Książki Wydawnictwa Mateusza

Głębokie nawrócenie

Spread the love

Głębokie nawrócenie

Głęboka modlitwa

THOMAS DUBAY SJ

Księgarnia Mateusza

O Thomas Dubay SJ jest znanym rekolekcjonistą i pisarzem książek
o życiu duchowym. Ostatnie 30 lat spędził na udzielaniu rekolekcji i pisaniu o życiu duchowym, w tym czasie napisał 20 książek. Jest wyjątkowym znawcą duchowości św. Teresy z Avilla i św. Jana od Krzyża. Ojciec Dubay jest dzisiaj w Kościele jednym z największych ekspertów w dziedzinie życia duchowego. W Polsce ukazała się książka “Ogień wewnętrzny”, a już niedługo ukaże się w naszym wydawnictwie kolejna Jego książka “ABC modlitwy”.

Kiedy pewnego dnia św. Bernard z Clairvaux przemawiał do swojej wspólnoty, wypowiedział zdanie, które zszokowało mnie gdy je pierwszy raz przeczytałem:
“Istnieje więcej ludzi nawróconych z grzechu śmiertelnego doznających łaski, niż ludzi dobrych nawróconych do bycia lepszymi.” Na przestrzeni lat, doświadczając życia i myśląc nad tym zdaniem, coraz bardziej przekonywałem się o jego prawdziwości. Jednak ktoś mógłby zapytać: co jest w nim takiego szokującego?….
…większość z nas spodziewałoby się, że naprawdę kochająca osoba będzie w stanie posunąć się dalej, aby udowodnić swoją miłość – nawet do stanu absolutnego samoofiarowania – że nawet pod przymusem, przy otaczających trudnościach i koniecznych ofiar, taka osoba będzie trwać przy swojej heroicznej świętości. Jednak wszyscy wiemy, że w przypadku ludzkich rodzin takie postępowanie należy niestety do rzadkości. Coś tu jest nie w porządku i to na dużą skalę. Tak – jeżeli nasze społeczeństwo funkcjonowałoby zupełnie normalnie, głębokie nawrócenie byłoby zjawiskiem powszechnym, a życie stałoby się nieporównywalnie szczęśliwsze dla każdego z nas.

Książka o.Thomasa mówi o tym, że kiedyś nawróciliśmy się, a żyjemy jakbyśmy nigdy się nie nawrócili, że kiedyś zakochaliśmy się, a żyjemy tak jakbyśmy w ogóle nie kochali ( a przynajmniej ta miłość jest słaba, niechlujna). Jednak autor
nie zatrzymuje się na opisaniu problemu, ale idzie dalej i jako bardzo doświadczony kierownik duchowy przekazuje nam wiele cennych rad jak wyjść z tej sytuacji. Co robić by nasze nawrócenie stało się rzeczywistością, która przemieni nas i dotknie wszystkich wokół nas? Co robić, by nasza miłość była gorliwa i szczera? Co robić, byśmy stali się nie tylko lepsi, ale jak najlepsi? Jeżeli szukasz odpowiedzi na te pytania to ta książka jest właśnie dla Ciebie.

Fragrmenty książki:

Głębokie nawrócenie Głęboka modlitwa

Waszym najważniejszym obowiązkiem w służbie kapłańskiej
nie jest planowanie i organizowanie, lecz prowadzenie
ludzi ku głębokiej bliskości z Trójcą Świętą.

Jan Paweł II

do biskupów austriackich

ROZDZIAŁ I

Doznawanie uczucia

Jeśli ktoś zwróciłby się do mnie z trywialną prośbą o wymienienie dziesięciu postaci historycznych, które mają największy wpływ na moje życie (poza, oczywiście, Panem i Jego Matką), moja lista zawierałaby takie postacie, jak: Święty Augustyn, Tomasz z Akwinu, Teresa z Avila, Jan od Krzyża oraz John Henry Newman i Hans Urs von Balthasar. Wskazanie pozostałej czwórki mogłoby wymagać dłuższego zastanowienia, lecz na pewno wymieniłbym tu człowieka, od którego powinniśmy rozpocząć nasze rozważania. Jest nim Święty Bernard z Clairvaux.

