Simone Weil

(IV) Przemyślenia na temat przyczyn wolności i ucisku w społeczeństwie

Spread the love

PRZEMYŚLENIA NA TEMAT PRZYCZYN WOLNOŚCI I UCISKU W SPOŁECZEŃSTWIE

1934

Simone Weil

ZARYS WSPÓŁCZESNEGO ŻYCIA SPOŁECZNEGO

Nie można sobie wyobrazić czegoś bardziej sprzecznego z tym ideałem niż postać, jaką przybrała za naszych dni, u kresu kilkuwiekowej ewolucji nowożytna cywilizacja. Nigdy jednostka nie była tak całkowicie poddana ślepej zbiorowości i nigdy ludzie nie byli mniej zdolni nie tylko do podporządkowywania własnych działań własnym myślom, ale nawet do myślenia.

Wyrazy „uciskający” i „uciskani” oraz pojęcie klas są bliskie utraty wszelkiego znaczenia przy tak oczywistej bezsilności i obawie wszystkich ludzi wobec społecznej machiny, która stała się machiną kruszącą serca, miażdżącą umysły, machiną wytwarzającą niewiedzę, głupotę, zepsucie, gnuśność, a zwłaszcza szaleńczy zawrót głowy. Przyczyna tego bolesnego stanu rzeczy jest bardzo jasna. Żyjemy w świecie, w którym nic nie jest na miarę człowieka. Występuje potworna dysproporcja między ciałem człowieka, umysłem człowieka i rzeczami, które obecnie stanowią składniki ludzkiego życia – wszystko pozostaje w nierównowadze. Z wyjątkiem być może jakichś przypływów bardziej prymitywnego życia nie istnieją kategorie, grupy lub klasy ludzi, które całkowicie unikają tej dotkliwej nierównowagi, a młodzi, którzy w niej wyrośli i wyrastają, we własnym wnętrzu bardziej niż inni odzwierciedlają otaczający ich chaos.

Nierównowaga jest zasadniczo kwestią ilościową. Ilość zmienia się w jakość, jak powiedział Hegel, 1 a w szczególności zwykła różnica ilościowa wystarcza, aby przenieść z dziedziny tego, co ludzkie, w dziedzinę tego, co nieludzkie. Abstrakcyjnie ilości są obojętne, ponieważ można dowolnie zmienić jednostkę miary, ale w rzeczywistości pewne jednostki miary są dane i pozostały dotychczas niezmienne, na przykład ludzkie ciało, ludzkie życie, rok, dzień, średnia szybkość ludzkiej myśli. Obecne życie nie jest zorganizowane na miarę tych wszystkich rzeczy. Przeniosło się ono do zupełnie innego rzędu wielkości, jak gdyby człowiek usiłował wznieść się na poziom sił natury zewnętrznej, nie zwracając uwagi na swoją własną naturę. Jeżeli dodamy, że według wszelkiego prawdopodobieństwa ustrój gospodarczy wyczerpał swoją zdolność konstrukcyjną i zaczyna funkcjonować tylko dzięki stopniowemu podkopywaniu swoich materialnych podstaw, to dostrzeżemy w całej prostocie prawdziwą istotę niezgłębionej nędzy, będącej udziałem obecnych pokoleń. Na pozór prawie wszystko dokonuje się dzisiaj metodycznie. Nauka króluje, mechanizacja ogarnia powoli cały obszar pracy, rośnie znaczenie statystyk, a na jednej szóstej kuli ziemskiej centralna władza próbuje układać całość społecznego życia według planów. 2 Ale w rzeczywistości metodyczny duch stopniowo zanika, ponieważ myśl znajduje coraz mniej pokarmu.

Matematyka stanowi sama dla siebie zbyt obszerny i zbyt złożony układ, aby mógł ją objąć jeden umysł. To samo dotyczy tym bardzie całości tworzonej przez matematykę i nauki przyrodnicze oraz całości tworzonej przez naukę i jej zastosowania. Z drugiej strony wszystko jest zbyt ściśle powiązane, aby myśl mogła naprawdę uchwycić cząstkowe pojęcia. Wszystko, czym jednostka nie może już zawładnąć, opanowuje zbiorowość. W ten sposób nauka od dawna i w coraz szerszej mierze staje się dziełem zbiorowym. Co prawda nowe wyniki są zawsze w istocie dziełem określonych ludzi, ale oprócz być może rzadkich wyjątków wartość każdego wyniku zależy od tak złożonego układu związków z dawnymi odkryciami i ewentualnymi przyszłymi badaniami, że nawet umysł odkrywcy nie potrafi tego dokładnie poznać.

Zatem nagromadzenie wyjaśnień przybiera kształt zagadki jak zbyt grube szkło, które przestaje być przeźroczyste. Także praktyczne życie nabiera coraz bardziej zbiorowego charakteru, a jednostka jako taka jest w nim coraz bardziej bez znaczenia. Postępy techniki i seryjnej produkcji coraz bardziej zmuszają robotników do bierności. We wzrastającej liczbie i w coraz większym stopniu dochodzą oni do takiej formy pracy, która pozwala im na wykonywanie kolejnych kroków bez znajomości końcowego wyniku. Z drugiej strony przedsiębiorstwo stało się czymś zbyt obszernym i zbyt złożonym, aby jeden człowiek mógł się w nim całkowicie orientować. Poza tym we wszystkich dziedzinach wszyscy ludzie, którzy zajmują ważne dla społecznego życia stanowiska, są obarczeni znacznie przekraczającymi zasięg ludzkiego umysłu sprawami. Jeżeli chodzi o całość społecznego życia, to zależy ono od tylu czynników, z których każdy jest bezdennie niejasny i które mieszają się ze sobą w zagmatwanych związkach, że nikomu nie przyszłaby nawet do głowy próba zrozumienia tego mechanizmu. Toteż najbardziej zasadniczo złączona z jednostką funkcja społeczna, która polega na koordynacji, kierowaniu i decydowaniu, przekraczając jednostkowe zdolności, staje się w pewnej mierze zbiorowa i niejako anonimowa.

