Kwartalnik "Homo Dei"

Bezdomność – wyzwanie dla duszpasterstwa

Spread the love

BEZDOMNOŚĆ – WYZWANIE DLA DUSZPASTERSTWA

Małgorzata Duda

Bezdomność jest zjawiskiem niejednorodnym, zróżnicowanym wewnętrznie zarówno pod względem cech demograficznych zbiorowości bezdomnych, jak i przyczyn wchodzenia w bezdomność. Przekłada się to na różnorodność podejść definicyjnych tego zjawiska. Liczbę osób bezdomnych w Polsce szacuje się w przedziale od kilkunastu do kilkuset tysięcy osób. Tak wielka rozbieżność jest spowodowana m.in. częstym przemieszczaniem się bezdomnych, niemożnością ich policzenia poza placówkami czasowego schronienia, wreszcie przyjmowaniem różnych definicji zjawiska bezdomności. Społeczność bezdomnych to przede wszystkim mężczyźni pomiędzy 40. a 60. rokiem życia; często rozwodnicy mający dzieci; w większości z wykształceniem zawodowym; skupiający się w dużym aglomeracjach miejskich ze względu na łatwiejszy dostęp do świadczeń placówek pomocy społecznej.

Bezdomność jest dzisiaj zjawiskiem powszechnym: dotyczy krajów bogatych i biednych, uprzemysłowionych i opóźnionych w rozwoju, leżących na półkuli południowej i północnej. W bezdomność wchodzi się w wyniku sumowania się wielu czynników. Jedni wskazują na przyczyny leżące po stronie samego bezdomnego, inni upatrują przyczyn w zjawiskach ekonomicznych, kulturowych czy prawnych, w danej strukturze społecznej. Im lepiej poznaje się mechanizmy funkcjonowania w bezdomności oraz samoocenę swego położenia przez bezdomnych, tym bardziej winno się skłaniać do uwzględniania wszystkich elementów przyczyniających się do tego zjawiska.

1.

Przyczyny bezdomności

Zrozumienie przyczyn wchodzenia w bezdomność stanowi klucz do skutecznego ograniczenia tego destrukcyjnego zjawiska oraz do podejmowanych działań profilaktycznych zapobiegających jego rozwojowi. Podejmowane próby opisu bezdomności wskazują na różne przyczyny, z których niektóre powtarzają się u wszystkich autorów. Najczęściej wskazuje się na czynniki osobowościowe, środowiskowe, systemowe, zdrowotne i losowe .

Sami bezdomni wskazują na różne przyczyny swego stanu. W pierwszej kolejności zwracają uwagę na nieporozumienia rodzinne i małżeńskie, chociaż zależy to od stopnia uznania własnej winy za rozpad pożycia małżeńskiego. W bezdomność wchodzi się także w wyniku wymeldowania przez członków rodziny – dotyczy to szczególnie osób stosujących przemoc, uzależnionych od alkoholu czy powracających z zakładów penitencjarnych po odbyciu wyroku skazującego. Wśród przyczyn nader często wskazuje się na trudną sytuację na rynku pracy. Utrata możliwości zarobkowania, bez względu na winnego tej sytuacji, prowadzi do ubożenia całej rodziny, w dalszej perspektywie może prowadzić do utraty mieszkania.

Istotną przyczyną bezdomności jest uzależnienie alkoholowe, przy czym jednak nie jest to (wbrew powszechnym stereotypom) czynnik dominujący. Należy przy tym rozróżnić dwie kwestie: na ile uzależnienie od alkoholu jest bezpośrednią przyczyną wchodzenia w bezdomność, a na ile stało się ono przyczyną wtórną, tzn. zagrożenie bezdomnością wprowadziło w stan uzależnienia alkoholowego. Kolejną, istotną przyczyną jest zły stan zdrowia, niepełnosprawność – szczególnie niepełnosprawność psychiczna – oraz starszy wiek.

