Wiadomości KAI

Rodzina buduje społeczeństwo

Spread the love

ROZMOWA KAI

Rodzina buduje społeczeństwo obywatelskie

Z ks. prof. Jerzym Koperkiem, kierownikiem Katedry Życia Społecznego Rodziny na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II rozmawiał Krzysztof Tomasik

W raporcie dla Papieskiej Rady ds. Rodziny, sporządzonym z myślą o VII Światowym Spotkaniu Rodzin w Mediolanie, pisze Ksiądz Profesor o rodzinie w kontekście budowy społeczeństwa obywatelskiego. Jakie miejsce powinna zajmować rodzina w społeczeństwie obywatelskim?

– Raport nt. polskiej rodziny opracowany w ramach międzynarodowego projektu „The Family as a Resource for Society” przedstawiliśmy wspólnie z prof. dr. hab. Wiesławem Bokajło z Uniwersytetu Wrocławskiego podczas Expert Meeting zorganizowanego w marcu w Rzymie przez Papieską Radę ds. Rodziny. Jest on dostępny na stronie internetowej Instytutu Nauk o Rodzinie i Pracy Socjalnej KUL.

Badania socjologiczne w Italii, Hiszpanii, USA, Meksyku, Brazylii i Polsce dotyczyły rodziny naturalnej, składającej się z ojca, matki i dzieci. Polski raport skoncentrował się na relacji rodziny i społeczeństwa obywatelskiego. Rzeczywiście można spotkać publikacje, w których twierdzi się, że rodzina tradycyjna hamuje rozwój społeczeństwa obywatelskiego, a rodzina nowoczesna, np. budowana na związku nieformalnym, go wspiera. W świetle raportu z tą opinią należałoby polemizować. Zaufanie, z jakim mamy do czynienia w rodzinie, w miarę socjalizacji młodego człowieka staje się elementem budowania społeczeństwa obywatelskiego. Rozwijane jest ono poprzez zrzeszanie się obywateli i działalność na rzecz partycypacji w życiu społecznym. Wyznacznikiem społeczeństwa obywatelskiego jest m.in. liczba stowarzyszeń funkcjonujących w państwie. Zaufanie jest elementem konstytutywnym społeczeństwa obywatelskiego i to właśnie w rodzinie mamy do czynienia z kształtowaniem postawy zaufania. Więzi międzyludzkie tak ważne dla rozwoju społeczeństwa są również od podstaw rozwijane w rodzinie.

Jak – po dziesiątkach lat komunizmu – wygląda budowanie społeczeństwa obywatelskiego w Polsce?

– Działa kilkanaście tysięcy stowarzyszeń. Nie jest pod tym względem źle, choć w każdym z krajów starych demokracji Zachodu jest ich kilkadziesiąt tysięcy. Zaufanie zdobywamy, kiedy działamy, gdy się zrzeszamy i bierzemy udział w życiu społecznym. Z drugiej strony, aby brać w nim udział, musimy kierować się zaufaniem. Mamy więc tutaj przypadek sprzężenia zwrotnego. Skoro rodzina jest tą wspólnotą podstawową, w której kierujemy się zaufaniem, to przenosimy je na życie społeczne. Przypomnijmy, że rozróżniamy trzy sfery aktywności człowieka: prywatną, publiczną i polityczną. Przed 1989 r. cała sfera życia społecznego była upolityczniona i dlatego w Polsce większość społeczeństwa ograniczała swoją aktywność do sfery prywatnej, rodzinnej. W rodzinie szukano bezpieczeństwa osobistego i społecznego, dawała ona poczucie stabilizacji i wspierała rozwój osobowościowy. Dlatego kard. Stefan Wyszyński tak często podkreślał, że dobro narodu idzie przez rodzinę. Zwracał też uwagę, że naród jest fundamentem państwa, wskazując, iż w Polsce przez ponad 120 lat nie mieliśmy państwowości, a naród istniał i przetrwał. Naród prymas określał jako „rodzinę rodzin”. Rodzina, ród, naród to są pojęcia spokrewnione. Natomiast państwo według niego jest formą polityczną narodu. W świetle katolickiej nauki społecznej, którą reprezentował na gruncie naukowym i duszpasterskim, rodzina, naród i państwo są społecznościami naturalnymi. Stąd rodzina jako podstawowa społeczność powinna angażować się w życiu społecznym, aby budować w sposób istotny społeczeństwo obywatelskie.

Jaka jest kondycja polskiej rodziny na tle innych krajów europejskich?

