Tygodnik "Echo Katolickie"

Nadać cierpieniu sens

Spread the love

Nadać cierpieniu sens

Agnieszka Warecka

Cierpienia nie da się uniknąć. Takie jest życie! Najważniejsze, by go nie zmarnować… Przeżywania trudności w sposób twórczy, tj. w łączności z Panem Jezusem, uczy wspólnota o nazwie Apostolstwo Chorych.

Cierpienie pani Jadwigi trudno włożyć w ramy konkretnej choroby… – Jak człowiek ma tyle lat co ja, to wie, że w nim już prawie wszystko zepsute. Serce ledwie przędzie, nerki nie działają. Aj, szkoda gadać… – macha ręką. – Do tego cukrzyca… Na insulinie niby jestem od lat, ale ostatnio lekarz mówił, że i moje nogi mu się nie podobają – podrzuca z komentarzem, iż… czas umierać.

Po chwili reflektuje się jednak i stwierdza, że „tak tylko sobie gada”, a w głębi serca godzi się z tym, co Bóg daje, bo – po pierwsze – nie ma innego wyjścia, po drugie – święci uczą, że lepiej zaznać cierpienia na ziemi, niż pokutować w czyśćcu. – Trwa listopad. Ileż ja się namodlę za tych moich zmarłych – wyznaje 80-latka.

– A jak boli tak bardzo, że nie idzie wytrzymać, wtedy patrzę na krzyż i oddaję Panu Jezusowi swoje choroby, żeby w zamian zlitował się nade mną i wszystkimi grzesznikami. Bo najważniejsze, moje dziecko, to nie zmarnować cierpienia! Dorzekanie nic nie da – od tego ból się nie zmniejszy. Lepiej cierpieć po cichu, a to, co trudne, zawierzyć Bogu, ufając, że On jeden potrafi wydobyć dobro ze zła i strachu – poucza.

W jedności z Jezusem

Rozmowa z panią Jadzią stała się pretekstem do refleksji nad umiejętnością przeżywania cierpienia w sposób twórczy. Niesienia krzyża choroby na wzór Chrystusowy uczy wspólnota o nazwie Apostolstwo Chorych (ACh).

– O przynależności do ACh decyduje przyjęcie cierpienia z poddaniem się woli Bożej – wyjaśnia ks. Wojciech Bartoszek, krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych. Jako „warunki” przyjęcia wskazuje: znoszenia cierpienia cierpliwie, po chrześcijańsku, w jedności z Panem Jezusem, który ofiarował się za nas na krzyżu i ofiaruje się w Eucharystii, a przy tym ofiarowanie cierpienia Bogu w intencji Kościoła, za zbawienie świata, ojczyznę i w intencjach Ojca Świętego.

– Chorzy, którzy z własnej woli pragną spełnić wymienione warunki, mogą zgłosić się do krajowego sekretariatu stowarzyszenia [Apostolstwo Chorych – skr. pocz. 649, 40-950 Katowice, S 105], skąd – jako dowód przyjęcia – otrzymają dyplom i krzyżyk z wygrawerowanymi słowami: „Z Chrystusem jestem przybity do krzyża” – uściśla.

Poprzez miesięcznik

Formą apostołowania stowarzyszenia jest m.in. wydawanie miesięcznika pt. „Apostolstwo Chorych”. – Wolą założyciela było, aby pismo miało kształt listu do chorych i niepełnosprawnych. Miesięcznik tworzony przez ludzi, którzy dzielą się swoim doświadczeniem cierpienia, staje się zarazem sposobem prowadzenia formacji i formą odwiedzin w domu ludzi często samotnych i opuszczonych – wyjaśnia ks. W. Bartoszek z uwagą, iż drogą dotarcia do człowieka chorego, zwłaszcza młodszego, są także strona internetowa: oraz profil na facebooku.

Pytany o inicjatywy podejmowane przez ACh krajowy duszpasterz stowarzyszenia wymienia m.in. rekolekcje i pielgrzymki osób chorych, niepełnosprawnych i starszych na Jasną Górę, które co roku gromadzą przed wizerunkiem Matki Bożej rzesze ludzi. Doroczne spotkania stają się zarazem okazją do przyjęcia nowych członków bądź odnowienia przynależności tych, którzy już należą do wspólnoty.

„Adopcja” misjonarzy

– Animatorami ACh są m.in. księża, którzy w każdy pierwszy piątek miesiąca odwiedzają chorych. Wizyta duszpasterska jest zarazem okazją do przekazania naszego miesięcznika [ukazującego się w nakładzie ok. 35 tys. egzemplarzy], jak też intencji, w których chorzy mogą ofiarować swoje cierpienie – tłumaczy ks. W. Bartoszek.

Uspokaja przy tym, iż przynależność do stowarzyszenia nie wiąże się z obowiązkiem odmawiania konkretnych modlitw. – Wystarczy wewnętrzny gest zawierzenia swojego cierpienia Panu Jezusowi np. podczas Mszy św., w której uczestniczymy bezpośrednio bądź za pośrednictwem radia czy telewizji – zaznacza z sugestią, iż pomocą w tym może być wpatrywanie się w krzyż lub wizerunek Zbawiciela.

