"Tygodnik Powszechny"

Złapać diabła

Spread the love

ZŁAPAĆ DIABŁA ZA ROGI

Piotr Sikora

O Szatanie zrobiło się wyjątkowo głośno. Trąbią o nim katolickie gazety i portale, a liczba egzorcystów w Polsce wzrosła w ostatnich latach z 4 do ponad 130. Co się z nami dzieje?

Lawinowo rosnące w środowiskach katolickich zainteresowanie Złym, opętaniem i egzorcyzmami zauważyły nawet tygodniki opinii, które zazwyczaj sprawami ducha niezbyt się interesują. Powstał też miesięcznik „Egzorcysta”, w całości poświęcony opętaniu człowieka przez diabła. Można w nim na luksusowym papierze przeczytać dziesiątki opowieści o kontaktach z zaświatami, opatrzonych niepokojącymi ilustracjami i chwytliwymi tytułami. „Spowiedź potępionej”, „Oko w oko z rzeczywistością niewidzialną”, „Ksiądz opowiada o ataku Szatana na swoją osobę”, „Nie dyskutuję z demonami”, „Co widzą i czego doświadczają potępieni” – to tylko niektóre z haseł, jakimi redakcja zachęca do lektury na stronie internetowej.

Swój dodatek o egzorcyzmach wydaje też „Gazeta Polska”, a sieć jest pełna poświęconych im stron – by wspomnieć tylko serwis egzorcyzmy.katolik.pl, działający pod domeną portalu prowadzonego przez salwatorianów. „Jeśli podejrzewasz działanie złego ducha na sobie, przejrzyj dział »Opętania i dręczenia«” – czytamy na stronie głównej.

Jak ocenić ten wciąż rosnący ruch? Jakie są jego przyczyny?
Według jego katolickich propagatorów, jest to reakcja na lawinowy wzrost rozmaitych zagrożeń duchowych. Jak wyjaśnia redaktor naczelny „Egzorcysty” Artur Winiar-czyk: „Czas, w którym żyjemy, to istne tornado okultyzmu, ezoteryzmu, wróżbiarstwa, magii, bioenergoterapii i wielu innych zjawisk”.

Wizję świata obecną na łamach wspomnianego pisma uważam za zasadniczo fałszywą. W jednym jednak jego naczelny ma rację (choć nie jestem pewien, czy jest tego świadomy): katolickie zainteresowanie Szatanem i jego sprawkami jest elementem szerszego zjawiska, które można by nazwać powrotem „świata zaczarowanego” i związanej z nim religijności magicznej.

ODCZAROWANIE I ZACZAROWANIE

Pojęcie powrotu „świata zaczarowanego” pojawiło się na przełomie wieków w kontekście koncepcji „odczarowania świata”. Max Weber, jeden z ojców współczesnej socjologii, chciał w niej ująć proces zmiany w obrazie rzeczywistości, jaki dokonał się w epoce nowożytnej pod wpływem sukcesów nauk przyrodniczych. Przednowożytny obraz świata to wizja rzeczywistości pełnej duchów i innych nadprzyrodzonych sił, odpowiedzialnych za bieg zdarzeń i ludzkie losy. Zgodnie z wizją naukową, rzeczywistość materialna to raczej mechanizm rządzący się bezosobowymi prawami.

Zauważmy od razu, że „odczarowany” obraz świata nie musi być sprzeczny z wiarą religijną. Parafrazując Galileusza, można powiedzieć, że nauka mówi, jak zbudowany jest i jak działa świat materialny, religijne symbole i doktryny pouczają zaś, jak żyjąc w tym świecie, osiągnąć zbawienie. Jednakże akceptacja naukowej wizji rzeczywistości nie pozostaje bez wpływu na religijność człowieka.

Jedną z istotnych konsekwencji współistnienia nauki i religii jest „odmaterializowanie” tej ostatniej. Mówi się np. o konieczności rezygnacji z idei „Boga zapchajdziury”, czyli wyjaśniania działaniem Boga zjawisk dotąd przez naukę niewyjaśnionych. Obszar tego, co naukowo wyjaśnione, powiększa się bowiem nieustannie, pozostawiając dla „Boga zapchajdziury” coraz mniej miejsca. Odkrywanie religijnego wymiaru świata nie polega na wynajdywaniu niewyjaśnionych zjawisk i stwierdzaniu: „O, tu działa Bóg”. Polega raczej na zrozumieniu, jak się zachowywać w tym świecie, by dojść do zbawienia – jedności z Bogiem i spełnienia swego człowieczeństwa.

