Antropologia i etyka seksualna

V. Genovesi – W poszukiwaniu miłości

Spread the love

Filozofia Playboy’a

Katolicka moralność a seksualność człowieka.

Vincent J. Genovesi SJ

Czystość to przede wszystkim uczciwość seksualna, to znaczy czystość zakłada, iż nasze fizyczne relacje prawdziwie wyrażają stopień osobistego zaangażowania łączącego dwoje ludzi. A zatem dwoje ludzi w swojej relacji seksualnej nie powinno przekraczać poziomu adekwatnego do zaangażowania, jakie faktycznie między nimi istnieje.

Seksualność, czystość i miłość

Tym, czego ludzie dziś oczekują i czego pragną, a za czym opowiada się wielu teologów, jest moralność seksualna, zwracająca uwagę przede wszystkim na relacje między osobami. Twierdzenie że seks nie tworzy relacji, ale wyraża relację już istniejącą spotyka się z coraz większym uznaniem. Pojawia się jednak pytanie: czy relacja seksualna jest właściwym odzwierciedleniem głębokości intelektualnego, emocjonalnego oraz przysługującego tylko osobom zaangażowania między dwojgiem ludzi. Pytam o to, gdyż zgadzam się z Normanem Pittengerem, że życie w czystości wymaga, aby fizyczne i zewnętrzne wyrażanie seksualności odbywało się „pod kontrolą miłości, z czułością i pełną świadomością wobec drugiej osoby”. John A. T. Robinson sądzi podobnie i zwraca uwagę, że czystość to przede wszystkim uczciwość seksualna, to znaczy czystość zakłada, iż nasze fizyczne relacje prawdziwie wyrażają stopień osobistego zaangażowania łączącego dwoje ludzi. A zatem dwoje ludzi w swojej relacji seksualnej nie powinno przekraczać poziomu adekwatnego do zaangażowania, jakie faktycznie między nimi istnieje.

Warto podkreślić, że spełnienie kryterium uczciwości nie zależy od tego, co dwoje ludzi mówi sobie o stopniu wzajemnego oddania, ale raczej od tego czy ich relacja seksualna wykracza poza rzeczywisty poziom wzajemnego oddania, bez względu na to, co o tym mówią. Dlatego, chociaż dwoje ludzi szczerze przyznaje, że są w związku po prostu dla zabawy i przyjemności, nie oznacza to, iż mogą uczciwie rozpocząć współżycie. Wynika to z faktu, że istnieje duża rozbieżność między poziomem ich zaangażowania a tym, co wyraża się w stosunku seksualnym.

Znaczeniem stosunku seksualnego zajmiemy się w naszych rozważaniach nieco później (rozdz. 5). Tymczasem należy przyznać, że skoro zdefiniowaliśmy czystość jako uczciwość seksualną, koniecznie trzeba rozróżnić między czystością a dziewictwem. Oczywiste jest, że są ludzie, którzy rezygnują z dziewictwa, ale nie tracą czystości. Są to między innymi małżonkowie, których relacja fizyczna daje uczciwe świadectwo o łączącym ich głębokim oddaniu i miłości. Czystość jest zatem wymagana od wszystkich, nie tylko tych, którzy żyją samotnie. W idealnym przypadku małżonkowie żyją w czystości nie-dziewiczej. I na odwrót, możliwe jest pozostawać w dziewictwie, które nie jest czyste; oznacza to, że dana osoba utrzymuje swoje dziewictwo, ale żyje w relacji, która nie jest uczciwa pod względem zaangażowania seksualnego. Dlatego ludzie związani ze sobą powinni zajmować się najpierw sprawą czystości a nie dziewictwa, ponieważ często zapomina się o czystości na długo przed utratą dziewictwa.

