Simone Weil

Kilka przemyśleń dotyczących pojęcia watrości

Spread the love

KILKA PRZEMYŚLEŃ DOTYCZĄCYCH POJĘCIA WARTOŚCI

1941

Simone Weil

Pojęcie wartości znajduje się w centrum filozofii. Każda refleksja skupiająca się na pojęciu wartości, na hierarchii wartości jest filozoficzna, a każdy wysiłek myślowy, skupiający się na innym niż wartość przedmiocie, jest obcy filozofii, jeżeli przyjrzymy się mu z bliska. Wobec tego wartość samej filozofii nie podlega dyskusji. Naprawdę bowiem pojęcie wartości jest zawsze obecne w umyśle każdego człowieka, każdy człowiek kieruje zawsze swoje myśli i działania ku jakiemuś dobru i nie może czynić inaczej. Z drugiej strony wartość jest wyłącznie przedmiotem refleksji i nie może być przedmiotem doświadczenia. W pewnym sensie prawo ludzkiego życia to najpierw filozofować, a potem żyć, ponieważ w określonej sytuacji wybór między życiem i śmiercią zawiera w sobie porównanie wartości. Wprawdzie prawie nigdy ludzie nie rozmyślają o wartościach, które kierują ich wysiłkami, ale przecież wierzą, że mają wystarczające powody, aby je uznawać.

Kryterium wartości jest dla każdego człowieka najwyższą koniecznością, ale jest również tym, czego żaden człowiek nie może nigdy dosięgnąć. Wszelkie ludzkie poznanie jest bowiem hipotetyczne, dowody powstają z wcześniej udowodnionych twierdzeń lub aksjomatów, ustalone dzięki narządom zmysłowym fakty przyjmuje się jako fakty jedynie dlatego, że łączą się z innymi faktami, a wartość nie może być tematem hipotezy. Wartość to coś, co przyjmujemy bezwarunkowo. W każdej chwili bowiem nasze życie kieruje się faktycznie jakimś systemem wartości, a gdy system wartości kieruje życiem, nie jest akceptowany pod warunkiem, ale po prostu akceptowany. Skoro poznanie jest warunkowe, wartości nie dają się poznać.

Nie możemy jednak wyrzec się ich poznawania, bo wyrzeklibyśmy się wiary w nie, a to jest niemożliwe, ponieważ ludzkie życie musi być ukierunkowane. Zatem w centrum ludzkiego życia tkwi sprzeczność.

Te uwagi wydają się abstrakcyjne, gdyż trudno je wyrazić językiem. Wspomniana sprzeczność ciągle stanowi jednak pod różnymi postaciami zasadniczy dramat każdej ludzkiej istoty i łatwo podamy tyle jego konkretnych przykładów, ile zechcemy. Każdy artysta wie, że nie może istnieć kryterium pozwalające z przekonaniem stwierdzić, że jakieś dzieło jest piękniejsze niż inne. Lecz każdy artysta wie również, że istnieje hierarchia estetycznych wartości, że istnieją rzeczy piękniejsze niż inne albo rzeczy, które są piękne oraz inne, które nie są piękne. Gdyby tego nie wiedział, nie podjąłby wysiłku niezbędnego dla ukończenia dzieła, nie poprawiałby, nie pracowałby dalej. Położenie artysty, który musi dążyć bez przerwy do nieznanego piękna, rzuca cień trwogi na każdy związany z artystyczną twórczością wysiłek. Każda ludzka sytuacja może stanowić przedmiot podobnej analizy.

Wszystko, co może zostać uznane za cel, wymyka się zatem wszelkiej definicji. Takie środki jak władza czy pieniądze pozwalają się łatwo zdefiniować i dlatego tak wielu ludzi kieruje się wyłącznie ku zdobywaniu środków. Ale popadają oni wówczas w sprzeczność, ponieważ w uznawaniu zwykłych środków za cele tkwi sprzeczność.

[Tu brak fragmentu rękopisu.]

Czegóż więcej może wymagać umysł, który ustanawia taki porządek wśród wartości? Czy musi jeszcze odpowiadać na pytanie: Czy na pewno coś ma wartość? Czy wszystko nie jest jednakowo bezwartościowe? Takie pytanie jest pozbawione sensu nie tylko dlatego, że nie może istnieć żadna metoda poszukiwania na nie odpowiedzi, ale również z głębszego powodu. Możność postawienia takiego pytania opiera się całkowicie na możności łączenia słów, ale umysł nie może naprawdę postawić tego pytania, nie może on naprawdę być niepewny, czy pojęcie wartości jest, czy też nie jest czymś fikcyjnym. Umysł jest bowiem ze swojej istoty, zawsze i niezależnie od swojego usposobienia dążeniem ku wartości, więc nie może on uważać pojęcia wartości za niepewne, jeżeli nie uważa za niepewne własnego istnienia, co jest dla niego niemożliwe.

