Rozważania niedzielne

XXIV Niedziela Zwykła, rok C

Spread the love

Czytania na dziś

Zamknięty krąg miłości – egoizm szczęśliwych

Tomasz Ponikło

Miłosierdzie, jak mówił ksiądz Tischner, jest nam potrzebne – i dziś, i w przyszłości. Po co? By być lepszymi. Ale trzeba pamiętać o bardzo ważnej sprawie. O egoizmie, który w nas jest. A nosimy go w sobie mnóstwo. Nawet miłość chcielibyśmy zachować tylko dla siebie. A tak nie może być: jeżeli miłość przemienia i wprowadza w czyjeś życie dobro, to zachowanie jej tylko dla siebie to błąd. Stąd pojęcie miłości bliźniego.

Osoba, która zbliżyła się do tajemnicy miłości, ma szereg możliwości oddziaływania na swoje otoczenie. A jednak ciągle słychać głosy buntu przeciw idei miłosierdzia. Czym ono jest? Wywyższaniem się, okrutną formą pogardy, syceniem własnego ego – padają zarzuty. Jan Paweł II w encyklice tłumaczył: to wyciąganie z człowieka pokładów dobra. Reakcją na zło, na krzywdę drugiego człowieka, na jego biedę, musi być pozytywna stymulacja. Człowiek musi zobaczyć, że jest w nim dobro, jest w nim miłość. A pokazać to może osoba, która tego sama doświadczyła.

My tymczasem wolimy się zamykać w naszym własnym kręgu z miłością, której zaznaliśmy. Zupełnie jakby się miała roztrwonić, rozdrobnić, zagubić, a jej ubytek miałby rzucić nas w sytuację tych, którzy jej szukają. Tego się boimy. Zostaliśmy głusi na wielką tajemnicę miłosierdzia: miłosierdzie działa w dwie strony. Zyskuje nie tylko osoba, której pomagam, ale zyskuję ja sam, jestem wzbogacony tym doświadczeniem. Bo to doświadczenie szczególnie ważne: miłość i dobro mają nieskończoną liczbę twarzy – za każdym razem objawią się nam w innej postaci. A my się chowamy, kryjemy, zakopujemy talenty.

Głęboko – jak nam się zdaje – przeżywamy naszą miłość, a w gruncie rzeczy pielęgnujemy tylko własny egoizm. Nie zyskujemy tak naprawdę nic więcej, niż już mamy. Tkwimy w miejscu. Bo – jak nie chrześcijanie – chcemy zatrzymać chwilę: tak jest dobrze, niech tak będzie. Nie, ma być jeszcze lepiej, zawsze ma być jeszcze lepiej. Bo ma być lepiej też innym ludziom a nie tylko nam samym. Dlatego to dążenie nigdy na tej ziemi się nie skończy. Temat nie do wyczerpania.

I stajemy przed tą myślą: miłosierdzie jako najbardziej niezwykła cecha Boska. My sami zalęknieni – wyżej nie mierzymy, to nie dla nas. Czemu tak jest? Bo ciągle nie rozumiemy: to co mamy i co się dzieje, my sami jako osoby, zawdzięczamy wszystko Bogu i innym ludziom. Korzystamy z tego, a później, osiągając pewien komfort, zamykamy się – zamykamy siebie i dobro, które prędzej czy później i tak się udusi w naszej ciasnej klitce. W jednej chwili pozostaniemy bez złudzeń. Wtedy postawimy sobie już tylko pytanie: czemu teraz, dlaczego właśnie w tej chwili…?

A tu wszystkie drahmy skrzętnie pochowane…
…wszystkie zagubione owce przez resztę (przez nas) nazwane „czarnymi”, niegodnymi…
…wszyscy my – synowie pełni lęku, goryczy, bo patrzyliśmy tylko na nasz skrawek pola…

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code