Jan Paweł II

Papież praw człowieka

Spread the love

Papież praw człowieka

Milena Kindziuk

Papież praw człowieka – takie określenie przylgnęło do Jana Pawła II. Dlaczego?

Krzyszof Mądel SJ: Po Kołymie, Hiroszimie i Auschwitz „prawa człowieka” znaczą dla nas bardzo wiele, m.in. wyrażają, że życie ludzkie jest kruche i że my wciąż nie potrafimy go skutecznie chronić. W wieku dwudziestym człowiek podeptał własną godność na niespotykaną skalę: stał się oprawcą własnych braci i zagroził całemu światu najnowszymi osiągnięciami techniki – zrobił to nie w odruchu obronnym, lecz z rozmysłem, pod sztandarem ideologii. Prof. Kevin Bales z Uniwersytetu w Surrey ocenia, że nawet dzisiaj jest na świecie co najmniej 27 mln niewolników. Dlatego Papież, który ostrzega nas przed wszelkimi typami zniewolenia, a jednocześnie otwiera nam oczy na człowieka nowego, przenikniętego duchem Ewangelii, duchem wolności sięgającej aż nieba, jest słusznie nazywany „Papieżem praw człowieka”. W tym określeniu zawarte jest przekonanie, że Jan Paweł II stał się do pewnego stopnia rzecznikiem praw ludzkich wszystkich mieszkańców naszej planety.

Które wystąpienie Papieża na ten temat można uznać za najważniejsze?

Najważniejsza jest jego pierwsza encyklika Redemptor hominis z marca 1979 r., gdyż jest dokumentem programowym, wspaniale napisanym, o ogromnej sile oddziaływania. Późniejsze encykliki są bardziej analityczne i dotyczą zagadnień szczegółowych: Laborem exercens z 1985 r. mówi o prawach człowieka jako podmiotu pracy, Solicitudo rei socialis z 1987 r. podaje oryginalną, chrześcijańską koncepcję rozwoju cywilizacyjnego, Centesimus annus z 1991 r. analizuje prawa obywatelskie i gospodarcze, Veritatis splendor z 1993 r. – chrześcijańską koncepcję wolności, a Evangelium vitae z 1995 r. – cały szereg zagadnień z dziedziny bioetyki. Tymczasem wspomniana Redemptor hominis roztacza przed nami śmiałą wizję chrystologiczną. Jan Paweł II mówi tam, że Chrystus zjednoczył się z każdym człowiekiem. Nazywa Chrystusa „jedyną drogą” Kościoła i człowieka i wyjaśnia, że kroczenie tą drogą polega przyjęciu daru Ducha Świętego.

Te stwierdzenia mają poważne konsekwencje społeczne, bo – jak argumentuje Papież – niemal wszyscy przyjmują dzisiaj chętnie „literę” praw człowieka, ale rzadko ich „ducha”. Dlaczego? Dlatego, że brak im prawdy i miłości – te dwa kryteria, czyli prawda i miłość, są dla Jana Pawła II absolutnie fundamentalne. Niestety, istniejące kodyfikacje praw i wolności obywatelskich pomijają je, a to sprzyja dalszym nadużyciom. Widzimy je wszędzie, nawet w Europie, gdzie obywatelom przysługują równe prawa cywilne, a mimo to ludzie o innym kolorze skóry wciąż łatwiej trafiają tu do więzień i aresztów deportacyjnych niż biali mieszkańcy Europy. Praktyki aborcyjne i eutanatyczne, ale także łapówkarstwo, bezrobocie i brak łatwego dostępu do sprawiedliwych sądów to kolejne przykłady śmierci ducha praw ludzkich.

Czy można sporządzić katalog praw człowieka, które Papież uznaje za najważniejsze?

