Książka

Gołota kontra Stephen Hawking

Spread the love

Gołota  kontra Stephen Hawking

Czyli o pozbawionej mocy sile pięści i bezsilnej mocy myśli

Jacek Filek

Platon, bądź co bądź barczysty zapaśnik, dobrze znał różnicę między siłą a mocą. ,,Bo moc i siła – pisał – to nie jest jedno i to samo” (Protagoras, 351 A). Siła pochodzi ,,od natury” i ,,od dobrego odżywiania”, i może być przedmiotem ćwiczenia. Toteż ,,znający się na walce na pięści” silniejsi są od nie znających się na niej (por. tamże). Moc natomiast pochodzi ,,z wiedzy”, choć nie tylko, również ,,z rozumnego szału” czy ,,z uczucia”. Siła mięśni jest zaletą niewolnika, nad którym mocą swego ducha panuje wolny Ateńczyk. Siła jest więc ,,fizyczna”, moc ,,duchowa”.

Trzeba było jednak dwudziestu trzech wieków, by filozofia różnicę tę w pełni wyartykułowała. Fenomenolog Max Scheler pisał w swym głównym dziele: ,,Moc (Macht) i siłę (Kraft) będziemy przeto – w przeciwieństwie do utartego bałamutnego zwyczaju językowego – jak najściślej rozróżniać. Moc posiada pod każdym względem jak najwięcej tego, czego siła, aby przeprowadzić swą wolę wobec drugiej istoty, potrzebuje jak najmniej. Wpływ wzroku pogromcy lwów na lwa, który przecież dalece przewyższa go siłą, polega zapewne na objawieniu się w jego spojrzeniu mocy woli. Jakikolwiek rodzaj autorytetu (np. państwa czy Kościoła) nie daje się pomyśleć bez mocy; będzie zaś posiadał tej mocy tym więcej, im w mniejszym stopniu będzie musiał uciekać się do siły, by spełniano jego zalecenia”.[1]

Moc jest tu zdecydowanie czymś więcej niż siła. Moc nie tylko obywa się bez siły, ale wszędzie tam, gdzie chciałaby się nią wesprzeć, przeradzać będzie się w prze-moc. Przemoc jest jednakże brakiem mocy, jest nie-mocą. Moc potrzebująca siły, ponieważ cierpi niemoc, byłaby przeto sprzecznością.

Jak siła pięści, pałki, terroru jest z istoty odwrotną stroną ich niemocy, tak bezsiła myśli, idei, wartości jest konieczną odwrotną stroną ich mocy. Zastępowanie tedy bezsiły wartości wartością siły polegać musi na nieporozumieniu. Oto lekcja Schelera.

Tymczasem wszelka władza flirtuje zarówno z siłą, jak i z mocą. Wobec bowiem uporczywego braku tej drugiej potrzebuje pierwszej. Prezydenci z równą determinacją zabiegają więc o zdjęcia z mistrzami pięści, co z mistrzami słowa i myśli. Flirt z Grzmocącą Pięścią okazuje się jednak daleko łatwiejszy i przynajmniej na krótszą metę – skuteczniejszy niż flirt z poetą czy myślicielem. Każdy Jędrny Jędrek chętniej sfotografuje się z władcą niż którykolwiek z Książąt Ducha, a zdjęcie takie bardziej poruszy wyobraźnię szerokiej publiczności niż widok prezydenta w fotelu obok wózka inwalidzkiego Stephena Hawkinga. Siła ciosu – na pasie mistrza napis: Siedem mózgów za jednym zamachem – bardziej rozgrzeje niż moc logosu.

Oczywiście, nie sama tylko hołota – uliczna i polityczna hołduje sile fizycznej. Również dostojnikom ducha zdarza się ulegać jej prostej wymowie. To wszakże inna historia. Wróćmy na ring.

Tyle już razy pałką strzaskana głowa, czyż nie ukazała swej niższości wobec siły wyćwiczonej pięści? Edmund Husserl, któremu Max Scheler wiele zawdzięczał, uważał jednak za oczywiste, iż ,,idee są potężniejsze aniżeli wszystkie empiryczne potęgi”. Jego wykłady na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych potrafiły zgromadzić setki słuchaczy. Tymczasem ,,empiryczna potęga” Trzeciej Rzeszy rosła w siłę. Duch ,,dostał w pysk”.

Jeszcze dziś nie potrafimy w całości ogarnąć i w pełni docenić tej niezwykłej kondensacji istotnego myślenia, jaka miała miejsce w latach międzywojennych na kontynencie europejskim, szczególnie właśnie w Niemczech. A jednak mało kiedy bezsilność potęgi myśli ukazała się tak dramatycznie jak wówczas. Czy trzeba jeszcze jakichś dowodów na bezsilność myślenia, na jałowość i bezradność największej nawet kondensacji ducha? Czy jasno i wyraźnie nie widzimy, iż myśl nic nie może?

Kiedy całkiem już zwątpimy i miast mierzyć się z tym, co myślenia naprawdę godne, zaczniemy uprawiać jedynie intelektualną kulturystykę, i kiedy tak upodobnieni pójdziemy – jeśli tylko będzie nas stać – z Jędrnym Jędrkiem na drinka (w końcu mięśnie mózgu i mięśnie ramion to nie są znów tak różne rzeczy), spotkamy tam być może postać trzecią, policyjnego szpicla. Jeśli ci więc smutno, jeśli płaczesz po znokautowanym marzeniu o wyższości świata ducha, o potędze myśli, weź to: policyjny dowód mocy.

Pijesz (i to w kiepskim towarzystwie), bo to, w czym pokładałeś nadzieję, okazało się niczym, okazało się dziecięcą bezradnością, pozbawione jakiejkolwiek mocy. Tymczasem wszystkie polityczne policje świata dowodzą ci czegoś wręcz przeciwnego. Przypomnijmy owe tak dobrze nam znane słowa Norwida o ,,ich sile”:

Ogromne wojska, bitne generały,
Policje – tajne, widne i dwu płciowe –
Przeciwko komuż tak się pojednały? –
Przeciwko kilku myślom… co nie nowe!

Potężni władcy boją się słabej myśli. Mimo swej przyjaźni z Grzmocącą Pięścią, mimo tysięcy pałką strzaskanych głów, boją się ciągle twojej myśli, jeśli tylko ty nie będziesz się bał naprawdę myśleć. Oto ich siła, a nasza moc.

A może sądzisz, że ten władający strach jest jedynie strachem urojonym, że doprawdy nie ma się on już czego obawiać i że czas policji politycznych jest policzony? Być może, ale to już zależy od ciebie, ode mnie…

Przypis:

[1] Max Scheler, Der Formalismus in der Ethik und die materiale Wertethik, Bern-Munchen 1980, s. 24.

Dodaj komentarz

Tekst pochodzi z książki J. Filka “Tajna wielkość twego życia”

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code