Ten Doktor Kościoła, człowiek o imponujących zdolnościach, błyskotliwym umyśle i wyjątkowej elokwencji, na życzenie papieża podróżował po Europie jako wysoce utalentowany rozjemca. Jednak tak naprawdę jego naturalne zdolności miały mniejsze znaczenie niż jego świętość. W wieku około dwudziestu lat wstąpił do zakonu cystersów, nakłaniając trzydziestu innych mężczyzn, aby poszli jego śladami. Większość z ludzi wstępujących do wspólnoty religijnej robi to w pojedynkę, nie nakłaniając nikogo innego. Zakonnicy bardzo szybko zauważyli w nowo przybyłym młodzieńcu jego wyjątkowość i uczynili go opatem.

Bernard łączył w sobie takie cechy jak nieustraszoność i wrażliwość – stanowiące rzadką kombinację. Najbardziej poruszającą z homilii pogrzebowych, jaką kiedykolwiek słyszałem bądź czytałem, była homilia wygłoszona przez Bernarda na pogrzebie jego biologicznego brata. Ten święty był człowiekiem z niespotykanym darem głębokiej modlitwy i miłości do Boga – która, jak to zawsze bywa, była widoczna w miłości do ludzi obecnych w jego życiu.
Doskonały biograf Bernarda rozpisałby ten akapit na sześćset stron opowieści, jednak my dojdziemy do spraw nam najbliższych bez zatrzymywania się na pozostałych wątkach.

Kiedy pewnego dnia młody opat przemawiał do swojej wspólnoty, wypowiedział zdanie, które zszokowało mnie, gdy je pierwszy raz przeczytałem: „Istnieje więcej ludzi nawróconych z grzechu śmiertelnego doznających łaski, niż ludzi dobrych nawróconych do bycia lepszymi”. Na przestrzeni lat, doświadczając życia i myśląc nad tym zdaniem, coraz bardziej przekonywałem się o jego prawdziwości. Jednak ktoś mógłby zapytać: co jest w nim takiego szokującego?

Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym ukazać implikacje związane z tą oczywistą prawdą, które mogą okazać się pomocne w zrozumieniu odpowiedzi. To, co Bernard powiedział o religii, niestety dotyczy każdego: biskupów, księży, żonatych mężczyzn i zamężnych kobiet. Ludzka codzienność to potwierdza. Jako kompetentny mówca, Święty chciał być jasny i bezpośredni w swej wypowiedzi, dlatego mówił o ludziach zgromadzonych przed nim. Jednak można by się zastanowić, co takiego szokującego jest w tej prozaicznej, lecz rzadko omawianej prawdzie? Może tu pomóc przeniesienie spostrzeżenia Świętego we współczesne realia. Bernard mówił o tym, że istnieje więcej ludzi, którzy porzucają życie w grzechu śmiertelnym i poważną alienację od Boga, niż tych, którzy rezygnują z drobnych przewinień, grzechów powszednich. Jeszcze mniej jest takich, którzy rozwijając w sobie bohaterską cnotę, żyją jak święci. Ta świadomość powinna nas zasmucać, nawet jeśli na co dzień tak nie jest.

Zwróćmy uwagę na tytuł tej książki: Głębokie nawrócenie/Głęboka modlitwa. Ten powtórzony przymiotnik jest tu bardzo ważny. W dużym uproszczeniu, słowo to będzie przedmiotem naszych rozważań.

Potrzeba tu jednak dalszych wyjaśnień. Na dużą część tego smutku, o którym wspominałem wcześniej, składa się oczekiwanie – że każdy, kto darzy miłością drugą osobę (mowa tu o prawdziwej, poświęcającej się miłości, nie płytkim pociągu do drugiej osoby) w odniesieniu do poważnych spraw (jak w przypadku męża kochającego swoją żonę), będzie również obdarzał ją miłością w odniesieniu do mniej znaczących spraw. Zakładałbym więc, że mąż nie będzie zrzędliwy, szorstki czy surowy w stosunku do żony, a raczej zrobi wszystko, aby okazywać jej delikatność, cierpliwość i wyrozumiałość. Takiego samego zachowania spodziewałbym się w jej przypadku w stosunku do męża.