Krajowy duszpasterz ACh nie ma wątpliwości, iż bunt w obliczu ciężkich przeżyć jest czymś naturalnym. – Nieraz doświadczyłem jednak, że cierpliwe towarzyszenie drugiej osobie owocuje wdzięcznością i pytaniem: „Za kogo mogę ofiarować moje cierpienie?” – przyznaje, wyjawiając, iż obecnie stowarzyszenie promuje akcję polegającą na duchowej adopcji misjonarzy.

– Chorzy deklarują chęć ofiarowania swojego cierpienia w intencji konkretnej osoby wyjeżdżającej na misje. Misjonarz poznaje nazwisko swojego dobrodzieja i w zamian otacza go modlitwą – ks. W. Bartoszek wskazuje na dokonującą się duchową wymianę dóbr. Sygnalizuje jednocześnie, iż propozycja spotyka się ze zrozumieniem i natrafia na odzew. Osoby zainteresowane tą formą duchowej adopcji prosimy o kontakt ze stowarzyszeniem pod nr. tel. 32-251-21-52 bądź mailowy: .

_______________________________________________________________

Byłem chory, a odwiedziliście mnie

Apostolstwo Chorych zostało założone w 1925 r. w Holandii z inicjatywy ks. Jakuba Willenborga, proboszcza parafii Bloemendaal koło Amsterdamu. – Do przeniesienia stowarzyszenia na polski grunt najbardziej przyczyniła się Adela Głażewska, matka pięciorga dzieci – w tym księdza – sygnalizuje ks. Wojciech Bartoszek, krajowy duszpasterz ACh.

Kobieta mieszkała we Lwowie i była nieuleczalnie chora. Ks. Michał Rękas, kapelan szpitalny, polecił jej wówczas, jako że znała dobrze język francuski, zapisanie się wraz z grupą 80 chorych do sekretariatu ACh we Francji. Jednak holenderska centrala doradziła A. Głużewskiej erygowanie stowarzyszenia w Polsce, stawiając jednocześnie warunek, by na czele wspólnoty stał kapłan z uwagi na pełnioną przez niego posługę, tj. sprawowanie Mszy św., spowiedź, udzielanie sakramentu namaszczenia chorych i ich błogosławienie.

Pobożne stowarzyszenie

Do próśb chorych przychylił się abp Bolesław Twardowski, metropolita lwowski, który dekretem z 12 maja 1930 r. erygował sekretariat ACh w Polsce z siedzibą we Lwowie, ustanawiając jego pierwszym sekretarzem ks. M. Rękasa. Prośbę o zatwierdzenie stowarzyszenia przedłożył też miesiąc później Ojcu Świętemu Piusowi XI ówczesny prymas Polski kard. August Hlond.

Przychylając się do prośby ok. 400 biskupów, w specjalnym Breve z 12 sierpnia 1934 r. papież zatwierdził sekretariat Apostolstwa Chorych w Bloemendaal, nadając mu tytuł „Unio Pia Prima Primaria”. Od tej chwili holenderski sekretariat mógł agregować do swej wspólnoty sekretariaty w innych krajach.

– Zatwierdzając ACh, Pius XI nazwał je „pia unio”, tj. pobożnym stowarzyszeniem, i postawił obok Akcji Katolickiej jako wzór postawy apostolskiej. Jako cel ACh ks. M. Rękas wskazywał czynienie z chorych apostołów przez przyjęcie, znoszenie i ofiarowanie cierpień za Kościół i zbawienie dusz – dopowiada ks. W. Bartoszek.

Z siedzibą w Katowicach

Pierwszy drukowany miesięcznik ACh w formie listu do chorych ukazał się już w czerwcu 1930 r. i wydawany był aż do września 1939 r. w nakładzie 20 tys. egzemplarzy. Do wybuchu II wojny światowej stowarzyszenie niosło ulgę w cierpieniu prawie 200 tys. chorych w 26 krajach.

Formami apostołowania ks. M. Rękasa były m.in. audycje transmitowane przez radio, jak też artykuły ukazujące się w tygodniach i miesięcznikach. W czasie wojny kapłan duszpasterzował w parafii św. Łazarza we Lwowie, ale równocześnie organizował pomoc dla chorych i ubogich.

Po zakończeniu wojny należało przenieść sekretariat na terytorium Polski w jej nowych granicach państwowych. Na prośbę ks. M. Rękasa jako pierwszy pozytywnie odpowiedział bp Stanisław Adamski z Katowic. Od tego czasu polska centrala ACh mieści się na terenie diecezji katowickiej.

Powojenne losy

Miesięcznik „Apostolstwo Chorych” zaczął ukazywać się na nowo od 1946 r. w nakładzie 10 tys. egzemplarzy. Znacznym utrudnieniem w jego wydawaniu były jednak problemy z papierem i ograniczenia cenzury państwowej.
Funkcję sekretarza i pierwszego dyrektora ACh ks. M. Rękas pełnił aż do śmierci, tj. do 1964 r. Na jego grobie umieszczono napis: „Byłem chory, a odwiedziliście mnie”.

Agnieszka Warecka

Źródło: Tygodnika „Echo Katolickie”(Nr. 45. 2016)

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code