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku „odczarowany obraz świata” będzie jedynym możliwym do przyjęcia, przynajmniej dla ludzi wychowanych w naszym kręgu kulturowym. Okazuje się jednak, że tak nie jest. Wspomniany rozkwit usług ezoterycznych jest możliwy, gdyż – okazuje się – wielu ludzi poszukuje innych, „duchowych” wyjaśnień funkcjonowania świata. Współczesne naukowe wyjaśnienia są dla nich zbyt skomplikowane i niezrozumiałe. Świat „odczarowany” okazał się też zbyt jednowymiarowy, „płaski”, by zaspokoić pragnienie sensu i, jednocześnie, tajemnicy.

Trzeba przyznać, że całkowite „odczarowanie” świata wiąże się z redukcją lub pominięciem pewnych istotnych aspektów rzeczywistości. Problem polega na tym, w jaki sposób „zaczarowana” powinna być właściwa wizja świata.

POWRÓT RELIGIJNOŚCI MAGICZNEJK

Jest to problem o tyle trudniejszy, że religijność harmonijnie pasująca do „świata odczarowanego” jest, jak się okazuje, pod wieloma względami trudna i wymagająca. To, co duchowe, traci w niej bezpośrednią namacalność. Jeśli ktoś w ogóle chce poszukiwać cudów i boskich interwencji, powinien zwracać uwagę nie na niezwykłe fizyczne uzdrowienia lub hostie przemieniające się w mięsień sercowy, lecz na głębsze rozumienie Ewangelii i radykalną przemianę życia – sprawy znacznie trudniejsze do jednoznacznej identyfikacji i na pewno mniej spektakularne.

Próby zaspokojenia religijnego pragnienia sensu i tajemnicy rodzą w ludziach naznaczonych wpływem nauk przyrodniczych magiczne podejście do rzeczywistości. Magię traktuje się często jako rywalkę religii. Jeśli to prawda, to tylko w tym sensie, w jakim rywalką religii może być nauka. W dawnych kulturach bowiem właśnie magia była jej odpowiedniczką. Opierała się na przekonaniu, że rzeczywistością rządzą określone mechanizmy, i była próbą poznania ich i wykorzystania. Magia okresu „postnaukowego” dziedziczy ten sposób myślenia, wplątując w niego elementy religijnych form życia. W wyniku tego splotu powstaje religijność magiczna, łącząca w sobie religijne dążenie do rozwoju duchowego z potrzebą namacalności i przekonaniem, że rzeczywistością ducha rządzą proste, choć ukryte prawa.

Religijność magiczna rozwija się także w chrześcijańskich środowiskach zainteresowanych zwalczaniem ezoterycznych zagrożeń duchowych. Widoczne jest tutaj, po pierwsze, magiczne traktowanie związku pomiędzy określonymi zachowaniami i skutkami w duchowym życiu człowieka. Wyraża się to np. w przekonaniu, że sam fakt noszenia biżuterii w określonym kształcie (np. symboli runicznych), bez jakiejkolwiek intencji noszącego, powoduje negatywne skutki duchowe (opętanie przez Szatana). Widoczna jest także koncentracja na tym, co namacalne, sensacyjne, spektakularne.

SZATAN ZAPCHAJDZIURA

Magiczna religijność cechuje się bowiem pomieszaniem tego, co fizyczne, i tego, co duchowe. Realności i mocy Szatana miałyby dowodzić takie zjawiska jak wyjątkowa reakcja potencjometrów elektronicznego sprzętu, nagrywającego dźwięki wydawane przez osobę uznaną za opętaną, lub psucie się telefonów komórkowych w trakcie rozmowy o opętaniu. Duża część relacji z egzorcyzmów koncentruje się na takich „efektach” jak chrapliwe odgłosy wydawane przez osoby poddawane egzorcyzmom, piana cieknąca z ich ust i przejawiana przez nie wyjątkowa siła fizyczna.

W religijności magicznej napotykamy też tendencję do zastąpienia wiary wiedzą. Opowieści o egzorcyzmach pełne są trudno wytłumaczalnych zjawisk, takich jak mówienie przez egzorcyzmowane osoby nieznanymi im ponoć językami, które to zjawiska mają dowodzić, że mieliśmy oto bez wątpienia do czynienia z diabłem. Odpowiednikiem „Boga zapchajdziury” staje się tu „Szatan zapchajdziura”, służący do wyjaśnienia tego, czego ani zdrowy rozsądek, ani nawet współczesna nauka wyjaśnić dotąd nie potrafią.