O ile to, co jest systematyczne we współczesnym życiu, wymyka się spod wpływu myśli, regularność wprowadzają tutaj rzeczy, które stanowią odpowiednik tego, czym byłaby myśl zbiorowa, gdyby zbiorowość myślała. Spójność nauki zapewniają znaki, czyli z jednej strony gotowe słowa lub wyrażenia, których użycie wychodzi poza zawartość ukrytych tam pierwotnie pojęć, a z drugiej strony algebraiczne rachunki. Na obszarze pracy rzeczy, które biorą na siebie istotne funkcje, to maszyny. Rzecz, która łączy produkcję i konsumpcję oraz porządkuje wymianę produktów, to pieniądz. Wreszcie tam, gdzie funkcja koordynacji oraz kierowania jest zbyt ciężka dla rozumu i myśli jednego człowieka, powierza się ją dziwacznej maszynie, której częściami są ludzie, w której koła zębate stanowią przepisy, zależności i statystyki, a która ma na imię biurokratyczna organizacja.

Wszystkie te ślepe rzeczy naśladują łudząco wysiłek myśli. Zwykłe zastosowanie algebraicznego rachunku doprowadzało niejednokrotnie do tego, co można by nazwać nowym pojęciem, pominąwszy fakt, że te niby-pojęcia nie mają innej treści oprócz związków znaków. Ten sam rachunek często cudownie przydaje się do przekształcania szeregu doświadczalnych wyników w prawa, z nieoczekiwaną łatwością, przypominającą fantastyczne przekształcenia, które widuje się na filmach rysunkowych. Automatyczne maszyny przedstawiają, jak się wydaje, wzór inteligentnego, wiernego, uległego i sumiennego pracownika.

Jeżeli chodzi o pieniądz, to ekonomiści długo byli przekonani, że posiada on moc ustanawiania harmonijnych stosunków między różnymi gospodarczymi funkcjami. A biurokratyczne mechanizmy doprowadzają prawie do tego, że zastępują zwierzchników. Toteż we wszystkich dziedzinach stanowiąca przywilej jednostki myśl jest podporządkowana ogromnym mechanizmom, które kształtują życie zbiorowe tak bardzo, że zatracono prawie poczucie tego, czym jest prawdziwa myśl. Wysiłki, trudy, pomysły wkraczających z czasem kolejnymi falami do społecznego życia istot z krwi i kości mają społeczną wartość oraz skuteczność tylko pod warunkiem, że przybiorą z kolei kształt tych wielkich mechanizmów.

Odwrócenie stosunku między środkami i celami, które jest w pewnej mierze zasadą każdego uciskającego społeczeństwa, osiąga tutaj pełnię albo niemal pełnię i rozciąga się prawie na wszystko. Uczony nie odwołuje się do nauki, aby lepiej rozeznać się w swojej własnej myśli, ale pragnie uzyskać wyniki, które można dorzucić do nauki już istniejącej. Maszyny nie działają, aby pozwolić ludziom żyć, ale karmi się łaskawie ludzi, aby służyli maszynom. Pieniądze nie dają wygodnego sposobu wymiany produktów, bo to przepływ towarów jest środkiem pobudzania cyrkulacji pieniędzy. 3

Wreszcie organizacja nie jest środkiem służącym praktykowaniu zbiorowej działalności, ale jakakolwiek grupowa działalność jest środkiem służącym wzmocnieniu organizacji. Inny aspekt tego samego odwrócenia polega na tym, że znaki, słowa i algebraiczne formuły w dziedzinie poznania, a pieniądz i symbole kredytu w życiu gospodarczym pełnią funkcję rzeczywistości, dla której rzeczywiste rzeczy byłyby tylko cieniami. Dokładnie tak samo jest w baśni Andersena, 4 w której uczony i jego cień zamienili się rolami.

Chodzi o to, że znaki są tworzywem stosunków społecznych, podczas gdy spostrzeganie rzeczywistości to indywidualna sprawa. Wywłaszczenie jednostki na korzyść zbiorowości nie jest zresztą całkowite i nie może takie być, ale niewłaściwie wyobrażamy sobie, jak mogłoby ono posunąć się o wiele dalej niż dzisiaj. Potęga i nagromadzenie sprzętu wojennego uzależniają życie wszystkich ludzi od władzy centralnej. Wskutek niesłychanego rozpowszechnienia wymiany większość ludzi może osiągnąć większość przedmiotów konsumpcji tylko przy pomocy społeczeństwa i za pieniądze. Nawet chłopi podlegają dzisiaj w dużej mierze konieczności kupowania. A ponieważ wielki przemysł to system produkcji zbiorowej, dużo ludzi, aby ich ręce miały nad czym pracować, musi przejść przez zbiorowość, która ich w siebie wciela i każe im wykonywać bardziej lub mniej niewolnicze zadanie. Gdy społeczeństwo ich odtrąca, siła i sprawność ich rąk pozostaje bez wartości.

Nawet chłopi, którzy unikali dotychczas tak nędznej doli, zostali do niej ostatnio ograniczeni na jednej szóstej kuli ziemskiej. Tak duszna atmosfera wywołuje tu i ówdzie indywidualistyczne przeciwdziałanie. Pokazuje to sztuka, a szczególnie literatura. Ale ponieważ za sprawą obiektywnych warunków to przeciwdziałanie nie może naruszyć ani obszaru myśli, ani obszaru działania, zamyka się ono w kręgu wewnętrznego życia albo przygody i nieumotywowanych czynów, czyli nie opuszcza królestwa cieni. I wszystko wskazuje na to, że nawet ten cień przeciwdziałania prawie zupełnie zniknie.