Człowiek stary, z różnorodnymi schorzeniami, szybciej podda się nie sprzyjającej sytuacji życiowej niż młody, chociaż nie ma tutaj jednoznacznej zależności. Również pogłębiająca się dysfunkcja funkcji opiekuńczo-wychowawczej w rodzinie sprzyja pogłębiającej się patologii bezdomności. Niewłaściwa opieka (lub jej brak) nad słabymi i chorymi członkami rodziny w dłuższej perspektywie prowadzi do „wyjścia z domu”, często już bez możliwości powrotu. Wśród innych przyczyn należy wskazać na konflikty z prawem oraz klęski żywiołowe, które potrafią pozbawić dachu nad głową w ciągu kilkunastu sekund czy minut.

Często „z dymem” lub „z wodą” idzie dorobek całego życia, a brak skutecznej pomocy sytuuje ofiary w kręgu zagrożonych wejściem w bezdomność. Nie bez znaczenia są problemy migracji wewnętrznych, emigracji czy przesiedleń, związanych chociażby z konfliktami militarnymi. Doświadczenia polskie wskazują szczególnie na migracje zarobkowe ostatnich lat. Dłuższa nieobecność w domu rodzinnym sprawia, że mamy do czynienia z tzw. odzwyczajeniem się od siebie, od podejmowania określonych ról społecznych. Wyzwaniem staje się pozostanie na dłużej w jakimś miejscu migracji – nie jesteśmy już mocno związani z rodziną pochodzenia, a jeszcze nie utożsamiamy się z nowym miejscem pobytu.

To trudna sytuacja psychiczna, która powoduje ogromną frustrację, a nawet czasem głębokie zaburzenia psychiczne. Wszystko to wpływa na niewłaściwe postrzeganie swej pozycji społecznej i podejmowanie niekorzystnych decyzji życiowych. Stąd już prosta droga do tzw. niezaradności społecznej, która jest wskazywana jako kolejna przyczyna bezdomności. Nabyta lub wyniesiona z domu rodzinnego niezaradność może w sytuacji kryzysowej prowadzić do podejmowania niewłaściwych działań lub, co gorsza, niepodejmowania w ogóle żadnych działań.

To może wpływać na kumulację niekorzystnych uwarunkowań, które mogą pozbawić praw do posiadania domu, a tym samym doprowadzić do czasowej lub trwałej bezdomności. Kolejna kwestia to niestabilny rynek mieszkaniowy i niewłaściwie przez państwo prowadzona polityka mieszkaniowa, załamanie się taniego budownictwa komunalnego czy ubożenie społeczeństwa, prowadzące do wyraźnego rozdziału na tych, którzy mają środki do zapewnienia sobie odpowiednich warunków życia, i tych, którzy ich nie mają. Wszystko to tworzy kolejne rzesze bezdomnych.

Niezależnie od proponowanych klasyfikacji przyczyn wchodzenia w bezdomność należy mieć świadomość, że zawsze jest to stan sytuujący człowieka w skrajnych warunkach egzystencji, a przy dłuższym czasie pozostawania bez dachu nad głową nawet zagrażających jego życiu.

2.

Bezdomność jako zagrożenie człowieczeństwa

Dlaczego bezdomność jest zjawiskiem, na które nie można się zgodzić? W czym to zjawisko jest gorsze od wielu innych również negatywnych? Niezależnie od specjalizacji osób, które się wypowiadały i wypowiadają na temat bezdomności, należy podkreślić, że decydującymi czynnikami uniemożliwiającymi zgodę na pozostawianie ludzi w bezdomności są skutki tego zjawiska we wszystkich obszarach ludzkiego życia. Jak słusznie zauważa M. Grobelna, właściwością stanu bezdomności jest wykluczenie ze społeczeństwa oraz umiejscowienie poza jego nawiasem .

Wykluczenie, mówiąc najogólniej, rozumie się jako znaczne ograniczenie uczestnictwa w życiu publicznym, a tym samym pełnienia ról społecznych zgodnie z przyjętymi oczekiwania wspólnoty. Stąd wykluczeni postrzegani są przez szerszą zbiorowość jako swoiści „odszczepieńcy”, często zagrażający podstawom ładu społecznego .