Pójdźmy o krok dalej: spodziewalibyśmy się, że osoba, która głęboko i naprawdę kocha Boga, zrobi wszystko, aby uniknąć każdego najmniejszego grzechu przeciwko Niemu: plotkowania, lenistwa, objadania się oraz innych grzechów powszednich, o których mowa w poprzednim paragrafie i tysiąca innych mniejszych przewinień. Trzeci krok w zrozumieniu problemu:
większość z nas spodziewałoby się, że naprawdę kochająca osoba będzie w stanie posunąć się dalej, aby udowodnić swoją miłość – nawet do stanu absolutnego samoofiarowania – że nawet pod przymusem, przy otaczających trudnościach i koniecznych ofiarach, taka osoba będzie trwać przy swojej heroicznej świętości. Jednak wszyscy wiemy, że w przypadku ludzkich rodzin takie postępowanie należy niestety do rzadkości. Coś tu jest nie w porządku – i to na dużą skalę. Tak – jeśli nasze społeczeństwo funkcjonowałoby zupełnie normalnie, głębokie nawrócenie byłoby zjawiskiem powszechnym, a życie stałoby się nieporównywalnie szczęśliwsze dla każdego z nas. Więcej o tym powiemy wraz z posuwaniem się dalej w naszym zadaniu.

Czym jest nawrócenie moralne?

Dla dużej liczby ludzi idea nawrócenia moralnego posiada bardzo duże negatywne asocjacje, często powoduje poczucie zagrożenia. Kojarzy się z rezygnacją z rozrywek, poświęceniem, ograniczaniem i odcinaniem się, wyrzekaniem się licznych własnych przyjemności. Taka reakcja jest zrozumiała, lecz stanowi jedynie niewielki aspekt większej, wyzwalającej prawdy.
Trafnym synonimem słowa nawrócenie, w znaczeniu, w jakim go używamy, będzie słowo przemiana. W uproszczeniu, nawrócenie stanowi podstawową i wyraźną poprawę widoczną na poziomie woli człowieka. Jeszcze bardziej trafnie można to ująć w ten sposób: jest to fundamentalna przemiana w naszych działaniach podejmowanych z własnej woli ze zła w dobro, z dobra w to, co lepsze i z lepszego w najlepsze. Każdy, kto żyje naprawdę, zauważy w tych ideach inspirującą moc. Możemy przedstawić tę sprawę w jeszcze inny sposób. Nawrócenie to przemiana z wady w cnotę: z oszustwa i kłamstwa w uczciwość i prawdę… z żarłoczności we wstrzemięźliwość… z próżności w skromność… z pożądliwości w miłość… z zachłanności w hojność… z wściekłości w cierpliwość… z lenistwa w zapał… z brzydoty w piękno.

Z punktu widzenia poświęcania uwagi Bogu i bliskości z nim, najwyższe Piękno, najwyższa Radość i nawrócenie polega na przemianie z niewielkiej modlitwy bądź jej braku do określonej praktyki medytacji chrześcijańskiej, która prowadzi ostatecznie do kontemplacyjnej bliskości, gdzie człowiek „nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”, prosząc, aby „zażywał łaskawości Pana” ze wszystkimi jej wymiarami i intensywnością (Ps 1:1-2; 27:4).

W całej świeckiej literaturze nie istnieje żadne dzieło, które mogłoby równać się z literacką doskonałością i poruszającą delikatnością przypowieści o synu marnotrawnym, niedościgłą interpretacją nawrócenia i przebaczenia. Gdyby czytelnik zauważył i zastanowił się nad niewielkimi szczegółami tego arcydzieła, z pewnością dostrzegłby Boską rękę w narracji. Jeden z wersów może stanowić przykład tego, co mamy rozumieć przez tę literacką doskonałość. Egocentryczny syn, po tym, jak strwonił połowę majątku swego ojca na prostytutki, w końcu opamiętuje się, wyrzeka się swych grzechów i postanawia wrócić do ojca. Opowieść zadziwia nas wtedy niezwykłym przyjęciem, jakim obdarza go ojciec: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15:20). Nie ma tu ani jednego słowa wyrzutu – grzesznik okazał już skruchę.

