Pan Bóg śmieje się też i do mnie
Jola Gęsiarz
Panie, Twoja obecność, tak bardzo prawdziwa, więcej waży niż jakikolwiek argument.
Czesław Miłosz
Dawno, dawno temu, kiedy miałam około sześciu lat, w Boże Narodzenie mama zabrała mnie do kościoła. Było bardzo zimno. Wszyscy byli grubo ubrani i pewnie dlatego naga lalka w żłóbku budziła moje zdziwienie i współczucie.
Tymczasem wszyscy śpiewali z przejęciem o trudnych warunkach Dzieciątka, w jakich właśnie się narodziło. Spytałam mamę, co to za Dzieciątko, a mama wskazała na nagą lalkę w żłóbku i powiedziała: Popatrz, tam leży.
Gdy to usłyszałam przeżyłam wstrząs. Pomyślałam: jak można tylko śpiewać o cierpiącym dziecku i nic nie robić, aby mu pomóc. Poprosiłam mamę: Mamo, weźmy go do domu!
Ale mama nie zrozumiała o co mi chodzi. Uśmiechnęła się i powiedziała, że to niemożliwe.
Także na lekcjach religii nie działo się nic poruszającego duchowo. Dopiero kiedy sama zaczęłam czytać…
W kilka lat później natknęłam się w domu na Pismo Święte. Zaczęłam czytać. Najpierw „Pieśń nad Pieśniami”, ,potem „Psalmy”, „Księgę Salomona” . Urzekła mnie poetyka i refleksyjność tych stron.
Znacznie później zainteresował mnie Nowy Testament. Stale wracam do Biblii i staram się zrozumieć jej przekaz. Nie jest to łatwe. Najczęściej to zrozumienie przychodzi w codziennym działaniu. Kiedy, na przykład mam rozwiązać czy ocenić jakiś problem w pamięci, przypomina mi się odpowiedni cytat i już wiem co robię dobrze, a co nie. Oczywiście nie jest tak za każdym razem, ale coraz częściej.
Coraz częściej potrafię też ufać Bogu, składać swój los w jego ręce, poddać się jego kierownictwu. O dziwo, zauważam, że dzięki takiej postawie oraz dzięki działaniu płynącemu z prawdy i z serca, żyje mi się coraz piękniej i radośniej .A nawet jeśli czasem przychodzi zmęczenie albo jakaś trudność – mam w sobie więcej siły, aby ją pokonać.