Przeżywanie Piękna

Andrzej

Spread the love

Piękno Ciszy

ks. Andrzej Miszk

Piękno to pojęcie niedefiniowalne, ale gdybym miał się pokusić o bliższe sprecyzowanie, to nazwałbym pięknem niestematyzowane poczucie sensu doświadczane jako głęboki pokój, radość i wzruszenie, które transcenduje nas, czyli przenosi w sferę Niewidzialnego. Doświadczenie piękna może mieć charakter harmoniczny albo tragiczny, czyli możemy zachwycać się harmonią bytów lub być porażonym jakimś wzniosłym ich zderzeniem. Zwykle doświadczamy piekna w sposób zapośredniczony poprzez zmysły i podpadające pod nie przedmioty, ale piękno może też przenikać do naszej duszy bez pośrednictwa zmysłów. Piekno jest wymiarem przenikającym całą rzeczywistość, mówi się, że jest blaskiem prawdy i dobra. Dla mnie piękno jest przede wszystkim blaskiem Miłości, śmiechem Boga odbitym w całym universum. Stąd ta radość w nas, gdy doświadczamy piękna: uśmiech budzi uśmiech. Tak jak prawda i dobro dogłębnie przeżyte wyprowadzają nas w stronę ranscendencji, tak i pierwszym zadaniem piękna jest rozbudzenie tęsknoty za Niewidzialnym.

Doświadczam piękna w bardzo różny sposób: najbardziej chyba jako piękna duchowego innych ludzi. Ale tu powiem pare słów o pięknie doświadczanym w ciszy. Tak, dla mnie najpiękniejsza jest Cisza. Doświadczam tego zwłaszcza, gdy piszę wiersze albo podczas modlitwy. Opada wtedy wszystko ze mnie i zanurzam się w coraz głębszą ciszę. Nasłuchuje tej ciszy całym sobą. Coraz mniej obecny. To nasłuchiwanie przynosi ukojenie, pokój i taki cichy dreszcz wzruszenia. Opuszczenie widzialnego i słyszalnego jest jakimś przechodzeniem na Drugą Stronę. Cisza zaczyna rozbrzmiewać coraz bardziej, donośniej. Ta cisza bez żadnej przemocy, jakby tylko dotykiem pieszczoty czyni wszystko zupełnie przejrzystym, niewidzialnym. Ale to wszystko nie traci swego istnienia, po prostu staje się niewidoczne i niesłyszalne i istniejące jakby Spoza.

Jeśli piszę wiersz, to z tej ciszy, bywa, choć nie zawsze wypadają słowa, które słyszy się jakby po raz pierwszy i układają się w całość, która jest zupełnie nowym widzeniem świata.

Jeśli się modlę, to z tej ciszy zwykle nie padają żadne słowa. Po prostu robi się coraz ciszej, to jest jakby płynięcie w oceanie na glębiach zupełnie nago, oddychając i poruszając się lekko w jakiś inny sposób. Świat, który się potem wyłania ma w sobie świeżość porannej rosy.

Poniżej zamieszczam dwa wiersze, które jest jakimś wyrazem tego rodzaju doświadczenia piękna.

Całkowicie zbyteczny

Polubiłem siedzieć długo
z zamkniętymi oczami
pozwalając, by myśli – nieważki
obsiadały bzycząc skorupę mózgu.

Nie mam wątpliwości –
ta droga prowadzi Donikąd.
Drętwieją tylko stopy, strzyka kręgosłup
bez pożytku żadnego.

Ale siedzę lub klęczę
coraz dłużej, coraz zachłanniej.
I gdy wracam z tych podróży
robi się jakoś ciszej.

Pięknieje meblościanka w pokoju
i jabłonka za oknem,
a gdy jestem z ludźmi
coraz częściej chce mi się płakać.
Nie wiem czemu.

Przestałem też pisać swój dziennik duchowy,
a byłem z niego taki dumny!
A teraz…Ha…ha…
Podkładam go pod krótszą nogę stołu,
na którym hoduję zielone pelargonie.

Czy jestem szczęśliwy od tego siedzenia w kucki?
Coraz lżejszy, coraz bardziej znikomy.
Całkowicie zbyteczny.
*********

Nieobecność

W krawędzi Ciszy
poczęła się twoja
n i e o b e c n o ś ć .
Odtąd piękno
Jest
niezakłócone.

Powrót

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code