Wiadomości KAI

Młodzi nie mają

Spread the love

ROZMOWA KAI

Młodzi nie mają z kim porozmawiać

Z ks. Bogusławem Głodowskim, duszpasterzem uzależnionych archidiecezji gdańskiej rozmawiała Jolanta Roman-Stefanowska

Od prawie 25 lat pomaga ksiądz ludziom uzależnionym – od alkoholu, narkotyków, i wspiera rodziny dotknięte tym problemem. Od dwóch tygodni Polska jest w szoku z powodu skali masowych zatruć dopalaczami.

– Dziwię się, że ludzie się dziwią! To nie jest problem, który zaczął się niedawno. Dopalacze od wielu lat są dostępne, i to bardzo łatwo. Fakt, zakazano ich, ale co z tego, że są administracyjne zakazy, że są polityczne decyzje i nakazy? One kompletnie nie mają znaczenia. Musimy przyznać otwarcie: policja, urzędnicy, a tym bardziej rodzice zawsze będą o krok z tyłu. Młodzież wyprzedza ich działania.

Jesteśmy więc bezsilni?

– To jest problem znacznie szerszy. Przecież wokół widzimy dorosłych, którzy nie potrafią sobie poradzić z problemami. Z bezrobociem, wyjazdami za chlebem, z koniecznością zostawiania rodzin, z rozwodami… To jak z takimi sytuacjami w rodzinie mają sobie poradzić dzieci? Przecież widzą każdego dnia walkę rodziców, frustrację, wreszcie bezsilność. Czasami dorośli zapominają, że dzieci są częścią świata dorosłych. Wtedy dzieci szukają sposobu na ułatwienie sobie życia…

Wszystkiemu więc winne jest ich dorosłe otoczenie?

– Młody człowiek jest dziś po prostu samotny. Gimnazjalista i licealista ma przyjaciół wirtualnych – na Facebooku ma ich setki, ale w życiu żadnego… Ci internetowi przyjaciele spotykają się na forach. Tam wymieniają się opiniami o tym, „jaki mieli odlot”, jak było super. Uczeń gimnazjum też chce przeżyć coś nowego, coś podobnego, więc bierze narkotyk. Na forum dowiaduje się, gdzie go kupić i za ile.

Nie boi się, że to groźne?

– Nie, nawet o tym nie pomyśli. To jest impuls. Chce po prostu doświadczyć czegoś nieznanego. Że groźne? W internecie takiej informacji nie znalazł. Ale znalazł, że można mieć trzy, a nawet cztery życia.

Inaczej jest ze starszą młodzieżą. Studenci inaczej do tego podchodzą. Wakacje, impreza, piwo, coś mocniejszego. Wszystko po to, by się fajnie zabawić, ale bez poszukiwania sensu życia. Gimnazjaliści szukają nowych przeżyć. Potem mogą się tym pochwalić na forum, w autobusie. Posłuchajcie, o czym młodzi ludzie rozmawiają w poniedziałek rano na przystanku. Popisują się: ja zrobiłem to, ja wziąłem to, ten był taki itp. Ten, który słucha, myśli: też wezmę, będzie odlotowo.

Po narkotyki sięgają coraz młodsi ludzie, właściwie nawet już dzieci.

– Obserwuję to na co dzień. Spędzam z młodymi ludźmi wiele czasu. Mają mnóstwo problemów, a kompletnie nie mają o tym z kim porozmawiać. Rodzice nie chcą, boją się rozmów na niektóre tematy, nie mają czasu. Niestety. Trzeba sobie powiedzieć prawdę w oczy: to najmłodsze pokolenie, pokolenie dzisiejszych nastolatków, wchodzi w życie poza ich kontrolą.

Rodzice coś przegapili?

– To byłoby zbyt proste: winić za wszystko rodziców. To bardzo szeroki problem społeczny. Gdy dziecko bierze narkotyki albo ojciec pije, to choruje cała rodzina. Całej rodzinie trzeba pomóc. Ale nie karami czy zakazami. Trzeba wypełnić dziurę emocjonalną w życiu takiego młodego człowieka.

Jak?

– Należy sobie jasno powiedzieć: jeśli gimnazjalista próbował alkoholu, to i brał dopalacze. Po drugie: te dzieciaki lubią eksperymentować, biorą najgorsze rzeczy. Wszystko po to, by mieć ten odlot. To jest w istocie dramatyczne wołanie o pomoc. Taki dzieciak krzyczy: „Ratujcie mnie! Wysłuchajcie! Nikt mnie nie kocha!”.

Czyli wynika to z poczucia braku 
­akceptacji?

– Oczywiście. Młodzi ludzie cierpią na gigantyczny brak akceptacji. Rodzice mają zastrzeżenia, nauczyciele też, przyjaciele podobnie. Zostają tylko narkotyki i internet.

Wróciłem właśnie z obozu z młodzieżą. Ciągłe rozmowy o wzorcach, o postawach, o autorytetach. To daje efekty. Po prostu trzeba młodym ludziom poświęcić czas. Słuchać. Dać im się wygadać. Zwrócić na nich uwagę, a nie zawracać im uwagę. Ja ich słuchałem. Chodzi o to, żeby nie musieli na tych swoich tabletach szukać słów, których nie rozumieją, ale chwalą się, że rozumieją. Przepisują z książek cytaty o miłości i podpisują jako swoje. Mówią mi o tym. Gdy zapytać młodego człowieka, o czym marzy, to co odpowie? Że chce być kochany, że chce mieć szczęśliwą rodzinę. Trzeba pokazywać takie wzorce. Dzieci potrzebują ciszy, spokoju, porządku. Muszą to dostać. Wtedy jest szansa.

Prowadzi ksiądz od lat grupy wsparcia. Tam można szukać pomocy?

– Przychodzą do mnie na zajęcia: rodzice, dzieci, rodzeństwo. Dramatycznie szukają pomocy. Mówię im wtedy: trzeba wypełnić emocjonalną lukę w życiu młodego człowieka miłością i akceptacją. Trzeba się młodymi ludźmi zająć. Trzeba mieć czas, trzeba rozmawiać. Rzeczy, które są w domu do zrobienia, można robić razem: coś w ogródku, zakupy. I wtedy rozmawiać.

Mogą liczyć na księdza pomoc?

– Telefon odbieram całą dobę. Można do mnie napisać. Można przyjść i porozmawiać (tel. 58 32 14 205, 
e‑mail: kapelanpol@wp.pl).

Ks. dr Bogusław Głodowski od ponad 25 lat zajmuje się osobami uzależnionymi. Pomaga rodzinom z problemem alkoholowym. Współpracuje z Gdańskim Centrum Interwencji Kryzysowej i Telefonem Zaufania. Prowadzi poradnictwo dla uzależnionych.

Z ks. Bogusławem Głodowskim rozmawiała Jolanta Roman-Stefanowska

Tekst pochodzi z Wiadomości KAI

Zaprenumeruj ekai-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code