Mówiąc o skutkach bezdomności, należy uwzględniać położenie jednostki przed wejściem w bezdomność, przyczyny bezdomności oraz okres pozostawania w niej. Doświadczenia domu rodzinnego, przebyte choroby, brak umiejętności przystosowania się do nowych sytuacji społeczno-ekonomicznych oraz obyczajowo-kulturowych to tylko niektóre z czynników pogłębiających swoistą niemoc przezwyciężenia bezdomności. Brak wiary we własne możliwości oraz ograniczone kontakty z bliskimi i przyjaciółmi lub ich całkowity brak utrwalają to odczucie. Bezdomny postrzega siebie w kategoriach opuszczonego przez wszystkich.

Początkowo potrafi wskazać przyczyny swego położenia na poziomie „chłodnej”, rzeczowej oceny, ale później wskazuje już tylko na przyczyny leżące poza nim. Ten brak obiektywizmu z czasem prowadzi do radykalizacji oceny rzeczywistości społecznej. Nowa pozycja społeczna z jej biedą, poczuciem bezsensu życia i brakiem poczucia własnej godności nie zachęca do podjęcia walki o jej zmianę. Codzienna rzeczywistość bezdomności jawi się jako sytuacja stagnacji, obniżenia aktywności życiowej, niskiej samooceny oraz zaniku samokrytycyzmu . Istniejące stereotypy społeczne na temat bezdomności też nie pomagają bezdomnym w podejmowaniu prób przezwyciężenia kryzysu.

Postrzeganie ich w kategoriach nieudaczników, alkoholików, sprawców przemocy, „kombinatorów życiowych” czy tzw. niebieskich ptaków skutkuje u nich postawą wycofania się i adaptacją do nowych warunków. Bezdomność staje się nową przestrzenią egzystencji, którą bezdomni – po dłuższym czasie – akceptują, tworząc nową kulturę życia.

Dramatyzm sytuacji bezdomnego polega na tym, że jest to człowiek tragicznie samotny, odepchnięty lub uciekający od innych ludzi, często zagubiony, zdezorientowany, bez wiary i nadziei na poprawę własnego losu . To, co boli najbardziej, to fakt postrzegania własnego położenia w kategoriach niebycia uznawanym za człowieka . Bezdomny zostaje odarty ze swej godności, ze swego człowieczeństwa. To najgroźniejszy skutek wykluczenia społecznego. Natomiast utożsamianie się z szerszą zbiorowością, do której się niedawno należało, wzmacnia postawy zmierzające do podjęcia prób przezwyciężenia obecnego położenia, motywuje do walki o swoją tożsamość, o należne wśród innych ludzi miejsce.

3.

Wspieranie bezdomnych

Ustalenie przyczyn wchodzenia w bezdomność jest niewątpliwie ważnym elementem poznawania tego zjawiska, i winno się ono stać pomocne w opracowaniu programu jego ograniczania i pomagania bezdomnym. Coraz większa wiedza na temat bezdomności pozwala na przezwyciężanie mechanizmów generujących bezdomność i stereotypu postrzegania bezdomnych. Pozwala to przygotować skuteczne programy wsparcia społecznego dla tych, którzy już żyją w bezdomności, ale jeszcze bardziej dla zagrożonych nią. Najtragiczniejszy bowiem scenariusz rozwoju zjawiska bezdomności to dziedziczenie postawy alienacji społecznej, do czego absolutnie nie wolno dopuścić.

Bezdomność jawi się jako wyzwanie i zadanie dla polityki społecznej państwa, szczególnie w odniesieniu do podejmowanych działań profilaktycznych oraz aktywizacji środowiska lokalnego. Pozostawienie bezdomnego w sytuacji braku podstawowych więzi społecznych i sprowadzenie jego aktywności do działań na poziomie przetrwania biologicznego pozbawia go możliwości pełnienia przezeń ról oczekiwanych przez społeczeństwo. Co więcej, zamyka to jego przestrzeń życiową do kręgu ludzi podobnych mu – do społeczności innych bezdomnych. Odejście od stawiania wymagań i obowiązków ogranicza nie tylko rozwój fizyczny, ale też upośledza zdolności intelektualne.

