Myśli przy końcu drogi
Wojciech Szczawiński
Oprac. Elżbieta Krzewińska
Chciałam zachęcić Was do przeczytania książki Wojciecha Szczawińskiego „Myśli przy końcu drogi”. Jest to opowieść o umieraniu, o ostatnich dniach spędzonych przez chorych w hospicjum. Książka fascynująca przez to, że są w niej słowa tylko chorych i właśnie dlatego mają one wielką wartość świadectwa – umierania i śmierci.
„Kiedyś usłyszałem, że życie to wielka uczta, z której tylko głupcy wychodzą głodni. Tyle rzeczy przeżyłem… Raz smutnych, raz wesołych. Jestem wdzięczny życiu za wszystkie chwile, które mi ofiarowało… Teraz tylko żałuję szaleństw i głupstw, jakie mogłem popełnić, a brakło mi wyobraźni” (Adam, 67 lat, rozpoznanie – nowotwór jądra – umarł po 28 dniach pobytu w hospicjum).
„Zresztą, zauważ pan, dziwna rzecz: niby tyle dobrego ludzie wygadują na temat Pana Boga, tak go wielbią i modlą się do niego, żyjąc nadzieją na wieczną szczęśliwość w jego królestwie, a jednak nikt się do tego miłosiernego Boga nie spieszy. He, he… Wszyscy wolą się męczyć na okrutnym świecie. Zabawne zjawisko, sam pan powiedz” (Piotr, 53 lata, rozpoznanie – czerniak skóry – umarł po 26 dniach pobytu w hospicjum).
Podkreślam, że książka wcale nie ma wydźwięku pesymistycznego. Jest niezwykle ciekawa, bo ludzie, którzy czują bliskość śmierci, bardzo konkretnie przybliżają tę rzeczywistość. Każdy człowiek dokłada do całości książki niepowtarzalną cegiełkę swoich myśli i swoich odczuć, uczuć, a niektóre stwierdzenia urzekają mądrością. Ta książka ukazuje, jak zmienia się perspektywa patrzenia na własne życie przez osobę nieuleczalnie chorą.
„Słowo ‘odszedł’, którym określa się ludzką śmierć, posiada wydźwięk łagodzący. W jakimś sensie obrazuje ono również ucieczkę naszej kultury od zagadnień związanych ze śmiercią – usilne spychanie jej na margines świadomości społecznej. W rzeczy samej ludzie nie odchodzą z tego świata. Umierają po prostu” (ks. Zenon, 48 lat).
„Myśli przy końcu drogi”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004.