Następuje czas muzyki, tańców i ucztowania. Ta scena z jej poruszającą czułością i całkowitym wybaczeniem jest niemalże Boska. Syn zostaje przywrócony do życia. Ulega przemianie, zostaje nawrócony i uzdrowiony. To przejście ze szpetnego egocentryzmu do zidentyfikowanego altruizmu jest literacką i teologiczną perłą stanowiącą dla nas dogłębną instrukcję postępowania.

Naszym zadaniem opisanym na tych stronach jest zastanowienie się nad tym i przyswojenie tego, co Boskie objawienie mówi o fundamentalnym nawróceniu i jego głębszych wymiarach: w jaki sposób całkowicie przekształcić nasze życie z brzydoty w piękno i osobiste spełnienie?

Ludzka doskonałość

Normalni ludzie instynktownie dążą do doskonałości, przynajmniej w drobnych sprawach. Mali chłopcy rzucający kamienie na brzegu jeziora krzyczą spontanicznie, jeśli ktoś na nich patrzy: „Popatrz, mój kamień podskakuje więcej razy niż jego”. Cieszymy się z wygranej w karty, uprawiając sport lub nawet układając puzzle.

Istnieją dwa rodzaje ludzkiej doskonałości. Pierwszy z nich odnajdujemy na poziomie wrodzonych talentów, darów i umiejętności. Można je dostrzec w wielu obszarach ludzkiego życia i w różnym nasileniu, są to: inteligencja, nauka, literatura, muzyka, sztuka, sport. Drugi, wyższy rodzaj doskonałości, leży na poziomie osobistej dobroci, prawości, cnoty, świętości. To tutaj odnajdujemy piękno bezinteresownej miłości, pokory, uczciwości, cierpliwości, niewinności, wierności, hojności.

Oczywiste jest, że ktoś wybitny na poziomie talentów i umiejętności może jednocześnie być moralnym nieszczęśnikiem na drugim omawianym poziomie. Istnieje paru ludzi, którzy osiągnęli doskonałość na obu poziomach: Augustyn, Tomasz z Akwinu, Katarzyna ze Sieny, Teresa z Avila. Dla myślącego logicznie teisty powinno być oczywiste, że bycie świętym jest bezgranicznie ważniejsze niż bycie docenionym w świecie naukowcem, skrzypkiem czy złotym medalistą olimpijskim. Na kartach tej książki będziemy zajmować się nawróceniem poprzez wszystkie te wymiary rozwoju człowieka, dotyczące cnót i głębokości modlitwy, które prowadzą do jego przemiany jako osoby, która „coraz bardziej jaśniejąc”, upodabnia się do obrazu Boga (2 Kor 3:18).

Rodzaje nawrócenia

Innymi słowy, naszym głównym ośrodkiem zainteresowania nie jest tutaj jakaś bardzo podstawowa zmiana z ateizmu w teizm lub z jednej religii w drugą. Tym, czym bezpośrednio się zajmujemy, jest moralny i duchowy rozwój ku lepszemu: wyzbycie się grzechów śmiertelnych i powszednich, miłość i służba Panu i naszym bliźnim oraz doskonalenie tej służby, a także rozwijanie modlitewnej bliskości z Trójcą Świętą.

Istnieje kilka sposobów, w jakich moralne nawrócenie może się uwidocznić. W historii Kościoła odnajdujemy nagłe i głębokie ludzkie doświadczenia spotkania z Bogiem, które momentalnie zmieniały danego człowieka na lepsze. Niespodziewanie, nagle, takie doświadczenia mogą przekonać jednostkę o prawdzie Boskiego objawienia, które przychodzi z silnym pragnieniem przeżycia tego samego. Mamy historię Świętego Pawła na drodze do Damaszku czy przeżycie Świętego Augustyna w ogrodzie. Bliższa naszym czasom jest historia Andre Frossarda, ateisty – przebywając w kościele, doświadczył on intensywnego światła, które przekonało go o prawdzie płynącej z katolicyzmu. Później napisał, że to, czego nauczył się o Kościele i jego naukach przez ten jeden moment, mogłoby wypełnić dziesięć ksiąg.

