie mistykiem, albo w ogóle go nie będzie, miał na myśli m.in. to, że sekularyzacja zniszczy tradycyjne struktury chrześcijańskich wspólnot, które przez wieki stanowiły społeczno-kulturowe oparcie dla wiary. Dlatego sprawą być albo nie być chrześcijańskiej wiary staje się osobiste życie duchowe, już bez oparcia lub ze słabym oparciem w strukturach społecznych. W kontekście jedności chrześcijańskiej i ludzkiej, rodząca się nowa mistyka chrześcijan, którzy mają przetrwać sekularyzacyjny potop, jest olbrzymia szansą. Dlaczego? Dotychczasowe struktury społeczne i kościelne zanadto oparte na przemocy, ekonomi i władzy konserwowały izolowane tożsamości grup wyznaniowych, wikłając je w destruktywne konflikty z innym, uniemożliwiały de facto owocny dialog jedności. Współczesny sekularyzacyjny rozpad struktur „chrześcijańskiej cywilizacji” pozwala oczyścić się autentyzmowi osobistej wiary i miłości chrześcijan, zakorzenić się bardziej w Chrystusie i owocniej szukać jedności ponad podziałami.
Chciałbym modlić się dzisiaj, abyśmy umieli i chcieli być świadkami jedności i obecności Chrystusa w nas, Kościele, chrześcijaństwie i całej ludzkiej rodzinie. Niech każdy tę twórczą pracę jedności zaczyna od siebie: swojego serca i życia.
Jedność wewnętrzna i postawa zewnętrzna osoby !
Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało:
A czy wszyscy stanowią?…….oczywiście, że nie ! Przecież wielu jest takich, którzy mniej lub bardziej świadomie i dobrowolnie nie szanują woli własnych rodziców, osób kochanych i bliskich, a nawet lekceważą, ignorują łaskę Boga Trójjedynego tzn. to, że już w dzieciństwie „w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało”.
A obecnie zapewne w wielu przypadkach ludzkiej podłości i nikczemności, nasz Pan ponownie wyraża swoją przychylność i wstawia się, prosi u Ojca o usprawiedliwienie i miłosierdzie – mówiąc: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.”(Łk23,34)
Ci wszyscy złoczyńcy i każdy z osobna absolutnie nie stanowią jedno Ciało, a nawet Je bezczeszczą i domagają się, aby ich traktować identycznie, tak samo, bądź podobnie. Jak tych, co usiłują stanowić jedno Ciało, bo starają się być w przyjaźni, zgodzie z Nim i w jedności z wspólnotą Jego Kościoła. Wiernymi, oddanymi i wiarygodnymi świadkami Tego, który ofiarował najświętsze Ciało i Krew za nas wszystkich.
Kontestujący, bądź oficjalnie, czy potajemnie negujący, osłabiający, a nawet zwalczający, czy rugujący jedność Jego Kościoła. Mają swoich popleczników i znajdują najczęściej orędowników wśród osób wewnętrznie skłóconych i rozbitych, choć nieraz zewnętrznie pozornie poukładanych, zintegrowanych.
Jedność wewnętrzna (duchowa) i nasza postawa zewnętrzna – ich wzajemność, zgodność, integralność są koniecznym warunkiem, także wyrazem prawdziwej i wielce pożadanej równowagi, jednocześnie opanowania i osiągniętego stopnia dojrzałości (dorosłości), w tym wielkości, doskonałości i świętości osoby.
Pożądanej wielkości, a tym bardziej świętości wg. mnie w żadnym przypadku, czy doskonałości właściwej w dowolnej dziedzinie naszego doczesnego bytowania.
Nigdy nie osiąga się natychmiast, od razu, łatwo i przyjemnie, ani samodzielnie, bez wsparcia, pomocy Boga Trójjedynego i innych osób dobrej woli.
Tu poznajemy(odkrywamy) i znajdujemy sens bycia w jedności z Bogiem Trójjedynym, oraz innymi osobami w rodzinie, czy wspónocie Jego Kościoła.
Dziękuję Panu Andrzejowi za kolejny tekst refleksyjny i inspirujący, do dialogu, a nawet być może do polemiki.
Szczęść Boże !
Napotkane dziś na Facebooku…
DEKALOG ZEN
WEDŁUG THICH NHAT HANH’A
1. Nie przywiązuj się bałwochwalczo do żadnej doktryny, teorii, czy ideologii.
– Wszystkie systemy teoretyczne są jedynie
drogowskazami; żaden nie objawia prawdy absolutnej. Unikaj ciasnego
myślenia. Ucz się nie przywiązywać do aktualnie obowiązujących
poglądów, abyś mógł zachować otwartość wobec cudzego punktu widzenia.
Prawda tkwi w życiu, nie w doktrynach. Bądź gotów uczyć się przez całe
życie, stale obserwując rzeczywistość w sobie i otaczającym cię świecie.