Jeżeli chodzi o porządek ustanowiony przez refleksję, to jakże można w niego wątpić? Sama zasada tego porządku nie pozwala na żadne wątpliwości. Bo czegóż więcej mam wymagać, gdy w moich myślach pojawia się taki porządek, że wartość pewnego sądu jest warunkiem wartości wszystkich pozostałych z wyjątkiem tych, które przychodzą wcześniej i są mi znane? Czy mogę zakładać inną. nieznaną mi ideę, prawdziwszą od tych, które przyjęłam na początku klasyfikacji i być może z nimi sprzeczną? Ale porównywanie wartości dwóch idei wiąże się z tym samym umysłem, który myśli o obydwóch. Powinnam zatem wyobrażać sobie, że idea, którą zakładam, może być przeze mnie pomyślana.

Ale wówczas wyobrażałabym sobie, że może ona być sklasyfikowana w hierarchii idei po pierwszych ideach i nie miałaby więcej wartości od nich. Skoro wartość jest cechą mojej myśli, to hierarchia, jaką dostrzegam wśród wartości, jest pewna. Nic zewnętrznego wobec mojej myśli nie może zanegować tej hierarchii ani wmieszać się w pojęcie wartości. Aby wyraźnie zobaczyć, jaką to ma doniosłość, należy przypomnieć sobie, że prawda jest wartością myśli. Słowo „prawda” nie może posiadać innego znaczenia.

Zatem badania filozoficzne odznaczają się tak dużą ścisłością i pewnością, jak to tylko możliwe, i do jakich naukom przyrodniczym bardzo daleko. Czy należy stąd wnioskować, że filozoficzna refleksja jest niezawodna? Tak, jest niezawodna, o ile faktycznie występuje. Ale sytuacja człowieka prawie uniemożliwia faktyczne występowanie refleksji w ścisłym sensie tego słowa.

Skoro bowiem umysł jest dążeniem ku jakiejś wartości, to jak mógłby oderwać się od wartości, ku której dążył, aby przyjrzeć się jej, aby ją ocenić i odpowiednio ustawić w rzędzie innych wartości? Takie oderwanie wymaga wysiłku, a wszelki wysiłek umysłu jest dążeniem ku wartości. Aby zatem dokonać oderwania, umysł musi uznać, że właśnie ono jest najwyższą wartością. Lecz aby dostrzec w oderwaniu wartość wyższą od wszystkich innych, trzeba już od wszystkich innych być oderwanym. Mamy tutaj błędne koło, które sprawia, że faktyczne występowanie refleksji wydaje się cudem, a słowo „łaska” wyraża ten cudowny charakter. Iluzja oderwania jest rozpowszechniona, ponieważ często za oderwanie bierze się zwykłą zmianę wartości.

Drżący z niepokoju gracz całkowicie podniecony grą nie zastanawia się, dlaczego pragnie zwyciężyć, w jakiej mierze ma słuszność, pragnąc zwyciężyć. I nie może się nad tym zastanawiać. Po kilku godzinach niepokoju to pytanie przychodzi mu być może do głowy, co nie znaczy, że się oderwał, lecz znaczy, że wskutek wyczerpania wartością jest już dla niego odpoczynek, a nie zwycięstwo. Oderwanie, jakiego wymaga filozoficzna refleksja, polega na tym, aby oderwać się nie tylko od wartości przyjętych przed godziną, wczoraj czy przed rokiem, ale od wszystkich wartości bez wyjątku, włączając te, ku którym dąży się obecnie. Obraz oderwania to gracz, który właśnie w chwili, gdy drży w oczekiwaniu, stawiałby zwycięstwo w tym samym rzędzie co odpoczynek, rozkosz dobrego jedzenia, dobrze wykonaną pracę, przyjaźń lub jakikolwiek inny możliwy przedmiot pragnień, a także bezstronnie porównywałby te rozmaite przedmioty. Chodzi naprawdę o cud.

To dostatecznie pokazuje, że filozofia nie polega na zdobywaniu wiadomości tak jak nauka, lecz na przemianie całej duszy. Wartość ma związek nie tylko z poznaniem, lecz także z uczuciowością i z działaniem. Nie ma filozoficznej refleksji bez zasadniczej przebudowy uczuciowości i życiowej praktyki, przebudowy równie doniosłej dla najzwyklejszych i najtragiczniejszych okoliczności życia. Ponieważ wartość to tylko nadanie duszy kierunku, ustanawianie wartości oraz kierowanie się ku niej jest jednym i tym samym.

