Wiadomości KAI

Dziękuję darczyńcom

Spread the love

ROZMOWA KAI

Dziękuję darczyńcom: młodzi, w których zainwestowaliście, nie zawiedli!

Z ks. Janem Drobem, prezesem zarządu Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia rozmawiała Anna Malec

W weekend 12–13 kwietnia udało się w polskich parafiach zgromadzić wokół Kanonizacyjnej Iskry Miłosierdzia młodzież i biskupów. W dniu kanonizacji Jana Pawła II Iskrę można było zabrać do domów. Czy rzeczywiście jest ona szansą na to, by poruszyć nie tylko parafie, lecz także Polaków?

– W założeniu Kanonizacyjna Iskra Miłosierdzia jest symboliczna – nie jest to święty ogień. Tu chodzi o wielkie miłosierdzie Boga, którego największym darem jest ten czas, który właśnie przeżywaliśmy – męka, śmierć i zmartwychwstanie. Bóg dał swojego Syna, żebyśmy mieli życie. Dlatego chodziło o to, żeby zapalić tę Iskrę w sercach ludzkich.

Żeby człowiek zrozumiał bezgraniczne miłosierdzie Boga, zaufał Mu. Jan Paweł II powiedział, że „w miłosierdziu świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście”. Jeśli tego miłosierdzia nie będzie w nas, to sami ze sobą będziemy ciągle w stanie wojny. Jeśli nie będzie go w rodzinach, to nie liczmy na to, że będzie w nich pokój.

Jan Paweł II o tym właśnie mówił, przekazując to, co Chrystus objawił s. Faustynie. Po drugie prosił nas, niejako zlecił Polakom, żebyśmy tę prawdę o miłosierdziu Bożym zanieśli na cały świat. Sam jestem zaskoczony skalą, na którą ta Kanonizacyjna Iskra Miłosierdzia się rozeszła. I tym, jak została przyjęta przez wszystkie diecezje i parafie.

W przeżywaniu wiary ważną rolę odgrywają znaki mistagogiczne, symbole. Takim znakiem stała się także Iskra. Czy pomoże ona duszpastersko ożywić parafie? Czy ma Ksiądz sygnały świadczące o tym, że coś takiego się dzieje?

– Człowiek odbiera wszystko zmysłami. Wiem, że w wielu diecezjach, parafiach, domach zakonnych, we wspólnotach odbywały się przygotowania do kanonizacji Jana Pawła II – modlitwy, czuwania, koncerty. Ale trzeba było czegoś, co zespoli te działania, zjednoczy nas. Tym miała być Iskra Miłosierdzia. Człowiek czyta zmysłami – wzrokiem, słuchem. Ta Iskra miała nas Polaków zjednoczyć.

Na naszej stronie internetowej była kanonizacyjna modlitwa słowami Jana Pawła II. Chodziło o to, żebyśmy wieczorem, w dniu kanonizacji, w naszych domach odmówili tę modlitwę. Uważam, że to był przepiękny bukiet modlitewny, który przez wstawiennictwo Jana Pawła II zanieśliśmy do Boga, prosząc o miłosierdzie dla nas i całego świata.

Nie oddawaliśmy czci lampionowi ani płomieniowi. To był symbol, który miał nas duchowo złączyć z Bogiem, z Janem Pawłem II, z Faustyną. Dlatego tak ważna była ta wieczorna modlitwa.

Nie obawia się Ksiądz, że kanonizacja Jana Pawła II była ostatnim momentem zbiorowej pamięci o papieżu? Czy jako żywy pomnik macie plan na podtrzymywanie tej pamięci?

– Jak powiedziałem o tej obawie kard. Dziwiszowi, to zaprotestował, mówiąc, że mamy jeszcze przecież Światowy Dzień Młodzieży. To prawda, ŚDM zapoczątkował Jan Paweł II, ale teraz będzie w nim uczestniczył Franciszek. Jestem więc przekonany, że ta cała spuścizna, jaką zostawił nam Jan Paweł II – modlitewna, przykładu zawierzenia Bogu, miłosierdziu, będzie trwała. A stypendyści i absolwenci poniosą tę naukę dalej. Przecież to oni przygotowali akcję z Kanonizacyjną Iskrą Miłosierdzia, zrobili wspaniałe dzieło. Ten żywy pomnik naprawdę żyje!