Istnieją również nawrócenia, które choć przebiegają gwałtownie, to nie zawsze natychmiastowo. Mam tu na myśli nastolatkę z ateistycznego Związku Radzieckiego, która w jakiś sposób znalazła się w posiadaniu Ewangelii Łukasza; przeczytała ją i stwierdziła: „Pokochałam Go” (Jezusa). Wielu z nas zna również historię filozof Edyty Stein, która przeczytała autobiografię Świętej Teresy od Jezusa (Teresy z Avila) w jeden wieczór i odłożywszy książkę, stwierdziła: „to jest prawda”. Intelektualistka o przenikliwym umyśle nabrała przekonania, że jedynie Bóg poprzez swój Kościół mógł stworzyć tak wspaniałą kobietę. Ja osobiście znam młodego mężczyznę, który będąc studentem na kampusie, po wysłuchaniu jednej homilii postanowił od razu, że zostanie katolikiem. Możliwe, że tak naprawdę, w tym ostatnim przypadku, poważne przemyślenia doprowadziłyby go do podjęcia tej decyzji. Lecz wydaje mi się, że decyzja tego młodego człowieka była wywołana przede wszystkim przez dowód, który od pierwszej chwili był dla niego absolutnie przekonywający.

Częściej ścieżka ku prawdzie i moralnej dobroci przebiega stopniowo. Mamy tu do czynienia z pogłębiającym się zrozumieniem, poważnymi studiami, nieustannym rozwojem moralnym połączonym z łaską Bożą, która otwiera nowe
horyzonty szczerze oddanemu badaczowi. Tysiące ludzi każdego roku uczestniczy w zajęciach parafialnych dostosowanych specjalnie do ich potrzeb i pragnień.

Jednak szczególnie fascynujące są świadectwa poszukiwania i odnajdywania, które pozostawili po sobie tytani intelektu. John Henry Newman i G.K. Chesterton, każdy w swój wyjątkowy sposób, przysłużyli się przyszłym pokoleniom elokwentnymi i wnikliwymi opisami swoich długich i żmudnych poszukiwań poprzez badanie Pisma Świętego, historii, filozofii i teologii – jak również konfrontacje z przeciwnikami Kościoła. Można by sądzić, że ci ostatni, wrogowie katolicyzmu, będą w stanie odwieść te błyskotliwe umysły od dalszych poszukiwań. Przeciwnie – charakterystyczna płytkość ich ataków i często wzajemnie wykluczające się obiekcje jeszcze bardziej przekonywały obu Anglików, że obrali właściwą ścieżkę. Co więcej, żaden z nich nie żałował później ostatecznie podjętej decyzji.

Joseph Pearce w swojej książce „Pisarze nawróceni. Inspiracja duchowa w epoce niewiary” (Wydawnictwo Fronda 2008) przedstawia fascynujące świadectwo sposobu, w jaki przenikliwe i poszukujące prawdy umysły odnajdują tę ostateczną prawdę. Poza Newmanem i Chestertonem, można tu wymienić wielu wybitnych intelektualistów pochodzących z samej tylko Wielkiej Brytanii, którzy wstąpili do Kościoła w okresie nam współczesnym: Evelyn Waugh, Graham Greene, Muriel Spark, Dorothy Sayers, Ronald Knox, Edith Sitwell, Christopher Dawson, Maurice Baring, Arnold Lunn, Malcolm Muggeridge.

Patrząc na przykłady tych wybitnych ludzi i wielu innych im podobnych, należy zauważyć, że nawrócenie, o którym mowa, dotyczy poważnego zamiaru przyjęcia najbardziej wymagającego i wzniosłego kodeksu moralnego na świecie. Ci mężczyźni oraz te kobiety nigdy nie zdecydowaliby się na poszukiwanie łatwiejszych i luźnych zasad moralnych, akceptowanych przez świat doczesny. Równałoby się to z regresją, a nie doskonaleniem.

Słowo na temat motywacji

Co tak naprawdę pobudza ludzi do chęci przejścia z tego, co mierne (lub gorsze), w stronę radykalnej odmiany – do tego, co moralnie dobre i najlepsze? Zakładając oczywiście istnienie oświecającej łaski Bożej (dostępnej dla każdego, kto naprawdę i szczerze jej pragnie), dowody pokazują, że istnieje niezliczona ilość powodów, dlaczego poważne postaci przechodzą na stronę Kościoła założonego przez Jezusa. To On jest niewątpliwie najbardziej potężną postacią.