W poczuciu odpowiedzialności za los bezdomnych i zagrożonych utratą dachu nad głową konsoliduje się środowisko instytucji państwowych, samorządowych i pozarządowych. Aktywizują się społeczności lokalne i całkiem niezrzeszeni; a to dlatego że rozumie się, jak głębokie spustoszenie czyni życie w bezdomności – bez względu na to, kim bezdomny przedtem był. Należy bowiem pamiętać, że samo środowisko bezdomnych jest wewnętrznie zróżnicowane. To nie tylko „lumpy, włóczęgi i degeneraci”; to także społeczność ludzi nie mających wiele wspólnego ze środowiskiem patologicznym: często ludzie z tzw. dobrych rodzin, nierzadko z wykształceniem średnim, a nawet wyższym. To wewnętrzne rozwarstwienie nie ułatwia walki z bezdomnością.

Doświadczenie osób pracujących z bezdomnymi i dla bezdomnych wydaje się przekładać na działalność w trzech podstawowych obszarach:

• Organizowanie doraźnej pomocy dla żyjących w bezdomności, szczególnie długotrwałej, co jednak nie rokuje przezwyciężenia tego stanu rzeczy.
• Opracowywanie „programów ratunkowych” dla bezdomnych chcących przezwyciężyć traumatyczne doświadczenia życiowe i mających na to szanse.
• Uwrażliwianie wszystkich mających wpływ na poprawę sytuacji ludzi biednych, chorych, tracących pracę, doświadczonych klęskami żywiołowymi czy też niewydolnych społecznie (czasowo lub przewlekle), w celu ograniczenia zagrożeń mogących doprowadzić do bezdomności.

W przypadku osób bezdomnych przez dłuższy czas zakres działań pomocowych sprowadza się do zabezpieczenia podstawowych warunków bytowych, dachu nad głową oraz pomocy medycznej. Destrukcja psychiczna i fizyczna jest tu na ogół tak głęboka, że przywrócenie takich bezdomnych społeczeństwu jest w praktyce niemożliwe. O wiele skuteczniej można pomóc osobom, które pozostają w miarę krótko w społeczności bezdomnych oraz dla których przyczyny wejścia w bezdomność są bardziej natury społeczno-ekonomicznej. W przypadku utraty swej pozycji w wyniku błędnych posunięć (lub złej koniunktury) na rynku pracy czy wskutek katastrof żywiołowych można łatwiej odbudować wiarę w skuteczność podejmowanych działań. Postawienie właściwej diagnozy, przy równoczesnym procesie odbudowywania poczucia własnej wartości, to podstawa reintegracji społecznej.

Jednak najlepszym sposobem ograniczenia rozmiarów i skutków bezdomności jest odpowiednia polityka społeczna państwa, które poprzez odpowiednie rozwiązania legislacyjne może w znacznym stopniu zapobiegać rosnącej pauperyzacji społeczeństwa. Oczywiście możliwość takiej polityki zależy w dużej mierze od zasobności finansowej państwa, jednak aktywizacja różnych podmiotów działających na rzecz profilaktyki wobec bezdomności może także skutecznie zapobiegać niepożądanym sytuacjom.

4.

Duszpasterstwo bezdomnych

Znajomość problematyki, z jaką przychodzi się mierzyć duszpasterzom, to podstawa skuteczności ich wysiłków. Dlaczego praktycznie nie istnieje duszpasterstwo bezdomnych i osób z nimi pracujących? Co utrudnia skuteczność oddziaływania, po czyjej stronie bariery wzajemnych kontaktów są większe? Duszpasterze muszą mieć świadomość, iż zaangażowanie religijne bezdomnych jest tak samo zróżnicowane, jak i w całym społeczeństwie.