Gdy człowiek jest do tego stopnia ujarzmiony, sądy wartościujące niezależnie od dziedziny mogą opierać się tylko na czysto zewnętrznym kryterium. W języku nie ma dostatecznie odległego od myśli słowa, aby mówić o czymś tak bardzo pozbawionym sensu. Ale można powiedzieć, że to kryterium definiuje się jako skuteczność, jeżeli przez to rozumiemy odnoszone na próżno sukcesy. Nawet naukowe pojęcie nie jest oceniane stosownie do jego treści, która może być całkowicie niezrozumiała, ale stosownie do udogodnień, które pozwalają na koordynację, skróty i streszczenia.

W dziedzinie gospodarki przedsiębiorstwo osądza się nie według rzeczywistej użyteczności wypełnianych przez nie społecznych funkcji, ale według zasięgu, jaki uzyskało i szybkości, z jaką rozwija się. Tak dzieje się ze wszystkim. Toteż sąd wartościujący jest poniekąd zdany na rzeczy zamiast na myśl. To prawda, że skuteczność wszelkiego rodzaju wysiłków musi zawsze być kontrolowana przez myśl, ponieważ każda w ogóle kontrola wywodzi się z umysłu, ale myśl jest ograniczona do tak podrzędnej roli, że upraszczając można mówić o przejściu funkcji kontrolowania z myśli na rzeczy. Lecz olbrzymia złożoność wszystkich teoretycznych i praktycznych czynności, która strąciła z piedestału myśl, powiększając się jeszcze, potrafi przekazać kontrolę wadliwym rzeczom i prawie ją uniemożliwić.

Wszystko jest zatem ślepe. Tak więc w dziedzinie nauki nadmierne gromadzenie wszelkiego rodzaju danych prowadzi do takiego chaosu, że zbliża się chyba chwila, w której każdy system wyda się nieuzasadniony. Chaos życia gospodarczego jest jeszcze bardziej widoczny. Właśnie przy wykonywaniu pracy podporządkowanie nieodpowiedzialnych niewolników przeciążonym ilością wymagających nadzoru rzeczy, skądinąd również w dużej mierze nieodpowiedzialnym zwierzchnikom to przyczyna usterek i niezliczonych zaniedbań. To zło, ograniczone początkowo do wielkich zakładów przemysłowych, rozszerzyło się na wsi tam, gdzie chłopi dźwigają takie samo jarzmo jak niewolnicy, to znaczy w Rosji radzieckiej. 5

Niesłychane rozpowszechnienie kredytów pozbawia pieniądz regulacyjnej roli w zakresie wymiany i stosunków między różnymi gałęziami produkcji. Na próżno próbowalibyśmy temu zaradzić, posługując się statystykami. Równoległe rozpowszechnienie spekulacji prowadzi do uniezależnienia w dużej mierze pomyślności przedsiębiorstw od ich dobrego funkcjonowania, ponieważ zasoby dostarczane przez samą produkcję każdego z nich liczą się coraz mniej wobec nieprzerwanego dostarczania nowego kapitału. Krótko mówiąc, we wszystkich dziedzinach sukces stał się czymś prawie nieuzasadnionym, wydaje się on coraz bardziej dziełem czystego przypadku, a skoro byłby jedyną zasadą postępowania we wszystkich gałęziach ludzkiej działalności, nasza cywilizacja zostałaby opanowana przez wciąż rosnący nieład i zrujnowana przez proporcjonalne do nieładu marnotrawstwo. Takie przeobrażenie dokonuje się właśnie teraz, gdy źródła zysku, którym kapitalistyczna gospodarka zawdzięczała niegdyś swój nadzwyczajny rozwój, stają się coraz mniej obfite, a techniczne warunki pracy same przez się narzucają postępowi przemysłowego wyposażenia szybko malejące tempo.

Tyle głębokich przemian zaszło prawie bez naszej wiedzy, a jednak żyjemy w okresie, gdy oś systemu społecznego, jeżeli można tak powiedzieć, zmienia kierunek. Gdy rozkwitał ustrój przemysłowy, społeczne życie nastawiało się na budowanie. Przemysłowe wyposażenie planety było w najwyższym stopniu obszarem walki o władzę. Powiększać przedsiębiorstwo szybciej niż współzawodnicy, i to dzięki własnym zasobom – taki był przeważnie cel gospodarczej działalności. Oszczędność była zasadą życia gospodarczego. Ograniczano maksymalnie konsumpcję nie tylko robotników, lecz także kapitalistów i w ogóle wszystkie wydatki na coś innego niż przemysłowe wyposażenie. Powołaniem rządów była przede wszystkim ochrona wewnętrznego i międzynarodowego pokoju. Burżuazja miała poczucie, że dla największego szczęścia ludzkości tak ma być w nieskończoność. Ale nie mogło tak być w nieskończoność.

W naszych czasach walka o władzę pozornie zachowuje wprawdzie w pewnej mierze takie same formy, ale całkowicie zmieniła charakter. Niesłychanie powiększający się udział w przedsiębiorstwach materialnego kapitału w porównaniu z udziałem żywej pracy, szybkie zmniejszenie się stopy zysku, które stąd wyniknęło, wciąż rosnąca masa ogólnych kosztów, marnotrawstwo, rozrzutność, brak jakiegokolwiek czynnika regulującego, pozwalającego wzajemnie dopasowywać różne gałęzie produkcji – wszystko to stanowi przeszkodę, aby sprężyną społecznej działalności mogło być nadal rozwijanie przedsiębiorstwa przez zmianę zysku w kapitał.