Jeżeli myślimy zarazem o dwóch wartościach, co może prowadzić do oderwania, kierujemy się bardziej ku tej wartości, której przyznajemy pierwszeństwo. Refleksja zakłada nazywaną oderwaniem zmianę kierunku duszy. Celem tej zmiany jest wprowadzenie porządku w hierarchii wartości, a więc nadanie duszy nowego kierunku. Oderwanie to wyrzeczenie się wszystkich bez wyjątku możliwych zamiarów, wyrzeczenie, które przyszłość zastępuje pustką, jak gdyby przygotowywało bliskie nadejście śmierci.

Dlatego właśnie w antycznych misteriach, w filozofii platońskiej, w sanskryckich tekstach, w religii chrześcijańskiej, a najprawdopodobniej zawsze i wszędzie oderwanie było stale porównywane ze śmiercią, zaś wtajemniczenie w świat mądrości uważano za pewnego rodzaju przejście przez śmierć. Taki pogląd występuje w najstarszych posiadanych przez nas tekstach dotyczących ludzkiej myśli, w tekstach z Egiptu, a jest on niewątpliwie tak stary jak ludzkość. Zatem wszelkie poszukiwanie mądrości kieruje się ku śmierci. Ale oderwanie, o które chodzi, nie jest pozbawione celu, a cel oderwanej myśli to wprowadzenie prawdziwej hierarchii wśród wartości, wśród wszystkich wartości. Jej cel to sposób życia, najlepsze życie nie gdzie indziej, lecz na tym świecie i natychmiast, ponieważ uporządkowane wartości są wartościami tego świata. W tym sensie filozofia kieruje się ku życiu, spogląda na życie poprzez śmierć.

Lecz wprowadzony przez refleksję porządek wartości nie jest wprowadzony raz na zawsze. Dusza zamyka się w nim tylko w takiej mierze, w jakiej o nim myśli, a myśli o nim tylko dzięki refleksji. Toteż mądrość jest bezustannym pulsującym przechodzeniem od śmierci do najlepszego życia i od najlepszego życia do śmierci. Bez tej pulsacji nastąpiłby upadek.

Twierdzenie o niezawodności filozoficznej refleksji jest całkowicie sprzeczne z powszechną opinią. W filozofii dostrzega się przeważnie tylko przypuszczenia. Tę opinię uzasadniają sprzeczności między systemami i wewnątrz każdego systemu. Sądzi się przeważnie, że każda filozofia ma system, który sprzeciwia się wszystkim innym. Tymczasem nie jest tak, a nawet istnieje chyba równie stara jak ludzkość filozoficzna tradycja, która, miejmy nadzieję, przetrwa tyle samo czasu co ona. Z tej tradycji jak ze wspólnego źródła czerpią natchnienie wprawdzie nie wszyscy, którzy nazywają siebie filozofami, lecz wielu z nich, toteż ich myśli są niemal równoznaczne. Platon jest przedstawicielem tego, co niewątpliwie najdoskonalsze w tej tradycji, ale tak samo czerpie z niej natchnienie Bhagawadgita, a obok łatwo wskazalibyśmy teksty egipskie i chińskie.

W Europie czasów nowożytnych należy wymienić Kartezjusza i Kanta, zaś wśród najnowszych myślicieli Lagneau i Alaina we Francji, a Husserla w Niemczech. Właśnie tę filozoficzną tradycję nazywamy tutaj filozofią. Nie można zarzucać jej zróżnicowania, bo jest jedna, wieczna i niewrażliwa na postęp. Potrafi tylko odnawiać sposób wyrażania się, gdyż człowiek daje jej wyraz wobec siebie i wobec swojego otoczenia w terminach związanych z uwarunkowaniami epoki, cywilizacji, środowiska, w którym żyje. Należy sobie życzyć, aby taki transfer dokonywał się z pokolenia na pokolenie i wyłącznie z tego powodu warto być może pisać o tym samym, o czym napisał już Platon.

Głęboka identyczność tych filozofii kryje się za pozornymi różnicami, które wynikają ze słownikowych trudności. Język nie nadaje się do wyrażania filozoficznej refleksji. Refleksja może odbywać się jedynie z zastosowaniem słów, które przeobrażają jej sens, ale słowa nie mogą decydować o nowym znaczeniu słów. To znaczenie ukazuje się wyłącznie dzięki całości sformułowań, przez które autor wyraża swoją myśl. Trzeba więc nie tylko znać wszystkie te sformułowania, ale postrzegać je jako całość, przypatrując się im w tym celu z punktu widzenia autora, sadowiąc się w centrum myśli autora.