Podobnie jak większość ludzi, bezdomni doznają rozterek duchowych, ale w wyniku upośledzenia, opuszczenia i poniżenia przez bliźnich częściej odstępują od religii, tracąc wiarę w ludzi i Boga. Nie jest to czymś nadzwyczajnym – postawa wobec Transcendencji wyniesiona z dotychczasowego życia bardziej się polaryzuje w sytuacjach destrukcyjnych. Człowiek wierzący może wierzyć bardziej, a wątpiący może tę wiarę stracić. Oczywiście codzienność nie musi potwierdzać tych reguł, bowiem doświadczenie bezdomności przerasta wszystkie inne sytuacje ekstremalne. Bo jak może się czuć człowiek, którego mija się szerokim łukiem, nawet jeżeli nie jest to bezdomny ze stereotypu, czyli źle ubrany i niezbyt miło pachnący, lecz ktoś niczym specjalnie nie odstający w swym wyglądzie zewnętrznym od większości? Jednak doświadczenie odrzucenia jest tak stresujące, że sam bezdomny unika kontaktów ze swoim dotychczasowym światem .

Gdzie tu jest wobec tego miejsce na oddziaływanie duszpasterskie? Jak pomagać społeczności bezdomnych w wymiarze religijnym? Odpowiedź nie jest łatwa. Kościół prowadzi szereg aktywności na rzecz osób pozostających w bezdomności, jednak badania nad religijnością osób bezdomnych nie napawają optymizmem . W tej sytuacji nie chodzi o to, by kogoś na siłę ciągnąć do Boga, do Transcendencji. O wiele ważniejsza jest realizacja podstawowego przykazania – miłości bliźniego. Bo tym, co jest najważniejsze dla bezdomnych, bez względu na przyczyny, które spowodowały ich stan, jest poczucie pozostania mimo wszystko człowiekiem, poszanowanie ich godności jako osób.

I tu widać miejsce dla duszpasterstwa. Jak niegdyś prymas Hlond w posłudze dla bezrobotnych wysłał kapłanów z ewangelizacją na ulice, tak i współcześnie skuteczne pomaganie – także w wymiarze ewangelizacyjnym – musi iść tą drogą. Bezdomny, poniżony w swym człowieczeństwie, z poczuciem odrzucenia, rzadko sam zjawi się w świątyni, by modlić się z innymi; najwyżej stanie gdzieś daleko, na placu kościelnym. Tymczasem odbudowanie wiary w prawdę, że Bóg ukochał człowieka dla niego samego, daje mu siłę, by walczyć o siebie. Pod tym względem w posłudze bezdomnym Kościół może odegrać ważną rolę. Owszem, pomoc materialna czy medyczna jest bardzo ważna, ale bez odbudowy wiary w siebie, a przez to w innych i Boga, nie da się przezwyciężyć syndromu bezdomnego i przywrócić utraconych społeczeństwu i Kościołowi.

Bezdomny musi widzieć i czuć, że kapłan jest z nim dla niego samego, a nie dlatego, że „tak wypada”. Posługa ludziom tak głęboko doświadczonym musi być autentyczna w swych podstawach. A nauczycielem takiej postawy jest Jezus ukrzyżowany, który z wysokości krzyża zapewnił wszystkich o swej bezwarunkowej miłości do ludzi.

Potrzeba zatem postawy miłości bliźniego w środowisku osoby bezdomnej. Bezdomny to nie człowiek drugiej kategorii, ale taki sam jak my – mający ludzkie prawa, a więc także prawo do dachu nad głową. Przypomnienie społeczności wierzących prawdy płynącej z Góry Błogosławieństw pozwoli uwrażliwić ich wspólnotę na potrzeby innych, szczególnie tych, którzy doświadczają braku domu. Wszak sam Jezus już od swego narodzenia skazany był na gościnę innych.

Ukazanie, że najważniejszym domem dla bezdomnego jest miejsce w drugim ludzkim sercu, jest największym darem dla tego człowieka. Tak odtwarza się relacje międzyludzkie, które dają – w dalszej perspektywie – możliwość przezwyciężenia niekorzystnych sytuacji: dzięki odbudowaniu wiary w siebie i w drugiego człowieka doprowadzą one do odbudowania wiary w Boga.

Małgorzata Duda

Źródło: Kwartalnik „Homo Dei” (II 2011)

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code