Najbardziej niepokojącą cechą chrześcijańskiej religijności magicznej jest jednak lękowe podejście do rzeczywistości, a zwłaszcza do tego, co nie nasze, obce i niezrozumiałe. Świat jawi się jako pełen zagrożeń duchowych. Zagrożeniem takim może właściwie być wszystko. Do jednego worka trafiają korzystanie z porad wróżek i bioenergoterapeutów, słuchanie zespołów rockowych, czytanie książek o Harrym Potterze, ćwiczenie jogi czy korzystanie z akupresury. Obraz Boga, jaki wyłania się z wielu tekstów, ociera się o bluźnierstwo: oto np. Stwórca pozwala, by przekleństwo rzucone przez matkę na dziecko noszone w łonie pozwoliło Szatanowi opętać niczemu niewinnego człowieka.

Właściwie wszystkie formy duchowości powstałe poza chrześcijaństwem (np. joga, zen, kabała) są traktowane jako flirt z demonami. Bóg, który jawi się w tej wizji, troszczy się tylko o nas – całą resztę świata oddał pod panowanie Złego.

ILUZJE ZŁEGO

Krytyczna ocena chrześcijańskiej religijności magicznej nie wiąże się bynajmniej z negacją istnienia i działania złego ducha. Przeciwnie: jestem skłonny przyznać, że pewne formy religijności magicznej – ale także taka chrześcijańska reakcja na nie, jaką propaguje np. miesięcznik „Egzorcysta” – pozostają pod wpływem Przeciwnika. Jako mistrz kłamstwa skutecznie zwodzi on wielu pobożnych ludzi. Wzbudzając podejrzliwość i lęk przed tym, co nie nasze, obce i inne, buduje bariery między ludźmi i utrudnia dostrzeżenie powszechnej obecności i działania Bożego Ducha.

Koncentrując na religijnych „efektach specjalnych”, niczym iluzjonista odwodzi uwagę od swej właściwej działalności. Kto chce ją dostrzec, powinien się skupić na takich zjawiskach jak przemoc w rodzinach czy zwykła egocentryczna obojętność powoli wypłukująca miłość, brutalna polityczna walka o władzę, płynący z chciwości wyzysk, zarówno w wielkich korporacjach, jak i w małych firmach, niszczące związki i zdrowie nałogi lub zwykłe lenistwo, sprawiające, iż wiele dobrych dzieł nigdy nie zostanie zrealizowanych.

Co więcej, ukazywanie „działania Szatana” w dość groteskowy sposób skutecznie ośmiesza ważny aspekt chrześcijańskiej teologii w oczach ludzi myślących i wątpiących. Z drugiej strony, przez niezwykle plastyczne opisy, może być przyczyną złudnej autosugestii osób z problemami psychicznymi.
W perspektywie chrześcijańskiej teologii nie da się wykluczyć przypadków szczególnego opętania człowieka przez złego ducha. Jest to jednak kwestia bardzo delikatna. Wydaje się, że najwłaściwszą wobec niej postawą jest ta prezentowana przez egzorcystów diecezji krakowskiej: konsekwentna odmowa ujawniania tych przypadków, czynienia z nich medialnej sensacji. Nie przyczyniajmy się do religijnej tabloidyzacji mediów i naszego życia.

Owszem, nie należy zapominać, że droga do Boga obejmuje także duchową walkę z Jego i naszym Przeciwnikiem. Jest to jednak walka dokonująca się w głębi naszych serc i w szarym trudzie codzienności. Ma ona niewiele wspólnego z religijną sensacją.

Piotr Sikora

Tekst pochodzi z „Tygodnika Powszechnego”

W najnowszym “Tygodniku Powszechnym” :

Jezus, Maria, Andrzej – rozmowa Marii Peszek i ks. Andrzeja Draguły

Pomnik “ukraińskiej listy katyńskiej”
Co zmieniło się po 4 latach rządów Obamy?
Musi być krew, powiedział premier
Second Life umarło?
Wywiad z Orhanem Pamukiem
Józefa Hennelowa na Wszystkich Świętych
List otwarty Stanisława Lufta do abp. Michalika

Drugi Dziennik Jerzego Pilcha

dodatki:
“Miasto idealne”
“Galeria Sztuki w Sopocie”

Zaprenumeruj e-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code