Rozważania niedzielne

XVIII Niedziela Zwykła, rok A

Spread the love

Czytania na dziś

Lekcja ufności

Małgorzata Frankiewicz

Mamy właśnie sam środek lata. Wiejską ciszę przerywa od czasu do czasu głośny dźwięk kombajnów przypominając, że dla wielu ludzi jest to pora wyjątkowo ciężkiej pracy. Rolnicy trudzą się w upale przy żniwach, robotnicy korzystają z dobrej pogody na budowach, właściciele pensjonatów zabiegają o turystów i wczasowiczów. Motywem ich działania jest zapewnienie sobie i swoim rodzinom jak najlepszego materialnego bytu. Inni ludzie odpoczywają wprawdzie na urlopach, ale im również trudno zapomnieć o tym, że relaks czy wakacyjne rozrywki mają określoną cenę. Często usprawiedliwiają przerwę w pracy tym, aby później z większą energią mogli podjąć jeszcze intensywniejszy wysiłek. Zarówno pracującym, jak odpoczywającym trudno zapomnieć o stanie konta czy portfela, o zabezpieczeniach na czarną godzinę, o wydatkach, które czekają w bliższej lub dalszej przyszłości.

Tymczasem Bóg przemawia do nas słowami Izajasza: „Kupujcie bez pieniędzy!” Czy wśród nieustannego zabiegania i materialnych trosk potrafimy jeszcze w ogóle wyobrazić sobie, o co tutaj chodzi? Przecież zarabiamy, pracując nieraz po kilkanaście godzin dziennie i negocjując jak najwyższe wynagrodzenie, szukamy następnie jak najlepszych sposobów gromadzenia oszczędności, wreszcie wydajemy w poczuciu, że nasze potrzeby przekraczają znacznie nasze finansowe możliwości. Tak toczy się normalne życie. Proste zdroworozsądkowe myślenie i skomplikowane ekonomiczne podręczniki mówią jednogłośnie: za darmo nie ma niczego. Nawet psychologia przypomina, że międzyludzka życzliwość, poświęcenie itp. sprowadzają się do zasady: „daję, abyś dał” – daję dziś, abym ja lub moi bliscy otrzymali jutro od ciebie stosowną zapłatę. Czy potrafimy zatem pomyśleć, że możemy dostać coś bez pieniędzy? Czy pamiętamy jeszcze, że są rzeczy, których nie kupimy za żadne pieniądze, a jednak bardzo ich potrzebujemy? Czy jesteśmy zdolni wyobrazić sobie, że otrzymujemy cokolwiek za darmo, poza jakimkolwiek kontraktem, bez żadnych ukrytych intencji i zniewalających oczekiwań ze strony ofiarodawcy?

Współczesnym Izajasza podobnie trudno było spojrzeć na świat poprzez logikę darmo ofiarowanego daru, skoro prorok – nie znając jeszcze pojęcia konsumpcyjnego społeczeństwa, neurotycznej potrzeby robienia zakupów czy pracoholizmu – zadawał pytanie: „Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę – na to, co nie nasyci?” Dzisiaj możemy zastanowić się nad tym samym. Czemu mnóstwo polecających się w reklamach rozmaitych błyskotek przysłania nam to, co najważniejsze: obecność Boga? Czemu angażujemy się w mnóstwo pozornie ważnych spraw, aby nie pytać o sens życia? Czemu praca, chęć zysku lub zapewnienia sobie komfortu pochłania nas tak bardzo, że nie zwracamy uwagi na potrzeby otaczających nas bliźnich? Czemu z własnej woli budujemy sobie smutny świat bez Boga i bez przyjaznych ludzi?

Wolimy ufać tylko sobie i na samych sobie polegać. Naszej myśli ogromnie trudno wznieść się ponad poziom egoistycznych odruchów. Cierpimy, ale najczęściej nie stać nas na odwagę otwarcia się na Transcendencję. Zagłuszamy w sobie Boże wezwanie: „Posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie”. Inaczej postępują tłumy, które udają się za Jezusem na miejsce pustynne. Ci ludzie nie oszczędzają swojego czasu ani wysiłku. Wierzą, ufają Jezusowi i chętnie znoszą niedogodności dalekiej wędrówki, aby się z Nim spotkać. Ufność zostaje wynagrodzona. Jezus nie tylko leczy chorych, lecz także sprawia, że wszyscy są nakarmieni do syta. Bóg pokazuje, że spełnia obietnice i nie opuszcza swoich wyznawców w potrzebie.

Jezus dokonuje cudu: rozmnaża pięć chlebów i dwie ryby tak, że pożywia się nimi kilka tysięcy ludzi. Z punktu widzenia naszych ludzkich możliwości i naszego rozumu jest to niewątpliwie coś niezwykłego. Ale właśnie takie wydarzenie pokazuje, że Bóg może więcej, że działanie Jego łaski wykracza niekiedy bardzo daleko poza granice naszej wyobraźni. Dlatego Jemu powinniśmy ufać, gdy sami nie mamy już pomysłu, jak rozwiązać swoje problemy i stajemy twarzą twarz z własną bezradnością. Jeżeli zaufamy Mu, On podczas naszej modlitwy, poprzez innych ludzi albo poprzez wpisane w rzeczywistość znaki wskaże nam z pewnością najlepsze rozwiązanie tak, jak podsunął apostołom sposób nakarmienia tłumów.

Jezus nie przemienia kamienia w chleb, gdyż nie czyni rzeczy nieużytecznych i służących złej sprawie. Dokonuje natomiast rozmnożenia chleba, ponieważ zaspokaja to w konkretnym momencie prawdziwe ludzkie potrzeby. Stąd wynika, że Bóg nie spełnia niczyich zachcianek, nie interweniuje na pokaz, ale działa wówczas, gdy Jego pomoc jest niezbędna i gdy ludzkie siły nie wystarczają. Możemy zatem nie tylko ufać, że kochając nas, jest On gotów czasami nawet naruszyć logikę natury w imię logiki łaski, ale także być pewni, że nie dokona tego wyłomu, kierując się jakimś chwilowym kaprysem, że Jego nadprzyrodzony wpływ ma zawsze głęboki i poważny sens. Zaufanie wobec tak postępującego Boga musi dawać człowiekowi poczucie bezpieczeństwa.

Warto też zapamiętać słowa wypowiedziane przez Jezusa do apostołów: „Wy dajcie im jeść!” Apostołowie idą do tłumów i rozdają im cudownie rozmnożony chleb. Przez ich ręce przechodzi do innych ludzi ten darmo ofiarowany znak Bożej miłości. To wskazówka dla nas, abyśmy podobnie jak apostołowie dzielili się z innymi tym, czym Bóg nas obdarza: najrozmaitszymi materialnymi dobrami, ale przede wszystkim swoją wiarą i bogactwem duchowych przeżyć. Simone Weil pisała:„Dobro, które mogę czynić, a którego nie czynię, to dobro, które Bóg chce czynić i którego nie może czynić z mojej winy, ponieważ nie chce go czynić inaczej niż przeze mnie”.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code