Rekolekcje Wielkopostne 2006

1 kwietnia II

Spread the love

1 kwietnia 2006

sobota

IV tygodnia Wielkiego Postu

Dzisiejsze czytania

Za co cierpi sprawiedliwy?

Jacek Święcki

“Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie… “(Jr 11,19).

Dzisiejsze Słowo stawia przed nami postać prześladowanego Proroka. Jego wina polega na tym, że przejrzał postępki wielu wpływowych pobratymców, nie zawahał się ich upomnieć, a oni nie mogą mu tego darować i odtąd czyhają na jego życie.

Jeremiasz był jednym z największych proroków Izraela, może nawet i największym. Żył i działał w chwili, gdy królestwo Judy wstrząsane było licznymi kryzysami moralnymi, społecznymi i politycznymi. Kolejni władcy manewrowali nieudolnie między Egiptem, Asyrią i Babilonem, elity demoralizowały się coraz bardziej, a prosty lud wpadał w bałwochwalcze kulty. Wreszcie zakończyło się to narodową katastrofą, mianowicie gdy babiloński król Nabuchodonozor zdobył zbuntowaną przeciw jego zwierzchnictwu Jerozolimę, zniszczył świątynię Pańską, a cały lud, z nielicznymi wyjątkami, uprowadził do Mezopotamii.

Najpierw jednak Bóg Izraela, chcąc wybawić swój lud od tak wielkiego nieszczęścia, posyła mu człowieka o wielkim sercu, o niewiarygodnie odpornej psychice i zarazem nieprawdopodobnej odwadze. Powołany już od łona matki (por. Jr 1,5), Jeremiasz nie waha się zrobić wszystkiego, aby tylko doprowadzić do nawrócenia mieszkańców Jerozolimy i Judy. Nie bierze żony, aby uświadomić wszystkim, że bez nawrócenia dzieci buntowniczego narodu: “Pomrą od różnych śmiertelnych chorób, nie będą opłakiwani ani pochowani; będą służyć za nawóz na polu. Wyginą od miecza i głodu, a zwłoki ich staną się żerem ptaków powietrznych i lądowych zwierząt”(Jr 16,4).

W swej desperacji wykonuje różne spektakularne gesty: tłucze dzbany, obchodzi Jerozolimę z drewnianym jarzmem, odważnie głosi w świątyni kazanie o zdradzie kultu Jedynego Boga. To ostatnie kończy się dla niego dramatycznie: lud i przywódcy chwytają go i chcą natychmiast skazać na śmierć. Wtedy mówi on do nich: “Ja jestem w waszych rękach. Uczyńcie ze mną, co wam się wyda dobre i sprawiedliwe. Wiedzcie jednak dobrze, że jeżeli mnie zabijecie, krew niewinnego spadnie na was, na to miasto i na jego mieszkańców. Naprawdę bowiem posłał mnie Pan do was, by głosić do waszych uszu wszystkie te słowa” (Jr 26,14-15).

Czy nam to czegoś i Kogoś nie przypomina ? Czy nie dlatego właśnie, gdy Jezus pyta swych uczniów „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”, pada znamienna odpowiedź „Za Jeremiasza” (Mt 16,14)? Prorocy bowiem nie przepowiadali przyjścia Mesjasza na podobieństwo jakichś wróżów i  jasnowidzów; robią to tak właśnie, że w nich już objawia się, na razie w niepełny sposób, samo Odwieczne Słowo, które za parę wieków wcieli się w konkretnego człowieka, Jezusa z Nazaretu. Poprzez swoje życie, słowa i gesty Jeremiasz wskazuje na Jezusa; kontemplując jego postać możemy także lepiej poznać samego Jezusa. Dlatego warto jest czytać także i Stary Testament, warto medytować nad tymi zapomnianymi często Patriarchami, Prorokami i Mędrcami, bo dzięki nim postać naszego Mistrza i Pana nabiera większego realizmu, rozświetlona jest pod niewiarygodnie różnymi kątami i w zupełnie nieoczekiwanie zaczynamy Go poznawać w zupełnie inny sposób, lepiej rozumiejąc Jego Ewangelię.

Wczytując się w księgę Jeremiasza rozumiemy, że Jezus przychodzi także jako ten, kto chce wybawić swój własny naród od nowej niewoli, zburzenia świątyni i wyniszczenia. Woła do swoich pobratymców z jeszcze większą odwagą niż Jeremiasz i napotyka na jeszcze większy opór.
Jeremiasz nie musiał brać na siebie całego ciężaru grzechu świata, a już żalił się i przyzywał Bożą zemstę nad opornymi. Bo przecież żaden człowiek nie jest w stanie wytrzymać tak wielkiego ucisku, tak bezwzględnego prześladowania, bez bodaj odrobiny żalu i buntu.

Tymczasem Jezus dźwigając cały grzech świata, cały opór zbuntowanego przeciw Bogu człowieka, nie żali się nigdy i nigdy nie grozi swoim przeciwnikom zemstą. Jest nam wszystkim dany przez Ojca jako dar: tak dany, że aż wydany. Nawet ludzki grzech nie był w stanie cofnąć jezusowego daru z samego siebie, ponieważ On umiłował nas aż do końca (por. J 13,1).

Postać Mesjasza ofiarowującego siebie za grzesznych braci widzi niezwykle jasno inny prorok, działający w czasie niewoli babilońskiej, zwany Drugim Izajaszem. Pisze on: “Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7).

Wielu egzegetów przypuszcza, że prorok wypowiadając te słowa nawiązuje bezpośrednio do tych słów Jeremiasza, które właśnie dzisiaj medytujemy w liturgii. Niektórzy przypuszczają nawet, że cała jego Pieśń Sługi Jahwe (Iz 53) jest elegią żałobną ku czci Jeremiasza, choć oczywiście zarysowana w niej postać, jak to zwykle bywa podczas podniosłych ceremonii, jest tak wyidealizowana i tak poraża swoją potęgą, że nie może ona w żaden sposób dotyczyć historycznego Jeremiasza.

A jednak coś w tym jest. Jeśli Drugi Izajasz poznawał Chrystusa wpatrując się w postać nieugiętego Proroka, to płynie stąd dla nas ważna wskazówka. Jesteśmy równie grzeszni i niedoskonali jak Jeremiasz, ale to nie zwalnia nas z obowiązku pokazywania Jezusa naszym bliźnim poprzez nasze życie, słowa i gesty. Zostaliśmy tak jak Jeremiasz powołani do bycia świadkami zbawienia, tyle że nieco inaczej niż on, poprzez zanurzenie w wodzie chrztu i namaszczenie olejem bierzmowania. Otrzymaliśmy zatem tyle samo co i on, a może nawet znacznie więcej. Bóg, tak samo jak na niego, liczy także i na nas, że, tam gdzie jesteśmy posłani, nie zawahamy się, aby odważnie głosić naszym braciom słowa prawdy i nawrócenia.

Prośmy o to także naszego wielkiego proroka, bo przecież: “to jest przyjaciel naszych braci, który wiele modli się za naród i za całe święte miasto, Jeremiasz, Boży prorok”(2 Mch 15,14).

Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją

Kliknij tutaj

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code