2. Nie zmuszaj nikogo – także dzieci – do wyznawania twoich poglądów.
– Nie posługuj się w tym celu groźbą, pieniędzmi,
propagandą ani wychowawczym autorytetem. Poprzez współczujący dialog
pomagaj innym odrzucać fanatyzm i ciasnotę poglądów.
3. Nie unikaj kontaktu z cierpieniem.
– Niech nie opuszcza cię świadomość, jak wiele
cierpienia istnieje na świecie. Staraj się docierać do cierpiących na
wszelkie możliwe sposoby: poprzez kontakty osobiste, odwiedziny,
działania na rzecz innych. Nie trzeba daleko szukać…
4. Nie gromadź bogactw ponad miarę, gdy miliony głodują.
– Nie rób ze sławy, zysku, zamożności, czy przyjemności
zmysłowych głównego celu twojego życia. Żyj prosto, dzieląc czas,
energię i dobra materialne z tymi, którzy są w potrzebie.
5. Nie podsycaj gniewu i nienawiści.
– Naucz się wykrywać i transformować złe uczucia, póki
są tylko ziarnem w twojej świadomości, zanim wykiełkują. Gdy czujesz
pierwsze oznaki nienawiści lub złości – skupiaj uwagę na oddechu, aby
postrzec i pojąć naturę tych uczuć oraz uwarunkowania osób, które je
wywołały.
6. Nie rozpraszaj się.
– Obserwuj uważnie swoje oddychanie, aby stale powracać
do tego, co się dzieje w chwili obecnej. Bądź w kontakcie ze wszystkim,
co jest cudowne, odradzające i uzdrawiające w tobie samym i wokół
ciebie. Zasiewaj w sobie ziarno radości, pokoju i zrozumienia, które
sprzyja zachodzącym w głębi twojej świadomości procesom transformacji.
7. Nie mów rzeczy niezgodnych z prawdą – ani dla osobistej korzyści, ani po to, żeby wywrzeć wrażenie na słuchaczach.
– Nie wypowiadaj słów, które wywołują konflikty i
nienawiść. Nie rozpowszechniaj niesprawdzonych wiadomości. Zawsze
wypowiadaj się uczciwie i konstruktywnie. Miej odwagę zabrać głos, gdy
dostrzegasz niesprawiedliwość, nawet wtedy, gdy może się to dla ciebie
okazać niebezpieczne.
8. Nie wykonuj takiego zawodu, którego efekty są szkodliwe dla ludzkości bądź przyrody.
– Nie inwestuj w towarzystwa i spółki pozbawiające
innych szansy na życie. Wybierz sobie zajęcie, które pomoże ci wyrazić
twą troskę o innych.
9. Nie przywłaszczaj sobie rzeczy, które powinny należeć do kogoś innego.
– Szanuj cudzą własność, jednak nie dopuszczaj, by inni
ludzie bogacili się na ludzkim cierpieniu, czy cierpieniu jakichkolwiek
istot.
10. Szanuj własne ciało i obchodź się z nim jak najlepiej.
– Gromadź energie życiowe dla realizacji swoich
ideałów. Nie podejmuj życia płciowego bez miłości i płynących z niej
zobowiązań. Wkraczając w związki seksualne bądź świadom przyszłych
cierpień, jakie możesz spowodować. Bądź w pełni świadom
odpowiedzialności związanej z powołaniem nowego istnienia. Medytuj nad
kształtem świata, do którego powołujesz nowe życie.
Otrzymać, czy osiągnąć?
Drogi Wojtku !
Zapewne wiesz , jakie jest zdanie, w kórym Pan Jezus streścił wszystkie przykazania Boże.
"Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem…, a bliźniego swego, jak siebie samego." I dodał: "Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy."
Na pytanie młodzieńca: "Co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?", Pan Jezus odpowiedział: "Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania" (Mt 19,16-17). Chyba nie miał na uwadze przykazania Zen?…….
Przypominam jedynie tym, co zbytnio fascynują się prawem stanowionym, także tymi przykazaniami formułowanymi, przez różnych ludzi, a nie zawsze wynikającymi, czy zgodnymi z Dekalogiem.
Mam nadzieję, że Dekalog chrześcijan na podobnych zasadach znajdzie się również w portalu Facebook. Najlepiej z Twoim komentarzem, ukazującym i wyjaśniającym zasadniczą różnicę między nauką i świadectwem Jezusa Chrystusa, a innych nauczycieli, czy proroków.
Ps. Ponieważ jesteś zwolennikiem współdziałania obu portali, proszę napisz co wg. Ciebie trzeba uczynić, aby medium "Tezeusz" pozostało nadal wolne (niezależne) i alternatywne, wobec mediów zbyt dyspozycyjnych , usłużnych, tj. mainstreamowych.
A ponadto nie stało się uwikłane, w zależności i organiczenia występujące powszechnie w innych mediach, a nawet upaprane ich g…….m.
Szczęść Boże !