Na barkach stypendystów spoczywa także podtrzymywanie pamięci o Ojcu Świętym. Jak młodzież będzie to zadanie realizować?

– Pozostawmy to samym stypendystom. Oni czują Jana Pawła II, są dumni z tego, że są żywym pomnikiem i czują ogromną wdzięczność również wobec ofiarodawców. Bo prawda jest taka – ten pomnik budują Polacy. I widać, że ten pomnik trwa i żyje – żyje Janem Pawłem i przenosi w przyszłość jego nauczanie. A co i jak oni będą realizować, to jest ich wewnętrzna sprawa. Poza tym Jan Paweł II już wie, jak im pomóc, żeby to wszystko, co chciał nam przekazać, trwało i wydawało owoc.

Fundusze na stypendia dla podopiecznych fundacji w dużej mierze pochodzą ze zbiórki publicznej podczas Dnia Papieskiego oraz z dobrowolnych regularnych wpłat na ten cel. Jak Ksiądz widzi przyszłość fundacji w tym kontekście? Nie obawia się Ksiądz, że im dalej od kanonizacji, tym fundusz stypendialny będzie mniejszy?

– Bądźmy realistami – rzeczywiście, im dalej od kanonizacji, tym ta zbiórka może być mniejsza. W tym albo w przyszłym roku może być jeszcze wystarczająca. Jednak potem coraz mniej ludzi będzie emocjonalnie związanych z Janem Pawłem II. Dlatego stypendyści, którzy ukończyli studia, zarejestrowali Stowarzyszenie Absolwentów Dzieło. Oni sami będą przecież gdzieś pracować, będą może przedsiębiorcami, i mam nadzieję, że będą także prowadzić składkę, która umożliwi ich młodszym kolegom studiowanie. I to pozwoli na kontynuowanie funduszu. Mam nadzieję, że będą czuli się odpowiedzialni i to, co sami otrzymali, będą teraz dawać innym.

Fundacja ma być tworzonym przez polską młodzież żywym pomnikiem Jana Pawła II. Papież jednak był papieżem nie tylko polskiej młodzieży, lecz także młodych całego świata. Myślał Ksiądz o tym, żeby fundacja stała się międzynarodowa?

– Tak daleko nie myślałem. Jak Jan Paweł II i Pan Bóg będą chcieli, tak będzie. Wiem, że nasi stypendyści czują się rzeczywiście wspólnotą. Studiują rozmaite kierunki – mamy 16 kleryków, trzech już wyświęconych księży, mamy swoich lekarzy, prawników, inżynierów – łączy ich Jan Paweł II. Oni są naprawdę wspaniali. Chciałbym podziękować wszystkim darczyńcom – naprawdę ci młodzi, w których inwestujecie, nie zawiedli! Oby tą iskrę miłosierdzia rozpalali ludzi w swoich rodzinach, miastach, miejscach pracy. Chciałbym, żeby czuli się tym żywym pomnikiem, przez który Jan Paweł II przekazuje nadal swoje nauczanie i opiekę.

Kanonizacja Jana Pawła II była także świętem fundacji. Przeżywaliście ten czas razem?

– Nie mogliśmy wszyscy pojechać do Rzymu. Młodzież w większości pozostała w parafiach i tam organizowała obchody. Do Rzymu pojechała tylko skromna, dwuosobowa delegacja, która wręczyła Franciszkowi kanonizacyjną księgę postanowień, podziękowań i próśb do bł. Jana Pawła II.

II Ogólnopolski Kongres Nowej Ewangelizacji, który odbył się w Warszawie we wrześniu 2013 r., podkreślał właśnie potrzebę pozostania w swojej parafii i podejmowania ewangelizacji właśnie tam, nazywając to „budzeniem olbrzyma”. Czy w fundacji przygotowujecie młodzież także do takich działań?