Wydaje się, że gospodarcza walka przestała być współzawodnictwem i zmieniła się w pewnego rodzaju wojnę. Chodzi już nie tyle o dobrą organizację pracy, ile o odebranie jak największej części rozproszonego w społeczeństwie wolnego kapitału przez sprzedaż akcji, a następnie o odebranie rozsianych wszędzie pieniędzy przez sprzedaż produktów. Wszystko to rozgrywa się w dziedzinie opinii i prawie fikcji przy pomocy spekulacji i reklamy. Ponieważ kredyt ma swój udział w każdym gospodarczym sukcesem, oszczędność jest zastępowana przez najgłupsze wydatki.

Wyraz „własność” został niemal pozbawiony sensu. Ambitnemu człowiekowi nie chodzi już o pomyślne rozkręcanie interesu, którego byłby właścicielem, ale o przejęcie pod swoją kontrolę jak najszerszego wycinka gospodarczej działalności. Krótko mówiąc, dla pobieżnego zresztą i niedokładnego scharakteryzowania tej do głębi niejasnej przemiany trzeba powiedzieć, że obecnie w walce o gospodarczą władzę chodzi znacznie mniej o to, aby budować, niż o to, aby zdobywać, a ponieważ zdobywanie jest niszczące, cały system kapitalistyczny kieruje się ku zniszczeniu, chociaż na pozór pozostał prawie taki sam jak przed pięćdziesięcioma laty.

Takie środki gospodarczej walki jak reklama, luksus, przekupstwo, niesłychane inwestycje, opierające się prawie w całości na kredycie, sprzedają bezużyteczne produkty prawie brutalnymi metodami, a spekulacje, które mają zrujnować współzawodniczące przedsiębiorstwa, zmierzają raczej do podkopania podstaw naszego życia gospodarczego, niż do ich rozszerzenia. Ale to wszystko drobiazg wobec dwóch połączonych ze sobą zjawisk, które zaczynają być jasno widoczne i ciążyć na życiu każdego człowieka jako tragiczne zagrożenie.

Z jednej strony jest to fakt, że państwo coraz bardziej i z niezwykłą szybkością zamierza stać się centrum gospodarczego i społecznego życia, a z drugiej strony – podporządkowanie gospodarki wojskowości. Jeżeli próbujemy szczegółowo analizować te zjawiska, zostajemy zatrzymani przez nie dającą się prawie rozwikłać plątaninę przyczyn i odpowiadających im skutków, ale ogólny kierunek jest dosyć jasny. To dosyć naturalne, ze coraz bardziej biurokratyczny charakter gospodarczej działalności sprzyja postępom władzy państwa, które jest organizacją w najwyższym stopniu biurokratyczną. Głęboka przemiana gospodarczej walki ma taki sam sens. Państwo nie jest zdolne budować, ale ponieważ skupia w swoich rękach najpotężniejsze środki przymusu, własny ciężar doprowadza je poniekąd do tego, że staje się powoli głównym elementem tam, gdzie w grę wchodzi zdobywanie i niszczenie. Wreszcie ze względu na to, że niezwykła złożoność procesów wymiany i kredytowania przeszkadza temu, aby pieniądz mógł wystarczyć do koordynowania życia gospodarczego, musi uzupełnić go coś w rodzaju biurokratycznej koordynacji. Główna organizacja biurokratyczna, jaką jest aparat państwowy, powinna oczywiście wcześniej lub później zabrać się silną ręką do tej koordynacji. Sprężyna tak przekształconego społecznego życia to nic innego jak wojenne przygotowania.

Skoro walka o władzę odbywa się przez zdobywanie i niszczenie, czyli inaczej mówiąc, przez powszechną gospodarczą wojnę, to nic dziwnego, że wojna w ścisłym tego słowa znaczeniu wysuwa się na pierwszy plan. A ponieważ wojna jest właściwą formą walki o władzę, gdy rywalami są państwa, każdy postęp w zagarnianiu przez państwo życia gospodarczego przynosi skutek w postaci jeszcze trochę wyraźniejszego nastawienia życia przemysłowego na wojenne przygotowania.

I odwrotnie: stale rosnące wymogi wojennych przygotowań przyczyniają się do z dnia na dzień większego podporządkowania ogółu gospodarczych i społecznych działań każdego kraju autorytetowi centralnej władzy. Widać dosyć jasno, że współczesna ludzkość dąży niemal wszędzie do totalitarnej formy społecznej, organizacji, używając wyrażenia, które narodowi socjaliści wprowadzili w modę 6 czyli do ustroju, w którym władza państwowa ma wszechwładnie decydować we wszystkich dziedzinach, nawet i zwłaszcza w dziedzinie myśli. Rosja stanowi prawie doskonały przykład takiego ustroju z bardzo wielką szkodą dla rosyjskiego narodu. Inne kraje będą mogły zbliżyć się do tego tylko za cenę podobnego wstrząsu jak w październiku 1917 roku, ale wydaje się nieuniknione, że w nadchodzących latach wszyscy zbliżą się do tego bardziej lub mniej.

Taki rozwój spraw nada jedynie biurokratyczną formę nieładowi i powiększy jeszcze niespójność, marnotrawstwo, nędzę. Wojny spowodują szalone zużycie surowców i sprzętu oraz nieprawdopodobne zniszczenie wszelkiego rodzaju dóbr, które przekazały nam poprzednie pokolenia. Gdy chaos i zniszczenie osiągną granicę, za którą samo funkcjonowanie gospodarczego i społecznego organizmu stanie się praktycznie niemożliwe, nasza cywilizacja ulegnie zagładzie, a ludzkość, powróciwszy do bardziej lub mniej prymitywnego poziomu życia i do rozproszonego na wiele mniejszych zbiorowości życia społecznego, wejdzie na nową drogę, której nie możemy absolutnie przewidzieć.