Oczywiście, że tak. Najważniejsze to prawo do życia, wolności i osobistego bezpieczeństwa, do fizycznej i moralnej integralności, do posiadania środków koniecznych do godnego życia, do wolności sumienia i wyznania, do pracy, edukacji i informacji, do stowarzyszania się i do prywatnej własności. Pełnej nowoczesnej kodyfikacji praw człowieka dokonał Jan XXIII w encyklice „Pacem in terris”, ale Jan Paweł II rozwinął tę doktrynę, wzbogacił ją o nowe wymiary, m.in. skupił naszą uwagę na prawach rodziny i dzieci nienarodzonych, sformułował oryginalną teologię ludzkiego ciała, życia małżeńskiego i rodzinnego, relacji społecznych i ekonomicznych, a także coś, co nazwałbym „teologią młodości”, czyli okresu wchodzenia w dorosły świat. W zakresie promocji praw człowieka Papież dokonał coś jeszcze, sprawił mianowicie, że ludzie na całym świecie uwierzyli w możliwość realizacji tych praw w sposób pokojowy, oparty na wzajemnej współpracy i na głębokim zakorzenieniu w rodzimej kulturze i doświadczeniu religijnym. Do tej pory sądzono, że do realizacji praw człowieka niezbędna jest rewolucja – taka, jaką widziały ulice Paryża w pamiętnym r. 1791, lub przynajmniej taka, jaką pamięta świat z r. 1968. Dzięki Gandhiemu świat dowiedział się, że to nie prawda i że niezbywalnych praw ludzkich można skutecznie bronić bez użycia broni i bez nienawiści, wyłącznie siłą niemego sprzeciwu. Jednak dzięki Janowi Pawłowi II wiemy, że to także nie wystarczy, bo Ewangelia domaga się czegoś więcej niż bierny opór i wiara w ludzką godność. Domaga się aktywnej pracy na rzecz innych. Ewangelicznym ideałem praw człowieka jest dobry samarytanin, który wielkodusznie reaguje na ludzką krzywdę. Karol Wojtyła bardzo sugestywnie przedstawił swój ideał praw człowieka w dramacie „Brat naszego Boga”. Tytułowy bohater odrzuca tam pokusę marksistowskiego buntu klasowego i sam przeprowadza się z malarskiego atelier do przytułku, gdzie staje się bratem najbardziej bezradnych. Karol Wojtyła złożył w ten sposób hołd Adamowi Chmielowskiemu i jego naśladowcom. Wiele lat później ogłosił Chmielowskiego błogosławionym.

Wydaje się, że centralnym zagadnieniem dla Papieża, jeśli chodzi o prawa człowieka, jest ludzka godność. Szczególnie encyklika Redemptor hominis zawiera głęboką analizę godności osoby ludzkiej. Dlaczego Papież przywiązuje tak wielką wagę do tego tematu? Dlaczego jest to ważny problem dla Kościoła?

Demokratyczne i pluralistyczne społeczeństwo definiuje człowieka w sposób dość jednowymiarowy. Nurt liberalny widzi człowieku przede wszystkim obywatela, uczestnika wspólnoty politycznej i procesów ekonomicznych. Tego rodzaju definicja okazuje się niewystarczająca zwłaszcza w krajach pokomunistycznych, w których przez długie lata ideologia marksistowska odebrała człowiekowi własność i skazała go na wewnętrzne wygnanie. Nie można zatem zakładać, że mieszkaniec Europy Wschodniej jest prawdziwym obywatelem i przedsiębiorcą, bo de facto jeszcze nim nie jest. Innym, nie mniej ważnym zagrożeniem, widocznym niemal pod każdą szerokością geograficzną jest wyobcowanie z kultury będące wynikiem globalizacji kultury masowej, ale także szybkich przemian społecznych w wieku dwudziestym i wcześniejszym. Ogromne rzesze ludzkie w ciągu zaledwie kilku pokoleń zmieniły swój styl życia, uczenia się, pracy i rozrywki, ulegając przy tym pewnej sekularyzacji, bo w czasie gwałtownych przemian społecznych wartości subtelne utracić najłatwiej, a wiara do takich wartości właśnie należy. Dlatego Jan Paweł II troszczy się integralną wizję człowieka i to już na płaszczyźnie pojęciowej. Świadomie wybiera pojęcie „godności”, gdyż jest ono bardziej podstawowe niż koncepcja praw lub uprawnień ludzkich, którą już w renesansie zajmował się Hugo Grotius czy Francisco de Lugo SJ, a która znajduje swoje właściwe zastosowanie w procesie tworzenia prawa.