– Z naszych badań wyniknęło coś bardzo prostego i zaskakującego: w Polsce zauważa się proces zamykania się rodziny na partycypację w życiu społecznym. Słowem – nadal zamykamy się w sferze prywatnej i niechętnie uczestniczymy w życiu publicznym. Okazuje się, że rodzina jest bardzo zajęta i nie ma energii na angażowanie się w sprawy publiczne – traci na tym rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Dla Kościoła stanowi to duże wyzwanie duszpasterskie. Należy postawić pytanie: co zrobić, aby rodzina w Polsce angażowała się bardziej w życiu społecznym? Oczywiście ma na to wpływ sytuacja ekonomiczna. Większość energii rodzina zużywa na zapewnienie sobie godziwych warunków materialnych, nie ma czasu na zaangażowanie w życiu społecznym.

Jeśli jednak rodzina jest podstawową instytucją społeczną, to powinna być wspierana przez państwo w postaci aktywnej polityki rodzinnej.

Jak ocenia Ksiądz Profesor politykę rodzinną w Polsce?

– Radykalnie mówiąc, nie ma rozwiniętej polityki prorodzinnej albo jest ona prowadzona w minimalnym stopniu.

W zeszłym roku zorganizowaliśmy na KUL-u międzynarodowe sympozjum na temat takiej polityki w Unii Europejskiej. W wygłoszonym referacie przypomniałem, że w większości krajów wspólnoty w konstytucjach czy innych aktach prawnych nie ma zdefiniowanego pojęcia „rodziny”. Stąd pojawia się furtka do różnego jej pojmowania dla prawnej legalizacji tzw. małżeństw homoseksualnych.

Unia Europejska przede wszystkim traktuje rodzinę jako wspólnotę gospodarczą. W sferze polityki społecznej – biorąc pod uwagę założenia Europejskiej Karty Społecznej – zostawiła kompetencje państwom członkowskim. Dlatego też państwo powinno wspierać rodzinę.

Przypomnijmy też, że polityka rodzinna jest zależna od przyjętego w danym kraju modelu rodziny. Według prof. Bożeny Balcerzak-Paradowskiej, dyrektorki Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, mamy w Europie model północnoeuropejski (skandynawski) i śródziemnomorski. W tym pierwszym, mającym charakter partnerski, oboje rodzice pracują. W tym drugim natomiast zasadniczo pracuje zawodowo jedna z osób. Zazwyczaj jest to mężczyzna, który utrzymuje rodzinę, a kobieta zajmuje się domem i wychowaniem dzieci.

Który z tych modeli obowiązuje w Polsce?

– Polska jeszcze nie określiła swojego modelu polityki społecznej. Zdaniem prof. Balcerzak-Paradowskiej w celu wyznaczenia jej kierunków powinniśmy asymilować elementy obu modeli. Jeśli funkcjonuje model rodziny, w którym oboje rodzice pracują, to państwo powinno wspierać rodzinę w jej funkcji wychowawczej poprzez budowę żłobków i przedszkoli. Jeśli natomiast w społeczeństwie przeważa model rodziny, w którym jedno z rodziców pracuje zawodowo i utrzymuje rodzinę, zadaniem polityki społecznej byłoby dowartościowanie jego pracy. Jan Paweł II w encyklice „Laborem exercens” postulował, żeby płaca za pracę była nie tylko sprawiedliwa, lecz także rodzinna, czyli wystarczała na jej utrzymanie. W tym modelu ważny jest też aspekt dowartościowania społecznej roli kobiety matki. Skoro ona pracuje w domu, wychowuje dzieci, to wykonuje podstawową pracę na rzecz społeczeństwa obywatelskiego. Rozwija w ten sposób kapitał ludzki i społeczny rodziny. Państwo powinno więc jej pracę docenić i wspomagać poprzez różnego rodzaju dotacje, tak jak to ma miejsce w krajach Europy Zachodniej, m.in. we Francji, Szwecji czy Niemczech.

Na ile w Europie odchodzi się od tradycyjnego modelu rodziny?

– Z najnowszych badań wynika, że tradycyjna rodzina staje się wartością dla młodego pokolenia. Warto też wspomnieć, że w tradycji europejskiej rodzina stanowi wypadkową trzech modeli: modelu „oikos” wykształconego w starożytnej Grecji, rzymskiej „familii” i judeochrześcijańskiego modelu utożsamianego ze Świętą Rodziną.

„Oikos” była wspólnotą gospodarczą, w której obowiązywały zasady gospodarowania „oikonomos” (nomos – zasada, prawo). Zasady gospodarowania „oikonomos” (ekonomia) stały się zasadami całego życia rodzinnego. Pojęcie to oznaczało przede wszystkim rodzinną wspólnotę domową (oikomene), która stanowiła pierwotną formę integracji: przede wszystkim wspólnotę gospodarowania, ale także wspólnotę obronną i wspólnotę wartości. Zasadą rodziny greckiej było jednożeństwo, co odróżniało ją od wschodnich kultur poligamicznych.