Wyobrażając sobie, że można nadać inny kierunek historii przez zmianę ustroju za pomocą reform lub rewolucji oraz spodziewając się ratunku dzięki obronnemu lub zaczepnemu działaniu przeciwko tyranii i militaryzmowi, śnimy na jawie. Nie ma tu na czym oprzeć się nawet przy prostych próbach. Wypowiedź Marksa, że ten ustrój zrodzi swoich własnych grabarzy, spotyka się codziennie z okrutnym zaprzeczeniem. 7 Zadajemy sobie zresztą pytanie, jak Marks zdołał kiedyś uwierzyć, że niewolnictwo może ukształtować wolnego człowieka.

Nigdy jeszcze w historii ustrój niewolniczy nie upadł pod ciosami niewolników. Naprawdę, zgodnie ze słynnym stwierdzeniem człowiek zostaje upodlony przez niewolnictwo tak bardzo, że aż je lubi, wolność jest cenna tylko dla tych, którzy ją rzeczywiście posiadają, 8 a tak całkowicie nieludzki ustrój jak nasz, zamiast wytwarzać istoty zdolne do zbudowania ludzkiego społeczeństwa, kształtuje na swoje podobieństwo wszystkich, którzy są mu ulegli, zarówno uciskanych jak uciskających. Wszędzie, choć w różnym stopniu, niemożność powiązania tego, co się daje z tym, co się otrzymuje, zabiła sens dobrze wykonanej pracy i poczucie odpowiedzialności, a zrodziła bierność, zaniedbanie, zwyczaj oczekiwania wszystkiego z zewnątrz, wiarę w cuda.

Nawet na wsi poczucie głębokiej zależności między ziemią, która żywi człowieka i człowiekiem, który uprawia ziemię, zatarło się w dużej mierze, odkąd smak spekulacji, nieprzewidywalne wahania walutowe i cenowe przyzwyczaiły chłopów do oglądania się w stronę miasta. Robotnik nie ma świadomości, że zarabia na swoje życie, występując jako producent. Przedsiębiorstwo ujarzmia go po prostu każdego dnia na długie godziny i przyznaje mu co tydzień pewną sumę pieniędzy, która obdarza go magiczną władzą przywoływania w jednej chwili gotowych produktów dokładnie tak, jak czynią bogacze. Obecność niezliczonych bezrobotnych i okrutna konieczność żebrania o posadę sprawiają, że płaca wydaje się bardziej jałmużną niż płacą. Jeżeli chodzi o samych bezrobotnych, to są oni wprawdzie nieumyślnymi i skądinąd nieszczęśliwymi pasożytami, ale jednak pasożytami.

Ogólnie rzecz biorąc, związek między dostarczoną pracą i otrzymanymi pieniędzmi jest tak trudny do uchwycenia, że wydaje się prawie przypadkowy, przy czym praca wydaje się zniewoleniem, a pieniądze łaską. Środowiska, które nazywamy kierowniczymi, dotyka taka sama bierność jak wszystkie inne, gdyż przeciążone morzem problemów nie do rozwikłania już od dawna przestały kierować. Od najwyższego do najniższego szczebla społecznej drabiny na próżno szukalibyśmy ludzi, wśród których może pewnego dnia wykiełkować idea, że przy sposobności dałoby się wziąć w swoje ręce losy społeczeństwa. Tylko deklamacje faszystów mogłyby okazać się w tej sprawie łudzące, ale są one bezsensowne.

Zawsze tak bywa, że zaburzenia umysłowe i bierność otwierają wolną drogę wyobraźni. Ze wszystkich stron prześladuje nas wizerunek społecznego życia, który różni się wprawdzie znacznie w poszczególnych środowiskach, ale zawsze składa się z tajemnic, ukrytych właściwości, mitów, idoli, potworów. Każdy wierzy, że moc tkwi tajemniczo w jednym z niedostępnych dla niego środowisk, ponieważ prawie nikt nie rozumie, że nie tkwi ona nigdzie, toteż panującym wszędzie uczuciem jest oszałamiający strach, który powoduje zawsze utrata kontaktu z rzeczywistością. Każde środowisko wygląda z zewnątrz koszmarnie. W środowiskach związanych z ruchem robotniczym marzenia senne nawiedzają mitologiczne potwory, które mają na imię Finanse, Przemysł, Giełda, Bank itp. Burżuazja śni o innych potworach, nazywanych przez nią podżegaczami, agitatorami, demagogami. Politycy uznają kapitalistów za nadprzyrodzone istoty, które jako jedyne posiadają klucz do obecnej sytuacji, i nawzajem. Każdy naród uważa przeciwne narody za ożywiane piekielną przewrotnością zbiorowe potwory. Można by rozwijać ten temat w nieskończoność.

W podobnej sytuacji jakikolwiek kloc może być uważany za króla 9 i zajmować jego miejsce w pewnej mierze jedynie dzięki takiemu przekonaniu. Dotyczy to nie tylko poszczególnych ludzi, ale także kierowniczych środowisk. Nie ma również nic łatwiejszego niż szerzenie jakiegoś mitu wśród całej ludności.

Nie należy więc dziwić się występowaniu ustrojów „totalitarnych” bez precedensu w historii. Mówi się często, że siła nie jest w stanie poskromić myśli, lecz aby to było prawdą, myśl musi zaistnieć. Tam, gdzie nierozsądne opinie zajmują miejsce idei, siła może wszystko. Całkiem niesłusznie mówi się na przykład, że faszyzm unicestwia wolną myśl. W istocie to nieobecność wolnej myśli umożliwia narzucanie przez siłę zupełnie pozbawionych sensu oficjalnych doktryn. Prawdę mówiąc, taki ustrój potrafi już znacznie zwiększać powszechne ogłupienie i niewiele nadziei pozostaje pokoleniom, które będą dorastały w wytworzonych przez niego warunkach. W naszych czasach każda próba przytępienia umysłu ludzkich istot znajduje do swojej dyspozycji potężne środki. Jedno jest za to niemożliwe, gdyby nawet dysponowało się najlepszymi trybunami: szerokie upowszechnienie jasnych idei, poprawnych rozumowań, rozumnych spostrzeżeń.