Pomijając słabości pojedynczych ludzi, którym nie udało się wytrwać w swoich przekonaniach, ludzie rozważni zdają sobie sprawę, że jedynie sprawiedliwym sposobem na ocenę danej instytucji jest ocena jej zasad i ludzi, którzy żyją zgodnie z tymi zasadami. W tym prostym fakcie znajdujemy odwołanie do czystego piękna świętych – tych, którzy heroicznie idą przez życie zgodnie esencją i naukami katolicyzmu. Czy gdzieś indziej znajdziemy takie kobiety jak Katarzyna ze Sieny, Teresa z Avila, Teresa z Lisieux czy Elizabeth Ann Seton, lub mężczyzn podobnych do Augustyna, Tomasza z Akwinu, Franciszka Ksawerego, Franciszka z Asyżu, Jana od Krzyża, Thomasa More’a czy Jana Marii Vianneya?

Tylko z prawdy mogą wyłonić się tacy bohaterowie i bohaterki z ich gorejącą miłością, promienną czystością, bezgraniczną hojnością, niespotykaną cierpliwością i męstwem – wszystkim tym, co wzniosłe i szlachetne. Stanowią oni najlepszy obraz namacalnej siły piękna. Nauka i teologia znajdują punkt wspólny w zgodzie co do faktu, iż piękno jest najlepszym wskazaniem prawdy – zarówno w przypadku równania fizycznego, konkretnego sposobu życia czy doktryny teologicznej (zob. Th. Dubay „Evidential Power of Beauty”, szczególnie rozdz. 6).

Trzeci motyw nawrócenia dla wielu leży w podstawowych faktach historycznych. Jezus założył tylko jeden Kościół i tylko temu Kościołowi dał swoją władzę i przyrzeczenia: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam… Kto was słucha, Mnie słucha, a kto Wami gardzi, Mną gardzi… A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (J 20:21; Łk 10:16; Mt 28:20). Jest to fundamentalny, przekonywający dowód, zakorzeniony w Piśmie Świętym i w dwudziestowiecznej historii po narodzeniu Jezusa.

Kolejny aspekt historyczny stanowi czwarty powód wielu nawróceń. Kościół Jezusowy naucza tego wszystkiego, czego On sam nauczał – nie pomijając i nie zmieniając tych treści, aby dopasować je do różnych czasów i miejsc. Bez relatywizmu, bez wybierania. Niestety, wszelkie grupy, które przez wieki opuszczały ten Kościół, zachowując pewne doktryny i zasady moralne, jednocześnie zepchnęły inne na bok. Tacy ludzie jak Newman, którzy zapoznają się z historią Kościoła, są świadomi symfonii piękna. Uderza ich pełnia, jedność i wewnętrzny blask Boskiego objawienia, zachowanego w oficjum założonym przez samego Jezusa. Wydaje się, iż to właśnie spójność, kompletność i logiczność tego doczesnego zjawiska szczególnie przyciąga rzetelnych intelektualistów.

Całości przedstawianego tu obrazu dopełni jeszcze jeden przykład motywacji, która stoi za wieloma nawróceniami: krótkość życia i niekończąca się wieczność, wraz ze znaczącymi powiązaniami z wieczną fascynacją niebem i wieczną klęską piekła. Jezus wyraził to idealnie: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16:26). Wraz z upływem doczesnego bytu ludzie rozsądni widzą coraz wyraźniej, że alienacja od Boga połączona z blichtrem tego świata oznacza bezcelowość i frustrację w tym życiu, a bez skruchy – oznacza klęskę w następnym życiu. Z upływem czasu ludzie są bardziej skłonni do zmiany na lepsze.

Jednak w mojej pracy na przestrzeni kilku dekad miałem to szczęście przeżycia duchowego doświadczenia z młodzieżą i młodymi dorosłymi w wieku około dwudziestu lat, którzy hojnie i pięknie odpowiadali na łaskę Bożą. Dotknięci ręką Pana, odpowiedzieli młodzieńczym i entuzjastycznym TAK. Naśladując młodych świętych, takich jak Agata, Maria Goretti i Alojzy – ci młodzi ludzie odkrywali to, czego ich starsi członkowie rodziny nie byli w stanie pojąć. Zostali podwójnie pobłogosławieni.

THOMAS DUBAY SJ

Księgarnia Mateusza

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code