– Niedawno mieliśmy rekolekcje dla studentów w różnych miastach. Podczas rekolekcji wspólnoty warszawskiej rozmawialiśmy właśnie o ewangelizacji. Młodzi mówili o tym, że rzadko wracają po studiach do swojej miejscowości, raczej osiedlają się w mieście studiowania. W ten sposób traci się kontakt ze swoim miastem. Postanowiliśmy więc, że jeden ze stypendystów w każdej diecezji będzie miał adresy młodych, którzy z tej diecezji wyszli. Chodzi o to, żeby być w kontakcie i razem móc coś zrobić dla swojego regionu. Są wśród absolwentów np. lekarze – czemu nie mają zrobić np. bezpłatnych badań dla dzieci? Niech robią też coś dla swojego regionu. To zrozumiałe, że wyjeżdżają z małych miejscowości, ale nam też chodzi o to, żeby nie zapomnieli o korzeniach i miejscach, z których wyszli. To jest bardzo istotne dla przyszłości.

Rozmawialiśmy też o tym, co obserwujemy na Ukrainie. Modlimy się, żeby ten konflikt nie został zalany krwią, ale należy się też spodziewać, że w najbliższym czasie do naszego kraju może przyjechać wielu emigrantów. Stypendyści będą chcieli się włączyć w pomoc. Ustaliliśmy, że np. 20 stypendystów będzie miało pod opieką jednego emigranta – złożą się po 20/30 zł i będą w ten sposób pomagać. Szczegóły są jeszcze do dopracowania, choć mamy nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby.

Zadaniem stypendystów jest zatem także reagowanie na bieżące potrzeby?

– Trzeba reagować na bieżące sytuacje – one wymuszają konieczność konkretnego działania. Kiedyś nasi stypendyści na obozie we Wrocławiu przeszli kurs ratowania miejscowości przed powodzią i to się bardzo przydało, kiedy w naszym regionie wylewała Wisła.

Przed nami Światowy Dzień Młodzieży, który odbędzie się w Krakowie w 2016 roku. Jak młodzi z fundacji przygotowują się do spotkania z Franciszkiem?

– Na pewno włączą się w przygotowania. Są zorganizowani i pełni zapału. Nie chcę snuć planów Janowi Pawłowi II i Panu Bogu, nie po to jestem. Chciałbym, żebyśmy po prostu wypełnili wolę Pana Boga, bo to nie jest przypadek, że fundacja powstała, że ten czy tamten się w niej znalazł. Pan Bóg wie, że oni zaufali. Mam nadzieję, że tego zaufania nie zawiodą.

W tym roku Dzień Papieski będzie szczególny – po raz pierwszy będziemy go przeżywać ze świętym papieżem. Czy macie już plany na ten czas?

– Będziemy szukać, myśleć i modlić się. Uważam, że wszystkie takie decyzje muszą być przemodlone, żeby nie były według mądrości naszej, ale według woli Boga. A w tym momencie również i Jana Pawła II.

Pan Bóg powierzył Księdzu ważne zadanie: opiekę nad żywym pomnikiem Jana Pawła II. O co Ksiądz się modli za wstawiennictwem papieża?

– To są Jego dzieci, Jego pomnik, nie mój. Ja mogę tylko pracować, pomagać, starać się, ale nie chcę tego robić według mojej myśli i woli, ale według woli Boga i Jego pośrednika – Jana Pawła. Często mu to mówię – „to jest twój pomnik, twoje dzieci”.

Nie zapomnę pewnej wieczornej modlitwy, podczas której powiedziałem: „Panie Boże, powierzam ci te moje dzieci”. I nagle słyszę taki wewnętrzny głos: „Jak to twoje? One są moje”. Jak Boga kocham. Jeśli będę traktować Kościół jako mój, to nic z tego nie będzie. To jest Jego Kościół. I to trzeba najpierw zrozumieć. I Jemu trzeba dać się prowadzić. To wszystko. Dlatego nie wiem, co jeszcze przed nami.

Z ks. Janem Drobem, prezesem zarządu Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia rozmawiała Anna Malec

Tekst pochodzi z Wiadomości KAI

Zaprenumeruj ekai-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code