Od ludzi nie należy spodziewać się tutaj pomocy. Gdyby było inaczej, ludzie również nie mieliby żadnych szans wobec potęgi rzeczy. Współczesne społeczeństwo nie dostarcza innych środków działania niż maszyny do gnębienia ludzkości. Niezależnie od zamiarów osób, które mają je w swoich rękach, te maszyny gnębią i będą gnębiły, dopóki będą istniały. Poprzez przemysłowe ośrodki katorżnicze, jakie stanowią wielkie fabryki, można wytwarzać tylko niewolników, nie zaś wolnych pracowników, a tym bardziej nie pracowników, którzy stanowiliby klasę panującą. Poprzez działa, samoloty bomby można szerzyć śmierć, strach, ucisk, ale nie życie i wolność. Poprzez maski gazowe, schrony, alarmy można kształtować żałosne stada przerażonych istot, gotowych ulegać najbardziej bezsensownym strachom i przyjmować z wdzięcznością najbardziej poniżające tyranie, ale nie można kształtować obywateli. Poprzez wielkonakładową prasę i radio można sprawić, aby cały naród przełknął wraz z pierwszym śniadaniem lub wieczornym posiłkiem opinie, które są gotowe i tym samym niedorzeczne, gdyż nawet rozsądne poglądy ulegają zniekształceniu i stają się fałszywe w przyjmującym je bezrefleksyjnie umyśle, ale nie można poprzez te rzeczy wywołać choćby przebłysku myśli. A bez fabryk, bez wojska, bez wielkonakładowej prasy nie można niczego zrobić przeciwko tym, którzy to wszystko posiadają. Tak jest ze wszystkim.

Potężne środki przynoszą ucisk, a słabe środki są nieskuteczne. Ilekroć uciskani zechcieli założyć będące w stanie wywierać rzeczywisty wpływ ugrupowania, tylekroć te ugrupowania, noszące nazwę partii lub związków zawodowych, całkowicie odtworzyły w swoim wnętrzu wszystkie wady ustroju, który zamierzały zreformować lub obalić, to znaczy biurokratyczną organizację, odwrócenie stosunku między środkami i celami, pogardę dla jednostki, rozdzielenie myśli i działania, mechaniczny charakter samej myśli, wykorzystywanie ogłupiania oraz kłamstwa jako środka propagandy i tak dalej. Jedyna możliwość ratunku polegałaby na metodycznym współdziałaniu wszystkich, potężnych i słabych, w celu stopniowej decentralizacji społecznego życia. Ale niedorzeczność takiego pomysłu rzuca się natychmiast w oczy. Takie współdziałanie nie może się nawet przyśnić w cywilizacji opartej na rywalizacji, walce i wojnie. A poza takim współdziałaniem nie można powstrzymać ślepej dążności społecznej machiny ku wzrastającej centralizacji, dopóki sama machina nie zatnie się gwałtownie i nie rozleci się na kawałki.

Jaką mogą mieć wagę życzenia i pragnienia tych, którzy nie znajdują się na przywódczych stanowiskach, zostali doprowadzeni do najtragiczniejszej niemocy i są zwykłymi igraszkami ślepych, brutalnych sił? Ci, którzy posiadają gospodarczą lub polityczną władzę, są ciągle nękani przez ambicje współzawodników oraz wrogie potęgi i nie mogą starać się o osłabienie swojej władzy, nie skazując się prawie na pewno na wywłaszczenie. Im bardziej będą czuli się ożywiani dobrymi zamiarami, tym bardziej będą skłonni nawet wbrew sobie podejmować próby powiększenia swojej władzy, aby powiększyć swoją zdolność czynienia dobra. co jak w wypadku Lenina równa się uciskaniu w nadziei wyzwolenia. Z całą pewnością decentralizacja nie może rozpocząć się od władzy centralnej. bo władza centralna właśnie tak się przejawia, że podporządkowuje sobie całą resztę.

Ogólnie rzecz biorąc, idea oświeconego despotyzmu, która miała przecież utopijny charakter, jest dzisiaj całkowicie niedorzeczna. Wobec problemów, których różnorodność i złożoność nieskończenie przerastają wielkie i małe umysły, żaden despota na świecie nie może być oświecony. Jeżeli jacyś ludzie mogą mieć nadzieję, że dzięki uczciwym i metodycznym przemyśleniom dostrzegą kilka promyków w tym nieprzeniknionym mroku, nie są to na pewno ci, których kłopoty oraz odpowiedzialność władzy pozbawiają jednocześnie wolnego czasu i swobody myślenia. Co mogą robić w podobnej sytuacji ci, którzy wciąż uparcie wbrew wszystkiemu szanują ludzką godność w samych sobie i u innych? Nic oprócz podejmowania wysiłku, aby wprowadzać trochę luzu w tryby miażdżącej nas machiny, aby chwytać każdą okazję rozbudzania myśli wszędzie tam, gdzie mogą, aby popierać wszystko, co w dziedzinie polityki, gospodarki lub techniki zdoła pozostawić tu i ówdzie jednostce pewną swobodę ruchów w więzach, jakimi oplata ją społeczna organizacja. To z pewnością coś, ale nie prowadzi to daleko. Ogólnie rzecz biorąc, nasza sytuacja jest dosyć podobna do sytuacji nie znającego się na rzeczy pasażera, który znajdowałby się w samochodzie pędzącym z maksymalną prędkością i bez kierowcy po pagórkowatej okolicy.