Tymczasem pojęcie godności ludzkiej ma sens głębszy, metafizyczny, odwołuje się do pewnego kontekstu osobowego. Chrześcijanie bardzo dobrze zdają sobie sprawę wagi tego kontekstu, gdyż wiedzą, że wyznacznikiem godności człowieka jest Bóg-Stwórca, wiedzą zatem, że bez poprawnej teologii – i to nie w sensie traktatów, ale w sensie codziennego doświadczenia religijnego – nie można poprawnie zrozumieć człowieka. Jan Paweł II chce nas zatem przekonać, że życie ludzie nie jest warte tylko tyle, ile jest warte w powszechnym mniemaniu, ale aż tyle, na ile wycenił je sam Bóg. A Bóg, jak wiemy, wycenia je bardzo wysoko, bo za każdego z nas oddaje własne życie. Jaki stąd wniosek? Taki, że nie wolno nam ulegać złudzeniu, że wybronimy człowieka przy pomocy zasady równości, doskonałych ustaw, czy doskonałych rozwiązań instytucjonalnych. Wszystkie one są ważne, ale jeszcze ważniejsza jest prawda, szczerość i czynna, bezinteresowna miłość względem sióstr i braci.

Wiele uwagi Jan Paweł II poświęca w swoim nauczaniu prawu do życia. Napisał specjalną encyklikę Evangelium vitae. Z czego to wynika? Czy jest ono dzisiaj najbardziej zagrożone?

Evangelium vitae poświęcona jest przede wszystkim problemom z zakresu bioetyki, czyli etyki ludzkich narodzin, zdrowia i śmierci. Współczesny świat bardzo słabo uświadamia sobie jak wiele praw ludzkich jest tam naruszanych. Spowiednicy dostrzegają, że wyobcowanie z lokalnej kultury rodzi nowe problemy w dziedzinie seksualności, do tego stopnia, że naruszane są tu nawet fundamentalne prawa dzieci. Postęp w dziedzinie medycyny i higieny przyczynił się do znacznego wydłużenia ludzkiego życia, a to także rodzi pewne problemy etyczne za zakresu wyboru procedur i technologii medycznych, bo w krajach zamożnych połowę wydatków na zdrowie ponosimy w ciągu ostatnich 6 miesięcy życia obywatela.

Jan Paweł II zdaje sobie sprawę z rangi tych problemów i przestrzega nas przed cywilizacją śmierci. W ten sposób tłumaczy nam o jaką rangę spraw chodzi. Prof. Maria Orwid powiedziała kiedyś, że lekarz staje często przed dylematem podobnym do dylematu kapo stającego na rampie obozu koncentracyjnego: wybiera tych, których może ocalić, bo wie, że nie jest w stanie ocalić wszystkich. Papież przypomina, że ten lekarz nie stoi sam. Nikt z nas nie stoi sam. Chrystus jest z każdym z nas, także w chwili śmierci, i jeśli tylko rozpoznamy jego obecność, to będziemy w stanie ocalić więcej niż nam się wydaje – i w publicznej służbie zdrowia, i praktyce medycznej, ale przede wszystkim w życiu osobistym.

Jan Paweł II podkreśla, że Kościół powinien zapobiegać sprzymierzeniu się demokracji z relatywizmem etycznym, że ma uczyć jak odpowiedzialnie korzystać z wolności, która jest niezbywalnym prawem każdego człowieka. Jak to należy rozumieć?

Wszyscy chyba pamiętamy żywe polemiki, jakie wywołały słowa Jana Pawła II wypowiedziane w polskim parlamencie w r. 1999. Papież powiedział wówczas, że „demokracja pozbawiona wartości przeradza się łatwo w totalitaryzm”, ale wielu publicystów zaczęło polemizować z papieżem, tłumacząc, że demokracja nie tylko potrzebuje wartości, ale także sama je wytwarza, na podobnej zasadzie, jak wytwarza je religia czy kultura. Tu tkwi zasadniczy spór. Tradycja katolicka nigdy nie kwestionowała cywilizacyjnej roli kultury, wręcz przeciwnie, w ciągu wieków była jej wielkim promotorem.

Tradycja katolicka nigdy też nie kwestionowała idei demokracji, wręcz przeciwnie, w niektórych okresach historycznych instytucje kościelne były jej jedynymi nośnikami. Jednak tradycja katolicka nigdy nie godziła się na to, by odniesieniom społecznym przypisywać rangę wyższą niż temu wszystkiemu, co dzieje się w przestrzeni wewnętrznej człowieka.