Z dziełem filozoficznym rzecz ma się tak jak z niektórymi obrazami. Są one tylko bezładnym nagromadzeniem barw, dopóki ktoś nie usadowi się w określonym miejscu, które wszystko doprowadza do porządku. Toteż porównywanie twierdzeń różnych autorów nie ma żadnego sensu. Jeżeli zechcemy je porównywać, musimy usadowić się w centrum myśli każdego autora i wówczas zdamy sobie sprawę, czy ich dzieła wypływają, czy też nie wypływają z tego samego ducha. Filozof może równie dobrze nie podejmować tego wysiłku wobec swoich poprzedników, a co za tym idzie, nie wiedzieć, że jest do nich podobny. Taka wiedza nie ma jednak większego znaczenia.

To prawda, że istnieją autorzy, którzy nie czerpią natchnienia z tej tradycji. Nie ma w tym nic zaskakującego, ponieważ filozoficzna refleksja pociąga za sobą oderwanie, a oderwanie jest pewnego rodzaju cudem. Liczni autorzy, którzy uważają się i bywają uważani za filozofów, są niezdolni do refleksji w ścisłym sensie tego słowa albo nie są zdolni oddawać się jej tak starannie, aby całe ich dzieło czerpało stąd natchnienie. Zdarzają się jednak autorzy pierwszorzędni, a ich dzieła zasługują na największe zainteresowanie. Zresztą nawet wykorzystujący refleksję autorzy nie czerpią z niej natchnienia stale i we wszystkich sprawach, a ich myśl miewa chwile załamania, które czasami powodują różnice między myślicielami tego samego gatunku.

Jeżeli chodzi o sprzeczności, to zawiera je każda filozoficzna myśl i nie jest to wcale niedoskonałość filozoficznej myśli, lecz istotna cecha, bez której mielibyśmy tylko fałszywy obraz filozofii. Prawdziwa filozofia nie konstruuje bowiem niczego. Przedmiot, którym są nasze myśli, jest jej dany i dokonuje ona jedynie, jak powiadał Platon, ich obrachunku, a jeżeli podczas obrachunku znajduje sprzeczności, nie od niej zależy ich pokonywanie, bo groziłoby ono kłamstwem. Filozofowie, którzy próbują konstruować systemy usuwające te sprzeczności, uzasadniają na pozór opinię, że filozofia jest czymś opartym na przypuszczeniach, ponieważ takie systemy mogą być nieskończenie różnorodne i nie ma żadnego powodu, aby wybrać raczej ten niż inny.

Ale z poznawczego punktu widzenia te systemy znajdują się niżej nawet niż przypuszczenie, ponieważ przypuszczenia są gorszymi myślami, a te systemy nie są myślami. Nie można ich pomyśleć. Nie można, bo gdyby chociaż przez chwilę było to możliwe, usuwałoby się w ciągu tej chwili sprzeczności, o których mowa, a przecież nie można ich usunąć. Sprzeczności, jakie refleksja odnajduje w myśli, gdy dokonuje obrachunku, są istotne dla myśli, włączając w to myśl fabrykantów systemów. Są one obecne w ich myśli właśnie wówczas, gdy opracowują i gdy przedstawiają swoje systemy, ale z nadmiaru ambicji czynią oni ze słów niezgodny z ich myślą użytek. Toteż ci, którzy negują rzeczywistość zewnętrznego świata, gdy to mówią, mają takie samo odczucie stołu i krzesła jak każdy wieśniak. Weźmy jeszcze wyraźniejszy przykład: mówienie, że linia ma pewną długość i jednocześnie zawiera nieskończoną ilość punktów, pociąga za sobą sprzeczność, bo myślimy o tej samej rzeczy jako o skończonej i jako o nieskończonej. Ale Greków, którzy mówili, że linia składa się ze skończonej ilości punktów, prowadziła jedynie chęć usunięcia tej sprzeczności, ale nie myśleli tego, co mówili, bo nie można tak myśleć.

Nie można myśleć o części linii, powtarzającej się w linii skończona ilość razy, inaczej niż jako o długości i nie można myśleć o długości niepodzielnej. Sprzeczność, którą chcieliśmy usunąć, zjawia się na nowo i lepiej byłoby ją przedstawić. Decydujący postęp zostałby osiągnięty, gdybyśmy postanowili uczciwie przedstawić sprzeczności istotne dla myśli, zamiast na próżno starać się je usunąć. Wiele pozbawionych sensu sformułowań znikłoby w ten sposób nie tylko z filozofii, ale również z najbardziej nawet ścisłych nauk. Jeżeli chodzi o całościowe systemy, konstruowane w celu usunięcia wszystkich istotnych myślowych sprzeczności, zrozumiemy zapewne, że mogą one mieć tylko poetycką wartość. Pod tym względem twierdzenie Valéry’ego jest zupełnie słuszne.

Simone Weil

tłum. Małgorzata Frankiewicz

Inne teksty Simone Weil

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code