Kobietą być, mężczyzną być

Święte bez lukru i pudru

Spread the love

Święte bez lukru i pudru

Recenzja książki “Niepokorne święte” –

Joanna Petry Mroczkowska

Sławomir Rusin

Choć Kościołem rządzą mężczyźni, to nie zapominajmy, że jeśli chodzi o oddolne zaangażowanie – przynajmniej na naszym rodzimym gruncie – jesteśmy wspólnotą „żeńsko-katolicką”. Według badań, na 10 kobiet uczestniczących we Mszy św., przypada tylko 6 mężczyzn. Podział ten jest jeszcze wyraźniejszy, jeśli pod uwagę weźmiemy przystępowanie do Komunii, tu stosunek wynosi 10 do 4.

Kobiety są dziś także obecne i silne, jak nigdy dotąd, w życiu społecznym. Mówi się o kryzysie ojcostwa, kryzysie mężczyzny, a o kryzysie macierzyństwa czy kobiecości już zdecydowanie rzadziej, jeśli w ogóle. Tymczasem kobiety beatyfikowane czy kanonizowane przez Kościół kojarzą się nam przeważnie z istotami cichymi, posłusznymi, wycofanymi z życia publicznego, które w poświęceniu i pokorze oddają się obowiązkom matki, czy zakonnicy lub poświęcają swe życie jako męczennice.

Św. NN “dziewica”, św. NN “wdowa”, św. NN “matka dzieci”, św. NN “męczennica”, św. NN “rekluzka” itp. Ciekawe dlaczego święci mężczyźni jakoś rzadziej noszą hagiograficzne przydomki: “wdowiec”, “ojciec dzieci”, nie mówiąc już o przydomku… no właśnie, jaki jest męski odpowiednik słowa “dziewica”?

Święta–bierna, na pewno nie emancypantka. Gdzieżby inaczej. Nie mówię, że bycie cichym, posłusznym, pokornym i wykonywanie z poświęceniem swoich obowiązków nie jest dobre, że nie potrzebujemy takich wzorców. Potrzebujemy bardzo. Co więcej, myślę, że dziś takie wzorce być może bardziej niż kobietom przydałyby się mężczyznom.

Nie można jednak zapominać, że w historii Kościoła było wiele kobiet, które działały – jakby niektórzy określili – na „męskim” polu życia publicznego i na “męski” sposób, tj. poza domem, klasztorem, posiadając skonkretyzowane cele i uparcie, czasem przy sprzeciwie (o zgrozo!) mężczyzn, do nich dążąc. Zakładały klasztory, uniwersytety i misje, prowadziły wojny i walczyły o pokój, pouczały królów i papieży.

O takich wybitnych kobietach, w dodatku świętych, pisze w swej książce Joanna Petry Mroczkowska. To rzetelna, a przy tym porywająca, analiza ich postaw. Zaczynając od średniowiecza (Hildegarda z Bingen, Jadwiga Śląska, Klara, Joanna d’Arc), przez późniejsze epoki (Teresa z Avila, Joanna de Chantal, Mary Ward, Ludwika de Marillac) a kończąc na współczesności (Dorothy Day i inne) autorka przedstawia nam sylwetki kobiet, które nie bały się pójść za głosem swojego powołania, choć często nie było to łatwe, także ze względu na brak wsparcia, czy wręcz wrogość ze strony otoczenia. Były silnymi, twórczymi osobami, które starały się zmieniać świat.

Książka, której wznowienie właśnie się ukazało (wcześniej wydał ją ZNAK), uzupełniona została o dwie postaci. Pierwsza z nich to Mary MacKillop – założycielka józefitek, opiekunka ubogich dzieci, walcząca także z ich seksualnym wykorzystywaniem. Jest pierwszą australijską święta, choć za życia jej działalność nie zawsze spotykała się – delikatnie mówiąc – z aprobatą Kościoła hierarchicznego. Mary MacKillop została nawet ekskomunikowana. Druga nowa bohaterka, to Katharine Mary Drexel, amerykańska milionerka, zakonnica i obrończyni Indian, walcząca z dyskryminacją rasową.

„Niepokorne święte” to książka hagiograficzna, w innym sensie niż do tego przywykliśmy. Nie ukazuje lukrowanych postaci, „tak pobożnych od kolebki, że już jako niemowlęta nie chciały ssać piersi we wzniosłym geście pokuty”, ale – wedle słów autorki – ułomnych ludzi, którzy wznoszą się do nieba; każdy na swój sposób. Świętość nie polega na dopasowaniu się do przyciętego szablonu, choćby najbardziej pobożnych postaw, świętość to szaleństwo miłości i ofiarności w odpowiedzi na Boże wezwanie. O takich właśnie Bożych szaleńcach pisze Joanna Petry Mroczkowska. Pisze nie tylko do kobiet.

Joanna Petry Mroczkowska, Niepokorne Święte, WAM, Kraków 2011.

Sławomir Rusin

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code