Tymczasem kultura masowa, ale także ideologie, lekceważą jednostkowy ludzki dramat, a nawet jeśli go dostrzegają, to nie wierzą, że inni mogą lub powinni w nim uczestniczyć lub że takie uczestnictwo coś zmieni. Tymczasem chrześcijaństwo jest religią uczestnictwa. My wierzymy, że już samo rozpoznanie obecności Boga w naszym życiu zmienia wszystkie nasze relacje społeczne, a także zmienia jakość naszego własnego życia. Rozpoznanie osoby, nawiązanie osobistej relacji z kimś, to sprawy najważniejsze. Potoczna kultura demokracji nie potrafi tego wszystkiego uwzględnić, a nawet stroni przed tym, co osobiste, w obawie przed naruszeniem wolności jednostki. I z tego właśnie powodu podatna jest na wpływ ideologii, a także na nijakość, zobojętnienie i inne nieszczęścia.

A co z prawem do wolności religijnej?

Tu należy pamiętać o pewnych rozróżnieniach. Kościół katolicki zawsze odrzucał ontologiczną koncepcję „wolności religii”, w myśl której wszystkie doświadczenia religijne i wspólnoty kościelne miałby posiadać tę samą wartość. Kościół katolicki wierzy bowiem, że to właśnie on otrzymał pełnię Objawienia w Jezusie Chrystusie oraz wszystkie narzędzia zbawcze, czyli przede wszystkim sakramenty. Czym innym jest jednak koncepcja „wolności religijnej” (stosujemy tu określenie przymiotnikowe), która jest terminem cywilnoprawnym i którą drugi sobór watykański afirmował w pełni w osobnym dokumencie – Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae. Mówiąc o wolności religijnej nie wartościujemy konkretnych przejawów życia religijnego, ale jedynie staramy się zapewnić obywatelom prawo do praktyk religijnych, niezależnie od ich poglądów. Uznajemy bowiem, że brak możliwości praktykowania wiary jest wielką niesprawiedliwością, naruszeniem godności człowieka.

Mówiąc o prawach człowieka, Papież wiele razy zwracał uwagę na dehumanizujący wymiar kapitalizmu. Wcześniej krytykował socjalizm. Czy to oznacza, że Kościół opowiada się za jakąś trzecią drogą?

Kościół ma znakomitą receptę na życie społeczne, ale ta recepta ma charakter uniwersalny, dlatego nigdy nie jest rozpisana na szczegóły konkretnego programu gospodarczego. Kościół na serio respektuje autonomię nauk i dyscyplin i nie próbuje odbierać chleba politykom, urzędnikom czy przedsiębiorcom. Wszyscy oni mogą jednak czerpać z katolickiej wizja życia społecznego, gdyż ona jest znakomitym punktem odniesienia w dylematach etycznych. Jest w stanie oczyścić ich wybory i wnieść inspirację, której świat interesów rynkowych i sporów politycznych jest z natury pozbawiony.

Katolicka nauka społeczna jest także odtrutką na wszelkie ideologie i tanie konstruktywizmy. Nie akceptuje jakiegokolwiek modelu wolnego rynku, a tylko taki wolny rynek, który uwzględnia wartość lokalnej kultury, prawa osób i kompetencje instytucji obywatelskich. Pod żadnym pozorem nie wierzy w socjalizm, aczkolwiek wierzy, że człowiek jest podmiotem pracy i że to właśnie praca czyni człowieka podmiotem, a więc kimś naprawdę wolnym, zdolnym do wejścia w relację z innymi. Politycy starają się niekiedy uzasadnić swoje poczynania cytatami wyjętymi z encyklik społecznych, czasem zarzucają im, że są za mało konkretne, ale w ten sposób dają jedynie świadectwo własnej opieszałości.

Katolicka nauka społeczna nigdy nikomu nie obiecywała gotowych rozwiązań, bo gdyby takie rozwiązania istniały, ranga naszych wysiłków byłaby doprawdy niewielka. Katolicka nauka społeczna stara się jednak uprzytomnić nam, jak wiele jest wartości, w które wierzą wszyscy ludzie, a których im sami wciąż jeszcze nie wcieliliśmy w życie. Chodzi zatem stworzenie twórczych napięć, które skłonią pojedynczych ludzi i całe społeczności do wysiłku – dobrych napięć, takich, które ostatecznie wiodą te społeczności do Boga, a nie na ziemskie manowce, jak to się dzieje w przypadku ideologii.  

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code