Kiedy nastąpi rozbicie, po którym będzie można się starać o zbudowanie czegoś na nowo? To być może sprawa kilkudziesięciu lat, a być może również wieków. Żadna przesłanka nie pozwala określić prawdopodobnego terminu. Wydaje się jednak, że materialnym zasobom naszej cywilizacji dosyć długo nie zagrozi wyczerpanie, nawet biorąc pod uwagę wojny. Z drugiej strony, skoro centralizacja, usuwając wszelką indywidualną inicjatywę i wszelkie lokalne życie, niszczy przez samo swoje istnienie wszystko, co mogłoby służyć za podstawę odmiennej organizacji, można przypuszczać, że obecny system przetrwa do ostatecznej granicy możliwości. Jednym słowem rozsądna wydaje się myśl, że pokolenia, które staną wobec trudności spowodowanych załamaniem obecnego ustroju, mają się dopiero narodzić. Natomiast obecnie żyjące pokolenia muszą ponieść najwięcej urojonej odpowiedzialności i najmniej rzeczywistej odpowiedzialności ze wszystkich pokoleń, które następowały po sobie w ludzkiej historii. Pełne zrozumienie tej sytuacji daje cudowną swobodę myślenia.

ZAKOŃCZENIE

Co właściwie ulegnie zagładzie, a co przetrwa z obecnej cywilizacji? W jakich okolicznościach, w jakim kierunku historia potoczy się później? To nierozstrzygalne pytania. Wiemy tylko z góry, że życie będzie tym mniej nieludzkie, im większa będzie indywidualna zdolność myślenia i działania. Obecna cywilizacja, którą nasi potomkowie przejmą niewątpliwie przynajmniej częściowo w spadku, ma czym gnębić człowieka, co aż zbyt dobrze czujemy, ale ma też przynajmniej w zarodkowej postaci coś, czym można go wyzwolić.

W naszej nauce mimo wszystkich niejasności, które sprowadza swego rodzaju nowa scholastyka, występują zachwycające przebłyski, przejrzyste i zrozumiałe fragmenty, doskonale metodyczne zabiegi umysłu. W naszej technice również występują zarodki wyzwolenia pracy. Na pewno nie w dziedzinie automatycznych maszyn, jak się powszechnie sądzi, gdyż wydają się one wprawdzie z czysto technicznego punktu widzenia zdolne odciążyć ludzi od tego, co w pracy może być mechaniczne i nieświadome, ale za to są nierozerwalnie związane z nadmiernie scentralizowaną i co za tym idzie, bardzo uciskającą organizacją gospodarki. Ale inne formy obrabiarek wytworzyły, zwłaszcza przed wojną, najpiękniejszy być może typ świadomego pracownika, jaki pojawił się w historii, czyli wykwalifikowanego robotnika.

Jeżeli w ciągu ostatnich dwudziestu lat obrabiarka przybierała coraz bardziej zautomatyzowane formy, jeżeli nawet praca wykonywana stosunkowo starymi modelami maszyn stawała się coraz bardziej mechaniczna, przyczyną tego jest wzrastająca koncentracja gospodarki. Kto wie, czy rozproszony w niezliczonych małych przedsiębiorstwach przemysł nie przyniósłby odwrotnych przemian obrabiarki, a jednocześnie form pracy wymagających jeszcze więcej świadomości i polotu niż najbardziej wykwalifikowana praca w nowoczesnych fabrykach? Tym bardziej wolno mieć nadzieję, że elektryczność dostarczy formy energii, która odpowiadałaby takiej organizacji przemysłu.

Skoro nasza prawie całkowita bezsilność wobec istniejącego zła zwalnia nas przynajmniej, gdy raz ją jasno zrozumieliśmy, od zatroskania rzeczywistością, chyba że ta rzeczywistość dotyka nas bezpośrednio, to czy moglibyśmy podjąć się szlachetniejszego zadania niż metodyczne przygotowywanie takiej przyszłości poprzez dokładny opis istniejącej cywilizacji? Jest to, prawdę mówiąc, zadanie, które znacznie przekracza bardzo ograniczone możliwości ludzkiego życia. Z drugiej strony wybór tego rodzaju drogi to na pewno skazywanie się na moralną samotność, na niezrozumienie, na niechęć zarówno ze strony wrogów panującego porządku jak jego służalców.

Jeżeli chodzi o przyszłe pokolenia, to nic nie pozwala przypuszczać, że poprzez oddzielające nas od nich katastrofy przypadkiem dotrą do nich fragmenty idei, nad którymi mogłyby dzisiaj pracować jakieś samotne umysły. Ale głupio byłoby skarżyć się na taką sytuację. Nigdy żaden układ z Opatrznością nie przyrzekł skuteczności nawet największych wysiłków. A gdy zdecydowaliśmy się ufać w samych sobie oraz wokół siebie tylko wysiłkom mającym źródło i podstawę w myśli tego, kto ich dokonuje, byłoby śmiesznie pragnąć, aby magiczne działanie pozwoliło uzyskać wielkie wyniki maleńkimi siłami, jakimi rozporządzają odosobnione jednostki. Niezłomna dusza nigdy nie może pozwolić, aby tego rodzaju pobudki sprowadziły ją z drogi, gdy jasno dostrzega jedną i tylko jedną rzecz do zrobienia. Chodziłoby zatem o rozdzielenie w obecnej cywilizacji tego, co prawnie należy do człowieka rozpatrywanego jako jednostka i tego, co naturalnie dostarcza zbiorowości oręża przeciwko niemu, a jednocześnie o poszukiwanie sposobów rozwoju pierwszych elementów ze szkodą dla drugich.