Analizując cnotę czystości, Goergen umiejscawia ją w ogólnym kontekście człowieczeństwa i chrześcijaństwa. Sugeruje, że czystość to cnota, która „pomaga nam spożytkować całość naszej seksualności i oddać ją w służbę stawania się chrześcijaninem”. Nie stanowiąc wcale opozycji względem seksualności, czystość uznaje dążenie osoby do przyjemności, i „próbuje ofiarować to dążenie w służbie wartościom ludzkim i chrześcijańskim”. Mówiąc bardziej szczegółowo, osoba żyjąca w czystości to ktoś, kto „ogromną przyjemność związaną ze współżyciem składa w ofierze miłości”. Goergen dochodzi do wniosku, że „czystość powściąga seksualność albo rozporządza nią” a czyniąc to, sprawia że seksualność nie jest „ani końcem człowieka ani jego wrogiem”. W kontekście chrześcijaństwa ważna jest sugestia, że najwyższym celem każdej edukacji seksualnej jest „zaznajamianie z wiedzą i praktyką na temat odpowiedzialnego zachowania zorientowanego na drugą osobę. Innymi słowy, celem jest rozwinięcie w ludziach zdolności do dawania i przyjmowania miłości”.

Nie każdy zgadza się z tym, że istnieje konieczna albo w ogóle prawidłowa zależność pomiędzy seksem a osobowym zaangażowaniem lub miłością. Jako klasyczny, choć ekstremalny przykład myślenia, które jawnie odrzuca związek seksu z miłością wystarczy tylko wspomnieć „filozofię Playboya” wyłożoną przez Hugh Hefnera, który czerpie dochody dzięki pomysłowi, że całkiem możliwe i pożądane jest, aby aktywność seksualna pojawiła się w związku utrzymywanym dla rekreacji, to znaczy na poziomie rozrywki, a więc bez żadnego osobistego zaangażowania czy miłości. Hefner wyznaje:
„Oczywiście sądzę, że seks związany z zaangażowaniem osobowym jest lepszy od jedynie rekreacyjnego, ponieważ przynosi większą satysfakcję emocjonalną. Nie znajduję jednak logicznego usprawiedliwienia dla odrzucania tego drugiego, poza przypadkami gdy jest nieodpowiedzialny, wyzyskujący, represyjny czy też w pewien sposób krzywdzący dla jednej z osób”. Należy zapytać w związku z tym, czy jest możliwy seks bez zaangażowania, który by nie był zarazem nieodpowiedzialny, represyjny i szkodliwy. Wydaje się bowiem, że gdy tylko potraktujemy osobę jakby nie była osobą, odniesiemy się do niej w sposób niewłaściwy właśnie dlatego, że nie uznajemy tego, kim ona naprawdę jest. Taki rodzaj zachowania powoduje rozdarcie i ma posmak nieuczciwości oraz wprowadza do związku niesprawiedliwość. Nigdy nie ma powodu ani usprawiedliwienia dla wyzysku albo wykorzystywania innych, nawet wtedy i przede wszystkim wtedy, gdy zachowują się oni jakby nie zasługiwali na nasz szacunek ani go nie oczekiwali.

Istnieją dwie trafne krytyki „filozofii Playboya” zasługujące na bliższą uwagę. Jedna z nich została sformułowana z punktu widzenia ludzkiego i psychologicznego znaczenia seksualności. Druga podejmuje teologiczną analizę tej filozofii. Spójrzmy najpierw na zarzut Hettlingera, że „filozofia Playboya” nie bierze pod uwagę całego psychologicznego i ludzkiego bogactwa w dziedzinie seksualności. Zamiast prawdy, mężczyzn karmi się kłamstwami na temat kobiet. W rezultacie kobiety są źle traktowane a mężczyźni zwodzeni:

„Przedstawiając seks jako proste i łatwo dające sobą kierować ćwiczenie w przyjemnościach życia, Playboy wprowadza w błąd swych czytelników, którzy sądzą, że prawdziwe kobiety są równie uległe, łatwe i „proste w użyciu” jak rozkładówka miesiąca — w pełni gotowe by je złożyć i odstawić, gdy pojawi się kolejna atrakcja. Poza tym, mężczyzna jest też kuszony by przypuszczać, że może analogicznie podejść do seksu: bez żadnego ryzyka względem swojej integralności oraz dojrzałości. W rzeczywistości, >filozofia Playboya< popełnia ten sam błąd co tradycyjne, obyczaje religijne, które gwałtownie krytykuje: zaprzecza współczesnemu psychologicznemu rozumieniu głębi seksualności w człowieku. … Jeśli jednak nauczyliśmy się czegokolwiek od Freuda i jego następców, to tego właśnie że nie jesteśmy ludźmi, dla których seks stanowi dodatek wedle naszego wyboru, ale że jesteśmy istotami seksualnymi, oraz że zaprzeczać seksualności bądź poniżać ją to poniżać samych siebie”.

Bardziej teologiczny charakter ma krytyka filozofii Hefnera przeprowadzona przez Harvey’a Coxa, który postrzega Playboya jako daremną próbę zaspokojenia męskiej fascynacji seksualnością oraz uporania się ze strachem przed nią. Playboy chce przez redukcję rozmiarów ludzkiej seksualności, jej siły i namiętności, zamienić ją w łatwy do sterowania obiekt konsumpcyjny. W ramach tego czasopisma „naga kobieta symbolizuje całkowitą dostępność seksualną nie wymagając nic od patrzącego”. W taki sposób mężczyzna ma się czuć niezagrożony oraz pokrzepiony, ponieważ wszystko kontroluje i nie ma się już czego obawiać. Ale, jak twierdzi Cox, usunięcie serca z ludzkiej seksualności nie jest sposobem na rozwiązanie problemu bycia mężczyzną, ponieważ „seksualność jest podstawową formą wszystkich ludzkich relacji i dlatego przeraża oraz stanowi siłę”. Zatem sposób by stać się w pełni człowiekiem nie polega na „posiadaniu drugiego, który jest całkowicie bezbronny wobec mnie i moich potrzeb, podczas gdy ja pozostaję niezaangażowany, ale w wystawieniu siebie na ryzyko spotkania z drugim poprzez wzajemne odsłonięcie”. Cox dochodzi do wniosku, że każda teologiczna krytyka Playboya, która koncentruje się na jego „wulgarności”, całkowicie chybi celu. Playboy i jego mniej udani naśladowcy to nie są żadne „seks magazyny”. Są one z gruntu anty-seksualne. Rozcieńczają i marnują autentyczną seksualność przez redukowanie jej do narzędzia, trzymanego w bezpiecznej odległości.

Pośród studentów college, z którymi jestem w kontakcie, niewielu przyznaje się do „filozofii Playboya”. Większość mówi o poszukiwaniu ideału odpowiedzialnej relacji seksualnej. Rozumieją przez to zgodę na fizyczne wyrażanie seksualności jedynie w związku, w którym jest miłość. Jednakże w tym opisie miłości, która usprawiedliwia bądź uzasadnia współżycie, zaangażowanie pojawia się sporadycznie. Dlatego często wyznają oni pogląd, że współżycie jest do zaakceptowania, o ile istnieje w związku troska i uczucie, oraz o ile nie pozostaje się w stosunkach seksualnych z innymi. Najczęściej jednak nieobecna jest myśl o przyszłości związku, co mówi trochę zarówno o ich rozumieniu miłości, jak i o tym, że akceptacja współżycia nie zależy od tego czy związek ma szansę przetrwać. Ze względu na to, że jasność co do rozumienia miłości, szczególnie gdy postrzega się ją jako właściwy kontekst dla współżycia, ma pierwszorzędne znaczenie, spróbujemy poniżej zaprezentować niektóre charakterystyczne cechy prawdziwej miłości.

Vincent J. Genovesi SJ

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code