Czy rodziny religijne lepiej dają sobie radę z problemami życiowymi niż te, w których religia jest czymś obojętnym?

– Dam przykład z jednej pracy habilitacyjnej, w której autor zajął się religijnością wśród osób niepełnosprawnych. Stwierdził, że bezwzględnie religijność pomaga im w pokonywaniu problemów. Podobnie jest w rodzinach, w których religia odgrywa ważną rolę. Religia nie tylko wspomaga życie rodzinne, lecz także pomaga w otwarciu się na sferę publiczną i tym samym budowę społeczeństwa obywatelskiego. Egzemplifikacją tego może być uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii i aktywny udział we wspólnocie Kościoła.

Jakie najważniejsze zagrożenia stoją przed katolicką rodziną w Polsce i Europie?

– Na pewno proces laicyzacji. Jeśli religijność pomaga rodzinie, to proces laicyzacji jest dla niej zagrożeniem. Groźna jest też ideologizacja rodziny poprzez odbieranie jej właściwej roli społecznej. Budowaniu więzi zagraża także atomizacja społeczeństwa. Kolejnym wielkim problemem jest emigracja zarobkowa. Określa się, że ok. 2 mln Polaków, w większości młodych ludzi, pracuje za granicą. Wśród nich jest wiele rodzin rozbitych. W tym kontekście pojawia się problem tzw. eurosierot.

Mówiąc o rodzinie, trudno nie dotknąć demografii…

– Wyludnianie się naszego kraju, nie tylko przez emigrację zarobkową, jest palącym problemem. Niestety nie równoważy tego imigracja innych nacji do Polski. Oczywiście mniejsza dzietność w rodzinach wynika przede wszystkim z braku poczucia bezpieczeństwa socjalnego. Dlaczego był wyż demograficzny po II wojnie światowej czy po 1989 r.? Bo społeczeństwo miało nadzieję na lepszą przyszłość. Zabrakło jednak długofalowej polityki społecznej. W latach 90. rozwój ekonomiczny uznano za priorytet i zapomniano o rozwoju społecznym. W tym kontekście warto wspomnieć o ekonomicznej teorii dzietności. W istocie ma ona charakter materialistyczny. Upraszczając, chodzi o to, że dziecko jest inwestycją dla rodziców na przyszłość i dlatego stawiają oni fundamentalne pytanie: ile kosztuje jego utrzymanie? W przyszłości mogą oczekiwać kapitalizacji tej inwestycji. Według tej teorii dobrze jest, gdy dziecko rodzi się co 6 albo 7 lat. Dlaczego? Chodzi o to, aby dzieci nie wchodziły w niewielkich odstępach czasu w wiek szkolny, gdyż ich utrzymanie jest wówczas bardzo kosztowne. W takim kontekście pojawia się jednak istotne pytanie o wartości wyższe.

Co polska rodzina może zaproponować Europie?

– Na podstawie naszego raportu „Rodzina bogactwem (dobrem) dla społeczeństwa” można stwierdzić, że zdecydowana większość respondentów wyrażała przywiązanie do wartości chrześcijańskich i do tradycyjnego modelu rodziny złożonej z ojca, matki i dzieci. Rodzina taka jest bogactwem i dobrem dla społeczeństwa. A skoro tak, to należy się jej wsparcie ze strony państwa poprzez aktywną politykę rodzinną. Odpowiadając na pytanie, warto odwołać się również do publikacji książkowej „Rodzina europejska”, która ukazała się w 2011 r. w Wydawnictwie KUL. Otóż rodzina polska borykająca się z wieloma trudnościami natury egzystencjalnej ma w sobie potencjał, który może być wzorem dla innych rodzin w Europie. Kard. Ennio Antonelli, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny, jako legat papieża Benedykta XVI na Zjazd Gnieźnieński w 2010 r. wyraził opinię, że przyszłość Europy to silna rodzina. Rodzina polska jest tymczasem egzemplifikacją rodziny europejskiej.

Odwołać się też można do słów Jana Pawła II zawartych w adhortacji „Ecclesia in Europa” (nr 94): „Ufnie i z miłością ponawiam wezwanie do wszystkich rodzin chrześcijańskich, które żyją w Europie: «Rodziny, stańcie się tym, czym jesteście»”.

Jest to również wyzwanie dla rodziny polskiej.

Z ks. prof. Jerzym Koperkiem rozmawiał Krzysztof Tomasik

Tekst pochodzi z Wiadomości KAI

Zaprenumeruj ekai-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code