Co do nauki, to trzeba zaprzestać prób powiększania zbyt wielkiej już masy, jaką ona stanowi; trzeba zrobić jej bilans, aby pozwolić umysłowi wydobyć na jaw to, co ma tam na własność, to, na co składają się jasne pojęcia, a odsunąć na bok to, co jest tylko automatycznym procesem koordynacji, ujednolicania, podsumowywania albo nawet odkrywania; trzeba próbować sprowadzić te właśnie procesy do świadomych zabiegów umysłu; trzeba na ogół wszędzie, gdzie można, pojmować i przedstawiać wyniki jako krótki moment w metodycznej działalności myśli. W tym celu poważne przestudiowanie historii nauki jest bez wątpienia nieodzowne. Jeżeli chodzi o technikę, to należałoby dokładnie zbadać jej historię, jej obecny stan oraz jej możliwości rozwoju, i to nie ze względu na wydajność, ale z całkiem nowego punktu widzenia, jakim jest związek pracownika z pracą. Wreszcie należałoby wydobyć w pełni na jaw podobieństwo zabiegów, jakich dokonuje ludzka myśl z jednej strony w codziennym życiu i w szczególności w pracy, a z drugiej strony w metodycznym opracowywaniu nauki.

Gdyby nawet szereg tak ukierunkowanych przemyśleń musiał pozostać bez wpływu na dalsze przemiany społecznej organizacji, nie straciłby przez to swojej wartości. Przyszłe losy ludzkości nie są jedynym przedmiotem zasługującym na zastanowienie. Wyłącznie fanatycy mogą nie przywiązywać wagi do własnego istnienia tylko dlatego, że służy ono zbiorowej sprawie. Aby przeciwdziałać podporządkowaniu jednostki zbiorowości, należy najpierw odmówić podporządkowania własnego losu biegowi historii. Decydując się na tego rodzju wysiłek krytycznej analizy wystarczy zrozumieć, że pozwoliłby on podejmującemu go człowiekowi uniknąć skażenia głupotą i zbiorowym szaleństwem oraz odnowić na własną rękę, ponad społecznym bożyszczem, pierwotny układ między umysłem a wszechświatem.

Przepisy

1. G. W. F. Hegel, Nauka logiki (1812), przeł. A. Landman, t. I, ks. I :”Nauka o bycie”, dział II: „Wielkość (Ilość)”, s. 269 – 499.
2. Simone Weil czyni tutaj aluzję do radzieckich planów pięcioletnich. Zapoznała się na pewno ze szkicem, który Boris Souvarine opublikował na temat pierwszego planu w czasopiśmie Bulletin communiste, nr 31, lipiec 1930; artykuł przedrukowany w: Boris Sopuvarine, La Russie en 1930, dz. cyt
3. W tym fragmencie Simone Weil powołuje się znowu na Marksa (Kapitał, ks. I, rozdz. XIII: „Maszyna i wielki przemysł”, dz. cyt., t. I, s. 470 i nast.) i prawdopodobnie także na rozdz. III Kapitału: „Pieniądz, czyli cyrkulacja towarów”, dz. cyt., t. I, s. 115- 170.
4. H. Ch. Andersen, Cień, w: Baśnie, przeł. S. Beylin, J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1971, s. 218 – 231.
5. Simone Weil czyni aluzję do kolektywizacji gruntów, czyli do wywłaszczenia chłopstwa radzieckiego, zmuszanego do tego, aby wstępowało do kołchozów, w których chłop stawał się swego rodzaju robotnikiem rolnym, podlegającym potrójnej władzy: policji politycznej (GPU), planistom i kadrze partyjnej. Kilka milionów chłopów, szczególnie ukraińskich, trafiło na zesłanie, gdyż sprzeciwiali się kolektywizacji.
6. Przymiotnika „totalitarny” używa w 1923 roku opozycjonista, liberał Giovanni Amendola, krytykując chęć uzyskania przez reżim Mussoliniego totalnego poparcia obywateli podczas wyborów. Amendola mówi nawet o „systemie totalitarnym”. Od 1925 roku Mussolini przejmuje to określenie, które jest znane we Francji chyba nie tylko dzięki (legalnemu) wydaniu książki Mussoliniego zatytułowanej Le Fascisme [Faszyzm] (Denoël, 1933). Można tam przeczytać (s. 20): „Dla faszysty wszystko jest w państwie, a nic ludzkiego ani duchowego nie istnieje i a fortiori nie ma wartości poza państwem. W tym znaczeniu faszyzm jest totalitarny, a państwo faszystowskie […] tłumaczy, rozwija i opanowuje całe życie narodu”. Wywodzące się z osobliwej politycznej praktyki pojęcie totalitaryzmu wychodziło powoli na światło dzienne. Zob. Michelle-Irène Brudny, „Le Totalitarisme: histoire du terme et statut du concept”, Communisme, nr 47 – 48, 1996.
7. „Wraz z rozwojem wielkiego przemysłu usuwa się przeto spod nóg burżuazji sama podstawa, na której wytwarza ona i przywłaszcza sobie produkty. Wytwarza ona przede wszystkim swoich własnych grabarzy. Jej zagłada i zwycięstwo proletariatu są jednakowo nieuniknione”. K. Marks, Manifest Komunistyczny, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła wybrane, Warszawa 1949, t. I, s. 37.
8. „Każdy człowiek urodzony w niewoli, rodzi się niewolnikiem; to fakt. Niewolnicy tracą wszystko w swych kajdanach, nawet chęć ich zrzucenia; lubią swoją niewolę jak towarzysze Ulisesa lubili swe rozbestwienie. Jeżeli są więc niewolnicy z natury, to dlatego, ze byli najpierw niewolnicy wbrew naturze. Siła stworzyła pierwszych niewolników, podłość utrwaliła ich byt”. J. J. Rousseau, Umowa społeczna, ks. I, rozdz. II, przeł. A. Peretiatkowicz, Kęty 2002, s. 13.
9. J. de Lafontaine, Żaby proszą o króla, w: Bajki, przeł. S. Komar, Wrocław 1951, s. 74 – 75.

Simone Weil

tłum. Małgorzata Frankiewicz

Inne teksty Simone Weil

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code